Reklama

Fabiański: – 20, 50 czy 100 procent obniżki pensji? Żaden problem

redakcja

Autor:redakcja

30 marca 2020, 18:02 • 8 min czytania 6 komentarzy

Choć jeszcze kilka tygodni temu nikt z nas tego nie przypuszczał, okazało się, że istnieją kataklizmy, które są w stanie zaciągnąć gwałtownie hamulec ręczny i powstrzymać bieg całego świata. Koronawirus w sposób brutalny niszczy nie tylko ludzkie życie oraz zdrowie, ale wpływa na rozwój kultury, gospodarki czy sportu. Kryzys nie omija również Premier League, w której płacono piłkarzom nawet 500 000 funtów tygodniowo. O tym, jaka przyszłość może czekać najbogatszą ligę świata opowiada zawodnik West Ham United oraz reprezentacji Polski Łukasz Fabiański. Zapraszamy!

Fabiański: – 20, 50 czy 100 procent obniżki pensji? Żaden problem

Łukasz, na początek pytanie standardowe. Żadnej gorączki, bólów mięśni czy wzmożonego kaszlu nie odczuwasz w ostatnim czasie?

Nie, na szczęście wszystko jest w porządku, jestem zdrowy.

Jedyny ból mięśni to pewnie podczas domowych treningów?

No tak, ale to nie jest taki ból, jaki by się chciało mieć podczas normalnych zajęć. To zupełnie inna rzeczywistość.

Reklama

A wśród kolegów jak sytuacja? Wszyscy w West Hamie zdrowi?

Wczoraj w mediach pojawiła się wypowiedź naszej wiceprezes Karren Brady, która powiedziała, że osiem osób ma w klubie objawy. Natomiast potwierdzenia od wewnątrz, że ktoś się z tym zmaga nie dostaliśmy, więc ciężko w stu procentach mi się do tego odnieść. Nawet na naszej grupie na Whatsapp, jak ktoś próbował poruszyć ten temat, to został z góry ucięty. Każdy nam mówi po prostu żeby się izolować i siedzieć w domu.

Ta grupa, o której wspomniałeś, to teraz jedyna możliwość kontaktu z kolegami z drużyny…

No tak, ona żyje swoim życiem normalnie. Raz na jakiś czas ktoś podrzuci jakiś filmik czy artykuł związany z tą sytuacją. Ostatnio znalazł się tam nawet fragment serialu koreańskiego albo chińskiego na Netflixie, w którym pojawia się taka kwestia słowo w słowo odzwierciedlająca to, co się teraz dzieje. Każdy więc szuka jakiejś sensacji, gdzie tylko może (śmiech).

Dostajesz trochę psychozy czy jest co robić w domu?

Staram się po prostu funkcjonować tak, jak to w chwili obecnej mamy nakazane. Siedzę z rodziną w domu i właściwie się nie ruszamy. Nie chcemy ryzykować, ale zapewniam, że z synkiem mamy co robić.

Reklama

Treningi masz indywidualne czy na przykład z trenerem na wideo?

Co tydzień dostajemy rozpiskę na maila i trenuję sam. Wiem, że ostatnio coraz głośniej się mówi o tego typu rozwiązaniach, żeby trener cię podglądał, ale na razie u nas jest to klasycznie.

Macie wyznaczoną jakąkolwiek datę powrotu do zajęć w klubie?

Wszystko zależy od rządu, który zmienia swoje podejście. Pierwotnie mieliśmy wrócić około 13 kwietnia, ale wiemy już, że tak się nie stanie. Teraz po prostu mamy czekać. W tym tygodniu ma być spotkanie władz Premier League z klubami i po nim też zapewne będziemy mądrzejsi. Na tę chwilę jest decyzja, że do 30 kwietnia na pewno nie zagramy, ale wszyscy chyba domyślamy się, że nawet na początku maja będzie to niemożliwe.

Tęsknisz za graniem?

Brakuje mi nawet może nie tyle meczów, co bycia pod prądem i codziennego rytmu treningów. Chciałbym już bardzo wyjść na boisko, porzucać się czy poodbijać strzały. To jest dziwne, bo w normalne wakacje latem, gdy jest trochę wolnego, człowiek ucieka od tego. Jednak w czasie pandemii im dłużej ona trwa, tym tęsknota jest większa. Normalny tryb życia, do którego przywykłem przez wiele lat, został zaburzony, ale musimy przeczekać tę całą sytuację.

Jak Anglicy dzisiaj reagują na całą sytuację? Po tym, jak zarażeni zostali nawet następca tronu Książe Karol i premier Boris Johnson, ich podejście się zmieniło?

