Kłopoty, kłopoty Barcelony, chciałoby się powiedzieć, patrząc na to, co dzieje się w stolicy Katalonii. Mistrzowie Hiszpanii w środku zamieszania związanego z próbą zastąpienia Ernesto Valverde, mają na głowie kolejny, równie poważny problem. Luis Suarez wypada z gry na cztery miesiące, co oznacza, że w najważniejszej części sezonu Blaugarana zostaje bez napastnika. Powodem absencji jest operacja kolana, którą przeszedł w niedzielę.
Urugwajczyk strzelił w tym sezonie już 14 bramek, do których dorzucił 11 asyst we wszystkich rozgrywkach. Ostatnie pięć gier w lidze? Cztery gole i sześć ostatnich podań. Kosmos, nie dopisał liczb na koncie tylko za El Clasico, które zakończyło się bezbramkowym remisem. Do spółki z Messim jest najlepszym piłkarzem Barcy w ofensywie. Grający na skrzydle Griezmann jest sporo w tyle, ale na dziś jest też jedyną dostępną opcją do zastąpienia Suareza na szpicy.
Tyle że Francuz w roli napastnika nie spisuje się zbyt dobrze. W tym sezonie zdarzyło mu się grać na dziewiątce i efekt był mierny. Dwa gole, dwie asysty, wszystko w wysoko wygranych przez Barcelonę spotkaniach. W pozostałych trzech meczach zaliczył pusty przebieg.
Dla porównania – łącznie w tym sezonie Urugwajczyk nie zanotował liczb w siedmiu meczach (na 23). W czterech z nich oznaczało to również zero po stronie zdobyczy Barcelony. Wszystkie trzy ligowe porażki Blaugrany to spotkania, w których Suarezowi nie udało się ani trafić do siatki, ani wypracować gola kolegom. Jakaś zależność, jak widać, jest. I choćby Griezmann wmawiał sobie, że jest Urusem i przychodził z błękitno-białą flagą na treningi – Luisem z miejsca nie zostanie.
Ale zaraz, zaraz. Przecież trwa okienko transferowe, więc jeśli Francuz lepiej wygląda na skrzydle, to nowego napastnika można zwyczajnie kupić. Można i nie można, bo rozglądając się za dostępnymi na chwilę obecną snajperami, dostrzeżemy sklepowe półki puste jak za PRL-u. W Katalonii marzą zapewne o Lautaro Martinezie, o którym co chwilę przebąkuje się jako potencjalnej nowej gwieździe Barcelony, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Za Lautaro po pierwsze trzeba zapłacić 110 milionów euro, po drugie trzeba go wyrwać z walczącego o Scudetto Interu. Conte rozszarpałby każdego działacza Nerazzurrich, który byłby w to zamieszany, choćby poprzez otwarcie drzwi przed delegacją z Barcelony.
Jest jednak jeden napastnik na rynku, który szuka klubu. Ba, nawet się go trochę z obecnego zespołu wypycha. W tle jakiś Tottenham, Aston Villa… Tak, spodziewamy się, że za moment ktoś we Włoszech, albo Hiszpanii połączy kropki i zaleje nas fala breaking newsów o Piątku i Messim w jednej drużynie. Czy to możliwe? Raczej nie, choć jeśli Barcelona będzie naprawdę zdesperowana…
W każdym razie szefom Barcy nie zazdrościmy położenia. Być może jednak rozwiązanie problemu przywiezie w teczce nowy trener? Dni Valverde są już ponoć policzone. Wygląda na to, że przed nami kilka ciekawych tygodni, w których trzeba wypatrywać ciekawych ruchów ze strony katalońskiego klubu.
Fot. FotoPyK