Reklama

„Jeśli nie trafię do MLS, będzie to moja osobista porażka”

redakcja

Autor:redakcja

22 grudnia 2019, 14:37 • 8 min czytania 0 komentarzy

Jak mu się żyje w Stanach Zjednoczonych? W jaki sposób i czy w ogóle zwiedza USA? Jak wygląda system rozgrywek USL? Co najbardziej mu imponuje? Czy chciałby wrócić do Europy? Na te i na inne pytanie odpowiadał w audycji American Dream na antenie WeszłoFM, pilkarz Sacramento Republic, Dariusz Formella w sympatycznej rozmowie z Adamem Kotleszką. Zapraszamy do przeczytania wersji tekstowej fragmentów rozmowy.

„Jeśli nie trafię do MLS, będzie to moja osobista porażka”

***

Nie ma w Polsce za wiele osób, z którymi można pogadać sobie o amerykańskiej piłce, a tak się składa, że ty masz pewnie sporo do powiedzenia.

Absolutnie nie czuję się żadnym wyjątkiem.

Przyleciałeś z Kalifornii do Polski, gdzie jest dużo chłodniej, dużo szarzej, dużo mniej barwnie. Nie przytłacza cię to?

Reklama

Na pewno tu jest chłodniej, pogoda nie ta, co w Stanach, ale mam wakacje i muszę się trochę zresetować. Spędzam czas w domu, w przyjaznej atmosferze, muszę się tym nacieszyć, bo czeka mnie kolejny rok na innym kontynencie, więc chłonę polski klimat, póki mogę sobie na to pozwolić.

Takich długich wakacji jeszcze nie miałeś.

Nie da się ukryć, dwa miesiące z hakiem. Cieszy mnie to. Zawsze dobrze jest sobie odpocząć, bo potem przecież czeka mnie cały rok intensywnej ligowej gry.

Jak oceniasz format rozgrywek? USL, czyli druga liga w USA, nie ma przerwy latem, ale ma długą przerwę zimą. Dla ciebie taki system jest odpowiedni?

Poleciałem do USA nieprzygotowany, byłem tam miesiąc, później na chwilę znowu musiałem wrócić do Polski, wróciłem i dopiero teraz właściwie mam czas, żeby na spokojnie przygotować się do preseasonu. Ale wiesz co, nie będę na to narzekał. W Kalifornii brzydko nie jest, więc wracam tam tylko z uśmiechem.

Otrzymując ofertę z Sacramento Republic, nie pomyślałeś sobie, że jeszcze za wcześnie na takie wyjazdy?

Reklama

Widziałem, że Przemek Frankowski poszedł do Chicago i w żadnym wypadku nie uważałem takiego ruchu za negatywny. Zacząłem interesować się piłką w Stanach Zjednoczonych i tylko śmiałem się z ludzi, takich typowych Januszy, którzy patrzą na tamtejszy futbol mówili, że ”O Zlatan, ma trzydzieści siedem lat, to rozgrywki dla starych dziadów”. To ignoranci. Jeżeli się zagłębisz, to widzisz, że tam jest mnóstwo młodych, zdolnych chłopaków i na tym rynku też się można wypromować do Europy. Czy lepiej grać w Belgii niż w MLS? Nie wiem. Niech każdy sam odpowie sobie na to pytanie. Istnieje stereotyp, że w USA gra się na sztucznych murawach. Ja grałem na takiej tylko raz w Salt Lake City.

Reszta wszystko naturalnie?

Może na wschodzie jest więcej sztucznych muraw, ale na zachodzie rzeczywistość wygląda inaczej.

Każdemu polskiemu piłkarzowi polecałbyś wyjazd do Stanów?

To zależy, musielibyśmy wziąć konkretny przykład piłkarza. Trudno zestawić, kogoś grającego w Lechu czy Legii z kimś przykładowo z I ligi. Zupełnie dwa różne komplety butów. Na pewno do gorszej ligi nie trafi.

O to mi chodziło. Porównaj poziom USL z Ekstraklasą.

Sacramento Republic już wysyła maile z logotypem MLS, także sprawa jest dynamiczna (śmiech).

