Reklama

Traktat o pilnowaniu Ekstraklasy

redakcja

Autor:redakcja

02 lutego 2020, 14:16 • 9 min czytania 0 komentarzy

Górnikowi jesienią udała się rzadka sztuka: znalazł się nad kreską mimo najmniej kreatywnej linii pomocy w historii futbolu. Jedna asysta na dwadzieścia siedem bramek zabrzan, jedna asysta na dwadzieścia meczów – to wynik flirtujący z niemożliwością czy obrazami Eschera, nawet przypadkiem powinno wpaść więcej, ale nie wpadło. Rozwiązanie tego problemu stanowiło wyzwanie numer jeden na zimową przerwę.

Traktat o pilnowaniu Ekstraklasy

Pewne kroki poczyniono, choć nie spodziewamy się, by teraz Górnik czarował jak Foggia Zdenka Zemana czy inne Flamengo 1983. Niemniej rozsądnych kroków wykonano dość, by kibice mogli wierzyć, że Marcin Brosz ma potrzebne narzędzia aby utrzymać ligę. 

NAJMOCNIEJSZA STRONA

W momencie, w którym ESA opuszcza każdy, kogo chce ktokolwiek i gdziekolwiek, Górnik nie oddał nikogo.

Nie to, że nikt piłkarzy KSG nie chciał. Tu fragment rozmowy Przemka Michalaka z Arturem Płatkiem:

Reklama

„Na razie więcej słychać o tym, kto może z Zabrza odejść. Janża łączony z Den Haag, Sekulić z MLS, Bochniewicz z Saragossą. Coś jest na rzeczy?

Dostaliśmy konkretne oferty na każdego zawodnika z linii defensywnej. Z mojej perspektywy jest jednak mało prawdopodobne, żeby któryś z nich odszedł już w tym okienku”.

Na Wiśniewskiego oferta miała przyjść ze Slavii, niska bo niska, sześćset tysięcy euro. Do tego dodajmy, że także Angulo miał propozycję. Jak sam przyznawał Hiszpan, trzecie kolejne okienko chciała go Adana Demirspor. Górnik nie dogadał się z Angulo, za pół roku odejdzie – to była naprawdę ostatnia szansa, by jeszcze cokolwiek na nim zarobić. Ale palce nikogo w Górniku nie zaświerzbiły, żeby zgarnąć parę groszy – wolą rozstać się za darmo w lecie, ale mieć pomoc kluczowego zawodnika w grze o utrzymanie.

Płatek zimą zapowiedział, że nikt ważny nie odejdzie i słowa dotrzymał. Tego odmówić mu nie można.

Nie ukrywajmy też, Górnik zrobił dwa ciekawe transfery. W momencie, gdy niektórzy rywale z gry o utrzymanie testują drugoligowych Chorwatów i Anglików z szóstej ligi, w momencie, gdy niektóre zespoły aspirujące do pucharów nie potrafią przeprowadzić jednego sensownego transferu, Górnik sprowadził Romana Prochazkę i Erika Jirkę. O Prochazce osobno piszemy w „transferze okienka”, darujcie, nie będziemy się powtarzać. O 22-letnim Jirce, którego swego czasu kupiła ze Słowacji Crvena Zvezda, Grzegorz Rudynek opowiadał tak: – Pamiętam go z Trnawy, był silny, szybki, bardzo wszechstronny, bo mógł grać i jako skrzydłowy, i jako napastnik, i jako boczny obrońca. Najczęściej grał na prawym skrzydle. Słyszałem o nim, że sprawy mentalne, szeroko rozumiana głowa – wszystko z nim w porządku, nie miał nigdy problemów, nikt nie miał zastrzeżeń do jego pracowitości, jest nastawiony na naukę. Miał łatkę talentu, może nie mega talentu, bo takie idą ze Słowacji do Włoch, ale transfer do Crvenej nie był przypadkiem, sportowo i finansowo to był dla niego skok.

