Kamilu, uspokój kolegów. Monaco permanentnie czerwone!

Od jakichś dwóch lat mamy wrażenie, że ilekroć sprawdzamy, jak idzie Kamilowi Glikowi w Monaco, tylekroć drużyna z Księstwa gra w osłabieniu. Czerwony kartonik przy ich nazwie na Flashscorze pojawia się tak często, że sami zastanawiamy się, ile czasu na treningach poświęcają wariantowi gry w dziesiątkę. Chociaż tak właściwie – nawet rzetelny trening gry w dziesięciu na placu nie musi być skuteczny, gdy dzieją się takie rzeczy jak wczoraj. 

Tiemoue Bakayoko wjeżdża nakładką w rywala, ale ogólnie widać, że puszczają mu nerwy – w tłoku szarpie się z kilkoma rywalami, jednego z nich depcze w sposób, który trudno uznać za przypadkowy. To o tyle dziwne, że za nami dopiero 30 minut gry, a i wynik 1:1 nie jest jakiś wyjątkowo bójko-genny. Sędzia nie widzi dobrze całej sytuacji, ale jest coś, o czym Bakayoko prawdopodobnie zapomniał – asystent wideo. Krótka analiza przy monitorku i jedyna słuszna decyzja: czerwona kartka dla zawodnika Monaco. Wtedy jednak kompletnie odbija Gelsonowi Martinsowi. Całe Monaco dobiega do arbitra się kłócić, ale tylko Gelson zaczyna sędziego… popychać. Raz robi to od razu po kartce dla kolegi z drużyny, drugi raz, mocniej, gdy on sam obrywa „czerwem”. W sumie wcale nie bylibyśmy zdziwieni, gdyby wyleciał też Adrien Silva, który był równie aktywny w debacie z sędzią.

32. minuta meczu, Monaco gra w dziewiątkę i oczywiście przegrywa spotkanie, a trzeba też pamiętać, że Gelson zapewne wypadnie na dłużej. Trudno znaleźć słowa odpowiednie na określenie bezdennej głupoty 24-latka. Pal licho te punkty, jest dopiero luty, ale jaki on daje sygnał światu? Portugalczyk po Atletico musiał wykonać krok w tył, ale teraz, tym zachowaniem, wykonał jeszcze kolejne dwa.

Zostawmy jednak Gelsona, chłopak swoje wycierpi zapewne po decyzji organów dyscyplinarnych. Skupmy się na samym Monaco, bo problem wydaje się tutaj o wiele szerszy.

W tym sezonie Monakijczycy otrzymali już osiem czerwonych kartek, a jeśli wliczyć też wykluczenie Subasicia, który czerwo otrzymał siedząc na ławce – dziewięć. Wczoraj te dwa wykluczenia kosztowały trzy punkty, bo nie sądzimy, by w pełnych składach Nimes tak sprawnie poradziło sobie z rywalem. Listopadowy mecz z Bordeaux – czerwo przy stanie 1:1, porażka. Pierwszy mecz z Nimes – czerwo przy stanie 2:0 dla Monaco, kończy się 2:2. 0:3 z Metz, wykluczenie po pół godziny gry przy stanie 0:1. 0:3 z Lyonem, Fabregas zjeżdża do bazy w 30. minucie przy stanie 0:1.

To już nie może być przypadek, Monaco zagrało 27 spotkań, niemal w co trzecim kończyło z czerwoną kartką. A przecież ta sytuacja utrzymuje się już drugi sezon!

Wiosną 2019 roku drużyna z Księstwa dorzuciła kolejne cztery czerwone kartki, w tym w Pucharze Francji z Guingamp w CZTERNASTEJ minucie oraz ze Strasburgiem w minucie SIÓDMEJ. Karygodne rzeczy, 13 wykluczeń na przestrzeni 13 miesięcy. 2018? Liczbowo było nieco lepiej, „tylko” sześć czerwonych kartek, ale jesienią mieliśmy już pierwsze symptomy choroby, gdy na przestrzeni 30 dni i 5 meczów Monaco trzykrotnie schodziło z boiska w osłabieniu.

Radosławowi Majeckiemu gratulujemy – nie ma chyba lepszego miejsca dla młodego bramkarza, niż drużyna, w której będzie miał roboty po łokcie. Wczoraj na bramkę Lecomte oddano 22 strzały. Nieco gorzej sytuacja ma się z Kamilem Glikiem – on akurat często musi pokutować za niefrasobliwość kolegów, dyrygując zdziesiątkowaną defensywą. Inna sprawa, że nasz stoper te wczorajsze wyczyny oglądał z ławki. W ostatnich 4 meczach zagrał tylko 90 minut ze Strasburgiem. Nie wiemy, jak to wpłynie na jego formę, ale odpoczynek od użerania się z tą hałastrą to zapewne potężny odpoczynek psychiczny.

fot. NewsPix