Co tam, panie, słychać we Francji? W zasadzie po staremu. PSG dominuje w lidze, reszta patrzy bezradnie, jak stołeczny potentat pakuje im gola za golem. W miniony weekend tę tendencję przerwał jednak Lyon. Trzecia siła ubiegłego sezonu Ligue 1 stwierdziła, że nie będzie biernie się przyglądać, jak paryżanie leją im tyłek i jak to się pięknie mówi – pomogła im w spuszczeniu sobie batów.
Przy okazji też stała się viralem, bo wspomniana pomoc objawiła się w postaci jednego z najbardziej absurdalnych goli samobójczych w ostatnich latach.
Widzieliśmy już w tym sezonie kuriozalne bramki samobójcze. Pamiętacie, jak Igor Sapała pięknie lobnął własnego bramkarza ze skraju pola karnego w wyjazdowym meczu Rakowa Częstochowa z Górnikiem Zabrze? Aj, co to był za gol.
A może w pamięci utkwił wam tzw. gol z dupy Michala Sacka w derbach Pragi? Naprawdę wysoki poziom absurdu, poprzeczka w tym względzie została zawieszona bardzo wysoko.
El es Michal Sacek y te demuestra que siempre puede pasarte algo peor (además de perder el clásico de la ciudad):
Equipos: #SpartaPraga – #SlaviaPraga pic.twitter.com/bZu1Io2RpX
— Fútbol ⚽ Moderno (@FutbolModerno_) September 23, 2019
Ale nawet bramka zdobyta na czworaka tylną częścią ciała nie przebije tego, co odstawili piłkarze Paris Saint Germain i Olympique Lyon. To już nawet nie był kuriozalny samobój, to była wzorcowa klepka z pierwszej piłki, której nie powstydziłaby się Barcelona. Co stało się w meczu PSG z Lyonem? Darujemy sobie opisy. Najlepiej po prostu to zobaczyć.
W takich chwilach zwykle mówimy, że powiało Ekstraklasą, ale tym razem nie mamy żadnych wątpliwości, że nawet najbardziej pechowi obrońcy naszej ligi nie byliby w stanie powtórzyć czegoś takiego. Im więcej razy oglądamy tę akcję, tym bardziej podziwiamy Fernando Marcala. Znaleźlibyśmy przecież napastników, którzy taką „patelnię” posłaliby gdzieś w stratosferę. A on? Precyzja, siła, opanowanie. Klasa.
Docenić musimy też oczywiście Thiago Mendesa, który zaliczył przy tym golu kluczowe podanie. Już wydawało się, że Draxler po prostu spartolił robotę, jego koledzy nawet nie ruszyli się do piłki. Na szczęście wtedy wszedł on, cały na biało i dał Niemcowi drugą szansę na zaliczenie asysty. Nawet Oprah Winfrey nie była tak pomocna, jak piłkarz Lyonu.
Ligue 1, league of talents. Hasło bez dwóch zdań pasujące do powyższego obrazka.