Reklama

„Ostatnią pensję dostałem w sierpniu”. Bełchatów strajkuje

redakcja

Autor:redakcja

18 lutego 2020, 17:27 • 4 min czytania 0 komentarzy

Skoro w Ekstraklasie nie musimy szukać długo, by znaleźć klub mający problem z regularnymi płatnościami, trzeba być naiwnym, żeby podejrzewać niższe ligi o brak tego rodzaju kłopotów. No, ale jeśli ktoś z naiwnością jest za pan brat, to nawet on musi przejrzeć na oczy. Chodzi nam konkretnie o sytuację w GKS-ie Bełchatów, gdzie zawodnicy i sztab szkoleniowo-medyczny rozpoczęli strajk.

„Ostatnią pensję dostałem w sierpniu”. Bełchatów strajkuje

Profesja piłkarza nie słynie ze strajków, prezes Boniek lubi podkreślać, że zawodnicy są ściśle chronieni przepisami, więc jeśli uciekli się do takiego kroku, musi być grubo. I jest – niektóre zaległości według relacji piłkarzy sięgają aż czterech miesięcy. Nikt się jeszcze nie uciekł do ruchu, jakim byłoby wezwanie klubu do zapłaty, bo zawodnicy tłumaczą, że mogłoby to skutkować odebraniem licencji Bełchatowowi, a jednak czują się związani z tym miejscem.

Przywiązanie to jedno, ale przywiązania do garnka niestety nie wrzucisz. Pieniądze trzeba zarabiać. W Bełchatowie z tym ciężko, więc piłkarze postanowili, że jutro nie wychodzą na trening, rozważają odmówienia występu w sparingu z Radomiakiem i nie będą brali w akcjach marketingowych klubu.

Całość oświadczenia, które wydali gracze, tutaj:

strajk

Reklama

Zadzwoniliśmy do Bartłomieja Bartosiaka, piłkarza GKS-u, by poznać szczegóły strajku i jego okoliczności.

Długo zwlekaliście, by zacząć strajk?

– Można powiedzieć, że długo, bo wcześniej też mieliśmy takie myśli. Trener nas hamował, mówił, żebyśmy poczekali jeden tydzień, drugi i tak to trwało. W końcu jednak coś pękło i wspólnie zdecydowaliśmy ze sztabem szkoleniowym, że musimy działać, by ktoś się obudził.

Jak wam to tłumaczą w klubie, dlaczego nie ma pieniędzy?

– Cały czas była mowa o sponsoringu PGE, ale ono w czerwcu się wycofało. Klub przekonywał, że przy awansie do pierwszej ligi będzie zdecydowanie lepiej, wszystko zostanie poukładane i będzie normalnie. Bo dla mnie dostać 10-tego pensję to jest właśnie normalność, a tutaj nic nie wiadomo. My byliśmy przekonani, że idzie ku dobremu, zrobiliśmy awans, wygraliśmy Pro Junior System, przynosząc do klubu ponad milion złotych. I co? Umowa z PGE skończyła się w czerwcu i już we wrześniu zaczęły się problemy finansowe. Jechaliśmy na urlop w grudniu, wierzyliśmy, że to się wyjaśni, ale nic się nie wyjaśniło. To samo w styczniu. Teraz jest praktycznie tydzień do ligi, a my nie wiemy co dalej z klubem i naszymi pensjami. Dostawaliśmy sygnały, że będą wpływy do klubu, ale są tylko zapewnienia, nic konkretnego.

Reklama

Kiedy po raz ostatni zobaczyłeś jakiekolwiek pieniądze z klubu?

– Na początku stycznia dostaliśmy zaliczkę. Natomiast ostatnią pełną pensję dostaliśmy w sierpniu.

Piszecie w oświadczeniu, że nie macie wysokich kontraktów i ciężko żyć z oszczędności.

– Ludzie, którzy nie są w piłce, myślą, że piłkarz może nie dostać dwóch-trzech wypłat i spokojnie przetrwa. Tak nie jest. My mamy jedną z najniższych kwot wynagrodzeń w lidze. Z 80% pensji żyjemy na co dzień. Mamy swoje zobowiązania, musimy opłacić mieszkania, kupić jedzenie. Podstawowe rzeczy. Ja mam dziecko, niektórzy chłopacy też, trzeba zapłacić za przedszkola i tak dalej. Niektórzy chyba nie zdają sobie sprawy, że pieniądze są potrzebne. My wierzyliśmy, że to się wyprostuje, ale nic konkretnego nie wiemy. Mam nadzieję, że coś się wyjaśni w najbliższych dniach, bo tak się nie da żyć.

Dlaczego nikt z was nie złożył wezwania do zapłaty? Bylibyście wolnymi zawodnikami z kartą na ręku.

– Zespół awansował, trener Derbin nas scalał, pod tym względem jest świetna atmosfera, baza treningowa w Bełchatowie jest na wysokim poziomie. Tutaj upatrywałbym przyczyn. Też zapewnienia klubu były wiarygodne, że będzie normalnie. Trener Derbin mówił, byśmy byli razem, że damy radę. Nie chcieliśmy wysyłać pism, bo stworzyliśmy fajną drużynę, nie chcieliśmy tego psuć, wierzyliśmy, że się poukłada. Ale tak się nie stało. Liczymy, że przez strajk ktoś się obudzi na górze i zacznie nas traktować poważnie.

Trener Derbin jest z wami w strajku?

– Tak. Trener powiedział, że jest za nami murem.

***

Brzmi to katastrofalnie. „Żadnej pensji od sierpnia”. Makabra. Każdemu trzeba płacić według ustalonego kontraktu, ale piłkarze Bełchatowa nie mają warunków jak piłkarze Lechii – nikt tam nie zarabia po sto tysięcy złotych i pieniądze są im po prostu potrzebne do codziennego funkcjonowania.

Jesteśmy załamani. Chcemy poszerzać ligę o dwa kluby, tymczasem niedaleko, piętro niżej jest zespół, którego zawodnicy nie dostają należnych pieniędzy od LATA. Jasne, Bełchatów nie walczy o awans, ale hej, ma siedem punktów straty do baraży – to nie jest inny świat, tylko ta sama liga, w której trzeba walczyć z tak koszmarnymi problemami. Trudno to wręcz komentować, bo nic przyjemnego nie ciśnie się na usta. Pozostaje życzyć, że władze klubu się ogarną i zaczną płacić swoim pracownikom za pracę.

Jak to bywa w cywilizowanym świecie…

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...