Tak, ale ta reakcja była zdecydowanie zbyt późna. Nie wiem, na co oni czekali z podjęciem tych decyzji. Teraz poza sklepami spożywczymi czy aptekami, wszystkie galerie handlowe czy restauracje są pozamykane. W sklepach też oznaczone są specjalne linie, aby utrzymać 2-metrowy odstęp. Są przed nimi kolejki, wszystko jest kontrolowane, aby nie było zbyt dużo ludzi w jednym miejscu. Wyjść na spacer czy bieganie też możesz pozwolić sobie raz dziennie.

Jest to sprawdzane?

W naszej okolicy nie spotkałem się z policjantami, ale wydaje mi się, że w mieście na pewno jest więcej funkcjonariuszy. Zresztą, teraz ludzie sami siebie starają unikać, jeden od drugiego się odsuwają. Czasem jak wychodzę na poranne bieganie, da się to zaobserwować, że ktoś na przykład zbiega na drugą stronę ulicy, żeby się nie minąć. Jest ogromna różnica, ale szkoda, że tak późno. Liczba zgonów i zakażeń rośnie w zastraszającym tempie. Trochę wygląda to tak, jak dwa tygodnie temu we Włoszech.

Z czego mogło wynikać to wcześniejsze podejście Anglików?

Nie mam pojęcia. Pamiętam, że na początku Boris Johnson podchodził do tego chyba nie do końca świadomie. Światowa Organizacja Zdrowia była bardzo rygorystyczna w swoim podejściu, a brytyjski rząd używał określenia “odporność stadna” i chciał, aby jak najwięcej ludzi się tym zaraziło i nabrało przez to odporności. Zostali oni za to bardzo mocno skrytykowani przez WHO, które stwierdziło, że przecież tak naprawdę nie znamy tego wirusa i nie wiemy, jak będzie się rozwijał. U Anglików jest jednak widoczne inne podejście do kwestii zdrowotnych. Jak wychodziliśmy z synkiem na spacer jesienną porą to ubieraliśmy go w szalik, czapkę czy kurtkę, a tymczasem inne dzieci często latały w zwykłej koszuleczce. Na trening w deszczu czy mocniejszym wietrze też angielski zawodnik wyjdzie w koszulce i spodenkach, może czasem założy czapkę, a koledzy z innych krajów ubiorą się na ciepło. U nas zwłaszcza Angelo Ogbonna był bardzo niezadowolony z tego, jak tutaj wszystko wyglądało. On jest Włochem, więc miał już wtedy wiadomości z pierwszej ręki i wiedział, do czego to może doprowadzić. Mocno irytował się choćby tym, że nasz doktor mówił nam, że stosujemy się do zaleceń brytyjskiego rządu, a wiemy, jakie one na początku były.

Poza zamknięciem kin czy barów w Anglii stosuje się też zakaz zgromadzeń na przykład do 2 czy 5 osób?

Chyba tak. Z tego co wiem, spacery są tak zorganizowane że mogą chodzić maksymalnie po 2 osoby, chyba że mówimy o członkach rodziny. Ciężko mi też powiedzieć, bo wychodzimy tylko do sklepu, ale jak obserwuję czasem to, co się dzieje pod domem, to jest bardzo mało osób na ulicach.

Przechodząc do kwestii finansowych. W Championship jest już kilka klubów, które musiały obciąć wynagrodzenia swoim piłkarzom. Tak zrobiono choćby w Leeds czy Birmingham. W West Hamie zapadły jakieś decyzje?

Na razie jest cisza w tym temacie, ale myślę, że przyjdzie taki moment, kiedy trzeba będzie o tym porozmawiać i się po prostu zgodzić na decyzje, które zostaną podjęte.

Czyli Ty nie miałbyś problemu, aby zejść z zarobków?

Żadnego. W takiej sytuacji absolutnie nie można patrzeć na siebie. Dla klubów to też są przecież ogromne straty, a każdy sobie zdaje sprawę z tego, jakie są w Premier League płacone pieniądze. Mam świadomość, że na obecną chwilę nie wykonuję swojej pracy, a klub przez to nie czerpie dochodów z dnia meczowego czy praw telewizyjnych. Dostosuję się do każdej decyzji, niezależnie od tego, czy to będzie salary cap, czy obcięcie o 20, 50 czy nawet 100 procent. Nie zależy mi teraz na tym, żeby zarabiać pieniądze. Chciałbym abyśmy przetrwali tę pandemię i jako klub wyszli z tego cało.

Mówi się o tym, że część zarobków piłkarzy Premier League czyli np. 20%, co dałoby kwotę około 100 milionów funtów, można by przekazać właśnie tym biedniejszym z trzeciej czy czwartej ligi, aby ekosystem się nie zawalił. Co o tym sądzisz?

