Reklama

23-procentowy VATo. Gdzie reszta potencjału?

redakcja

Autor:redakcja

10 listopada 2019, 10:03 • 6 min czytania 0 komentarzy

Wujek, który jest Zbigniewem Bońkiem gruzińskiej piłki. Drugi wujek, który także odegrał swoją rolę w gruzińskiej reprezentacji. No i ojciec, również grający w narodowych barwach. Szota, Arczil i Rewaz Arweładze rozegrali łącznie dla gruzińskiej kadry 103 mecze, strzelili 33 bramki. Do tego Mino Raiola, jeden z największych agentów światowej piłki, który deklaruje pomoc po starej znajomości, gdy tylko wskoczysz na odpowiedni poziom. Wato Arweładze – jako ostatni grający w piłkę członek rodu – ma wymarzony start do świata futbolu, ale i sporą presję rodziny. Rodziny, która ostatnio wcale nie musi głaskać młodego po głowie, gdy ten zjawi się na spotkaniu rodzinnym.

23-procentowy VATo. Gdzie reszta potencjału?

Przez pierwsze pół roku w Koronie Kielce Arweładze wyróżniał się głównie nazwiskiem. Nie był gotowy do męskiej, fizycznej gry, harówki, bez której na polskich boiskach ani rusz. Gino Lettieri musiał wszcząć akcję “ekspresowa budowa piłkarza” i ten z miesiąca na miesiąc – poprzez zindywidualizowany plan treningowy – miał w swoich bateriach coraz więcej energii. Sam przyznawał otwarcie, że młody piłkarz z ligi gruzińskiej nie do końca jest gotowy na to, co zastanie w Polsce. Nie ma bazy. Siły, wydolności, ale i często odpowiedniej mentalności. Wprawdzie Arweładze miał przetarcie w postaci pięciu miesięcy spędzonych w tureckiej Kasimpasie, ale nie rozegrał w niej żadnego meczu. Przepisy jasno mówiły, że przed osiemnastką nie może wystąpić w oficjalnym meczu, lecz gdy Turcy zapewniali, że – wicie, rozumicie – wszystko będzie dobrze, zdecydował się na transfer. Stracił czas, po czym wykonał krok w tył i wrócił na własne podwórko. 

By wykonać kolejny do przodu, choć nie tak spektakularny, na jaki mógł liczyć.

Tak Arweładze trafił do Korony, w której miał szybko się wypromować i odejść do klubu na miarę jego talentu. Bo ten niewątpliwie ma ogromny. Być może największy spośród wszystkich piłkarzy Korony. Misja zbudowania go przebiegła wręcz wzorowo. I tak jak jesienią zeszłego roku pomocnik Korony snuł się po boisku, tak w wiosnę wszedł – by nie stosować wyszukanych porównań – jak dzik w szyszki.

KURSY NA MECZ LECHA Z KORONĄ W ETOTO: LECH – 1,66, REMIS – 3,95, KORONA – 5,65

Reklama

23. kolejka 18/19 – Wato podchodzi do rzutu wolnego spod samej linii końcowej. Kręci piłkę tak dobrze, że ta wpada do bramki, choć nie natrafia po drodze na głowę żadnego z zawodników Korony. Bramka zapewnia Koronie remis z Pogonią Szczecin.

24. kolejka 18/19 – Korona gra w Sosnowcu dramatyczny mecz. Jeszcze przy 0:1 Wato Arweładze wikła się w drybling w polu karnym i wywalcza jedenastkę. Jak się okazuje – tylko na wagę gola honorowego, kończy się 1:4.

25. kolejka 18/19 – Wato podchodzi do rzutu wolnego i strzela tak nieprzewidywalnie, że Mateusz Lis najpierw robi krok w prawo, a chwilę potem orientuje się, że piłka leci jednak w drugą stronę. Chwilę potem Gruzin dokłada drugą bramkę, tym razem z główki. Korona dostaje oklep 2:6, a młody rozgrywający jest jedyną jasną postacią kieleckiej drużyny w tym meczu. Bardzo jasną.

26. kolejka 18/19 – Wato przyjmuje piłkę jeszcze na własnej połowie, po czym zostawia w tyle Arsenicia, ucieka Runje i Poletanoviciowi, przebiega na pełnym biegu z piłką kilkadziesiąt metrów i wali sprzed pola karnego. Oczywiście skutecznie.

ekstraklasa-2019-11-10-09-11-35

Rewelacyjnej dyspozycji Gruzin nie zdołał utrzymać do końca sezonu, ale i tak można było wysyłać pod jego adresem wyłącznie pochwalne listy. Zwłaszcza, że cała Korona wyglądała przeciętnie (przypomnijmy – tylko cztery zwycięstwa na wiosnę), a więc forma Wato tym bardziej rzucała się w oczy. Czym imponował? Futsalowym panowaniem nad piłką, dryblingiem, zmysłem do gry kombinacyjnej i rewelacyjnym strzałem z dystansu. Gdzie widzieliśmy jego braki? W szeroko pojętej grze dla zespołu. Gdy można było podać, czasem robił drybling. Gdy trzeba było wrócić, nie zawsze mu się chciało. Zamiast prostych rozwiązań szukał kwadratowych jaj. Indywidualista, futbolowy romantyk, który efekt wizualny stawia ponad wyrachowanie.