Górnik zatrzymał więc skład, który dał mu miejsce nad kreską, wzmocnił też formację, która wzmocnień najbardziej wymagała, i to piłkarzami z rokującymi papierami. Podobno Artur Płatek celuje jeszcze w jeden transfer tej zimy. Odnotujmy, że po kontuzji wrócił Ryczkowski, w pierwszym swoim sparingu strzelił też bramkę. Ba, z zespołem na Cyprze był nawet Dawid K., który ostatnio spędził trzy miesiące w areszcie tymczasowym – jak powroty, to na całego.

Reklama

NAJWIĘKSZA BOLĄCZKA

Górnikowi latem wyjęto cały środek pola, a był on na poziomie znacznie przerastającym ligową przeciętność. Żurkowski pojechał na podbój Italii, Gvilia ruszył do Warszawy i zrobiło się tak:

mir-diamond-mine-6[2]1

Górnik ruszył więc latem szybciutko na transfery, przyszedł mogący grać wysoko na środku David Kopacz, a także Filip Bainović. Po tych transferach środek pola w Górniku wyglądał tak:

mir-diamond-mine-6[2]1

Oczywiście są Matuszek, Matras, ale to klasyczne szóstki, ludzie od przeszkadzania. Pomocnicy Górnika w rundzie jesiennej zaliczyli całą jedną asystę – to grubsze kuriozum, o czymś takim nigdy nie słyszeliśmy.

Prochazka to ciekawy zakup, ale akurat to też nie jest facet od kreowania. Po jego transferze rozmawialiśmy z czeskim dziennikarzem Martinem Vaitem i okazuje się, że to właśnie braki w kreatywności sprawiły, że Viktoria Pilzno zrezygnowała z jego usług.

— Czymś, co w jego przypadku można kwestionować, to czy potrafi odnaleźć się w zespole preferujących szybką grę opartą na błyskawicznych wymianach podań. Grając w większości zespołów w lidze czeskiej jesteś w stanie poradzić sobie bez tego, ale w systemie, jakim chce grać Gula, stwarza to problem. Problemem jego, ale i całej drugiej linii Viktorii było też to, że w pewnych momentach spotkań znikała, oddawała inicjatywę. On nie był tym, który w aspekcie technicznym wziąłby grę na siebie i poderwał partnerów do odzyskania środka pola. To nie jest typ głośnego lidera, to raczej cichy człowiek — mówi Vait pytany o to, jakie z kolei są słabe strony Prochazki.

Druga linia w pewnych momentach znikała? Oddawała inicjatywę? Brakowało kogoś, kto wziąłby grę na siebie i poderwał partnerów do odzyskania środka pola? No cóż, to brzmi jak problemy Górnika jesienią, a Prochazka z takimi problemami w mocnej Viktorii był kojarzony.

Spora odpowiedzialność spadnie na Łukasza Wolsztyńskiego, ale to gracz bardzo wysoko ustawiony, i jemu ktoś musi najpierw dograć. Wciąż jeszcze może się okazać, że środek pola – przynajmniej w ataku pozycyjnym – w Górniku będzie wyglądać tak:

mir-diamond-mine-6[2]1

KLUCZOWY PIŁKARZ

Wciąż Igor Angulo.

Weteran.

Najlepszy strzelec.

Jeden z kapitanów.

Angulo ma swoje lata, to prawda. Ale szczerze mówiąc, nie za bardzo je widać. Hiszpan jesienią nie zszedł z boiska ani na minutę. Czy potrzebował przez to kroplówki? Czy łapały go skurcze? A skąd – to właśnie w końcówce rundy, gdy wielu zasłania się chętnie osławionym zmęczeniem sezonem, Angulo wrzucił wyższy bieg. Bywały takie mecze – Wisła Płock u siebie! – kiedy wychodziło mu praktycznie wszystko, gdzie obsługiwał kolegów podaniami, a nawet wygrywał wyścigi biegowe z chłopakami, którym mógłby ojcować.

Jeden z nielicznych w zespole, którzy jeszcze pamiętają z boiska pierwszoligowy cud Górnika, który jest ważnym elementem tożsamości obecnego KSG. Angulo daje bardzo wiele nie tylko piłkarsko, ale po prostu w szatni. Raz, że to – bez cienia przesady – klubowa legenda, a dwa że służy spoiwo między obcokrajowcami a Polakami.

