Reklama

Na Amber Cup będziemy godnie reprezentować A-klasę!

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

29 grudnia 2019, 19:07 • 6 min czytania 0 komentarzy

Już w niedzielę, 5 stycznia, w Gliwicach odbędzie się Amber Cup. Turniej, na który przyjedzie cała plejada gwiazd polskiej piłki, zaczynając od Artura Boruca przez Jacka Góralskiego i Kamila Wilczka po Pawła Olkowskiego i Kamila Glika. Będzie kogo oglądać. Jedną z czterech drużyn zaproszonych na te zawody jest też KTS Weszło. – A klasa ma swojego przedstawiciela i obiecamy, że nie przyniesiemy tym prestiżowym rozgrywkowym wstydu. Do tej pory w turniejach halowych nam nie szło, ale to jest czas, kiedy czujemy się na siłach, żeby pokazać się z najlepszej strony. A nuż, coś odpali, coś zatrybi i nagle zaczniemy grać na hali, jak z nut. Ależ to by była historia. Jedziemy tam też przecież po to, żeby wygrać. Jeśli wygramy zabawą, to naprawdę będzie o czym pogadać na bankiecie – mówi nam trener KTS-u, Oskar Śliwowski. Zapraszamy. 

Na Amber Cup będziemy godnie reprezentować A-klasę!

***

– Na Amber Cup jedziemy w dwunastu i podchodzimy do tego bardzo serio. Miał jechać z nami też Michał Madej, ale nie wiadomo, czy ostatecznie będzie do gry. 2-3 stycznia mamy zaplanowane dwa treningi pod balonem na Obrońców Tobruku, żeby poruszać się przed turniejem. Wyjeżdżamy w sobotę o 12, wszystko zaczyna się w niedzielę o 13, a potem mamy jeszcze zaproszenie na bankiet. Naprawdę bardzo fajnie sprawa.

Paweł Olkowski, Jacek Góralski, Kamil Glik, Artur Boruc, Marcin Żewłakow, Grzegorz Rasiak i jeszcze parę innych dzisiejszych albo dawnych głośnych piłkarskich nazwisk – każdy z nich zawita do Gliwic, żeby wziąć udział w turnieju. Czy sztab szkoleniowy KTS-u ostatnie dwa tygodnie spędził na oglądaniu wideo z występami przeciwników? Przyznamy, że odpowiedź negatywna bardzo nas zawiedzie. 

To będziecie musieli się zawieść! Jedziemy tam się pobawić. Bez napinki. Zobaczymy, jak nam pójdzie. Na nic się nie nastawiamy. Amber Cup ma stanowić dla nas fajne przetarcie przed prawdziwym okresem przygotowawczym, który zaczniemy jeszcze w styczniu. To ma być zabawa, jak wygramy, to będzie fajnie, ale sami wiemy, że na turniejach halowych nie idzie nam najlepiej. Nie umiemy grać w sześciu. Może tym razem nam wyjdzie, ale znamy swoje miejsce w szeregu.

Reklama

Tym bardziej, że przeciwnicy naprawdę silni.

Nie da się ukryć. Żeby to jeszcze byli tylko ex-piłkarze, to jeszcze nasze szanse stawiałbym wyżej, ale tu mamy całą plejadę gości, którzy do dziś wyróżniają się w polskiej i europejskiej piłkę, a to już zupełnie inna para butów. Przyjemnie będzie się sprawdzić na ich tle.

Piłkarze KTS-u znajdują się w okresie roztrenowania?

Sami tego nie wiemy. Paru chłopaków na pewno trenuje na siłowni, ale co do reszty, to nie wiem, bo nie utrzymuję kontaktu ze wszystkimi. Wiesz, możemy tylko liczyć, że żaden z chłopaków nie złapie żadnej głupiej kontuzji na hali, bo naprawdę nie jest trudno wejść z marszu na boisko na sztucznej murawie na hali i coś sobie zrobić. A konsekwencja może być taka, że ktoś straci rundę wiosenną. Najlepszym przykładem Michał Madej, który pojechał na turniej szóstek, zrobił jakiś zwód, naderwał sobie więzadła i na jakiś czas nam wypadł z gry. Na szczęście nie skończyło się tragicznie, na przygotowania będzie już gotowy i skończyło się na strachu.

Trzeba uważać. 

Priorytetem jest liga. Chcemy być w formie po okresie przygotowawczym. Będziemy przykładać dużą wagę do przygotowania fizycznego, bo popełniliśmy błąd latem, kiedy chłopaki z pierwszego składu zaczęli się szykować do sezonu dopiero w sierpniu, na dwa tygodnie przed ligą, a było to stanowczo za późno i kiedy przydarzył się okres z meczami Pucharu Polski, to automatycznie przysiedliśmy. Teraz tego błędu postaramy się uniknąć.

