Lider ubiegłorocznego rankingu najlepszych lewych obrońców świata, Marcelo, wyleciał z kretesem poza dziesiątkę. To duża sprawa, ponieważ Brazylijczyk spokojnie może aspirować do miana najwybitniejszego zawodnika całej generacji, jeżeli chodzi o pozycję lewego defensora. Ale poza tym w czubie zestawienia… w sumie niewiele się zmieniło. Jordi Alba, Aleksandar Kolarov i Alex Sandro jak byli sklasyfikowani w czołówce, tak są. Trzymają fason. Na fotel lidera wskoczył natomiast Andrew Robertson. I nie ma tu chyba wielkiej niespodzianki – Liverpool posiada obecnie najlepiej funkcjonujące boki obrony na świecie, a Szkot to pewny punkt jedenastki Jurgena Kloppa.
Nie ma chyba nawet sensu silić się tutaj na przydługie uzasadnienia – dość powiedzieć, że Liverpool z Robertsonem w składzie po prostu nie przegrywa meczów. W całym 2019 roku The Reds w lidze zeszli z boiska pokonani tylko raz, do tego przydarzyły im się dwa potknięcia w Champions League. I tyle. Na tym lista porażek Szkota na klubowej arenie się kończy. To naprawdę robi wrażenie.
Oczywiście można powiedzieć, że to niekoniecznie zasługa samego zawodnika, lecz doskonałej organizacji gry całego zespołu. Zgoda, poniekąd tak jest. Robertson nie gra może pierwszych skrzypiec w drużynie Kloppa, ale z drugiej strony – trudno przedstawić go też jako jakiegoś byle statystę. Notuje mnóstwo asyst, wykazuje się zaskakująco dużą klasą w grze kombinacyjnej, no i – przede wszystkim – jest absolutnie nie do zdarcia w pojedynkach biegowych. Szybki jak błyskawica, niesamowicie wytrzymały, do tego dysponujący perfekcyjną czutką w odbiorze. Po prostu numer jeden na swojej pozycji. Niebywałe swoją drogą, że mówimy o gościu, który w 2012 roku napisał na swoim Twitterze: „W moim wieku życie bez pieniędzy jest do dupy. #szukampracy”.
Na drugiej lokacie stary wyjadacz, czyli Jordi Alba. Boiskowa współpraca Hiszpana z Leo Messim wciąż cieszy oko kibiców Barcelony i nie zanosi się, by wkrótce miało się to kończyć. Alba jest niezmiennie w doskonałej dyspozycji fizycznej, w ofensywie gwarantuje jakość porównywalną z Robertsonem, a pod pewnymi względami jest nawet lepszy od piłkarza Liverpoolu. Ale jeżeli chodzi o grę w destrukcji, góruje jednak Szkot, dlatego defensor Barcelony wylądował za jego plecami.
Dalej dwóch reprezentantów świata calcio – Aleksandar Kolarov i Alex Sandro. Serb to swego rodzaju fenomen – nigdy nie był typem wybitnego szybkościowca, a jednak, pomimo trzydziestu czterech lat na karku, niezmiennie prezentuje wysoki poziom. Wydawać by się mogło, że ze swoimi warunkami fizycznymi Kolarov prędzej czy później wyląduje w środku defensywy, lecz on wciąż trzyma się lewej strony boiska i AS Roma naprawdę nieźle na tym wychodzi. Serb cały czas ładuje bowiem w klubie brameczki, przede wszystkim ze stałych fragmentów gry, no i wciąż dogrywa swoim partnerom z linii ataku ciasteczka. Oficjalnie został wybrany najlepszym lewym obrońcą roku w Serie A i my się do tego werdyktu przychylamy, dlatego Alex Sandro plasuje się u nas na czwartej pozycji.
Brazylijczyk jest niesłychanie solidny we we wszystkich elementach piłkarskiego rzemiosła, ale brakuje mu liczb. Sandro nie zapewnia na boisku czegoś ekstra, tak jak wszyscy powyżej.
Na piątej lokacie swoje miejsce znalazł Nicolas Tagliafico – jeden z członków bohaterskiej drużyny Ajaksu, która wiosenne zmagania w Champions League zakończyła dopiero na etapie półfinału. Ofensywnie usposobiony Argentyńczyk był na pewno mocnym punktem amsterdamskiej jedenastki, zarówno w Lidze Mistrzów, jak i na krajowym podwórku. Trochę za łatwo się grzeje, notując sporo niepotrzebnych żółtych kartek, ale klasy piłkarskiej odmówić mu nie można – w kombinacyjnej grze holenderskiego zespołu Tagliafico czuje się jak ryba w wodzie. Przyjemnie się go ogląda, choć trzeba przymknąć oko na jego pomyłki w ustawieniu.
