Reklama

„Odpowiadam na wszystkie kłamstwa”, czyli Kaszowski odpowiada na list Kałuży

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

31 marca 2020, 16:52 • 17 min czytania 4 komentarze

Dzieje się w Gliwicach. Ustalmy chronologię. 

„Odpowiadam na wszystkie kłamstwa”, czyli Kaszowski odpowiada na list Kałuży

26 marca, czwartek – dostajemy informację, że Piast zwalnia część pracowników działu administracyjnego, a w tym nazywanego legendą klubu Jarosława Kaszowskiego. 

28 marca, sobota – publikujemy wywiad z Jarosławem Kaszowskim, w którym przedstawia szczegóły zwolnienia z Piasta i ostro krytykuje władze klubu – „Prezes Żelem nie lubi ludzi. Nigdy nie miał dla mnie czasu”

30 marca, poniedziałek – strona klubowa Piasta publikuje list otwarty akcjonariusza klubu Zbigniewa Kałuży do Jarosława Kaszowskiego. 

Teraz czas na kolejną część tej sagi. Jarosław Kaszowski obszernie odpowiada na mocny list Zbigniewa Kałuży. 

Reklama

***

W poniedziałkowe południe Zbigniew Kałuża opublikował list otwarty do Jarosława Kaszowskiego pod wdzięcznym tytułem „Piast nigdy nie będzie strefą komfortu”. Zaraz po tym wykręciliśmy numer odbiorcy tego dzieła. Najpierw wczesnym popołudniem.

– Siedzę, czytam i będę odpisywał na te wszystkie kwestie. Tu jest tyle kłamstw, że nie mogę pozwolić sobie, żeby to wszystko zostawić. Proszę zadzwonić za cztery godziny – słyszymy od Kaszowskiego.

Zbliża się 18:00. Dzwonimy po raz drugi.

– Tyle się tego nagromadziło, że potrzebuję jeszcze co najmniej dwóch godzin.

Zbliża się 21:00. Dzwonimy po raz trzeci.

Reklama

– Oj, wysłałem odpowiedź do konsultacji prawnika. Wszystko powinienem dostać jutro.

I oto jest. Polemika Jarosława Kaszowskiego z listem otwartym Zbigniewa Kałuży.

***

LIST ZBIGNIEWA KAŁUŻY

Wywołany do publicznego zabrania głosu, czuję się w obowiązku przypomnieć, w jakich okolicznościach zostałeś zatrudniony w klubie w 2013 roku. W tym czasie, chociaż nie było w klubie ani Zbigniewa Kałuży, ani Pawła Żelema, postanowiłeś wystąpić przeciwko Piastowi na drogę sądową. To wtedy za moją namową, śp. Piotr Wieczorek – wiceprezydent Gliwic, wyraził zgodę na zatrudnienie Ciebie w klubie na ważnym i odpowiedzialnym stanowisku, i to pomimo faktu złożenia pozwu i publicznego krytykowania władz miasta i klubu. Uważałem wtedy, że gdy otrzymasz szansę, to będziesz gotowy do wykorzystania całego swojego potencjału w interesie klubu. Także wtedy za moją namową doszło do zawarcia umowy pomiędzy Klubem, Stowarzyszeniem a Tobą, na mocy której odpowiadałeś za szkolenie dziecięcych grup piłkarskich dla Piasta.

Mam wrażenie, że bardzo łatwo przyszło Ci o tym wszystkim zapomnieć i równie łatwo przychodzi Tobie dziś krytykowanie tych, od których otrzymałeś szansę udowodnienia, że także po zakończeniu kariery piłkarskiej będziesz ważnym ogniwem naszego klubu. Podobnie jak swoją codzienną pracą w klubie udowadniają to Wojtek Kędziora, Maciej Szmatiuk czy Dawid Wiejowski, którzy tak jak Ty zapisali karty w historii klubu jako piłkarze.