Zresztą, o czym my mówimy, o szacunku jakim się cieszy najlepiej mówi fakt, że kibice chcieli się zrzucić na jego kontrakt. Sytuacja bez precedensu.

Angulo odejdzie za pół roku, ale wątpimy, by fiasko kontraktowe w jaki sposób wpłynęło na jego dyspozycję. On także wiele zawdzięcza Górnikowi. To barwy, które nosi w sercu, a jeszcze po tym geście trybun – nie, nie ma szans, w każdym meczu da się pokroić za zabrzańską drużynę. Jeśli będzie miał jakiś przestój, to w żaden sposób byśmy nie łączyli z brakiem przedłużenia umowy – ot, po prostu mu się już takie przestoje zdarzały. Jakby się nie zdarzały, nie grałby w Polsce.

Ale nie można Angulo odmówić, że, tak w ogólnym sensie, umie grać w piłkę. Po prostu. Całą ławą zimą wyjechali ci, którzy to umieli – tacy gracze są na więc tej wiosny tym bardziej na wagę złota.

TRANSFER OKIENKA

Roman Prochazka. Tak jest, symboliczny „Stary Słowak”, ale akurat ten stary Słowak jak na Górnik ma naprawdę nieprzeciętne papiery.

Przyznamy – może nawet podkreślimy – że Erikowi Jirce również daleko do ligowego dżemiku, ale Roman Prochazka to podstawowy piłkarz Viktorii Pilzno, wicelidera ligi czeskiej, przypomnijmy – znajdującej się CZTERNAŚCIE pozycji nad naszą w rankingu UEFA.

Tranwfer Prochazki był możliwy tylko dlatego, że w Viktorii Pilzno nie pracuje już Pavel Vrba, który Prochazkę w składzie widział, w przeciwieństwie do następcy, Adriana Guli. Gula gra 4-3-3, w którym nie ma miejsca na typową szóstkę, jaką jest Słowak.

Prochazka to:

– Żołnierz wspomnianego Pavla Vrby, trenera nieprzypadkowego, byłego selekcjonera reprezentacji Czech, dwukrotnego uczestnika Champions League z Viktorią. Ciężko piłkarzom zdobyć zaufanie tego trenera, Prochazce się udało, imponował charakterem i ułożeniem taktycznym.

– Górnik bierze do walki o utrzymanie w ESA zawodnika, który jeszcze niespełna półtora roku temu wychodził w Lidze Mistrzów w pierwszym składzie na Romę czy Real.

– Prochazka lubi okazjonalnie przymierzyć, tak nastrzelił choćby CSKA w Lidze Mistrzów. Gol i ważny, a przede wszystkim sprytny. Żadne trafienie „siła razy ramię” tylko opanowanie.

– Jego gole to nie melodia przeszłości, żadne „dawno, dawno temu, za siedmioma górami”, także jesienią strzelił cztery bramki.

Statystyki Prochazki z półtora roku w Viktorii Pilzno, źródło: Transfermarkt

 – łącznie w lidze czeskiej 150 meczów

– Ma trzydzieści jeden lat, nie osiemdziesiąt.

Artur Płatek już w trakcie rundy jesiennej powtarzał wielokrotnie, że w środku pola Górnikowi potrzebny jest jakościowy, doświadczony piłkarz, który grupę młodych pociągnie w trudniejszych momentach. Jeśli przez „pociągnięcie” nie ma mowy o playmakerze, tylko o ogólnym zmobilizowaniu, wlaniu hartu ducha – Prochazka pasuje doświadczeniem, jak i rysem charakterologicznym do tej roli.

CO Z MŁODZIEŻOWCEM?

Tylko w Lechu i Zagłębiu Lubin młodzieżowcy częściej byli zaganiani na boisko. Lech – bezkonkurencyjne 5715, do gabloty, coś tam trzeba przecież umieszczać. Zagłębie 3674, dalej Zabrzanie z 3411, przed Legią Warszawa z 3116. (dane za EkstraStats).

Innymi słowy, Górnika do gry młodzieżowcami szczególnie namawiać nie trzeba.

