Reklama

Jak nie zarządzać klubem? Trzecioligowiec na skraju upadłości

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

01 kwietnia 2020, 16:28 • 8 min czytania 3 komentarze

Kluby piłkarskie lada moment wpadną w tarapaty. Nie wszystkie, ale większość pewnie tak, zwłaszcza w Polsce. Które z nich znajdą się w bardzo słabej sytuacji? Na przykład te, które grają w niższych ligach i mają skromne budżety, bez miejsca na cięcia. A które znajdą się w sytuacji najgorszej? Te, w których problemy zaczęły się jeszcze przed koronawirusem. Dotyczy to m.in. trzecioligowej Lechii Tomaszów Mazowiecki, w której piłkarze nie mieli nawet wykupionego ubezpieczenia. Były prezes zostawił klub w takim stanie, że miasto nie może się nawet doliczyć, jak wielkie długi po sobie zostawił.

Jak nie zarządzać klubem? Trzecioligowiec na skraju upadłości

Na początek krótki wstęp, bo zakładamy, że sytuacja futbolu w Tomaszowie Mazowieckim może być wam obca. Tamtejsza Lechia to solidny trzecioligowiec z grupy I. Od siedmiu sezonów Lechia plasuje się raczej bliżej czubka tabeli, w dwóch poprzednich sezonach ocierała się zresztą o awans – w tym po pamiętnym boju z Widzewem Łódź. Jakiś czas temu o klubie zrobiło się trochę głośniej z powodu sporu z głównym sponsorem, ale od tego momentu minęły już blisko dwa lata, więc oszczędzimy wam tej historii. Cofniemy się natomiast o rok, kiedy to Lechia stała się Spółką Akcyjną. Miasto połączyło sekcje piłkarską oraz siatkarską, co miało usprawnić funkcjonowanie klubu. – Utworzenie spółki sprawi, że Lechia stanie się klubem zarządzanym profesjonalnie i przejrzyście – mówił wówczas prezydent Tomaszowa Marcin Witko. – Ułatwi to również pozyskiwanie sponsorów – czytamy na stronie naszemiasto.pl

Słowo się rzekło, spółka – jak czytamy w lokalnych mediach – otrzymała majątek na poziomie co najmniej 2,5 mln zł, a o jego „utrzymanie i rozwój” miał zadbać wskazany przez miasto zarząd. Prezesem wybrano Tomasza Zdonka, który tę funkcję objął w maju 2019 roku. Niedawno ustąpił ze stanowiska, jako powodów podając zły stan zdrowia związany z silnym stresem. Ze strony nasztomaszow.pl dowiadujemy się jednak, że wkrótce i tak mógłby zlecieć ze stołka. Wszczęto bowiem kontrolę spółki, wynikającą z licznych skarg. Skarżyli się głównie rodzice dzieci z miejscowej akademii, z której wypisało się 100 osób. Z komentarzy dowiadujemy się także, że podobna sytuacja miała miejsce w sekcji siatkarskiej, z której młodzież przechodziła do konkurencyjnej akademii.

Efekty kontroli w klubie opublikowano na oficjalnej stronie Lechii. Patrzymy na tę listę i jesteśmy po prostu w szoku. Wygląda na to, że w Tomaszowie zaniedbania dotyczyły dosłownie wszystkiego. Brakuje:

  • regulaminów: organizacyjnego, wynagradzania, pracy oraz klubu
  • dokumentacji akt pracowników, zawodników i trenerów
  • rozliczenia miesięcznych deklaracji ZUS, niezłożone PIT-y
  • terminowego regulowania zobowiązań wobec ZUS, US, dostawcy energii, pracowników, trenerów i innych dostawców usług
  • listy obecności, ewidencji czasu pracy, kart urlopowych, badań i szkoleń bhp
  • prawidłowej ewidencji księgowej, sprawozdania finansowego i sprawozdania z działalności zarządu za rok 2019
  • zamknięcia okresów rozliczeniowych spółki i procedur w zakresie księgowości
  • deklaracji VAT i PJK, potwierdzeń UPO oraz brak prowadzenia ksiąg rachunkowych
  • głoszenia do ubezpieczenia społecznego i zdrowotnego pracowników na kontraktach
  • polis ubezpieczeniowych pracowników, a także zawodników i trenerów
  • wykonywanie prac remontowych na terenie spółki przez podmioty zewnętrzne bez właściwych umów.