Ostatnie lata dla GKS Piast to najlepszy okres w historii klubu. Tytuły wicemistrza i mistrza kraju, gra w europejskich pucharach, stabilna sytuacja finansowa i perspektywy rozwoju, które nie mogły się nawet śnić kibicom, działaczom i piłkarzom naszego Klubu jeszcze 7 lat temu. To jest, Jarku, moja wizja rozwoju Piasta i to chcę podkreślić, zanim odniosę się do Twojej wypowiedzi, bo dla klubu piłkarskiego sportowy sukces jest podstawowym celem. I ten sukces w Gliwicach dzięki pracy wielu osób odnieśliśmy.

Sukces na boisku wywalczyli piłkarze, którzy urodzili się w Gliwicach, tacy jak Patryk Dziczek, i tacy, którzy w Gliwicach znaleźli swój drugi dom, jak Gerard Badia czy Jakub Szmatuła. Dla nich Piast nie jest klubem z miasta, w którym się urodzili, ale jest klubem, z którym związali swój los i dzięki swojej ciężkiej pracy osiągnęli niesamowity sukces, o którym będziemy pamiętali przez następnych 75 lat. To jest dziś charakter tego Klubu. Niezależnie, na jakim stanowisku, niezależnie z jakiego miasta pochodzimy – rzetelna, systematyczna praca jest podstawą naszego sukcesu. Wymagam tego od siebie, wymaga tego od pracowników Paweł Żelem. Mówienie o tym, że klub piłkarski traci charakter, bo jest w nim wiele „przyjezdnych” osób, trąci ksenofobią i jest obraźliwe dla wielu ludzi, którzy dali nam największe sukcesy sportowe – od samych piłkarzy i trenerów, po pracowników Spółki. Warto o tym pamiętać…

Zatrudniając Ciebie na stanowisku menedżerskim, które w strukturze klubu zostało stworzone wyłącznie dla Ciebie, wierzyliśmy, że wykorzystasz doświadczenie z boisk ligowych i swoją rozpoznawalność w Gliwicach do zbudowania licznych grup kibicowskich wśród mieszkańców naszego Miasta. Nie jest to miejsce ani czas na dokonywanie rozliczeń, ale nie jest tajemnicą, że pomimo sukcesów sportowych, nie przykładałeś ręki do rozwoju Klubu. Pomimo stworzonych warunków, Twoja praca nie przyniosła nigdy spodziewanych efektów. Co więcej, od kiedy Klub utworzył w swoich strukturach akademię piłkarską i rozpoczął samodzielne szkolenie dzieci i młodzieży, nie tylko bezustannie krytykowałeś ten pomysł i odmawiałeś podjęcia współpracy, ale namawiałeś też rodziców młodych piłkarzy na przejście z akademii Piasta do Twojej komercyjnej szkółki piłkarskiej.

Przez 7 lat obecności w Piaście, przedkładałeś swój interes nad interes klubu. Ważniejsza była Twoja akademia piłkarska niż akademia Piasta. Ważniejsze było nadanie Tobie publicznie odznaczenia na stadionie przez kandydata na posła, który chciał wykorzystać klub w swojej kampanii wyborczej niż apolityczność klubu. Ważniejsze od dystrybucji 100 ufundowanych przeze mnie biletów na każdy mecz dla dzieci z domów dziecka i rodzin zastępczych, było rozdawanie tych biletów ludziom, którzy powinni normalnie je zakupić. W końcu ważniejsze były Twoje prywatne relacje z pewnymi grupami kibicowskimi od podjętej przez klub decyzji o braku współpracy ze środowiskami pseudokibiców.

Otrzymałeś od klubu wszystko, co było niezbędne do wykonywania pracy. To prawda, że dwa lata temu zlikwidowaliśmy praktykę zawierania nieuzasadnionych z punktów widzenia klubu umów barterowych. Przyczyną nie było uniemożliwianie Tobie pracy, ale likwidacja patologicznych układów, w których niektórzy pracownicy domagali się wypłaty premii za usługi o zawyżonej wartości, które nie były potrzebne klubowi, a służyły jedynie wypłacie wyższych wynagrodzeń.

