Reklama

Lech powinien się udać do Piasta na korepetycje z przebudowy obrony

redakcja

Autor:redakcja

22 listopada 2019, 10:47 • 5 min czytania 0 komentarzy

Z jednej strony drużyna, którą latem poważnie rozebrano. Z drugiej zespół, który na przebudowę zdecydował się sam i nie przedłużył kontraktu z wieloma piłkarzami. Teoretycznie lepiej do budowy nowej kapeli powinien być przygotowany ten drugi klub – wszak decyzję podjął świadomie i na własne życzenie. Sęk w tym, że w tabeli ci pierwsi są wyżej i wyglądają po prostu solidniej. Przykład Piasta Gliwice wybija z rąk argumenty władzom Lecha Poznań o tym, że przebudowa wymaga czasu.

Lech powinien się udać do Piasta na korepetycje z przebudowy obrony

Właściwie już od marca było wiadomo, że Kolejorz wyczyści latem kadrę. Sami pisaliśmy o tym, że poznaniaków czeka twardy reset – że z klubu odejdzie zdecydowana większość zawodników, którym kończą się umowy, a ponadto spróbuje sprzedać tych, z którymi nie wiąże już przyszłości. Ta przesłanka mogła zapowiadać, że do międzysezonowego okna transferowego Lech podejdzie w pełni przygotowany – będzie wiedział gdzie ma braki, będzie wiedział kogo ściągnąć i jak tych nowych wmontować w drużynę.

W gorszej sytuacji był Piast. Do końca sezonu gliwiczanie skupiali się na wyścigu z Legią, a wyniki tego rajdu miałby determinować to, jakim budżetem będą dysponować gliwiczanie, na które eliminacje do europejskich pucharów trzeba budować zespół, kto z obecnych piłkarzy wzbudzi zainteresowanie i na ile zapytania będą poważne. Wiadomo było tak naprawdę jedno – że z klubu odejdzie Aleksandar Sedlar, któremu kończyła się umowa. No i że taki Paweł Tomczyk też raczej po wypożyczeniu wróci do Poznania.

Lech mógł się przygotować, Piast musiał reagować w czasie rzeczywistym. Dziś można się już pokusić o tezę, że to w Gliwicach lepiej przeprowadzono zespół przez ten sztorm. No bo zobaczmy:

– z Piasta odszedł podstawowy środkowy pomocnik Patryk Dziczek, najlepszy piłkarz poprzedniego sezonu Joel Valencia, podstawowy stoper Aleksandar Sedlar, rezerwowi typu Mak, Papadopulos czy Tomczyk. Ponadto z dłuższymi urazami wypadali Jakub Czerwiński (najlepszy obrońca poprzedniego sezonu) oraz Martin Konczkowski (bardzo istotny piłkarz prawej strony boiska – czy to na obronie, czy w pomocy)

Reklama

– z Lecha odeszli obaj bramkarze Jasmin Burić i Matus Putnocky, podstawowi stoperzy Nikola Vujadinović i Rafał Janicki, podstawowy defensywny pomocnik Łukasz Trałka, zawodnicy z szeroko pojętej rotacji – Gajos, Tomasik, Goutas, Radut i De Marco. Tak naprawdę z istotnych elementów wyjściowego składu możemy tu wymienić jednego z bramkarzy, Trałkę, obu stoperów (obaj grali żenująco)

Obie drużyny musiały budować obronę na nową modłę. Lech ściągnął bramkarza, dwóch stoperów i defensywnego pomocnika. Piast został ze starym bramkarzem, ale środek obrony został już przebudowany (wobec urazu Czerwińskiego), trzeba było też poszukać nowego defensywnego pomocnika i pokombinować na prawej obronie. Niemal identyczne straty, choć to Piast stracił zawodników o większej jakości i ważniejszych dla drużyny. No bo nie powiecie nam, że Stary Rynek w Poznaniu został zalany łzami zwolenników talentu Rafała Janickiego czy Nikoli Vujadinovicia. A przypuszczamy, że nawet taki twardziel jak Waldemar Fornalik uronił łezkę, gdy wyściskiwał się z Patrykiem Dziczkiem czy Aleksandarem Sedlarem.

