Reklama

Miesiąc mija, Żurkowski wciąż na ławce. Empoli odbudowało się bez niego

redakcja

Autor:redakcja

05 marca 2020, 17:19 • 5 min czytania 31 komentarzy

Sześć meczów, sześć razy na ławce rezerwowych. Kiedy Szymon Żurkowski przechodził do Empoli, pisaliśmy, że wznawia karierę. Wygląda jednak na to, że o ile ruch do Serie B był interesujący, tak kariera byłego gracza Górnika wciąż jest w tym samym punkcie, w którym była we Florencji. Czy powinniśmy zacząć się martwić o dyspozycję Polaka i jego przyszłość we Włoszech? Jakie są powody jego nieobecności w składzie? Sprawdziliśmy, jak wygląda sytuacja czołowej postaci biało-czerwonych z ostatniego młodzieżowego Euro.

Miesiąc mija, Żurkowski wciąż na ławce. Empoli odbudowało się bez niego

Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!

Wypożyczenie Żurkowskiego do Empoli miało nadać jego karierze przyśpieszenia, a przy okazji utrzymać go we włoskim rytmie pracy. Jego menedżer, Jarosław Kołakowski, w rozmowie z nami przyznawał, że Polak miał oferty z innych krajów, ale dzięki takiemu wyborowi mógł nadal szkolić język, a że Empoli jest blisko Florencji, to „Żurek” w zasadzie nie musi ruszać się z miejsca, do którego trafił. To wszystko wyglądało naprawdę dobrze, a dodając do tego fakt, że spadkowicz z Serie A zimą planował małą rewolucję, żeby podnieść się z dołka, można było zakładać, że były piłkarz Górnika będzie ważną częścią zmian, które czekają drużynę.

Problem pojawił się jednak bardzo szybko – Żurkowski na miejscu zastał nowego trenera, Pasquale Marino. Co prawda jego menedżer mówił nam, że nowy sternik zaakceptował i poparł wypożyczenie Polaka, ale wiemy, jak to bywa. Kiedy Żurkowski przechodził do Empoli, pisaliśmy, że mamy obawy, czy odnajdzie się u Pasquale Marino. To trener, który zdecydowanie bardziej lubi doświadczonych piłkarzy. Ale ten argument w zasadzie można zdmuchnąć – czołowe role w drugiej linii odgrywają teraz 20-letni Davide Frattesi oraz dwie wiosny młodszy Stefano Ricci. Nieco w odstawkę poszli natomiast bardziej doświadczeni Leo Stulac i Filippo Bandinelli.

MANCHESTER UNITED POŚLIZGNIE SIĘ DZISIAJ WIECZOREM NA DERBY COUNTY? W TOTOLOTEK KURS NA ZWYCIĘSTWO DERBY WYNOSI 6.21

Reklama

Co w takim razie najbardziej przeszkadza „Żurkowi”? Nowy trener zmienił ustawienie z 4-3-1-2 na 4-3-3 i dał czystą kartę kilku zawodnikom, a ci… doskonale ją wykorzystali, wpasowując się w styl gry oczekiwany przez Marino. Efektem tego były cztery zwycięstwa z rzędu, które wywindowały Empoli do strefy play-offów o Serie A. Ważną rolę w tej przemianie odegrała druga linia, co przyznają nawet ligowi rywalem. – Empoli wyróżnia to, że mają klasowych pomocników, którzy konstruują grę. To szybcy piłkarze, którzy dobrze wypadają w grze jeden na jednego – tak o powodach porażki z klubem Żurkowskiego mówił Massimo Rastelli, trener Cremonese.

Wspomniane przez włoskiego szkoleniowca cechy raczej nie kojarzą nam się z miejsca z atutami Żurkowskiego, więc ewidentnie widać, że styl gry preferowany przez Marino nie do końca pasuje do Polaka. Za to świetnie czuje się w nim Davide Frattesi, którego w TEJ rozmowie z nami dziennikarz Salvatore Marino charakteryzował raczej jako skrzydłowego. Cóż, teraz jest to reżyser gry pełną gębą. „Empoli Channel” pisze wręcz o jego przemianie i kluczowej roli w drużynie. – Jest jednym z najlepiej dysponowanych piłkarzy, stał się ważnym elementem układanki Marino. Sycylijski trener dał mu pewność siebie i uczynił z niego kluczową postać. Jego metamorfoza dziwi kibiców, chociaż jego umiejętności są dobrze znane. Już w pierwszych miesiącach pokazał, że stać go na wiele, ale talent wymaga pracy. U poprzedniego trenera Frattesi zaliczył zjazd, grał egoistycznie, teraz wszystko się zmieniło. Idealnie pasuje do składu Empoli.

