Nie będziemy wam wciskać, że w niedzielę czeka nas mega trudne starcie. Macedonia Północna mimo swoich atutów jest nadal tylko Macedonią Północną. Gdybyśmy porównali obie jedenastki pozycja po pozycji, wyszłoby, że jesteśmy jakieś piętro wyżej. Jednak warto pochylić się nad atutami rywala czyniącego w ostatniej dekadzie ogromny postęp. Goran Pandev, który w swoim najlepszym okresie, zamiast treningów w reprezentacji, mógł równie produktywnie poodbijać piłkę od ściany, dziś może tworzyć błyskotliwe akcje z piłkarzami Napoli, Udinese czy Levante.
Prezentujemy wam pięć rzeczy, które stanowią atuty Macedonii, ich silne strony, jakie sztab reprezentacji Polski powinien mieć na względzie przed pierwszym gwizdkiem na Stadionie Narodowym.
1. Taktyka
Trener Angelovski sprawił, że reprezentacja pod względem ustawienia stała bardziej mobilna – w odróżnieniu od poprzednich lat. Punktem wyjścia jest ustawienie z trzema obrońcami i wahadłowymi, co jest stosunkowo nowym trendem wśród europejskich drużyn. Pozwala to na zabezpieczenie obrony i jednocześnie szybkie przejście do ofensywy. A jak zobaczycie wszystkie gole Macedonii w tych eliminacjach, zdecydowana większość brała się właśnie z tego, że Ristovski czy Alioski potrafili się błyskawicznie przemieścić pod pole karne rywala. Wyniki pokazują, jak sprawnym organizmem jest Macedonia Północna, ponieważ poza meczem z Austrią – z żadnym z rywali nie stracili więcej niż jednego gola. A jak przywołamy reprezentację Polski na wyjeździe w Skopje: przypominaliśmy maszynę, której ktoś w tryby wsypał wiadro piachu.
Z jednej strony wynikało to z indywidualnej nieporadności Polaków, a z drugiej Angelovski doskonale wiedział, jak wykorzystać atuty poszczególnych piłkarzy.
Łącząc taktykę oraz rezultaty – można powiedzieć półżartem, że nasz najbliższy rywal pod względem pomysłu, ustawienia i dyscypliny stał się takim Rakowem Częstochowa naszej grupy. Z reguły stracony gol był efektem krytycznego błędu indywidualnego. Na przykład Alioskiego z Izraelem, kiedy w komiczny sposób ograł go Manor Solomon.
2. Eljif Elmas
Młody piłkarz Napoli, wielka nadzieja reprezentacji w środku pola – przede wszystkim na to, że nareszcie drużyna zyska ogrom kreatywności w rozegraniu. Niestety trochę zawód. Czy coś wam to przypomina? Tak, dobrze kojarzycie. Elmas podobnie jak Piotr Zieliński – jest takim cudownym chłopcem macedońskiego futbolu, który drużynie narodowej nie zaoferował jeszcze w dłuższym okresie tego, co naprawdę potrafi. Elmas w Napoli jest rezerwowym, uzbierał do tej pory nieco ponad 250 minut, natomiast jak podkreślają macedońskie media, same treningi z Carlo Ancelottim, uczyniły go lepszym piłkarzem niż w Fenerbahce. Jeśli ta teza jest prawdziwa, jesień ją potwierdza.
– Izrael – Elmas zanotował kilka kluczowych interwencji w defensywie, Wizja i lekkość w operowaniu piłką sprawiła, że partnerzy w kryzysowej sytuacji najczęściej kierowali podanie do niego. Ustawiony jako fałszywa dziewiątka
– Łotwa – ustawiony na skrzydle. Potwierdzenie atutów, mecz bez większej historii
– Słowenia – dwie bramki, najlepszy piłkarz meczu. Świetnie odnajdujący się w grze na jeden kontakt. Został ustawiony za Goranem Pandevem i Nestorovskim. Pandev często schodził do rozegrania, by tworzyć przewagę razem z Elmasem.
