Reklama

Dlaczego mocniejsza Polonia to dobra wiadomość?

redakcja

Autor:redakcja

11 lutego 2020, 16:11 • 7 min czytania 0 komentarzy

Pewna grupa “kibiców” Legii Warszawa utrzymuje, że Polonii w stolicy właściwie nie ma, co oczywiście nie przeszkadza im w pilnym śledzeniu wydarzeń za miedzą. Akcja transparentowa wymierzona w nowego inwestora Czarnych Koszul to jednak nie tylko potwierdzenie kompletnego wypaczenia idei sportu, ale też dowód wyjątkowej krótkowzroczności. Jako że w mediach w ostatnich dniach debatuje się głównie o prześcieradłach przy Łazienkowskiej, my staramy się odpowiedzieć na pytanie: dlaczego mocniejsza Polonia, a taka pewnie się stanie za sprawą firmy Sii, to dobra wiadomość dla całej polskiej piłki, a nawet dla… samej Legii?

Dlaczego mocniejsza Polonia to dobra wiadomość?

Zacząć wypada od tego, że Polonia nigdy nie była wielką kibicowską konkurencją dla Legii. Nawet w czasach największych sukcesów, nawet w czasach najdroższych transferów – poloniści pozostawali reprezentacją niewielkiej części miasta, zdominowanego przez legionistów. Gdy ktoś pyta nas – czy Polonii należy się większy i nowszy stadion, nie mamy złudzeń: niespecjalnie, na obecnym hula wiatr, frekwencje są katastrofalne, a nawet w czasach prosperity nie były jakieś zatrważająco wysokie. Gdy ktoś pyta nas – czy wyobrażamy sobie Ekstraklasę bez Polonii, odpowiadamy: jasne, bez najmniejszego problemu.

Warto jednak się zastanowić, co polska piłka może zyskać wraz z silniejszą Polonią, bo historia pokazuje, że może zyskać dużo.

SZKOLENIE, SZKOLENIE I JESZCZE RAZ SZKOLENIE

Absolutny elementarz. Kto żyje w Warszawie, ten doskonale zdaje sobie sprawę – znaleźć tutaj wolne, pełnowymiarowe i trawiaste boisko to olbrzymia sztuka, a zazwyczaj jeszcze spory wydatek. Ilu dzieciaków chce grać w stolicy w piłkę? A ilu ma możliwość, by w odpowiedni sposób rozwijać własne umiejętności? Nie szukajmy daleko, przecież jeden przypadek przywołali na swoim transparencie sami kibice Legii! Jakub Kisiel, kolejny z całej brygady juniorów Polonii, którzy nabierali doświadczenia i umiejętności przy Konwiktorskiej 6, a następnie podpisali kontrakty u Wojskowych. Adam Ryczkowski, Bartłomiej Urbański – to następne przykłady z ostatnich lat. Abstrahując od tego, że ostatecznie nie zawojowali Ekstraklasy – Legia korzystała chętnie z “wyrobów” fabryki na Muranowie.

Reklama

Ale na szkoleniu polonistów korzystają tez inne kluby – tylko w tym sezonie sporo radości z absolwentów szkółki KSP mieli w Częstochowie (Sapała) czy Wrocławiu (Płacheta, Gąska). Jeszcze mocniej wpływ Polonii na stołeczny futbol widać w niższych ligach, gdzie mnóstwo porządnych zawodników to byli piłkarze Polonii Warszawa. Zaoranie Polonii do zera, co najwyraźniej ucieszyłoby kibiców Legii, to jednocześnie skreślenie ze stołecznej mapy bardzo ważnego ośrodka kształcenia zawodników, kolejne okrojenie oferty dla dzieciaków, którym coraz częściej pozostają “szkółki” zlokalizowane na jednej orlikowej sztucznej murawie. Polonia ze wsparciem Sii powinna znów zacząć szkolić na pełnych obrotach, z wykorzystaniem wielkiego potencjału tej akademii. Bo przecież trzeba pamiętać, że…