Nie dziwią też noty, jakie Frattesi otrzymuje od portalu informującego o życiu klubu. Sześć ostatnich meczów? 6.5, 6.5, 7, 7. Ostatnio pomocnik trochę przygasł, ale on sam przyznaje, że dobrze czuje się pod skrzydłami nowego trenera. – Świetnie rozumiemy się na boisku, w szatni też panuje bardzo dobra atmosfera. Po zespole widać rękę Marino, przyniósł nam spokój i uczynił nas silniejszymi. Teraz wierzymy w siebie nawet kiedy nam nie idzie – przyznał w rozmowie z lokalnym radiem.

Kolejnym zawodnikiem, który złapał zwyżkę formy jest Liam Henderson. Defensywny pomocnik wypożyczony z Hellasu Werona zaliczył kapitalne wejście do drużyny. W pierwszych trzech meczach „Empoli Channel” oceniło jego grę na 7, 7 oraz 8. – Gra bardzo dobrze, jest inteligentny i dominuje w środku pola. W meczu derbowym z Pisą wiedział, jak poruszać się między rywalami, wniósł jakość, której w Empoli brakowało. Gdy przychodził do klubu, myślano, że to stereotypowy szkocki, twardy pomocnik. Okazało się jednak, że jest równie dobry technicznie, a zespół potrzebował kogoś, kto będzie wsparciem dla Ricciego i balansem dla ofensywnie usposobionego Frattesiego. W systemie 4-3-3 odgrywa ważną rolę i pokazuje swoje najlepsze oblicze.

Sami widzicie – konkurencja złapała gaz, za nim idą wyniki, więc miejsc na zmiany nie ma zbyt wiele. Nie można też powiedzieć, że Żurkowski cierpi na tym, że jest wypożyczonym piłkarzem – zarówno Frattesi, jak i Henderson też wpadli do Empoli na chwilę. Z kolei Ricci to klubowa perełka, która ma przynieść miliony. Nieważne, czy akurat błyszczy, czy nie, szanse na wygranie z nim rywalizacji są niewielkie. Przytrafiają mu się jednak urazy, co teoretycznie można wykorzystać. Teoretycznie, bo nawet kiedy Empoli w środku tygodnia grało z Citadellą, tuż po przerwaniu serii zwycięstw, Marino dokonał rotacji, ale Żurkowskiego w nich nie uwzględnił. Miejsce Ricciego zajął Leo Stulac, który jeszcze niedawno mógł odejść z klubu. Z kolei w miejsce Hendersona wskoczył Bandinelli i to kolejne złe wieści dla Polaka, bo doświadczony Włoch… okazał się jednym z lepszych piłkarzy na boisku i „wykorzystał swoją szansę”.

Podsumowując – w kolejce do gry przed Żurkowskim ustawiło się już pięciu piłkarzy. Zimowe nabytki zdążyły już błysnąć, pozostali zawodnicy wykorzystali czystą kartę od nowego trenera, a Polak wciąż czeka na szansę. W najbliższy weekend Empoli zmierzy się z Trapani, w którym zimą wylądowali Tomasz Kupisz i Filip Piszczek. Nawet napastnik ściągnięty zimą z Cracovii – co było dla nas mocno zaskakujące – zdołał już zadebiutować w nowym zespole. Przydałoby się w końcu odwrócić złą kartę, bo czasu do końca sezonu coraz mniej, a im bliżej końca zasadniczej części rozgrywek, tym ważniejsze będzie dla Marino stawianie na sprawdzonych żołnierzy, którzy pomogą mu zdobyć punkty koniecznie do gry w play-offach. Jeśli teraz nie uda mu się zdobyć zaufania trenera, misja założona przed wypożyczeniem może się nie powieść.

Reklama

SZYMON JANCZYK

Najnowsze

Weszło

Komentarze

31 komentarzy

Loading...