No właśnie, chcesz wejść z Sacramento Republic do MLS?

Piłka jest dynamiczna. Nie wiadomo, co się zdarzy. Chcę pokazywać się z dobrej strony, zdobywać bramki, asysty i spokojnie czekać na rozwój wypadków. Bez poganiania.

Sacramento Republic jest już pewne, że w 2022 roku będzie grało w MLS. 

Jak podpisywałem kontrakt, to zachęcali mnie właśnie tym, że wkrótce będą grali w MLS, więc o wszystkim wiedziałem. Jak przyszedłem do klubu, to narracja się zmieniła, bo usłyszałem od chłopaków, że taka gadka, to już od trzech lat obowiązuje (śmiech). Tak wyszło, ale akurat mi powiedzieli, kiedy to się wydarzyło, a MLS taką informację ogłosiło konkretnie w moje urodziny. Sympatyczny prezencik. Trochę śmiechu było. USL to dobre miejsce, żeby wypromować się do MLS. Mam dwadzieścia cztery lata, a średnia wieku w MLS to dwadzieścia sześć. Mam jeszcze dwa lata.

Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że średnia wieku w MLS jest niższa od wielu, wielu innych europejskich lig.

Przeciętny kibic kojarzy w MLS tylko Rooneya i jeszcze kilku innych starych gwiazdorów, którzy po wielkiej karierze w Europie, tam mogą jeszcze trochę błyszczeć, mimo już słusznego wieku. Generalnie uważam, że w Polsce grają lepsi piłkarze niż w USL. Tam dominują zawodnicy box to box. Wybiegani, szybcy, świetnie przygotowani kondycyjnie. Lepiej się to ogląda, ale ma to swoje ograniczenia. Wiele drużyn nie chce grać w piłkę i bazuje na przygotowaniu fizycznym. I wtedy gra się naprawdę trudno, bo proszę mi uwierzyć, że gonienie za takim czarnoskórym wielkim defensorem, absolutnie nie należy do najłatwiejszych zadań.

Ciężej gra ci się w USL czy grało w Ekstraklasie?

Pamiętasz Kebbę Ceesaya z Lecha?

Pamiętam.

Jakby był w sztosie, to bardzo trudno było cokolwiek z nim zrobić.

I?

To tam w każdej drużynie jest kilku takich gości. Łatwo nie ma. Jeżeli jednak złapiemy już rytm, narzucamy swoje warunki i nie dajemy się wplątać w to box to box, to jest dobrze. W innym wypadku bywa różnie.

Był jakiś zawodnik, który zrobił na tobie specjalne wrażenie?

Cała ekipa Phoenix.

Drużyna Didiera Drogby. 

Dwa lata temu trenował też w Sacramento. Oni zrobili na mnie wrażenie jako cały zespół. Kolektyw. Gra tam też Jon Bakero, syn Jose Bakero, i kiedy zaczął coś do mnie mówić po polsku, to byłem w szoku. Myślałem sobie, że jakiś dziwak, co to w ogóle za chłop, bo w ogóle go nie kojarzyłem, a potem okazało, że mieszkał w Szamotułach i trochę podłapał.

Jakie wrażenie robi Sacramento jako miasto?

To ciekawe, bo w porównaniu do Warszawy, Poznania, Wrocławia czy Gdańska, Sacramento wcale nie imponuje. To nie jest LA czy San Francisco. Niewiele osób ma świadomość, że to stolica Kalifornii i choć to urocze miasto, to zwyczajnie funkcjonuje w cieniu tych bardziej medialnych metropolii.

Zdążyłeś trochę pozwiedzać Stany?

Nie miałem czasu, spędziłem tu trzy miesiące, wszystko w biegu, szybko, dynamicznie i jedyne co, to tylko nocą czasami wyjdziemy gdzieś po meczach, bo loty powrotne mamy zazwyczaj rano następnego dnia.

Wracacie o czwartej?

Nie, nie szalejemy i wracamy o trzeciej (śmiech). Tam jest tak, że wszystko zamykają około 1-2, policja wchodzi z latarkami do klubów, zamykają, wyrzucają ludzi i jeżeli na wyjeździe nie masz żadnego afterka w domu, to wracasz do hotelu. U nas trener wszystko wie, akceptuje, drużyna się integruje i dzięki temu panuje fajna atmosfera. Rano wstajemy, regeneracja i odlot.