BRACIA ŻEWŁAKOW

…Polonia wyjątkowych postaci polskiej piłce dostarczyła o wiele więcej, niż tych kilku obiecujących juniorów z ostatnich akapitów. Na pierwszy plan wysuwa się Michał Żewłakow, 102 występy w reprezentacji Polski, ale tuż za jego plecami, jak przez całą karierę, pozostaje brat Marcin. To poloniści, którzy na Muranowie odebrali taką serię piłkarskich lekcji, że do dzisiaj pozostali w futbolu. Obaj zrobili kawał kariery jako piłkarze, ale obaj odnaleźli się też bez trudu w życiu po piłce. Zwraca uwagę zwłaszcza Michał, który był jednym z współtwórców sukcesu Legii Warszawa zajmującej trzecie miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Jasne, w tamtej Legii wszystko ze sobą współgrało, ale Żewłakow był na pewno bardzo istotnym elementem całej układanki. Nie chcemy się tutaj bawić w pisanie alternatywnych scenariuszy, ale czy gdyby Polonia nie istniała w latach dziewięćdziesiątych, Polska usłyszałaby o tych bliźniakach? Czy gdyby wówczas Michał nie wszedł na ścieżkę, która przeprowadziła go przez ponad sto reprezentacyjnych meczów, po zakończeniu kariery dostałby szansę pracy w charakterze dyrektora sportowego Legii?

Można gdybać, można się zastanawiać nad tym, ile Polonia dała temu rodzeństwu, ile to rodzeństwo dało polskiej piłce, w tym warszawskiej Legii. Z faktami jednak trudno dyskutować – to Muranów był dla nich trampoliną do wielkiego futbolu, to pamiętna Sahara była dla nich pierwszą futbolową salą lekcyjną.

Tu warto dodać, że Polonia szkoli najwyraźniej nie tylko piłkarzy. “Żewłak” dyrektor i tak dla Legii zrobił prawdopodobnie o wiele mniej niż legendarny już trener bramkarzy.

KRZYSZTOF DOWHAŃ

Reklama

Symbol. Ilu klasowych bramkarzy zdążył już wypuścić w świat Dowhań? Ile już milionów euro zarobił dla Legii Warszawa? Ilu jego wychowanków zrobiło międzynarodowe kariery, stało między słupkami reprezentacyjnej bramki, występowało w najbardziej prestiżowych rozgrywkach świata? Szczęsny, Fabiański, Boruc, Majecki, Kowalewski, ale też ludzie, których po prostu przeniósł na wyższy poziom podczas ich występów dla Legii – Kuciak czy Mucha. Nawet ci nieco słabsi, Szumski, Budziłek czy Jałocha, radzą sobie w miarę przyzwoicie na polskim podwórku.

A Dowhań to przecież wieloletni piłkarz i trener Polonii Warszawa. Człowiek, który fachu uczył się na Muranowie, który na Muranowie występował przez 10 lat, potem połowę tego przepracował jako trener golkiperów. Gdzie by wylądował, gdyby Polonia nie istniała? Trafiłby do Legii? Wychowałby te kilka pokoleń bramkarzy, czy zniknął, jak wielu innych, którzy właśnie w Polonii znaleźli pomost między klubami niewielkimi a tym największym, z Łazienkowskiej?

PO PROSTU PIŁKARZE

Tutaj wypada nabrać powietrza i na jednym wydechu wymienić: Paweł Wszołek, Dariusz Dziekanowski, Cezary Wilk, Łukasz Piątek, Paweł Kieszek, Dariusz Dźwigała. Cała eskadra cenionych ligowców, których w ten czy inny sposób dostarczyła Ekstraklasie Polonia. Jednych wypatrzyła na podwórkach Warszawy, innych ściągnęła już jako niemal w pełni ukształtowanych juniorów – ale dostarczyła.

