Reklama

Cracovia gra dalej po piłkarskim thrillerze

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

29 października 2019, 20:41 • 4 min czytania 0 komentarzy

Ależ widowisko zgotowały nam dzisiaj w Bytowie ekipy Bytovii i Cracovii! To był prawdziwy piłkarski thriller. Bez happy endu dla gospodarzy, choć naprawdę dzielnie stawiali oni czoła ekstraklasowemu przeciwnikowi. Najpierw wydawało się, że sprawią wielką niespodziankę w trakcie podstawowych 90 minut gry i wyjdą zwycięsko ze starcia z „Pasami”. Potem wszystko wskazywało na karne. Ale ostatecznie podopieczni Michała Probierza zamknęli temat awansu w ostatniej akcji dogrywki. Aż nam trochę żal kibiców Bytovii – drugi raz na przestrzeni ostatnich miesięcy przychodzi im przełknąć olbrzymią pigułkę goryczy i niedosytu.

Cracovia gra dalej po piłkarskim thrillerze

Przypomnijmy – w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu I ligi piłkarze Bytovii wygrali spotkanie z GKS-em Katowice po golu zdobytym przez bramkarza w finałowych sekundach spotkania. Ich euforia okazała się jednak przedwczesna, ponieważ wyniki pozostałych spotkań sprawiły, iż ten nieprawdopodobny gol nie uratował im utrzymania na zapleczu ekstraklasy. Finisz dzisiejszego starcia z Cracovią był równie dramatyczny. W 119 minucie sędzia Jarosław Przybył podyktował rzut karny za faul na Sebastianie Stróziku. Wydawało się, że bytowianie są już ugotowani – uratować mógł ich tylko Paweł Kapsa, nerwowo obtłukujący korki o obramowanie bramki. Jednak do akcji wkroczyli sędziowie odpowiedzialni za VAR – doszło do weryfikacji, po której jedenastka zamieniona została na rzut wolny. Okazało się, że Strózik został wytrącony z równowagi zanim wpadł w pole karne. Na trybunach euforia.

Euforia, która zgasła tak szybko jak się pojawiła. Dosłownie parę chwil później defensywa Bytovii, nie pierwszy raz w dzisiejszym spotkaniu, zawiodła przy rzucie rożnym. W 125 minucie gry David Jablonsky wpakował piłkę do siatki, a arbiter nie pozwolił już na wznowienie gry. Marzenia wszystkich obserwatorów tego spotkania – nie licząc rzecz jasna sympatyków Cracovii – na emocje podczas konkursu jedenastek zostały zdruzgotane. Piłkarze Bytovii przez moment uwierzyli, że los się do nich uśmiechnął, ale znów dostali od niego bolesnego prztyczka w nos.

A przecież trzeba też pamiętać jak niewiele zabrakło, by dzisiaj w Bytowie w ogóle nie było żadne dogrywki. Do 89 minuty meczu na stadionowym zegarze w Bytowie widniał wynik 2:1 dla gospodarzy. Podopieczni Adriana Stawskiego dali się jednak zaskoczyć krótko rozegranym rzutem rożnym. Trochę szkolny błąd, doskonale wykorzystany przez duet Sergiu Hanca – Janusz Gol. Ten pierwszy w zaskakujący sposób wykonał stały fragment gry, drugi doskonale dośrodkował, a golem całą tę sekwencję zamknął Bojan Cecarić.

Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że krakowska ekipa dzisiaj na zwycięstwo sobie zasłużyła. Choć waleczność piłkarzy w Bytowa jest absolutnie godna najwyższego uznania. Chyba najbardziej emblematyczny przejaw tejże mogliśmy zobaczyć w okolicach 110 minuty, gdy Adrian Kwiatkowski z niebywałym wręcz – jak na ten moment meczu – zawzięciem walczył o utrzymanie piłki w okolicach narożnika boiska, niedaleko bramki Cracovii. Dopóki futbolówka pozostawała w grze, Kwiatkowski wyglądał jak piłkarz o niespożytych siłach, tyle energii zdołał w sobie jeszcze skumulować. Ale kiedy tylko piłka wyleciała na aut, to realizator przyjrzał się zawodnikowi Bytovii bliżej – na jego twarzy rysowało się skrajne wręcz wyczerpanie. Drugoligowcy zostawili dzisiaj na boisku bardzo, ale to bardzo dużo zdrowia.

Reklama

Przede wszystkim dlatego, że przez lwią część spotkania, a już na pewno przez całą dogrywkę przyszło im ganiać za piłką i bardzo głęboko się bronić. Oczywiście zdarzały się gospodarzom całkiem niezłe kontrataki, lecz były to raczej akcje incydentalne. Cracovia dominowała. Sporo było takich momentów, gdy wszyscy piłkarze poza golkiperem gości znajdowali się na połowie bytowskiej drużyny. Hokejowy zamek. Nie ma się co oszukiwać – tak głęboka defensywa zwykle źle się kończy. Piłkarze „Pasów” nie wznosili się dzisiaj na wyżyny kreatywnego rozgrywania akcji – większość piłek środkowi pomocnicy kierowali do skrzydeł, skąd futbolówka raz po raz była wstrzeliwana w szesnastkę Bytovii.

Z jednej strony – to dość łatwe zagrywki do rozczytania. Z drugiej – jeżeli piłka frunie w pole karne co pół minuty, to prędzej czy później musi z tego wyjść jakieś zagrożenie.

Cóż – pierwsza połowa kompletnie tego nie zwiastowała, ale summa summarum obejrzeliśmy w Bytowie naprawdę kapitalny spektakl. Piłkarze Bytovii mają mnóstwo powodów do głębokiego rozgoryczenia, trener Michał Probierz może triumfować. Choć jest to pewnie triumf słodko-gorzki. 120 minut pucharowej męczarni to na pewno nie jest coś, na co szkoleniowiec „Pasów” liczył, nawet biorąc pod uwagę, że dzisiejszej spotkanie krakowska ekipa rozpoczęła w lekko eksperymentalnym zestawieniu.

Bytovia 2:3 Cracovia (Feruga 56′, Giel 73′ – Jablonsky 64′ 120+5′, Cecarić 89′)

Fot. Gruca/400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...