Gościem Hejt Parku był wczoraj Kamil Grabara. To postać, która po pierwsze – lubi hejtować, po drugie – często jest hejtowana. A to oznacza, że sporo się działo na Kanale Sportowym. Dla wszystkich, którzy przegapili, postanowiliśmy spisać najlepsze wypowiedzi. Oczywiście zapraszamy do nadrobienia całości, warto szczególnie dla kilku ciekawych wymian argumentów z widzami.
KORONAWIRUS
O pandemii i zdjęciu pustych półek: – Nie jest tak źle. To zdjęcie było robione całkiem dawno, patrząc przez pryzmat tego, jaki dziś mamy dzień angielskiej izolacji. Dużo się nie zmieniło. Jestem w Anglii, a nie Włoszech, więc makaronu nie potrzebuję aż tak dużo, czerwona fasola też daje radę. Całkiem poważnie – wiadomo, można się pośmiać, ale nie wypada. Nie jest za kolorowo. W Anglii nie wszyscy podchodzą z należytym podejściem do sytuacji. Raczej to lekceważą. Jest jak jest. Na pewno będzie trwało to trochę dłużej niż w Polsce czy gdziekolwiek indziej.
O wpisie „Widząc koncerty, imprezy wszystkie inne skupiska ludzi które maja miejsce w Anglii, zastanawiam się czy ludzi nie pojebało”: – Drugi raz bym musiał to samo napisać, ale drugi raz nie dostałbym tyle lajków, więc odpuszczam temat.
O pomyśle skoszarowania ligi: – Mamy kwarantannę i nie będziemy trenowali do 16 maja. W dzisiejszych czasach jest pragnienie najniższych zmysłów. Jak oglądamy Fame MMA, by oglądać ludzi napieprzających się po pyskach, tak samo ludzie chcieliby oglądać piłkarzy zamkniętych w klatkach jak w zoo. Pragnienie najniższych potrzeb. Ty sobie siedzisz na kwarantannie, najlepiej żebyśmy jeszcze w rękawiczkach i maseczkach grali. Wszystko może nie działać, piłka nożna musi być. Dla mnie głupota, gdyby był pomysł skoszarowania, to ja bym się na pewno nie zgodził.
***
TOMASZ HAJTO
O ewentualnej walce w Fame MMA z Tomaszem Hajto: – Rysiowi Pei proponowano milion złotych za walkę, jakby Fame MMA zaproponowało mi może ze dwa, myślę, że podjąłbym się tej walki. Uważam, że nie byłaby do końca sprawiedliwa, bo pan Tomasz jest już wyniszczony, w swoim wieku. Ja dobrze się prowadzę, czasami piję alkohol oczywiście, ale nie w takich ilościach. Myślę, że wygrałbym tę walkę, mimo że pan Tomasz ma pewnie większe doświadczenie w bójkach pod sklepem czy dyskoteką.
– Nie wiem czy jakikolwiek kontrakt jest przygotowany na tak głupkowatą sytuację. Trzeba byłoby dokonać nowych zapisów. Wiadomo – nie jest to realne, nie jest to możliwe, nie da się tego zorganizować.
***
EKSTRAKLASA
O wypowiedzi, że Ekstraklasa to zadupie i odbiorze jej: – Dalej podtrzymuję w kontekście umiejętności w naszej polskiej lidze. Muszę posypać głowę popiołem – infrastrukturę mamy nie jak na zadupiu. Brakowało tego w tamtej wypowiedzi, gdybym to dodał, może byłoby to inaczej odebrane.
– Całkiem na poważnie, niektóre tytuły są lekko wyjęte z kontekstu. Uważam, że dokładnie takie słowa nie padły. Zastanawiam się, czy trzeba teraz dodawać kolorytu do wypowiedzi, gdy tak mało jest virali w internecie. Gdyby było przepisane słowo w słowo, też byłoby całkiem klikalne i fajne do przeczytania czy skrytykowania. Czasami trzeba dodać coś od siebie.
Rok na ławce średniaka Championship czy rok regularnej gry w barwach Lecha czy Legii? – Na pewno lepiej grać. Jeśli jesteś w stanie być na ławce rezerwowych w Championship, uważam, że masz umiejętności, aby grać w lepszej lidze niż Ekstraklasa. To musiałby być niefart, by być w takiej sytuacji i takiej kropce. Jeśli polemizujemy i zastanawiamy się nad sytuacją – lepiej grać cały sezon, pełna zgoda.