Reklama

W jeden dzień turniejowy, grając szóstkami, w krótszym formacie, też potrzeba dobrego przygotowania fizycznego? Pytam bezpośrednio pod kątem Amber Cup. 

Tempo na pewno będzie dużo. Zagramy z piłkarzami. To nie będą chłopcy z podwórka. Czekają nas interwały na bardzo dużej intensywności, dużo biegania, dużo gonienia, dużo trzeba będzie przebiec. To będzie sprzyjało widowisku. Dwa treningi przedturniejowe pozwolą nam wejść w odpowiedni rytm i postaram nie dać się zajechać, bo porażka już na poziomie fizycznym, to byłaby najgorsza rzecz, jaka mogłaby nam się przytrafić w tej konfiguracji turniejowej. Od listopada kilku naszych zawodników jeszcze nie powąchało piłki, więc musimy trochę pokopać, żeby zaraz nie okazało się, że podczas tak prestiżowego turnieju gramy głównie piszczelami. A że wszystko będzie transmitowała telewizja, to postaramy się uniknąć wstydu!

W takim turnieju da się grać defensywnie?

Nie miałoby to sensu. I to najmniejszego. Szybkie akcje, właściwie cios za cios, ciągła możliwość błyskawicznej kontry, zawsze zresztą może paść bramka po prostu z niczego, więc bronienie się nic by nam nie dało, bo tak czy inaczej, jeśli mielibyśmy stracić gola, to byśmy go stracili. Taka jest ta piłka. Dwanaście minut gry. Jak strzelimy bramkę pod dwóch minutach, to zostanie jeszcze dziesięć i musielibyśmy być totalnie bezmyślni, żeby przy takich rywalach w jakikolwiek sposób się murować. Wychodzimy tam, żeby pograć, poklepać, pobawić się i postrzelać parę bramek. Teraz na szybko ustawimy sobie parę schematów halowych, bo przecież nie gramy na hali na co dzień i właściwie nie znamy tej specyfiki.

Inna sprawa, że rywale też nie grają przecież na co dzień na hali!

I tu jest przestrzeń do jakiejś niespodzianki!

Uważacie to za spore docenienie, że zostaliście wybrani do Amber Cup obok takich trzech mocnych przeciwników?

Nie da się ukryć, rywali mamy z pierwszej klasy. Każda drużyna z Polski chciałaby być na naszym miejscu.

Bronicie honoru A-klasy.

Serie A ma swojego przedstawiciela i obiecamy, że nie przyniesiemy tym prestiżowym rozgrywkowym wstydu. Do tej pory w turniejach halowych nam nie szło, ale to jest czas, kiedy czujemy się na siłach, żeby pokazać się z najlepszej strony. A nuż, coś odpali, coś zatrybi i nagle zaczniemy grać na hali, jak z nut. Ależ to by była historia. Jedziemy tam też przecież po to, żeby wygrać. Jeśli wygramy zabawą, to naprawdę będzie o czym pogadać na bankiecie.

Nie będziecie mogli liczyć na pomoc Marvielle Fundambu, nie zagra pewnie Michał Madej, z urlopu akurat wróci Daniel Ciechański, no właśnie, na kogo możecie najbardziej liczyć na tym turnieju?

Jedzie Danie Boji, jedzie Ciechan, na niego na pewno liczymy, a poza nimi to stara gwardia. Zobaczymy, jak poradzą sobie Kropiewnicki, Kominiak, mieli swoje problemy ze zdrowiem, teraz jest już chyba dobrze, ale na innych też możemy liczyć. Swojej obecności za to jeszcze nie potwierdził Wojtek Kowalczyk. Czekamy. Ważne, żeby cały KTS Weszło pokazał się z dobrej strony. Wygrajmy ten turniej i pokażmy całej Polsce na co nas stać. Chcemy połączyć dobrą zabawę na boisku i dobrą zabawę na bankiecie, żeby tam obgadać sobie nasz triumf. Bez napinki po zwycięstwo. Chcemy utrzeć nosa silniejszym rywalom.

Jest w ogóle stres?

Absolutnie, żadnego. Jedziemy sobie w podróż, sześć godzin przejazdu, fajna integracja, pośmiejmy się, pogadamy, wyjdziemy na boisko i chcemy zagrać swoje. To ma być fajne przeżycie i dobry początek nowej historii. W nowym roku zamierzamy przecież awansować do ligi okręgowej, a czy da się lepiej zacząć nową przygodę niż od zwycięstwa w Amber Cup? To byłby potężny kop motywacyjny.

fot. 400mm.pl

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...