Reklama

Gdy jeszcze dawał konkrety w ofensywie, można było przymknąć oko na jego boiskowy egoizm. Zresztą – mówimy o cechach, które można stosunkowo szybko wyeliminować u młodego piłkarza, zwłaszcza pod okiem takiego trenera jak Gino Lettieri, który z lekkiej ręki nie słynął. Przed sezonem w ciemno typowaliśmy, że Gruzin będzie najlepszym piłkarzem Korony w obecnych rozgrywkach. Ba, powątpiewaliśmy nawet w rozsądek kieleckiego klubu, który podpisał z nim kontrakt tylko do końca sezonu 19/20. Dało się usłyszeć tu i ówdzie, że piłkarz wykorzysta ten czas na okrzepnięcie, a potem odejdzie za frytki latem. Przy dobrych wiatrach – zimą, za skromną gotówkę. Zwłaszcza, że w swoich notesach na wysokich pozycjach mieli go poważni ludzie, np. skauci Trabzonsporu.

Jak to w polskiej piłce – miało być jak nigdy, wyszło jak zawsze.

Arweładze rozpoczął sezon od zaprezentowania najgorszej wersji samego siebie – nieudana próba siatki w meczu z Legią spowodowała akcję bramkową. Do tego doszły nieudolne próby ataków i zjazd do bazy w przerwie. Potem ławka. Kolejna szansa z Cracovią, znów bezbarwny występ, okraszony co prawda golem, ale ze spalonego, którego ewidentnie dało się uniknąć. Ławka. Pierwszy skład z Górnikiem – 0:3 w plecy, Wato jednym z najgorszych na boisku. Po następnym meczu Gino Lettieri stracił posadę, a Gruzin pojawił się na boisku tylko raz na nieco ponad kwadrans. We wszystkich czterech meczach, w których pojawił się na boisku, Korona nie ugrała nawet punktu.

KORONA BEZ ŻUBROWSKIEGO I PRAWDOPODOBNIE KOVACEVICIA. HANDICAP NA LECHA PO 2,70 W ETOTO! 

W poprzedniej rundzie był czołową postacią Korony, obecną zamknie prawdopodobnie z 178 minutami. Fakt, że więcej w tym sezonie gra w gruzińskiej młodzieżówce niż w Koronie Kielce (Koronie Kielce!) mówi wiele. A przypomnijmy – nie mówimy o klubie, który wygrywa mecz za meczem, a ofensywni zawodnicy duszą się w drzwiach do wyjściowego składu. Na ten moment znacznie większym zaufaniem cieszy się choćby Uros Djuranović, który powinien mieć już na swoim koncie kilka bramek, ale gdy tylko stoi przed okazją strzelecką, uginają mu się nogi.

FireShot Capture 063 - Lech Poznań - Korona Kielce - 207.154.235.120

Tak jak Gino Lettieri miał na Wato konkretny plan, tak piłkarz nieszczególnie potrafi odnaleźć się w sytuacji, w której na nowo musi budować swoją pozycję. Kto wie, czy nie ciągnie się za nim wątek dwóch gruzińskich trenerów panów, którzy towarzyszyli mu przy podpisaniu umowy, co można było znaleźć na zdjęciu opublikowanym na oficjalnej stronie klubu, a po roku… dostali pracę w Koronie jako asystenci Gino Lettieriego. Ich CV nie budziło, by tak to ująć, zbyt fachowego wrażenia. Wachtang Igoraszwili zajmował się dotąd tylko gruzińską piłką młodzieżową, z kolei Micheil Sadżaia prowadził uprzednio zespół na poziomie dziewiątej ligi niemieckiej.

Układ nie ma zbyt przyjemnego zapachu, ale do Gino Lettieriego nie można wytoczyć zarzutów o to, że forował Wato. Najpierw dobrze go przygotował do wejścia w ligę, a później Gruzin po prostu bronił się na boisku. I to jak. Korona przyjęłaby dziś z pocałowaniem ręki piłkarza w takiej formie, w jakiej Wato był wiosną. Do końca kontraktu nieco ponad pół roku. Sny o lepszej lidze mogą się nie spełnić.

Nie przewidujemy też, by spełniły się sny Korony o dobrym wyniku w Poznaniu. Kielczanie wystąpią prawdopodobnie bez dwóch swoich najlepszych zawodników – Jakuba Żubrowskiego (pauzuje za kartki) i Adnana Kovacevicia (narzeka na drobny uraz, występ pod znakiem zapytania). Lech nie wygrał od trzech spotkań i dzisiejszy mecz wydaje się być idealną okazją do przełamania.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...