O posiadaniu jaj: – Wcale nie trzeba mieć jaj, by napisać jakieś głupoty czy obelgi. To najprostsze, co może być. Jaja trzeba mieć, gdy jesteś osobą rozpoznawalną i jak twoje zdanie trafia do internetu, to później w nim zostaje, są tego konsekwencje. Ja piszę tego tweeta, a za trzy lata wracam do Ekstraklasy i co wtedy? Ale to się nie wydarzy.
***
POKORA I TWITTER
O zarzutach o braku pokory: – Wszyscy ludzie są fajni, tylko dużo wad mają. Mnie bardzo denerwuje i strasznie nie rozumiem pojęcia „pokora”. Każdy człowiek ma zupełnie inną interpretację pokory. To słowo jest nadużywane przez ludzi, którzy nie mają zielonego pojęcia, co ono znaczy. Mówią: nie masz pokory, zostań po treningu, ucz się od tego i tego. Nie wiesz, co robię po treningach, nie wiesz czy chodzę na siłownię, czy spędzam 10 godzin przed komputerem. Nawet jeślibym to robił, mam prawo do konstruktywnej, a może i niekonstruktywnej opinii na Twitterze, którą wyrażam. Nie musi ci się to w zupełności podobać, ale na dobrą sprawę nie możesz insynuować mi, że muszę nabrać pokory, by zostać jednym z najlepszych bramkarzy na świecie. Zupełnie to nie idzie ze sobą w parze. Miliony ludzi, miliony różnych osobowości. Pokora, ciężka praca… Ta osoba mnie nie zna. Dzwoni i rzuca oklepanym tekstem „trenuj ciężko”. Nie wiesz, czy trenuję ciężko, czy wracam do domu i nie walę setki i popijam to piwem. Nie wiesz tego, to wróżenie z fusów. Biorę tę opinię, ale na pewno nie wezmę jej do siebie. Jeśli chcecie mnie hejtować, to nie używajcie słowa „pokora”.
O definicji pokory: – Każdy człowiek w różny sposób może być pokorny. Jeżeli dla ludzi pokora w mojej osobie oznacza to, że zmienię się w miłego chłopca i będę pisał „ale zdjęcie panie Mateuszu”, „ale super tweet”, to tak nie będzie. Ja nie używam social mediów, by całować kogoś po czterech literach. Piszę tam to, na co w danej chwili mam ochotę. To nie musi być wcale kulturalne czy trafione w punkt. Jeżeli ktoś to chce czytać, będzie to czytać, jeżeli nie chce – nie będzie. Jeśli tam będą inwektywy czy inne rzeczy, co to ma do mojej pokory? Kompletnie nic.
O porównaniu do młodego Wojciecha Szczęsnego, który buszował po Twitterze, po czym klub zasugerował mu usunięcie konta: – Mój profil na Twitterze jest zweryfikowany, bo Liverpool wysłał wniosek, by je zweryfikować. Mają wgląd do tego, co się tam dzieje, mogą to sobie tłumaczyć, bo jest taka opcja. Faktycznie, raz miałem problem z tweetem, którego musiałem usunąć, bo nie był zbyt ciekawy. Miałem kilkanaście razy przemyślenie, czy może przestać pisać na Twitterze, może olać to przez ilość fałszywych kont, jadu wylewanego przez ludzi, takiego najniższego poziomu „chujów i kurew”, przepraszam, że mówię takie słowa, ale tak to wygląda. Żyjemy w czasach kontrolowanego przekazu medialnego, szczególnie w sporcie, u znanych osób, czy – modne słowo – u influencerów. To mnie wkurzało, że każda wypowiedź jest robiona na tę samą nutę, tylko słowa są pozamieniane. Multum takich sytuacji. Kontrolowany przekaz medialny mnie po prostu osobiście wkurza. Bardzo szanuję, jak ktoś po meczu potrafi się wypowiedzieć, w kontrowersyjnej sytuacji wyrazić swoje zdanie, nie tylko „nastąpiła sytuacja taka i taka, przepraszamy”. Za smutny jest ten przekaz, wywiady są zazwyczaj nudne. Słuchając ich w Champions League czy najlepszych ligach – mogłoby ich nie być i byłoby dokładnie to samo.