Symbolem Twojego stosunku do klubu pozostanie przekazane mi zdjęcie Twojego miejsca pracy, na którym przykleiłeś kartkę z napisem „strefa komfortu”. A więc Twoje wyobrażenie klubu jako miejsca, w którym umożliwimy Ci przyjmowanie odznaczeń samorządowych od kolegów. Miejsca, które gwarantuje zwrot wydatków na paliwo i pensję znacząco przekraczającą średnie krajowe wynagrodzenie. W końcu miejsca, w którym nikt Cię nie rozliczy z pracy, bo masz wielu przyjaciół w Gliwicach.

To nie jest moja wizja klubu i Twojej w nim roli. Piast nie będzie nigdy dla nikogo strefą komfortu. Pozostanie natomiast miejscem, w którym szanujemy zaangażowanie i ciężką pracę, gdzie nie liczą się znajomości, ale realne działania. Jeżeli będziesz chciał udowodnić, że klub jest dla Ciebie ważny, to przypominam, że wciąż obowiązuje zawarta w 2014 roku umowa prowizyjna pomiędzy Tobą a klubem, dzięki której sam możesz zapracować na sowite wynagrodzenie i przyczynić się do rozwoju Piasta. Tymczasem 7 lat Twojej pracy niestety potwierdziło, że klub nie potrzebuje dziś etatowego pracownika na stanowisku, które zajmowałeś. Dlatego klub zdecydował się zlikwidować nieefektywne i niepotrzebne stanowisko. Jestem przekonany, że pomimo złych emocji, które w ostatnich dniach wylewasz z siebie, podejmiesz współpracę z klubem w zakresie obowiązującej umowy z obustronną korzyścią.

Zbigniew Kałuża

***

ODPOWIEDŹ JAROSŁAWA KASZOWSKIEGO

Szanowny Panie,

czytając w dniu wczorajszym list otwarty skierowany do mnie, trudno było mi przejść do porządku dziennego z tak sformułowanymi zarzutami w nim zawartymi, że postanowiłem się do nich odnieść aby bronić mojego dobrego imienia na które pracowałem ponad 20 lat.

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że przykro mi, że osoba śp. Piotra Wieczorka została tutaj wykorzystana. Mam do niego ogromny szacunek za to, co zrobił dla miasta i dla Piasta Gliwice. Przeszedłem drogę od B klasy do ekstraklasy na murawie, a śp. Piotr Wieczorek tę samą drogę, może nawet trudniejszą, przeszedł w sferze organizacyjnej, łącząc różne środowiska, mieszkańców naszego miasta, we wspólny cel jakim była ekstraklasa w Gliwicach.

Przytacza Pan, bez wyjaśnienia czego dotyczył mój pozew przeciwko klubowi, moją sprawę sądową przeciwko klubowi. Pozew ten dotyczył nieprawidłowości klubu w związku z płatnościami składek ZUS, za które były odpowiedzialne władze klubowe, kiedy jeszcze byłem czynnym piłkarzem. Moje prawa jako pracownika zostały naruszone, co nie stoi w sprzeczności z moim stosunkiem do Piasta Gliwice jako klubu piłkarskiego, pojmowanego jako wspólnota wartości. Prawdą jest, że pozew cofnąłem po zatrudnieniu mnie w klubie ale nie było to żadnym warunkiem, czy to klubu czy moim, co do okoliczności zatrudnienia, a co wydaje się być przez Pana sugerowanym.

Fakt, że brał Pan czynny udział w tym aby mnie zatrudnić w klubie jest niezaprzeczalny, jednak pomija Pan to, że chciał Pan również bym pomógł w promocji Pana hali przy ulicy Jasnej 31, co też się stało. Cieszyłem się z tego, że mogę pomóc w promocji ośrodka Jasna 31 bo uważałem to jako coś naturalnego i potrzebnego, mając na uwadze, że takiego jak Pana ośrodka nie było wcześniej w Gliwicach, a ja miałem możliwość odwdzięczenia się za Pana aktywność związaną z moim zatrudnieniem w klubie.