Czyli w skrócie: są zaległości w wypłatach, w najważniejszych opłatach, nie ma żadnych dowodów na to, jak wydawano pieniądze, a zawodnicy nie mają nawet ubezpieczenia. Trochę się tego zebrało, prawda? A na koniec dostajemy optymistyczny dodatek, że to tylko część nieprawidłowości. Tak, zawalone jest praktycznie wszystko, a to jeszcze nie koniec. Przydałoby się ustalić chociaż, jakie długi zostawił po sobie poprzedni prezes, jednak na dziś nie ma nawet takiej możliwości.

Reklama

Nic dziwnego, że prezydent Witko zapowiedział już skierowanie sprawy do prokuratury, która zajmie się zbadaniem zaniedbań w klubie. Dowiadujemy się tego z oświadczenia włodarza miasta, którego ciekawsze fragmenty publikujemy poniżej. Pełne oświadczenie znajdziecie TUTAJ.

Fragmenty oświadczenia prezydenta Tomaszowa Mazowieckiego

Kiedy zaczęły docierać do mnie informacje, że nie jest dobrze ‒ w najczarniejszych domysłach nie spodziewałem się tego, co mi zaprezentowano. Miasto podjęło się tworzenia spółki, by spróbować uratować drużyny piłki nożnej, jak i siatkówki, w dobie odchodzących sponsorów strategicznych. Trzeba jasno przyznać, że sport na tym poziomie jest niemożliwy do utrzymania jedynie z podatków mieszkańców – zwłaszcza w obecnej sytuacji, wydaje się, że sport i kulturę w całym kraju, czeka ciężki okres. Nie ukrywam, że najłatwiejsze w tym czasie dla samorządu byłoby postawienie spółki w stan upadłości – jednak nie chodzi o łatwe rozwiązania. Dobro tomaszowskiego sportu, kibiców leży mi na sercu. Środowiska te angażują się w życie miasta, nie możemy ich opuścić. 

Tomasz Zdonek nie schował głowy w piasek. Na łamach portalu nasztomaszow.pl ukazało się jego oświadczenie, w którym odpowiada na zarzuty. Twierdzi, że zarządzanie klubem do najłatwiejszych nie należy, a on nie otrzymywał wsparcia. Na zarzuty w sprawie akademii odpowiada, że miała ona swojego koordynatora, a dzieci, które odeszły ze szkółki, zrobiły to przed jego przyjściem do klubu. Do spotkania z prezydentem nie doszło, bo ten miał nie mieć dla Zdonka czasu, zresztą zdaniem byłego prezesa prezydent i rada nadzorcza nie odwiedzały nawet stadionu w Tomaszowie. Czego jeszcze dowiadujemy się od byłego prezesa? Oddajmy mu głos.

Fragmenty oświadczenia byłego prezesa Lechii Tomaszów Mazowiecki

Przekazywane informacje są nieprawdziwe lub zawierają półprawdy, których celem jest zdyskredytowanie mojej osoby. Prowadzenie klubów sportowych to olbrzymie wyzwanie finansowo-organizacyjne. Tylko kluby będące międzynarodowymi korporacjami generują zyski. Miasto zdecydowało się na powołanie spółki prawa handlowego, która miała być zasilana dwoma strumieniami: od strony publicznej – z samorządu miejskiego czy innych podmiotów publicznych. Z drugiej strony od podmiotów zewnętrznych – czyli sponsorów. W Tomaszowie pierwsza noga finansowania kulała i kuleje do dzisiaj. Niski kapitał zakładowy spółki, niewielkie stypendia przyznawane zawodnikom przez samorząd miejski i niewystarczające dotacje – mogły stanowić tylko kroplę w morzu potrzeb dla tego klubu. 

Kluby takie jak Lechia nigdy nie były i nie są w stanie utrzymać się z własnej działalności, takiej jak sprzedaż biletów czy powierzchni reklamowych. Co więcej dość często mecze transmitowane w telewizji wymagają nakładów przewyższających przychody i traktować je można tylko jako reklamę miasta, powiatu lub sponsorów. Obsługę finansową KS Lechia prowadziła zewnętrzna firma księgowa. W materiałach prasowych pomija się fakt krótkiego okresu od chwili powołania spółki i szeregu działań organizacyjnych już zrealizowanych. Jak wszyscy wiedzą ligi sportowe stawiają bardzo duże wymagania od strony organizacyjnej. W obu przypadkach – zarówno ligi piłki siatkowej, jak i ligi piłki nożnej dokonaliśmy jako klub prawidłowych zgłoszeń otrzymując licencje do uczestnictwa w rozgrywkach. 