O dokładnie takim samym wpisie na Twitterze Ronaldo i Figo o Kobe Bryancie: – Obydwoje są wybitnymi piłkarzami, to może podobnie myślą?
***
PRZYSZŁOŚĆ
O rozmowie z Kloppem o przyszłości: – Nie wiem, bo w Liverpoolu nie byłem od dłuższego czasu. Mam kontakt z trenerem bramkarzy i ludźmi, którzy zajmują się zawodnikami na wypożyczeniach. Z trenerem Kloppem nie rozmawiałem, bo mnie tam nie było, więc zgaduję, że taka rozmowa będzie miała miejsce, jak sezon się skończy. A kiedy się skończy? Ciężko powiedzieć. Jak będzie wyglądała moja sytuacja w następnym sezonie? Nie wiem, ale wiem, że dam sobie radę.
O byciu dwójką w Liverpoolu: – Jakbym zarabiał połowę tego, co Alisson, to może bym został. Jestem osobą ambitną i siedzenie na ławce mnie nie satysfakcjonuje. Wiadomo, jestem zakontraktowany przez Liverpool, więc ostatnie słowo zazwyczaj należy do nich. Ale oni dbają też o to, by zawodnicy byli szczęśliwi, bo bez szczęśliwych pracowników nie ma pracowników, więc wydaje mi się, że do jakiegoś porozumienia dojdziemy. Nie chciałbym być numerem dwa, chciałbym grać. Nie każdy idzie drogą Wojtka Szczęsnego, który po wypożyczeniu do League One miał to szczęście, że był tam stary Almunia i mógł wskoczyć do bramki, żarło mu to. Nie każdy trafia do klubu w takiej sytuacji, w jakiej trafił Wojtek.
O ewentualnej grze w Evertonie albo Manchesterze United: – Jakby mnie kupili, to bym grał, no co? Nie jestem urodzony w Liverpoolu, nie jestem ich wychowankiem – może pisemnie tak, ale życiowo nie. Gdyby ktoś zapytał czy zagrałbym w Górniku Zabrze, miałbym opory, powiedziałbym, że nie. A jeśli w Evertonie, nie mogę mieć takich oporów. Poza kontraktem nie jestem związany z Liverpoolem. Wiadomo, dziękuję temu klubowi, że dał mi szansę i wyłowił. Ale siłą rzeczy nie jest to klub, z którym utożsamiam się na tyle, że byłoby przeszkodą grać w klubie z tego samego miasta.
O planach po karierze: – Jeśli to byłby kontrolowany przekaz medialny, musiałbym się wypowiedzieć po pijarowsku: inwestuję w mieszkania, mam już trzy, dwa kredyty i wszystko będzie dobrze. Na chwilę obecną nie inwestuję, nie mam tego na razie planach. Co po karierze? Fajnie byłoby zostać menedżerem. Prosty zarobek, szczególnie, jakbym znał się na bramkarzach. Może tak się wydarzy. Największym marzeniem i czymś, w czym bym się odnalazł, byłoby trenowanie małych bramkarzy. Miałem to szczęście, że jak miałem 5-7 lat trafiłem na super specjalistę, dzięki któremu mogłem się rozwijać. Jestem niezmiernie wdzięczny tej osobie – Marek Pietrek, bardzo pozdrawiam. Chciałbym robić takie rzeczy w jakimś klubie czy szkółce. Z inwestowania – może bym sobie restaurację otworzył.
O sobie na tle Premier League: – Uważam, że jest tam dużo lepszych bramkarzy, ale są też tacy, którzy nie są lepsi.
Kierunek po Huddersfield: – Wypożyczenie to wypożyczenie, mój kontrakt z Liverpoolem jest na cztery czy pięć lat. Dosyć długo. Nie wiem, jakie będą wspólne decyzje i ustalenia, co będzie dla mnie najlepsze. Ciężko mi wróżyć z fusów, w momencie koronawirusa to też niepoważne, bo nie wiadomo jaki będzie rynek transferowy. Ja bym chciał, gdzie jest ciepło, może w Argentynie. Nie mam problemu z tym, czy byłaby to Hiszpania, Włochy, Niemcy czy Francja. Nie ma to dla mnie znaczenia. Byle nie Polska, wiadomo!