Wypełniając swoje zobowiązania wobec klubu oraz to, że prowadziłem już akademię piłkarską udało nam się wspólnie wypracować model współpracy uwzględniający dobro i interes Piasta Gliwice. Dodać należy, że częścią tej współpracy, poza promocją hali Jasna 31 ,były organizowane przez mnie zajęcia wyłącznie na Pana hali, co spowodowało większe zainteresowanie wśród potencjalnych jej klientów, rodziców i dzieci. Dlatego też ze zdziwieniem przyjąłem rozwiązanie umowy o współpracy zawartej pomiędzy moją akademią, a klubiem, bez słowa wyjaśnienia przez Prezesa Pawła Żelema. O chęciach spotkania się ze mną w tej sprawie Prezesa Pawła Żelema już wspominałem w wywiadach.

Cieszę się że w klubie jest Maciek Szmatiuk, który jest w sztabie trenerskim drugiej drużyny. Cieszy mnie również, że w tym roku wrócił do klubu Wojtek Kędziora, że jest Dawid Wiejowski, który, zapomniał Pan dodać, prowadzi również w ciągu dnia zajęcia dla przedszkolaków w Pana ośrodku Jasna 31.

Chciałbym przypomnieć, że Piast obchodzi w tym roku 75 lecie istnienia. Oczywiście, mistrzostwo Polski to sukces, o którym marzyli wszyscy kibice, nie zapominajmy jednak o historii. Historia Piasta to nie tylko wspomniane przez Pana 7 lat. W 2008 roku, na tamte czasy, awans do ekstraklasy również był naszym największym sukcesem w historii Piasta. Może się okazać że w ciągu następnych 75 lat Piast osiągnie dużo większy sukces i chyba chciałby Pan aby wszyscy pamiętali rok 2019 i zdobycie pierwszego w historii tytułu Mistrza Polski.

Nie odniósł się Pan w swojej wizji do szkolenia dzieci i młodzieży. Należy dbać o najmłodszych, a nie tylko o tym mówić. W rozgrywkach dziecięcych wyniki nie są ważne ale w starszych rocznikach już tak. W ligach młodzieżowych również są awanse i spadki. Bardzo proszę aby zainteresował się Pan jak wygląda to w przypadku zespołów młodzieżowych akademii Piasta.
Nie wypowiadałem się obraźliwie w stosunku do piłkarzy oraz sztabu szkoleniowego. Uważam, że trener Fornalik z całym swoim sztabem i drużyną wykonują wspaniałą pracę. Nie dzielę piłkarzy na tutejszych i przyjezdnych. Mało tego, z wieloma z nich mam bardzo dobre relacje. Nie rozumiem Pana insynuacji o ksenofobii.

Pisze Pan o zawodnikach którzy traktują Gliwice jak swój drugi dom. A ja chciałbym w tym miejscu przypomnieć jak klub i jego władze traktują właśnie tych piłkarzy, o których Pan pisze, że nie traktuję z należytym szacunkiem. Konstantin Wassiljev, pożegnanie się z nim raczej nie możemy uznać za dżentelmeńskie. Marcin Pietrowski, było mi przykro, że tak traktujemy piłkarza który był przez tyle lat w klubie i w wielu meczach nosił opaskę kapitana. Chyba nie o taki charakter chodzi. Swoim oświadczeniem jasno pokazał Pan, że zwolnienie mnie ma charakter pozorny, a likwidacja stanowiska pracy jest wskazaną pozorną przyczyną. Wskazał Pan, że moja działalność jako pracownika nie przyniosła rezultatów. Uważam inaczej. Zawsze byłem gotowy pomagać klubowi w każdym aspekcie. Promowałem klub w mediach, angażowałem się w działalność klubu również po godzinach pracy. Klub jest dla mnie całym moim życiem i stawianie mi takich zarzutów uważam za nieuczciwe. Moje działania opierały się w dużej części na współpracy z placówkami edukacyjnymi miasta Gliwice oraz firmami i podmiotami zarówno z terenu naszego miasta, jak i z zewnątrz (bilety grupowe). W okresie mojej pracy ponad sto grup zorganizowanych dopingowało naszych zawodników podczas meczów w Gliwicach, oczywiście opłacając swoje bilety. Bardzo ciekawym naszym wspólnym pomysłem był projekt „Szkoła na stadionie”, który prowadziłem przy współpracy z kilkudziesięcioma szkołami i przedszkolami gliwickimi i powiatu gliwickiego. Dobrze wiemy, że przywiązania do klubu uczy się od najmłodszych lat.