Jaka przyszłość czeka Lechię Tomaszów Mazowiecki? Z funkcji prezesa zrezygnował Grzegorz Glimasiński, który miał zastąpić Zdonka na stanowisku. Tłumaczył, że przy takich brakach w dokumentacji, po prostu nie miał możliwości objęcia sterów w klubie. Zapytaliśmy więc Marcina Witko o to, co w najbliższym czasie stanie się z klubem. – Moi ludzie pracują nad oszacowaniem strat, to naprawdę ciężkie zadanie, więc za wcześnie na wyniki. Może niektóre sportowe plany z powodu obecnej sytuacji przesuną się w czasie, ale będą dążył do ich zrealizowania. Sport jest bardzo ważny, ale to chyba zrozumiałe, że obecnej sytuacji większość moich prac determinują sprawy bieżące, związane z koronawirusem. 

Reklama

Prezydent Tomaszowa Mazowieckiego przyznał, że był w szoku, kiedy zobaczył szereg zaniedbań w Lechii. Stwierdził, że to przecież abecadło zarządzania jakimkolwiek podmiotem. W komentarzach na lokalnych portalach znaleźliśmy sporo niepochlebnych opinii o Tomaszu Zdonku i jego wcześniejszej działalności. Wiele osób mówiło, że można było się tego spodziewać. Nie oceniamy, ale stwierdziliśmy, że warto zapytać, skąd ten człowiek wziął się na fotelu prezesa miejscowego klubu. – To osoba znana w Tomaszowie, w środowiskach sportowych. Przez wiele lat działał również społecznie, pokazując, że potrafi nawiązywać kontakty i pozyskiwać wsparcie dla różnych inicjatyw. Taka osoba w spółce była nam zdecydowanie potrzebna. Kierował dużymi instytucjami, organizował imprezy historyczno-sportowe… Ma wieloletnie doświadczenie samorządowe – prezydent wymienia argumenty, które stały za zatrudnieniem Zdonka.

No dobrze, ale skoro do miasta dochodziły niepokojące wieści dotyczące sytuacji w klubie, to czemu sprawę odkryto tak późno? Zawsze takim prawdziwym „sprawdzam” jest przedłożenie sprawozdania finansowego zawierającego bilans, rachunek zysków i strat oraz informacje dodatkowe. W tym przypadku go nie dostaliśmy – termin minął 31.03.2020 r., – a zarząd złożył wcześniej rezygnację – wtedy już wiedziałem, że dobrze nie jest, ale w najczarniejszych scenariuszach nie spodziewałem się takiej skali. Do sprawozdania musi być dołożona ocena biegłego rewidenta, który je bada. W tym wypadku nikt go nie powołał czyli nie rozpoczął prac, a były prezes jak już wspomniałem złożył rezygnację… niech każdy sam odpowie sobie jak nazwać takie zachowanie – tłumaczy prezydent Tomaszowa.

Marcin Witko twierdzi, że wystarczyło trzymać się wyznaczonego planu, a Lechia nie wpadłaby w kłopoty. Niestety, spółka, która miała uratować kluby, zadziałała w odwrotną stronę. Zamiast skutecznej odpowiedzi na wycofywanie się głównych sponsorów, wbijano kolejne gwoździe do trumny. Prezydent stawia sprawę jasno – klub musi uratować miasto. Po oszacowaniu strat spółka ma zostać dokapitalizowana i włączona w struktury Tomaszowskiego Centrum Sportu. Ale nie będzie to recepta na całe zło, bo trzecia liga też wymaga sporych nakładów finansowych. – Sport na tym poziomie, który jest w Tomaszowie, w wielu państwach wciąż jest amatorski, a u nas zawodowy. Nierealne jest utrzymanie go tylko z podatków mieszkańców. Nawet laik zauważy, że obecnie głównym wsparciem drużyny piłkarskiej są juniorzy.

Czy jest coś, co może uratować Lechię przed najgorszym – ogłoszeniem wspomnianego stanu upadłości? Tak, Pro Junior System. Klub z Tomaszowa może otrzymać 400 tysięcy złotych za promowanie młodzieży. Tyle że dziś nawet prezydent Witko nie jest w stanie powiedzieć, czy taka kwota nie okaże się kroplą w morzu potrzeb. Pozytywy? Chyba tylko taki, że dowiedzieliśmy się, jak nie powinno się zarządzać klubem sportowym.

SZYMON JANCZYK

Fot. Pixabay

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

3 komentarze

Loading...