Sęk w tym, że blisko połowa tych minut należy do Wiśniewskiego, który nie zagrał jesienią tylko raz, zmuszony pauzować za kartki. Bywało tak gorzej, jak lepiej – zostańmy przy tym, że przepis nie ciągnął Wiśniewskiego za szyję i uszy do składu, uczciwie wywalczył plac. Ponad osiemset minut otrzymali też Ściślak czy Kopacz, czyli były okazje, by Wiśniewski poszedł na przykład rozwiązać lekcje z przyry, a jednak i tak grał.

Ale co jeśli tenże Wiśniewski dozna kontuzji?

Niby ma kto grać, a zarazem nie ma. Niby nie trzeba ściągać juniora prosto z rezerw czy innej CLJ-otki, są młodzieżowcy jakoś tam ograni, ale to są młodzieżowcy, których największym boiskowym atutem jest właśnie to, że są jakoś tam ograni – no dobrze, może jesteśmy trochę niesprawiedliwi dla Ściślaka, ale wiecie o co chodzi.

Może zimą zrobili taki postęp, że teraz to panie, będą szły prostopadłe no look rabony. Ale może i nie. Niby więc Górnik stawia na młodych, ale też i nie jest wolny od trawiącej niejeden zespół ekstraklasowej choroby: spadku jakości, gdy już tego jednego, jedynego, wychuchanego, wkręconego w tryby grania młodego, rozboli śledziona.

ZIMOWE SPARINGI

Górnik Zabrze – Diosgyori VTK 1:2 (Sekulić)
Górnik Zabrze – FC Banik Ostrawa 2:1 (Ryczkowski, Koj)
Górnik Zabrze – Diosgyori VTK 1:1 (Wolsztyński)
Górnik Zabrze – AS Trencin 3:1 (Angulo, Zapolnik x2)
Górnik Zabrze – FK Csikszereda 4:1 (Bauza, Kobylarczyk, Rostkowski, Gryszkiewicz)
Górnik Zabrze – FK Teplice 2:0 (Jimenez x2)
Górnik Zabrze – Red Bull Salzburg 0:3

SZALENIE ISTOTNY FAKT

Martin Chudy zimą wziął ślub, w dodatku w Nowym Jorku, w dodatku w Central Parku. A wydawało się, że meczu z Jagiellonią – dycha od Weszło – w 2019 nie zdoła niczym przebić.

Ze swoją szanowną małżonką pobrali się w sylwestra, dokładnie dwanaście lat po tym, jak pierwszy raz na siebie wpadli. Serdecznie gratulujemy Młodej Parze. Swoją drogą, podobno niejeden piłkarz po ślubie wchodzi na wyższe obroty – sprawdzimy po golkiperze Górnika, choć poprzeczkę ustawił sobie całkiem wysoko.

Screen Shot 02-01-20 at 02.29 PM

Instagram piłkarza: martin_chudy

OPINIA EKSPERTA

Marcin Brosz, nastrój przed rundą.

Szczęśliwie – lub nie – Marcin Brosz miał taki nastrój już przed niejedną rundą.

PRZEWIDYWANY SKŁAD

83864277_197656594760639_4455450866433916928_n

NASZ WERDYKT

Są w grze o trzy spadkowe miejsca mocniejsze kandydatury, kluby ambitniejsze w walce o przyszły sezon w pierwszej lidze. Zarazem jedna kontuzja kluczowego gracza w Górniku może nagle sprawić, że przeciętny poziom kreatywności spadnie na wybitnie słaby. Jeśli nowi zawodnicy zawiodą, co w Zabrzu się nowym z przyzwoitymi papierami już zdarzało, problem może się pogłębić.

Ale na teraz? Na teraz stawialibyśmy, że Górnik się utrzyma. Może bez możliwości ogrywania juniorów w ostatnich kolejkach, może z elementami nerwówki, ale jednak. Co najważniejsze – Górnik włożył faktyczny wysiłek, by ta nadzieja mogła się pojawić.

Najnowsze

Ekstraklasa

Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Szymon Piórek
2
Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Komentarze

0 komentarzy

Loading...