Wyjazdy zawsze są problematyczne. Raz, kiedy lecieliśmy na play-off do El Paso, to podróż trwała cztery dni. Sytuacja ekstremalna, ale sporo mówiąca o tamtejszych klimatach.

Podoba ci się system z play-off w USA?

Jest spoko, ale promuje też słabszych. Phoenix dominowało cały sezon, a odpadło w półfinale. Wiele jest takich zespołów, które całą kampanię gra w kratkę, szczęśliwie wygra dwa mecze, w jednym błyśnie i już jest przykładowo o krok przed finałem. Nie jest to raczej sprawiedliwe, ale jest to ciekawe dla kibiców.

Ale tobie to pewnie nie przeszkadza. Zlatan miał taki moment, że zaczął krytykować system rozgrywek MLS i w Europie wszyscy nagle pomyśleli, że dzieje się tam coś dziwnego. 

Dla mnie to jest emocjonujące, nie narzekam. Gramy tak, jak jest.

Wytłumacz, jak wygląda system rozgrywkowy w USL?

Są dwie konferencje, każdy gra systemem rewanżowym w jej ramach i tworzy się z tego tabela. Pierwsze sześć drużyn jest pewne play-off, a miejsca siedem-dziesięć grają play-offy o wejście do play-off. Ostatecznie zostaje osiem drużyn, grają ze sobą, aż w końcu obie konferencje łączą się w wielkim finale, gdzie mierzą się ze sobą dwie najlepsze drużyny wyłonione poprzez ten system.

Szybko się nauczyłem. 

Dałem radę?

Tak, taki system obowiązuje we wszystkich innych amerykańskich sportach, no właśnie, udało ci się wyrwać już na mecze jakichś innych dyscyplin?

Jeszcze nie. NBA zaczynało, kiedy mieliśmy końcówkę i nie zdążyłem. Bardzo chciałem iść na futbol amerykański, ale zawsze tak to się układało, że nie miałem takiej możliwości, bo akurat rozgrywaliśmy swoje mecze. Chłopaki bardzo mi to polecali i myślę, że w przyszłym roku uda mi się tam pójść.

Nie wiem, czy słyszałeś, że w USA rośnie szkolna popularność piłki nożnej…

Kosztem baseballa, którego popularność mocno spadła. Tam się zbyt dużo nie dzieje, chłopaki narzekali mi na ten sport, ale to takie typowo amerykańskie. Jedno uderzenie, hot-dog, piwko, pikiniczek, sklep, rozmówka, small-talk, znowu drugie uderzenie, ale teraz to już trochę się zmienia. Oczekują tam większych emocji i dlatego jest taki duży bum na soccer.

Chciałbyś dłużej zostać w USA?

Nie lubię zmieniać klubów, choć moje CV na to nie wskazuje, bo ostatnio dosyć często zmieniałem pracodawców. W piłce nauczyłem się jednak jednego: niczego nie da się zaplanować.

Ale rozumiem, że MLS jest jakimś celem?

Oczywiście, jeśli mi się nie uda, to będzie, to moją personalną porażką. Każdy piłkarz, występujący w USA, marzy o grze w najwyższej lidze, a ja jeszcze mam ten komfort, że nie muszę nawet specjalnie się promować, bo wystarczy być w dobrej formie i Sacramento Republic samo niedługo wejdzie do MLS, także to też jest jakieś rozwiązanie.

Jeśli dostałbyś poważną propozycję z Europy, to chciałbyś wrócić?

A kto mógłby zadzwonić. Espanyol?

Na pewno nie Barcelona, ale klub z Bundesligi na przykład…

Nie zadzwoni, nie mydlę sobie oczu, nie bądźmy śmieszni (śmiech). Oswoiłem się z myślą, że zostanę na razie w Sacramento. I dobrze mi z tym.

ROZMAWIAŁ: ADAM KOTLESZKA

***

 Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Niemcy

Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów

Radosław Laudański
0
Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...