Za nim z kolei czai się Achraf Hakimi – 21-latek robiący furorę w Borussii Dortmund. Coś nam się wydaje, że tego chłopaka będziemy na naszych listach widywać regularnie przez wiele, wiele lat, choć zapewne będzie się on w przyszłości pojawiał w rankingu prawych obrońców. Jednak w tym roku kalendarzowym więcej występów zaliczył na lewej stronie boiska, zatem – chcąc nie chcąc – rozpatrywaliśmy go tutaj.
Co tu dużo mówić – fenomenalna technika, niesamowity ciąg na bramkę. Real Madryt jeszcze się po tego chłopaka upomni.
Skoro już o Realu mowa, to „Królewscy” na obsadę lewej strony defensywy narzekać nie mogą. Marcelo był w ostatnich miesiącach dysponowany nędznie, lecz ostatniego słowa z pewnością nie powiedział, a Zinedine Zidane ma przecież do dyspozycji jeszcze jednego znakomitego zawodnika na tej pozycji. Ferland Mendy kapitalnymi występami w Olympique’u Lyon zapracował sobie na status najlepszego lewego obrońcy francuskiej Ligue 1, a to zaowocowało przeprowadzką do Madrytu. Na Estadio Santiago Bernabeu chłopak na razie nie zawodzi – przede wszystkim prezentuje wielką dojrzałość w grze obronnej, czego często brakowało wspomnianemu Marcelo. Z drugiej strony, Mendy’emu brak z kolei tej beztroskiej odwagi na połowie przeciwnika, która jest znakiem rozpoznawczym Brazylijczyka. Jak się reprezentant Francji wyzbędzie tej bojaźliwości, to jego akcje w przyszłorocznym zestawieniu mogą porządnie podskoczyć. Już teraz Mendy wygląda świetnie, a widać jeszcze u niego spore rezerwy, jeżeli chodzi o szeroko pojęty mental.
Francuz to ósma pozycja w naszym rankingu, a trzeba jeszcze parę słów powiedzieć o lewym obrońcy numer siedem, którym został Ben Chilwell. 23-latek to jeden z najmocniejszych punktów defensywy Leicester City, a zatem klubu – niezależnie od ostatnich potknięć – będącego rewelacją ostatnich miesięcy w Premier League. Na dziewiątej lokacie ustawiliśmy zresztą innego przedstawiciela angielskiej ekstraklasy – Lucas Digne nie zagrzał sobie przed laty miejsca w wyjściowym składzie PSG, nie zaistniał potem również na szeroką skalę w Barcelonie, ale w Evertonie ewidentnie znalazł bezpieczną przystań. Udaje mu się łączyć solidność w grze obronnej z ofensywnymi fajerwerkami, które od czasu do czasu odpala. Cała drużyna wygląda wprawdzie kiepsko, ale z Digne jak z Kotorowskim – winilibyśmy go najmniej.
Całość zestawienia uzupełnia zaś Marcel Halstenberg z RB Lipsk, którego eksperci od Bundesligi już dzisiaj obwołują zawodnikiem znacznie lepszym od nieobecnego w naszym tegorocznym rankingu Davida Alaby. Halstenberg to właściwie skrzydłowy w skórze bocznego obrońcy. Ma jeszcze trochę do poprawy, jeżeli chodzi o odbiór piłki i trzymanie pozycji w defensywie, ale jego wpływ na grę ofensywną Lipska jest po prostu nie do przecenienia. Nadaje się wprost idealnie, by zamknąć naszą listę.
NAJLEPSI NA ŚWIECIE 2019 – LEWI OBROŃCY
1. Andrew Robertson (Liverpool FC) (+2)
2. Jordi Alba (FC Barcelona) (=)
3. Aleksandar Kolarov (AS Roma) (+1)
4. Alex Sandro (Juventus FC) (+1)
5. Nicolas Tagliafico (AFC Ajax) (rok temu poza rankingiem)
6. Achraf Hakimi (Borussia Dortmund) (rok temu poza rankingiem)
7. Ben Chilwell (Leicester City) (rok temu poza rankingiem)
8. Ferland Mendy (Olympique Lyon / Real Madryt) (rok temu poza rankingiem)
9. Lucas Digne (Everton FC) (rok temu poza rankingiem)
10. Marcel Halstenberg (RB Lipsk) (rok temu poza rankingiem)
fot. NewsPix.pl