Za ile Kamil Grabara kupiłby Kamila Grabarę: – Nie wiem, czy chciałbym tego obszczymura u siebie w drużynie. Spojrzałbym na Transfermarkt, zobaczył, ile jest warty i musiałbym się pogodzić z tym, że jego menedżerek i klubik chcą tyle pieniędzy za niego. Ktoś musiałby zapłacić te pięć baniek żeby mnie kupić, niestety.
O zarzutach, że został zesłany do Danii, że nie ma szacunku, że Klopp nawet o nim nie myśli, że jest siódmym bramkarzem Liverpoolu: – Życzę ci tego, żebyś zarabiał tak, jak siódmy bramkarz Liverpoolu. A teraz merytorycznie. Juergen Klopp może nie wie, kim jestem, ale w wieku 19 lat dał mi zagrać przeciwko Manchesterowi United przy 110 tysiącach ludzi. Myślę, że nie dał mi tego za fajny uśmiech, bo go nie mam. Nie zostałem zesłany do Danii, tylko ja sam poprosiłem o wypożyczenie, żebym mógł nabrać doświadczenia. Skończyło się tak, że przez pięć miesięcy byłem trzy razy w jedenastce miesiąca, a przez najważniejszą gazetę w Danii zostałem wybrany do jedenastki roku. Grając w Huddersfield faktycznie pusciłem 45 bramek w 28 meczach, z czego – strzelam – 20 goli w pierwszych dziesięciu meczach, gdy zdobyliśmy jeden punkt i zwolniono nam trenera. Po zwolnieniu trenera zagraliśmy całkiem przyzwoicie, straciliśmy resztę bramek w dziesięciu czy piętnastu meczach. Nie jest to fantastyczny sezon, nie jest tragiczny. Mogę mieć do siebie pretensje. A co do filmów, gdzie widać moje rzekome babole – ja wycinam minutę twojej wypowiedzi i robię z tego babola. Tak samo ktoś może z moich highlightsów wyciąć cztery bramki i OK, jestem słabym bramkarzem. Ktoś inny może wyciąć pięć innych interwencji i robią ze mnie najlepszego bramkarza świata. Tak działa internet. Jeśli uważasz, że interenet w jakimkolwiek stopniu wpływa na to, jak ja postrzegam osobę, to jesteś w błędzie. Jeśli myślisz, że siedząc tu jestem ultraprzejęty tym, co mówisz – nie jestem. Ja jedząc obiady w Liverpoolu dalej miałem prawo komentować to, co się dzieje w Ekstraklasie. Ci sami zawodnicy z Ekstraklasy mogą skomentować moje babole, jeśli tylko mają na te ochotę. Super, że tego nie robią. Może to jakiś szacunek w kierunku mojej osoby? Może ja tego szacunku nie mam? Trzeba zapytać osoby z mojego grona i otoczenia. Jeżeli brak szacunku przeszkadza ci w moich wojażach internetowych, to wystarczy tego nie czytać. Fajnie, że się wypowiedziałeś, ale ja się nie zmienię.
***
HEJT PARK
O Hejt Parku: – Oglądam. Tylko raz musiałem wyłączyć z Fabijańskim, bo nie mogłem go oglądać. Straszny cymbał.
O Marcinie Najmanie: – Całość programu trochę rozczarowała, powiem szczerze. Spodziewałem się, że to będzie fajna dyskusja, Hejt Park z krwi i kości. Dwa zwaśnione rody, inteligentna strona, czyli pan Stanowski i taki polski żołnierz w srebrnej zbroi na białym koniu – człowiek ludu, który przyjeżdża do tego zamku, siada i się broni przed czarnym charakterem. Ale się nie wybronił. Jakaś lampka mu się w głowie zapaliła i był taki trochę red alert. Zrobiło się z tego takie trochę „pod sklepem”. W pewnym stopniu było to fajne do oglądania, ale uważam, że ani pan Stanowski ani pan Najman na tym programie nie zyskali, a oboje stracili.