Czy wie Pan, że w Gliwicach organizowana jest od kilku lat „Spartakiada przedszkolaka”? Chciałbym, aby wiedział Pan, że to ja wspólnie z Gliwickim Ośrodkiem Metodycznym wymyśliliśmy tę fantastyczną akcję. Chcieliśmy, aby dzieci przedszkolne mogły przeżyć sportowe święto ale oczywiście celem nadrzędnym było przyzwyczajanie do Piasta od najmłodszych lat i promocja naszego klubu. W każdej spartakiadzie, co roku uczestniczą setki dzieci, w ubiegłorocznej wzięło udział ponad 350 najmłodszych przedszkolaków. Jako klub zapewnialiśmy upominek dla każdego dziecka. O ile Pan nie wie to przypominam, że byłem do tej pory jedynym pracownikiem klubu który przygotowywał spartakiadę (oprócz osoby zamawiającej gadżety). I nie żaliłem się nikomu. Mało tego, na dzień przed ostatnią spartakiadą dyrektor Paweł Gniadek zapytał mnie czy dam sobie radę jutro jak będę sam? Odpowiedziałem, że tak, ogarnę to. Działania takie jasno pokazują, że na linii moja akademia, a klub zawsze była harmonia i współdziałanie. Wspólnie działaliśmy promując klub, angażowałem moje siły i środki by impreza związana z klubem Piast odbyła się na najwyższym poziomie.

Zupełnie niezrozumiałe były dla mnie decyzje z 2019 r., gdy doszło do zakazu który wydał dyrektor marketingu Paweł Gniadek. Jak zostało zakomunikowane, „Kaszowskiego trzeba schować do szuflady”. Nie mogłem pojawiać się nigdzie, żadnej akcji promocyjnej, w żadnym wywiadzie. Do tego czasu zawsze byłem dostępny, na każde wezwanie byłem gotowy, wyłącznie pozytywnie wypowiadając się o naszym Piaście. Dziwną kwestią był upór zarządu Piasta, żeby odznak nadanych przez Samorząd Województwa Śląskiego – „Zasłużony dla Województwa Śląskiego” nie wręczyć przed czy w przerwie któregokolwiek meczu (gdy nie ma transmisji TV). Tym bardziej jest to dziwne że nie chodziło tylko o mnie ale również o najlepszego trenera 2019 r. oraz o klub mistrza Polski. I nie chodziło o żadną politykę, odznakę można było wręczyć po wyborach. Nie ja zabiegałem o tę odznakę, chociaż bardzo ją sobie cenię. Z tego, co mi wiadomo, to propozycja tej odznaki dla mnie wyszła od wieloletniego kibica Piasta i zarazem wieloletniego radnego i Przewodniczącego Rady Miasta Gliwice Pana Marka Pszonaka. Wnioskowali o nią również radny Sejmiku Sląskiego Bartłomiej Kowalski i Marszałek Województwa. Podniósł Pan temat dla mnie ważny. Akademia. Nie przypominam sobie, żebym krytykował pomysł jej utworzenia. Ktoś musiał wprowadzić Pana w błąd. Mało tego, ówczesny dyrektor sportowy Łukasz Piworowicz zaproponował mi stanowisko dyrektora akademii. Rozmawiałem z nim o tym kilka dni ale nie zdecydowałem się. I to nie dlatego, że nie chciałem pomóc Piastowi. Wręcz przeciwnie. W nowo powstałej akademii Piast miał szkolić dzieci od 12 roku życia. Dyrektor od razu zakomunikował, że musiałbym rozstać się z moją akademią Team, którą buduję od podstaw i która jest moim dzieckiem o czym Pan doskonale wie i to od kilku już lat, goszcząc mnie na swoich obiektach sportowych. Wtedy jednak nie miałbym żadnego wpływu na szkolenie dzieci do 12 roku życia, a uważam że tu posiadamy w Gliwicach bardzo duże rezerwy. Dlatego odmówiłem. Chciałem być również fair w stosunku do wszystkich dzieci i rodziców mojej akademii, którzy mi zaufali. A Klub wiedział, że może zawsze na mnie liczyć. Jak podkreślałem w wywiadach, nie ja rozwiązałem umowę o współpracy między Piastem, a akademią Team. Mało tego, to ja szukałem dialogu z Klubem.

