Dlaczego nie mógł na żywo śledzić losowania grup Euro 2020? Jak je ocenia? Czy wymieniał się spostrzeżeniami na jego temat z Danim Olmo? Skąd bierze się jego bardzo dobra forma? W jakim języku rozmawia z Nenadem Bjelicą? Co słychać u Sandro Kulenovicia? Czy ma szanse na dłuższą szansę w meczu Ligi Mistrzów? Jak ocenia swoje szanse na regularniejszą grę w reprezentacji Polski? Na te i na inne pytania w rozmowie z nami odpowiada skrzydłowy Dinamo Zagrzeb, Damian Kądzior. Zapraszamy.
***
Pierwsze przepychanki słowne z Danim Olmo po losowaniu już za tobą?
Nie miałem okazji śledzić losowania na żywo, bo akurat w tym samym czasie graliśmy spotkanie ligowe, ale Dani poinformował mnie już o wszystkim, kiedy zszedłem do szatni. Wspomniał, że trafiliśmy na siebie i będzie ciekawie. Do Euro jeszcze trochę czasu, więc jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek przewidywania. Nie znamy nawet naszego trzeciego grupowego rywala. Mamy szansę trafić na Bośnię i Harcegowinę, a też w Dinamie mamy dwóch reprezentantów tego kraju, którzy regularnie występują tam w pierwszym składzie.
Jesteś teraz w znakomitej formie. Z czego to się wzięło?
Fajnie zacząłem sezon, później trafiła się lekka zadyszka, delikatnie podupadłem fizycznie i zdarzyły mi się dwa mecze, kiedy nie trafiłem nawet do osiemnastki meczowej. Tylko mnie to zmobilizowało. Nenad Bjelica bardzo dużo ode mnie wymaga i sam wiem, że w swojej najlepszej dyspozycji mogę dostawać szanse na wszystkich frontach, bo trener już tak nie rotuje składem. Stwierdziłem, że muszę mocno pracować i pokazać swoje umiejętności w meczach, żeby trzymać się wyjściowej jedenastki. Taki jest tego sekret – ciężki trening, nie obrażanie się za brak szans i wykorzystywanie swoich możliwości. Mam nadzieję, że zakończę ten rok z przytupem.
Jak określiłbyś swoje relacje z Bjelicą? W jakim porozumiewacie się języku?
Relacje mamy bardzo dobre. To facet, z którym mogę pogadać na każdy temat i nie mogę powiedzieć o nim żadnego złego słowa. Jest sprawiedliwy i jeśli jestem w swojej najlepszej formie, to mogę liczyć na regularne występy w lidze. O Lidze Mistrzów nie wspominam, bo na razie nie otrzymałem jeszcze szansy zaprezentowania się na międzynarodowej arenie. Zadebiutowałem z Szachtarem, ale to była dosłownie minutka. Z Bjelicą, przez pierwsze pół roku, rozmawialiśmy po polsku, ale odkąd nauczyłem się języka chorwackiego, to skupiamy się tylko na komunikacji w jego ojczystym języku. Cieszę się z tego, że wszystkie uwagi przekazuje mi po chorwacku, bo im więcej takich rozmów, tym lepiej się porozumiewam. Jak chcę pogadać po polsku, to jest Sandro Kulenović, jest Mario Situm, więc pewnie z nimi mógłbym, ale też wychodzę z założenia, że jeśli jestem u nich, to muszę dostosowywać się do ich kodów kulturowych.
Wróćmy do losowania, jak je oceniasz, miałeś jakichś swoich wymarzonych rywali?
Nie miałem żadnych preferencji. Na Euro nie ma słabych drużyn.
Izrael może pojechać…
Liczy się pokora. Dwa razy pokonaliśmy Izrael, nie zaprezentowali się jakoś świetnie, ale zaraz mogłoby okazać się, że gramy z nimi po raz trzeci i postawiliby nam twardsze warunki. Hiszpania to super zespół z bardzo dobrymi zawodnikami. Szwedzi są delikatnie niedoceniani, są dobrze przygotowani fizycznie, wczoraj wrzuciłem sobie ich kadrę na Transfermarkcie, bo nie kojarzyłem konkretnych zawodników, i naprawdę dysponują fajnym składem. Miałem przyjemność oglądać ich mecz z Hiszpanami w eliminacjach, zremisowali 1:1 i to też dosyć pechowo. Mocna drużyna. Zobaczymy, co się nam teraz trafi z czwartego koszyka. Na pewno nikogo nie można zlekceważyć. Irlandczycy są niewygodni, Bośnia i Harcegowina też. Wszystko przed nami. Losowanie przyjąłem ze spokojem. Wiele może się jeszcze wydarzyć. Przede wszystkim każdy musi się do tego Euro przygotować w klubie.