***
O błędach: – Nie każda decyzja jest słuszna. Championship jest o tyle fajna, że masz multum sytuacji w meczu i uczysz się podejmowania decyzji, a więc siłą rzeczy popełniasz więcej błędów. Ja się do tego przyznaję. Jeżeli mam porównywać to ile było błędów w Danii, a ile w Anglii, to niebo a ziemia. Tylko że w Danii obroniłem sto strzałów, a w Anglii w tym samym momencie mam 200 strzałów. Dwa razy więcej sytuacji. Może problem z koncentracją? Nie wiem. Dlatego ja nie mówię, że wszystko robię dobrze, mimo że pewnie chcielibyście to usłyszeć, żeby mnie opierdolić. Zdarzyły się błędy i ciężko mi to teraz wyjaśnić. Drugi raz pewnie nie podjąłbym tej decyzji, ale już nie mogę tego zrobić.
O kolesiostwie w piłce: – W Polsce to się dzieje głównie w przypadku obcokrajowców, co dla mnie jest niezrozumiałe. W Anglii kolesiostwo też jest, ale jak wpycha się zawodnika, to Anglika albo Szkota. Domowe kolesiostwo. W Polsce robimy pod górkę Polakom. To różnica pomiędzy dwoma światami. Wystarczy spojrzeć w kadry zespołów Championship, jaka jest liczba Anglików do liczby obcokrajowców.
O Lorisie Kariusie: – Umówmy się, pozycja bramkarza jest na świeczniku. Każdy błąd bramkarza jest uwypuklony, widać go i ciężko schować. To tak, jakbyś pojechał na wojnę i odcięli ci rękę. Musisz wrócić na wojnę, ale trochę się boisz. Z Kariusem podobnie – najlepsza opieka psychologa, cokolwiek byś nie zrobił, takiej sytuacji nie wyprze się z głowy. Ona zawsze będzie z nim z tyłu głowy.
Rada dla młodego bramkarza: – Jeśli na szybko, to nigdy się nie poddawać i ciężko trenować. A tak na serio – przede wszystkim wiara w siebie, to najważniejsze, reszta nie jest potrzebna. Jeśli w siebie wierzysz, ciężko pracujesz, jeśli w siebie wierzysz, to się nie podajesz. Brzmi łatwo, do końca nie jest łatwe, ale najlepiej wierzyć w samego siebie.
***
U-21
O szansach na wygranie z Hiszpanią na Euro U-21: – Absolutnie nie była do ugryzienia tamtego dnia. Nie ma najmniejszej szansy. Na sto meczów wygralibyśmy maksymalnie jeden. Przed meczem nie podchodziliśmy do tego z takim podejściem, chcieliśmy zagrać jak z Włochami czy Belgią. Wyszło chujowo, bo się po nas przejechali. Nie spodziewałem się, że będziemy tak wyglądać. W najczarniejszych snach nie wyglądało to aż tak źle. Raz, że chyba faktycznie nie mieliśmy siły, choć to słaba wymówka. Dwa że Dawid Kownacki nie grał. Szczerze, po chłopsku – nie mieliśmy z nimi szans. Może gdyby grali tak jak w pierwszym meczu z Włochami, moglibyśmy powalczyć, ale zagrali w taki sposób, że nas zmiażdżyli.
Nieoczywisty talent w U-21: – Muszę powiedzieć, że Mateusz Bogusz. Nie ma innej odpowiedzi w tej sytuacji. Kogoś innego musiałbym wpychać na siłę, a nie byłoby to uczciwe. Mam nadzieję, że ze zdrowiem będzie OK, ma talent by grać na wysokim poziomie.
O Czesławie Michniewiczu: – Nie wiem, co powiedzieć, bo i tak wyjdę na jego syna. Darzę trenera sympatią, bo dzięki niemu zaistniałem w reprezentacji i grałem na Euro. Wydaje mi się, że styl jego pracy jest lepszy w reprezentacji niż w klubie. W klubie człowiek może się z nim nie tyle zmęczyć, ale może to być dla niego ciężkie w kontekście liczby odpraw, spraw analitycznych i żartów trenera. Okresy, gdy jest kadra, to dla trenera idealny czas. Potrafi to wszystko upchnąć w terminarz. Ta kadra jest w sam raz. Gdy w Liverpoolu pierwszy raz jechałem na kadrę do trenera Michniewicza, my nigdy nie analizowaliśmy przeciwników w klubie, nie interesuje nas to. Na pierwszym zgrupowaniu miałem ciężko, by wysiedzieć. Ale uważam, że trener Michniewicz będzie kiedyś trenerem pierwszej reprezentacji. Ale nie wiem kiedy, ciężko mi powiedzieć.