Nigdy nie namawiałem rodziców młodych piłkarzy na przechodzenie do mojej akademii. Był jeden przypadek, kiedy zadzwonili do mnie rodzice chłopca z klasy sportowej z pytaniem czy może ich syn na pół roku przyjść się odbudować w akademii Team. Był to chłopak którego dobrze znamy ponieważ 1,5 roku wcześniej przeszedł z naszej akademii do akademii Piasta (klasa sportowa). Trenował z rocznikiem starszym zarówno w mojej akademii jak i w akademii Piasta. I nagle, po roku trenerzy Piasta zdecydowali, że cofną go do jego rocznika. W tym wieku z punktu widzenia szkoleniowego nie było to dobre ponieważ cofnięcie go powodowało granie meczów 7×7, on natomiast przez pół roku grał już 9×9. Dlatego, zgodziłem się żeby przyszedł na rundę wiosenną, pograł u nas i na jesień miał wrócić do Piasta. Normalna współpraca, taka jak powinna być. I co się stało? Gdy Piast dowiedział się że chłopak chce iść na pół roku do akademii Team okazało się, że Klub nie wyraża na to zgody i nie puszcza zawodnika. Więc to pokazuje jak bardzo zależy wszystkim na rozwoju naszych najmłodszych. Rzeczywiście, odbyłem rozmowę z dyrektorem akademii Piasta Jackiem Mazurkiem i zakomunikowałem mu że według mnie jest to zwyczajne blokowanie rozwoju chłopaka. Okazało się że został w Piaście i na wiosnę grał w roczniku starszym. Czyli do dzisiaj nie wiem, co się stało takiego, że chłopak w ciągu tygodnia z niepotrzebnego stał się bardzo potrzebny. A pisanie o tym że odmawiałem podjęcia współpracy to przeinaczanie faktów. Po raz kolejny podkreślam, że to ja upominałem się o rozmowę w sprawie współpracy. Doceniam wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób wspierają nasz klub. Również Pana, jak pisze Pan w liście otwartym „…fundował 100 sztuk biletów…” ale nie napisał Pan jaka była cena za te bilety. Bilet dla dziecka kosztował 1 zł.

Natomiast dla osób dorosłych kosztował 5 zł. I, co ważne, bilety dla dzieci z domów dziecka kupował Pan może przez 2-3 sezony. Od kilku lat już to nie funkcjonuje. O rozdawaniu przeze mnie biletów dla domów dziecka nawet nie chce mi się pisać bo to zwykła nieprawda.

Nie do końca wiem, o co chodzi z moimi rzekomymi prywatnymi relacjami z kibicami. Jak Pan wie, grałem w tym klubie wiele lat i przez wiele lat poznałem fantastyczne osoby, nie tylko piłkarzy, trenerów, działaczy ale również kibiców. Wiele razy okazywali mi wsparcie, a ja starałem się na boisku dawać z siebie 100%. Nie zawsze było z górki, bywały ciężkie momenty. Nie zawsze też byłem poklepywany przez kibiców po plecach. Nie zgadzam się na mówienie o mnie jakobym utrzymywał prywatne relacje z grupami kibicowskimi. Ile grup kibicowskich jest w Piaście? Nawet tego nie wiem. Dla mnie wszyscy kibice są ważni, nie dzielę ich na lepszych i gorszych, staram się zawsze być otwartym i szczerym. Jedyny kontakt z kibicami miałem podczas meczów Piasta Gliwice.