Ewidentnie Angelovski podarował piłkarzowi Napoli więcej swobody. Niezależnie od początkowego ustawienia – Elmas z racji swoich umiejętności przydaje się w kilku strefach w ofensywie, Podejmuje też więcej ryzykownych decyzji.
3. Atmosfera, monolit
Macedonia Północna – z zachowaniem wszelkich proporcji – przypomina trochę nas, kiedy po latach wbijania zębów w parapet z rozpaczy, wreszcie zaświeciło dla nas słońce. Fajnie określił ten stan Sebastian Mila:
Bo ten mecz (Polska 2:0 Niemcy) był kluczem, kamieniem węgielnym, fundamentem. Dał nam wiarę w siebie, wiarę w trenera, a wreszcie wiarę, że ta grupa może osiągnąć razem sukces. Że spotkaliśmy się razem w odpowiednim miejscu i czasie. Byliśmy tak naładowani, że po tym spotkaniu myśleliśmy: Kto chce z nami zagrać? Palec pod budkę. Nie boimy się nikogo. Dawać.
To za Angelovskiego obrońcy ze Shkendiji Tetovo – Musliu i Bejtulaj wspięli się na poziom w kadrze, o jaki pewnie sami siebie nie podejrzewali. Pandev, który już powoli miał wieszać buty na kołku, uwierzył, że ta kadra nadal potrzebuje swojej legendy. Elmas trafił do Fenerbahce, a potem do Napoli. Alioski do Leeds. Bardhi (który nie zagra w Warszawie) do Levante. Ristovski do Sportingu CP. Kraj, którego liga przypomina otoczką polską A-klasę, przestał być chłopcem do bicia i zaczął rzucać wyzwanie dużo lepszym od siebie. Wzrost wiary w siebie przekłada się na boisko. Boisko przekłada się na wzrost wiary w siebie. Wskoczyli na tę spiralę, która potrafi dać niesamowite wyniki nawet drużynom w teorii o wiele słabszym od kolejnych rywali.
4. Alternatywa z ławki rezerwowych
W zależności od przebiegu meczu Angelovski może wpuścić na skrzydło Trajkovskiego albo Radeskiego. Nie są to jacyś kozacy, ale łączy ich to, że obaj dysponują szybkością: startem do piłki i przyspieszeniem. Selekcjoner ma swój żelazny skład i dba o to, by ci, którzy wspomogą zespół w drugiej połowie, dysponowali czymś, co stworzy przewagę naprzeciw podmęczonego rywala. No i jest Ivan Trickovski, który w Larnace jest w absolutnym sztosie – 11 goli w 11 meczach. Powrót po blisko roku jednego z najbardziej doświadczonych reprezentantów to spore wydarzenie w kraju. Dla Trickovskiego mecz w Warszawie będzie miał szczególne znaczenie. Fakt, że po golach na Cyprze pokazuje „elkę”, może sugerować, że cały czas wraca pamięcią do czasu spędzonego w Legii.
Albo lubi grać w Fortnite’a.
5. Igor Angelovski – założenia
0:1 Liban, 0:1 Słowenia, 0:2 Bułgaria, 1:3 Iran, 1:2 Albania, 1:2 Izrael. Po takiej serii każdy selekcjoner ma prawo się czuć jak kierowca małego fiata po zderzeniu z furgonetką. Takie wyniki osiągała kadra Angelovskiego na początku jego pracy (2015-2016). Dziś jego pozycja jest niepodważalna, co tylko świadczy o wytrwałości i skuteczności metod. Odmłodził skład, nie bał się eksperymentów taktycznych. Macedonia przestała okopywać się we własnym polu karnym, Nawet na tle Włochów dążyli do tego, by fragmentami grać w ataku pozycyjnym. Trenerowi, który umiał wyjść z kryzysu można ufać nawet bardziej niż takiemu, którego praca od początku była usłana różami. Selekcjoner naszych rywali to motywator i fan taktycznej różnorodności (patrz punkt pierwszy).
Nie pozostaje nic innego niż czekać na weryfikację. Bez bojaźni, ale z szacunkiem.
Fot.FotoPyK