KAWAŁ PIĘKNEJ HISTORII

Tego zbagatelizować w żaden sposób się nie da. Polonia Warszawa to niezbyt piękne i chwalebne wyczyny z XXI wieku, z handlem licencjami i psuciem rynku włącznie, ale przede wszystkim wielka, piękna karta z pierwszej połowy XX wieku. Tadeusz Gebhetner, ponad 100 występów w charakterystycznej czarnej koszulce, pierwszy prezes i współzałożyciel klubu. Tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata za ukrywanie żydowskiej rodziny w trakcie okupacji, jeden z obrońców naszego kraju w 1939 roku, wreszcie uczestnik Powstania Warszawskiego, zginął w walce o wolną Warszawę. Jerzy Szularz, powstanie przeżył, choć o 63 dniach chwały przypominał mu każdy trening – poparzona twarz nie przeszkadzała w futbolu, ale już odłamek, który pozostał w kończynie potrafił doskwierać na piłkarskim boisku. Polonię poprowadził do mistrzostwa już w 1946 roku. Edmund Zientara, kolejny powojenny piłkarz Polonii i… Legii. Odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jego przejmujące wspomnienia z Rzeczpospolitej… Zresztą, zacytujmy.

Kiedy jeździliśmy po Polsce, ludzie domagali się spotkań po meczach, ponieważ chcieli posłuchać opowieści o przeżyciach warszawiaków. Wielu z nas walczyło w powstaniu. Ja miałem 15 lat, kiedy w Szarych Szeregach nadano mi pseudonim „Dante” i postawiono zadanie przygotowania szkiców tzw. domów przechodnich, co przydało się podczas walk powstańczych. Stałem już pod murem na Chłodnej razem z grupą mężczyzn, których mieli rozstrzelać własowcy. Uratował mnie esesman, pytając ile mam lat.

Do tego właśnie na murawie przy Konwiktorskiej 6, właśnie w tym miejscu poległo dwunastu Powstańców Warszawskich, którzy próbowali boiskiem przebić się przez niemiecki pierścień oddzielający siły Żoliborza i Starówki. Masakrę na Polonii z nocy z 21 na 22 sierpnia 1944 roku upamiętnia mural, a nieudany atak Batalionów “Zośka” i “Czata 49” na zawsze pozostanie w pamięci nie tylko polonistów, ale po prostu warszawiaków hołdujących bohaterom tamtych dni.

Wymazać klub z taką historią z mapy Warszawy, z pamięci warszawiaków? Przecież to kuriozalne.

***

Polonia Warszawa to nie jest klub wyjątkowy. To nie jest klub, którego spadek do III ligi zabolał wiele osób. Nikt nie darłby szat, gdyby w III lidze pozostał, szukając swojej tożsamości i pomysłu na siebie samego. Nie chcemy tutaj przekonywać, że bez Polonii polska piłka traci coś niepowtarzalnego, część własnej tożsamości. O nie, patrząc realnie – średnio widzimy nawet miejsce dla Polonii w Ekstraklasie, gdzie wolelibyśmy widzieć kluby z wielotysięczną wierną publiką.

Ale fakt, że Polonia ma zyskać potężnego inwestora, to doskonała wiadomość dla całego piłkarskiego środowiska. Podobnie stałoby się, gdyby wielki inwestor zapragnął zainwestować w zespół Hutnika Kraków, w Polonię Bytom czy GKS Katowice. Po prostu nasz futbol potrzebuje jak tlenu każdego uporządkowanego finansowo i organizacyjnie klubu, a już na pewno jak tlenu potrzebuje tego Warszawa, obecnie posiadająca bardzo skromną ofertę zarówno dla kibiców, jak i dla młodych piłkarzy.

Polonia nie była, nie jest i prawdopodobnie nigdy nie będzie równorzędnym rywalem dla Legii, Wisły Kraków, Górnika Zabrze czy Lecha Poznań. Ale była, po części jest nadal i oby zawsze była ośrodkiem, który daje piłce coś fajnego – piłkarzy, historię, działaczy, murawy do grania dla stołecznej dzieciarni. Tylko tyle i aż tyle.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...