No i dzisiaj możemy już powiedzieć, że dziury lepiej załatał Piast. Transferem prosto w środek tarczy okazał się Bartosz Rymaniak, który w systemie z trójką w tyłach poradził sobie jako stoper, a teraz zajął miejsce po Konczkowskim/Pietrowskim na prawej obronie i jest w czołówce ligowej na tej pozycji. Duet stoperów Sedlar-Czerwiński (najlepsza para zeszłego sezonu?) udało się zastąpić rzetelną dwójką Korun-Malarczyk (tego drugiego wytypowaliśmy do TOP4 najlepszych stoperów pierwszych piętnastu stoperów). Ponadto nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak wyczarowano Patryka Sokołowskiego. Może nie jest nowym Dziczkiem, może wyglądał słabiej od Hateleya, ale jakoś nie kojarzymy meczu, który Piastowi by schrzanił.

Patrzymy na Lecha i dochodzimy do wniosku, że to duża sztuka, by defensywa z Janickim i Vujadinoviciem w powiedzeniu “zamienił stryjek siekierkę na kijek” była siekierką. A Kolejorz do tego doprowadził. Ze sprowadzonej czwórki – van der Hart, Satka, Crnomarković i Muhar – rzetelnie wygląda jedynie Słowak. Holender szybko wywalczył sobie miejsce wśród najsłabszych bramkarzy ligi, Serb do bólu przypomina nam tego gościa z kitką z poprzedniego sezonu, Chorwat wygląda jakby został wyciągnięty z prawie-że-spadkowicza ligi chorwackiej. Zero zdziwienia, że jego największy atut to pozwolenie rywali na wbiegnięcie w siebie. Jeśli ma już na koncie żółtą kartkę, to staje się bezużyteczny.

[etoto league=”pol”]

Zrobiliśmy też sobie taki test – ile jesteśmy w stanie przywołać błędów nowych piłkarzy Lecha skutkujących stratą bramki. No to tak:

Reklama

– ŁKS – złe wybicie van der Harta, szybki atak rywala, gol
– Śląsk – raz van der Hart daje się przelobować Broziowi, raz Crnomarković rozgrywa piłkę od własnej bramki tak, że kończy się to rzutem karnym
– Zagłębie Lubin – wspaniała reakcja van der Harta na dośrodkowanie na bliższy słupek, kolejny błąd Crnomarkovicia przy rozegraniu i później nieudolny wślizg
– Legia – van der Hart nie daje rady wyłapać dośrodkowania, z kolei Muhar traci piłkę na połowie rywala i cofa się w spacerowym tempie
– Pogoń – Muhar doskakuje do Spiridonovicia z agresją 15-letniego labradora obudzonego w środku nocy, rywal ma tyle miejsca, że z dystansu pokonuje van der Harta

Na szybko, pewnie jeszcze o czymś zapomnieliśmy – osiem błędów bramkowych nowych zawodników.

Nasze obserwacje potwierdzają też liczby. Czarno na białym widać, że defensywa Piasta broni zdecydowanie lepiej. Według EkstraStats lechici pozwolili w tym sezonie rywalom na stworzenie 40 okazji do zdobycia bramki – więcej tylko Arka Gdynia. Piast z kolei jest na szóstym miejscu pod względem szczelności obrony i dopuścił do 26 okazji. Rywale oddają też średnio więcej strzałów celnych na bramkę van der Harta niż Placha. I co najważniejsze – gliwiczanie stracili najmniej bramek w tych piętnastu kolejkach spośród wszystkim ekip PKO Bank Polski Ekstraklasy.

Oczywiście Lech tłumaczy ustami Tomasza Rząsy i Dariusza Żurawia, że takie jest ryzyko gry ofensywnej, że w obronie będzie raz lepiej, raz gorzej. Sęk w tym, że w tym sezonie jest głównie gorzej. My odnosimy wrażenie, że tu chodzi nie o sposób gry, a o jakość piłkarzy i umiejętność ulokowania nowych piłkarzy w nowym zespole. Może zatem warto przemyśleć konsultacje dyrektora Rząsy u dyrektora Wilka oraz trenera Żurawia u trenera Fornalika. Moment, gdy to Lech wyznaczał trendy w Ekstraklasie i gdy to inni podpatrywali od niego rozwiązania, minął kilka lat temu. Może warto schować dumę do kieszeni i poduczyć się czegoś od lepszych?

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-526-2019-11-22-10_31_46

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...