Odnosząc się do kartki z napisem „strefa komfortu”. Otóż jak na pewno Pan wie, szatnia piłkarska ma to do siebie, że piłkarze lubią robić sobie nawzajem różne żarty, większe i mniejsze. Wchodzi w to również tzw. szydera. I tak właśnie było tutaj. Nie ja przykleiłem tę kartkę i nie mam zamiaru tłumaczyć się z żartów jakie zdarzają się wśród zgranych i wzajemnie się lubiących pracowników. Pisze Pan, że moja pensja znacząco przekracza średnie wynagrodzenie. Kolejna nieprawda. Proszę sprawdzić ile zarabiam i dopiero pisać. Do wynagrodzenia miałem dodatek za nie używanie samochodu służbowego w kwocie 417 zł 90 groszy. Jeśli chodzi o pensję, nieprawdą jest że „zarabiałem znacząco powyżej średniej”. Mało tego, kwota którą zarabiałem była PONIŻEJ średniej krajowej. Jak pisałem wyżej, nie byłem w tym klubie dla pieniędzy. Jeśli chodzi o przyjaciół, to tak mam w Gliwicach wielu przyjaciół, myślę że Pan również, to normalne. Ale swoich znajomości nie wykorzystuję do robienia jakichkolwiek interesów.

Na koniec chciałbym aby Pan zrozumiał, że Piast to mój klub, wiele razy o tym wspominałem i w tym klubie nie byłem dla pieniędzy. Jest dla mnie bardzo ważny. Bardzo chciałbym aby dla wszystkich pracowników stał się strefą komfortu. Umowa prowizyjna, o której Pan wspomina, jest to umowa o której już mówiłem w wywiadach. To umowa, której Prezes Żelem nie respektuje tak więc powołanie jej jest nie na miejscu. Dodam jeszcze, że około miesiąc temu dyrektor marketingu Paweł Gniadek proponował mi abym pomagał również w klubie biznesu, ponieważ jak stwierdził, mógłbym tu przyprowadzić wiele firm. Wyraziłem taką gotowość ale wyraźnie Pan pokazuje, że nie liczy się dla Pana mierząca dzielność klubu, a jedynie niechęć w stosunku do mnie. Przykro mi, że rozmowa z Panem po ponad 20 letniej mojej współpracy z klubem odbywa się w ten sposób. Źle to wpływa na wizerunek klubu, a nie o to powinno nam chodzić. Sam sposób zwolnienia mnie z pracy, bez rozmowy i słowa wyjaśnienia, pokazuje nowy styl działania władz klubu działających pod Pana dyktando. Nie jest to standard do którego byłem przyzwyczajony i którego mógłbym oczekiwać od profesjonalnie prowadzonej organizacji. Pana oświadczeniem na stronie klubu zostałem zmuszony do zajęcia stanowiska i sprostowania manipulacji i kłamstw na mój temat. Dziwne, że przez ostatnie 2,5 roku nie było możliwości do rozmowy?

Nie czuję się wielkim bohaterem, nie każę wszystkim naokoło mówić do siebie per legenda, nie walczę o przebywanie w błysku fleszy. Wszyscy którzy mnie znają wiedzą, że mam w życiu inne priorytety. Mam nadzieję, że to już ostatnie listy „otwarte”. Mam również nadzieję że nie będzie już więcej publikowanych przez „osoby z bliskiego otoczenia klubu” lub z zaufanego źródła informacji naruszających moje dobra osobiste w postaci dobrego imienia. Że nie będzie wywlekanych spraw dotyczących funkcjonowania klubu, nie chciałbym uczestniczyć w tego typu spektaklu. Jednocześnie dziękuję wszystkim osobom za dziesiątki wiadomości z poparciem, podniesieniem na duchu, zrozumieniem osób zarówno związanych kiedyś z klubem, jak i niezwiązanych w ogóle, tych którzy mnie znają jak i tych, którzy znają mnie tylko z mediów. Na tę chwilę wiem, że nie jestem sam w tym wszystkim i pomimo, iż moje odpowiedzi są bardzo emocjonalne, a taki jestem naprawdę, szczery ale do końca walczący o swoje.

Dziękuję.

Jarosław Kaszowski

***

Nie będziemy niczego przesądzać. Wydaje nam się, że oddanie głosu dwóm stronom, przy znajomości całego kontekstu sytuacji, będzie najrozsądniejszym rozwiązaniem.

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

4 komentarze

Loading...