Brzmi bardzo rozsądnie, bo wiemy jak wielką maszyną jest Premier League. Ciekawe, jak kluby poradziłyby sobie z kwestią pieniędzy z praw telewizyjnych, które też pewnie staną się mniejsze, ale to zadanie dla ekonomistów, aby dobrze to wszystko policzyć. Ważne tylko, żeby ta pomoc komuś innemu nie zrobiła krzywdy, na przykład klubom, które awansowały do Premier League i jednak są trochę na innym poziomie finansowym niż Manchester United czy Liverpool. Wszyscy jednak chcemy, aby jak najmniej klubów upadło i jeśli to ma pomóc piłkarzom z niższych lig, to jak najbardziej jestem za.

W angielskich mediach jest teraz niezwykła plątanina informacji. Z jednej strony mówi się, że ten sezon powinien być anulowany, ale z drugiej pojawiają się doniesienia o chęci dokończenia rozgrywek choćby w lipcu czy sierpniu. Jak wygląda to z Twojej perspektywy?

Myślę, że na pewno dojdzie do próby wznowienia i dokończenia sezonu. Z tego co słyszałem, Premier League ma z największymi telewizjami czyli Sky Sports i BT Sports podpisane umowy, że do 16 lipca liga musi być skończona. Myślę jednak, że jakieś aneksy do tego można dopisać i wszyscy będą chcieli rozstrzygnięcia sportowego. Nie jest może tak, że będą wysyłali nas na boiska jak najszybciej, ale jak sytuacja się uspokoi, pewnie zaczniemy grać. Powodem oczywiście wielkie pieniądze, których brak może zaburzyć jeszcze bardziej funkcjonowanie klubów.

Co sądzisz o pomyśle, który dziś pojawił się na łamach The Independent? Zakłada on izolację drużyn w środkowej Anglii oraz w Londynie i dogrywanie meczów przy pustych trybunach na stadionach tam zlokalizowanych. Przypomina to nieco sytuację obozu i turnieju Mistrzostw Świata. Coś takiego jest w ogóle możliwe?

W obecnej sytuacji zdrowotnej to byłoby zbyt duże ryzyko zarówno dla wizerunku ligi, jak i piłkarzy. Przecież gdyby pojawiła się choćby jedna osoba zarażona, to wtedy projekt trzeba byłoby przerwać. Na razie, trzeba sytuację tak opanować, aby liczba dziennych zgonów i zarażeń zaczęła się zmniejszać, a nie zwiększać. Dopiero wtedy można myśleć nad różnymi rozwiązaniami, choć ja osobiście mógłbym zaakceptować takie skoszarowanie. Na dzisiaj w Anglii jest jednak taka sytuacja, że Narodowa Służba Zdrowia prosi już osoby o zgłaszanie się na wolontariat do pomocy, budowane są też dodatkowe szpitale polowe. Czy w takiej sytuacji rozgrywanie meczów, gdzie na każdym musi być ambulans i lekarze, byłoby w porządku? Nie wydaje mi się.

Na koniec jeszcze jeden temat. Oglądałeś ostatni wywiad Wojtka Szczęsnego dla Foot Trucka?

Nie, nie widziałem.

Powiedział tam, że życiowo masz więcej pozytywnych cech, ale jako bramkarz on czuje się lepszy. Co ty na to?

Haha, OK. A wskazał konkretnie w czym?

No właśnie mówił coś o niewielkiej różnicy, detalach, ale konkretnie nie wskazał.

No widzisz (śmiech). Co ja mogę powiedzieć? Ja się też na pewno czuję lepszym bramkarzem. Wydaje mi się, że pokazałem w trudnych momentach na wielkich turniejach dużą odporność psychiczną. Nie wiem, czy znamy się aż na tyle, żeby oceniać się życiowo w codziennych sytuacjach, ale bramkarsko na pewno jestem na tyle dobry, aby rywalizować nawet z bramkarzem Juventusu.

Rozmawiał WOJCIECH PIELA

Fot. Newspix

Najnowsze

1 liga

Motor stracił dwa punkty. Fatalny błąd bramkarza [WIDEO]

Piotr Rzepecki
0
Motor stracił dwa punkty. Fatalny błąd bramkarza [WIDEO]
Niemcy

Kłopoty kadrowe Bayernu przed półfinałowym meczem Ligi Mistrzów

Piotr Rzepecki
0
Kłopoty kadrowe Bayernu przed półfinałowym meczem Ligi Mistrzów

Komentarze

6 komentarzy

Loading...