DTM – Deutsche Tourenwagen Masters to niemiecka seria wyścigowa, jedna z najlepszych i najciekawszych na świecie. To właśnie tam skierował swoje kroki Robert Kubica, kiedy stało się jasne, że w sezonie 2020 zabraknie dla niego miejsca w Formule 1. Dziś Polak wziął udział w zamkniętych testach zespołu BMW. Wygląda na to, że spisał się znakomicie i zrobił duży krok do podpisania kontraktu z koncernem, który 14 lat temu dał mu szansę także w Formule 1.
Dziś na torze w hiszpańskim Jerez Kubica przejechał aż 128 okrążeń za kierownicą BMW. Tylko Marco Wittmann jeździł więcej, ale raptem o dwa okrążenia. Co ważne, to właśnie Niemiec jest punktem odniesienia dla Polaka, to z nim porównują go inżynierowie niemieckiej stajni. Wittmann zdecydowanie kręcić kierownicą potrafi. W sezonie 2019 zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, ale w latach 2014 i 2016 świętował mistrzostwo serii. Na koncie ma już siedem sezonów, grubo ponad 100 wyścigów i 15 zwycięstw w serii DTM. Słowem: stary wyjadacz.
Robert Kubica oczywiście ma za sobą imponującą karierę w kartingu, kilka świetnych lat w Formule 1, doskonałe wyniki w rajdach, z mistrzostwem WRC-2 i zwycięstwami na odcinkach specjalnych w WRC oraz godny podziwu powrót na tory Formuły 1 po ośmiu latach przerwy. Ale w serii DTM jest zupełnym świeżakiem. Tymczasem dziś w Jerez zdecydowanie nie było tego widać. Jak podał niemiecki portal motorsport-total, najlepszy czas Polaka – 1:33.044 był zaledwie o 353 tysięczne sekundy gorszy od wyniku Wittmanna.
– Minęło dużo czasu od moich ostatnich jazd wyścigowym samochodem z dachem, nawet, jeśli weźmiemy pod uwagę, że DTM to taki jakby bolid z dachem. Jak każdy samochód, DTM ma swoją charakterystykę i zachowuje się inaczej. Ale niemal od początku czułem się w tym aucie komfortowo i miałem frajdę z jazdy. Miałem dobry feeling od pierwszych okrążeń – komentował Kubica, dla którego takie odczucia po roku mordęgi w Williamsie musiały być miłą odmianą.
– W przeszłości Robert był ekstremalnie skuteczny z BMW, miło by było dołożyć kolejny rozdział do tej historii. Na razie jednak nie chcemy wybiegać zbyt daleko w przyszłość. Na razie testujemy w Hiszpanii, potem zobaczymy – stwierdził Jens Marquardt, dyrektor BMW Motorsport.
Portal motorsport-total napisał, że „walczący o miejsce w zespole Polak imponował, od początku był bardzo szybki i był w stanie dotrzymać tempa regularnemu kierowcy Marco Wittmannowi”. Czyli zrobił mniej więcej to samo, co niemal równo 14 lat temu, kiedy w Barcelonie po raz pierwszy zasiadł za kierownicą bolidu Formuły 1.
Jutro Kubica znów wskoczy za kierownicę samochodu DTM na torze w Jerez. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, podobnie jak w grudniu 2005 roku, dostanie do podpisania kontrakt z zespołem BMW. Wtedy skończyło się to podium w trzecim wyścigu, potem zwycięstwem w kwalifikacjach, wygraniem wyścigu i prowadzeniem w klasyfikacji generalnej Formuły 1. Jak będzie tym razem? Chętnie się przekonamy. Tak, czy inaczej, sezon DTM 2020 rusza pod koniec kwietnia w belgijskim Zolder.
foto: newspix.pl