Wczoraj opinią publiczną w Polsce wstrząsnęła informacja o tym, że zarażony koronawirusem został reprezentant naszego kraju, Bartosz Bereszyński. Wszystko wskazuje jednak na to, że do newsów o chorych sportowcach trzeba się będzie pomału przyzwyczajać, ponieważ będzie ich w galopującym tempie przybywało. Dziś wiemy o kolejnych zawodnikach, którzy zachorowali – są to między innymi Ezequiel Garay z Valencii oraz Christian Wood z Detroit Pistons (NBA).
Zatrzymajmy się najpierw przy koszykarzu zza wielkiej wody, bo to dość ciekawa sprawa. Jak zapewne wiecie, pacjentem zero w NBA był center Utah Jazz – Rudy Gobert, który w wyjątkowo lekkomyślny sposób podchodził do tematu epidemii, co przyniosło za sobą fatalne skutki. Obecnie Gobert stara się rozpaczliwie uratować swój wizerunek. Francuz przeprosił za swoje idiotyczne zachowanie względem dziennikarzy i kolegów, a także obiecał, że wpłaci pół miliona dolarów na różne cele związane z pandemią. 200 tysięcy na rzecz pracowników hali, w której zwykle rozgrywają swoje mecze Utah Jazz, a która przez kilka tygodni pozostanie pusta, więc mnóstwo ludzi straci źródło zarobku. Po 100 kafli dla potrzebujących rodzin z Utah i Oklahomy. Plus 100 tysięcy wsparcia popłynie od Goberta do jego ojczyzny, bo przecież francuski system opieki zdrowotnej też wymaga wsparcia.
Cóż – czasu center Jazz już nie cofnie, ale teraz zachowuje się z klasą. Dobre i to.
Drugim zarażonym w NBA był kolega Goberta z zespołu – Donovan Mitchell. Kiedy gruchnęła wiadomość o tym, że testy zawodników z Salt Lake City są pozytywne, natychmiast postawiło to na równe nogi sztaby medyczne zespołów, które niedawno rywalizowały z Jazz. Jedną z tych ekip byli Detroit Pistons, którzy 7 marca przegrali u siebie z Utah 105:111. Wszyscy koszykarze Pistons zostali przebadani na obecność wirusa. No i niestety – Christian Wood jest zarażony.
Sytuacja jest o tyle interesująca, że Wood to – podobnie jak Gobert – zawodnik podkoszowy. Obaj mieli zatem sporo okazji do bezpośrednich starć w “pomalowanym”. Zresztą – indywidualnie dla Wooda starcie z Jazz było niezwykle udane. Pistons przegrali, ale on zdobył aż 30 punktów i zebrał 11 piłek.
W kolejnych meczach Wood również spisał się dobrze – najpierw zdobył 22 oczka przeciwko New York Knicks, potem 32 przeciwko Philadelphia 76ers. Ale ten ostatni występ stał już w jego przypadku pod znakiem zapytania, ponieważ zawodnik wykazywał – jak informowali wtedy amerykańscy dziennikarze – “objawy grypy”. No to teraz już wiemy, że nie chodziło o zwyczajną grypę czy przeziębienie.
Są jednak również dobre wieści – wszyscy zawodnicy Toronto Raptors zostali przebadani na obecność koronawirusa, a wyniki ich testów są negatywne. Raptors grali z Jazz 9 marca. Wciąż nie wiadomo natomiast nic nowego na temat stanu zdrowia Charlesa Barkleya. Legendarny zawodnik NBA i dwukrotny złoty medalista olimpijski (członek niezapomnianego Dream Teamu z 1992 roku), a obecnie gwiazda telewizji TNT, ogłosił, że poddał się kwarantannie, ponieważ zauważył u siebie objawy koronawirusa. Wciąż nie podano jednak do wiadomości publicznej rezultatów jego testu.
Wróćmy tymczasem do futbolu.
Ezequiel Garay pierwszym piłkarzem z potwierdzeniem zarażenia koronawirusem, jeżeli chodzi o przedstawicieli hiszpańskiej ekstraklasy. Stoper Valencii o swojej chorobie poinformował za pomocą mediów społecznościowych, na szczęście od razu zapewniając, że czuje się świetnie i przebywa w izolacji. Wygląda więc na to, że w Valencii w miarę skutecznie zapanowano nad sytuacją, choć klub poinformował już, że choroba nie dotknęła wyłącznie argentyńskiego obrońcy.
Cóż – Valencia dopiero co mierzyła się w Champions League z Atalantą Bergamo. To raczej nie zbieg okoliczności.
Już wcześniej lekka nerwowość zapanowała także w Realu Madryt – koszykarz “Królewskich”, Trey Thompkins, okazał się zarażony koronawirusem. Wówczas wszystkie sekcje madryckiego klubu zostały zawieszone, a zawodnicy odesłani na dwutygodniową kwarantannę. Można zakładać, że Thompkins także zachorował podczas podróży do Mediolanu. Na początku marca ekipa ze stolicy Hiszpanii rozegrała bowiem wyjazdowe spotkanie z Olimpią Milano w ramach rozgrywek EuroLigi. Ponoć Thompkins przez całą podróż do Lombardii był lekko spanikowany i ani na moment nie zdjął z twarzy maski, ale na nic się te zabiegi rzecz jasna nie zdały.
Kolejne zarażenia klubie?
Na razie Real o żadnych nie informował. Wiadomo jedynie, że chorych jest również dwóch hiszpańskich dziennikarzy sportowych.
Najgorzej sprawy mają się zatem niezmiennie we Włoszech. Daniele Rugani z Juventusu. Manolo Gabbiadini, Omar Colley, Albin Ekdal, Antonino La Gumina, Morten Thorsby, Fabio Depaoli, Bartosz Bereszyński i Amedeo Baldari (klubowy lekarz) z Sampdorii. Dusan Vlahovic, Patrick Cutrone i German Pezzella z Fiorentiny. Lista niestety wciąż się wydłuża. Pozostaje zatem nadzieja, że zastosowane środki ostrożności pozwolą wkrótce tę falę zachorowań na dobre zatrzymać, a sportowcy – w końcu zdrowe chłopy, zahartowane organizmy – szybciutko powrócą do zdrowia w izolacji.
fot. NewsPix.pl