– Najważniejsze w tym warsztacie jest chyba to, że potrafi perfekcyjnie przygotować się do jednego meczu, kiedy ma na to czas. Tak samo my na Euro – wiadomo, dostaliśmy eurowpierdol z Hiszpanią, ale do meczu z Włochami i Belgią byliśmy perfekcyjnie przygotowani w kontekście tego, co będą robić, jak będą robić i kto to będzie robić. Nie wiem jak w lidze by to u trenera działało, gdyby był trenerem Legii czy gdziekolwiek indziej. Gdy ma czas w reprezentacji, jest w stanie do znudzenia przygotować się do meczu. Ja jako zawodnik, mimo że jestem bramkarzem, zawsze wiedziałem, z kim gramy, jak będą grać i co musimy robić, żeby było dobrze. Nawet w takich meczach jak z Portugalią, gdy przegrywaliśmy 1:0 i się nie układało, czy z Danią, gdzie wiedzieliśmy, że będzie bardzo ciężko, czy z Włochami, którzy nas dominowali. Faktycznie wiedzieliśmy, co robić. Spokój, który płynie z ławki – dzięki temu się mecze wygrywa. Trener ma na pewno to fajne, że rozumie to, że on nie wygrywa meczu, tylko zawodnicy. On nakreśla jakiś plan, ale jeśli ty z boiska widzisz, że ten plan nie działa i o tym mówisz, jest to korygowane i jest próba naprawiania. Nie ma sztywnego podejścia, że ty lepiej się nie odzywaj i rób, to co ci mówię.
– Padnie anegdota z Konradem Michalakiem, którego bardzo pozdrawiam. Graliśmy mecz z Finlandią, pierwsza połowa eliminacji. Zremisowaliśmy finalnie 3:3. Na odprawie trener się bardzo zagrzał, bo Kondziu miał grać na lewym czy prawym skrzydle, skończyła się akcja i Konrad wylądował na przeciwległej stronie boiska. Finowie rozgrywają piłkę, a Konrad zamiast pracować w strefie, w której był, stwierdził, że wróci na swoją pozycję i przebiegł przez środek boiska. Później padło fajne stwierdzenie na odprawie: – Kondziu, to nie jest kurwa koszykówka, tylko piłka nożna.
***
DOROSŁA REPREZENTACJA POLSKI
O pojechaniu na Euro 2021 w roli trzeciego bramkarza: – Kurwa, dobre pytanie, bo już raz nie pojechałem. Muszę się trochę wybronić. Załóżmy, że dostaję to powołanie, nie będąc ani razu na zgrupowaniu pierwszej drużyny kadry Polski, tak jak wtedy na U-21. Gdybyś był w mojej skórze, pojechałbyś na ten turniej nie będąc z nimi ani razu na zgrupowaniu? Tak szczerze. Nie wybielam się, powinienem pojechać, to obowiązek reprezentanta. Ale gdybym nigdy wcześniej nie pojechał na reprezentację, też bym chyba nie pojechał na ten turniej, gdybym dostał zaproszenie.
O zasadzie, by trzecim bramkarzem był młody do ogrania: – Trener Nawałka w przypadku mistrzostw Europy tak nie zrobił, w przypadku mistrzostw świata też tak nie zrobił. Pozdrawiam serdecznie Bartka Białkowskiego, dostał powołanie ktoś, komu się ono należało. Odszedłbym od kwestii, że trzecim bramkarzem powinien być niedoświadczony chłopaczek, który jedzie tam za darmo. Takich przypadków było multum. Zupełnie się z tym nie zgadzam. To zupełnie nie fair dla reszty bramkarzy. Czasami są jeszcze układy i kolesiostwa. To ogólnie słabe, czasami można zobaczyć kompletnie niezasłużone powołania. To się nie powinno dziać. Trzeci bramkarz nie jest zarezerwowany dla młodego, perspektywicznego. On w tym czasie powinien grać na U-21, tam się rozwija. Jeśli jedzie jako trzeci bramkarz – fajnie, potrenujesz sześć dni, ale nie zagrasz ani minuty.
Top 5 bramkarzy w Polsce: – Wojtek Szczęsny na pewno pierwsze miejsce, chociaż na początku sezonu powiedziałbym, że Łukasz Fabiański. Drugi Łukasz Fabiański, trzeci Bartłomiej Drągowski, czwarty ja, piąty Łukasz Skorupski.