Przygoda z reprezentacją to dla ciebie duża lekcja pokory? Od gola z Izraelem nie zagrałeś ani jednej minuty w kadrze.
Na pewno. Nie otrzymałem na razie kolejnej szansy, ale nie mogę też za wiele zrobić. Muszę dobrze zaprezentować się w klubie i może na wiosnę dostanę swoje minuty w reprezentacji. Czuję, że mogę coś dać tej reprezentacji. Czuję, że kilkanaście minut możliwości pokazania swoich możliwości na wiosnę mógłbym od selekcjonera Brzęczka otrzymać, bo forma naprawdę dopisuje. W kadrze nie pograłem może jakoś dużo, ale w każdym swoim występie coś tej drużynie dałem – strzeliłem gola, byłem blisko drugiej. Nie ma co się obrażać.
Brzęczek wyjaśnia ci twoją sytuację w jego hierarchii? Rozumiesz swoją pozycję w drużynie?
Trener nie starał mi się niczego tłumaczyć i to nie jest jego obowiązek, żeby tłumaczyć się ze swoich decyzji.
Obowiązek nie, ale to zawsze tworzy dobre układy w każdej drużynie.
Każdy może mieć swoje zdanie. Jestem na każdym zgrupowaniu, każdy chce grać, ale o tym decyduje selekcjoner. I mi nic do tego. Ja przemawiam na boisku, a od ponad dwóch miesięcy każdy kolejny mecz kończę z bramką lub asystą. To pokazuje, że jestem w dobrej formie i cierpliwie czekam, żeby otrzymać szansę.
Czujesz się gorszy jak patrzysz na Przemysława Frankowskiego czy Sebastiana Szymańskiego, którzy dostają od ciebie więcej szans na grę?
Nie czuję się gorszy. To są wybory selekcjonera. Może chce bazować na młodszych zawodników ode mnie. Nie trzeba ciągnąć mnie za język. Nic już więcej nie powiem. W ostatnim meczu w kadrze strzeliłem gola. Co więcej mogę zrobić? Na wszystko w życiu długo czekałem. Na debiut w Ekstraklasie, na mocną pozycję w Dinamie. W piłce ważna jest pokora i pracowitość.
W Lidze Mistrzów został wam jeden mecz. Liczysz na dłuższy występ?
Myślę, że w tym meczu dostanę ciut więcej czasu na pokazanie swoich umiejętności. Trener Bjelica na pewno widzi, w jakiej jestem formie i że zasługuję na szansę. Wyjście na troszkę więcej minut w meczu z Manchesterem City podsumowałoby mój fajny okres w Dinamie. Liczę na korzystny rezultat, który pozwoliłby nam na wiosnę dalej grać w europejskich pucharach.
Jak do drużyny wprowadził się Sandro Kulenović?
Nie znałem go wcześniej, wiedziałem, że wcześniej był w Dinamo, ale jak przyjechał, to mieliśmy okazję ze sobą potrenować tylko przez dwa tygodnie i na tym się skończyło, bo złamał kość śródstopia i wypadł do końca rundy. Dinamo to jest mega silny klub i Sandro nie był ściągany na tu i teraz. To zawodnik perspektywiczny z myślą o przyszłości. Na razie rywalizuje z trzema innymi napastnikami na bardzo wysokim poziomie i Kulenović będzie miał ciężko, żeby przebić się do pierwszego składu. Potrzebuje czasu, na razie się rehabilituje. Gadałem z nim chwilę o tym, co działo się w Legii, przeczytałem w internecie, że na niego gwizdano i zauważyłem, że on sam też nie wie, o co właściwie poszło. Trener decydował, że on gra, nie sam się wystawiał i co on mógł zrobić więcej? Jest młody, zdolny, potrzebował zmiany otoczenia. Teraz jest u siebie i życzę mu wszystkiego dobrego.
ROZMAWIALI: MATEUSZ JUZA I WOJCIECH PIELA
***