Dotrwaliśmy do końca sierpnia. Wydawało się, że już nic, zupełnie nic z tego nie będzie, bieda historyczna, ale dotrwaliśmy. W mocno okrojonym składzie, bo jakikolwiek dwumecz wygrała tylko Legia, ale jednak. Świętować nie ma czego, opijać choćby oranżadą wstyd, poważniejsze drużyny dopiero czekają na przydzielenie pucharowych rywali, ale jesteśmy gdzie jesteśmy, mamy za sobą dwa tragikomiczne sezony w Europie i to, że Legia jest o dziewięćdziesiąt minut od fazy grupowej, to dla polskiej piłki klubowej taki mały finał. To musi być dobre dziewięćdziesiąt minut, a raczej bardzo dobre, Legia nie jest tych dziewięćdziesięciu minut faworytem, ale jednak nie stoi na straconej pozycji.
Ocena sezonu 19/20 właściwie rozstrzygnie się dziś: bez fazy grupowej będzie to rok na straty, zarówno z punktu widzenia rankingowego Polski, wizerunkowego Ekstraklasy, finansowego Legii. Co w przypadku dzisiejszej porażki mielibyśmy do wspominania?
– Klasyczne staropolskie honorowe porażki po walce, po ambitnej grze z BATE i Brondby, do którego dołączyłaby honorowa porażka z Rangers?
– Klasyczne eurowpierdole z DAC Dunajską Stredą i z FC Rygą?
– To, że wyeliminowały nasze kluby ekipy, które za wiele nie poszalały, bo przecież zarówno DAC i Broendby odpadły w kolejnej rundzie po wyeliminowaniu Polaków, więc naprawdę nie idzie się łudzić, że były szczególnie mocne? Z BATE historia jest ciut bardziej złożona, ale też naznaczona wpierdolami: porażka z Rosenborgiem w kolejnej rundzie LM, potem wyeliminowanie Sarajewa, ale w play-off o LE 0:3 od Astany w pierwszym meczu, wielkością nie śmierdzi.
– Historyczny remis z wicemistrzem Gibraltaru w meczu, w którym najciekawszy był umieszczony za stadionem pas startowy?
– Najbrzydszy dwumecz w dziejach futbolu, czyli Legia – KuPS?
Umówmy się: jeśli najlepszym, co da polska kampania pucharowa w sezonie 19/20 będzie dość pewne wyeliminowanie Atromitosu, to będzie dramatycznie źle. Sezon do wymazania z pamięci.
Kursy na Rangers – Legia w ETOTO: Rangers 1.55 – remis 4.45 – Legia 7.00
Ale jeśli Legia dzisiaj da sobie radę, nie będzie źle. Rangersi to firma, szczególnie po zeszłorocznym rajdzie pucharowym, szczególnie pod wodzą Stevena Gerrarda, gdzie naprawdę zaczęli odbudowę – wyeliminowanie ich poniosłoby się po Europie, może nie jakimś hukiem, ale jednak, nawet jeśli również w dużej mierze przez pryzmat Gerrarda. Mierząc klasę rywala, to byłoby największe osiągnięcie polskiej piłki klubowej od czasu wyprzedzenia przez Legię Sportingu w fazie grupowej Ligi Mistrzów.
Co by się później nie działo w fazie grupowej, byłby to niekłamany postęp w porównaniu do dwóch kolejnych sezonów, bo w zasadzie zdążyliśmy się odzwyczaić od jesiennych pucharowych czwartków z polskimi zespołami. Do grudnia Legia grałaby w Europie, a choćby i przegrała każdy mecz, i tak nie dałoby się powiedzieć, że jest gorzej niż było ostatnio. Poza tym umówmy się, znacznie trudniej awansować do Ligi Europy, niż zgarnąć kilka punktów w fazie grupowej. Z punktu widzenia polskiego zespołu, tutaj gra się już na większym luzie i kto wie, może pokazaliby się wcale nieźle.
Nasz ranking pucharowy przestałby spadać jak kamień w wodę. W tym momencie jesteśmy na granicy tego, by zaczynać również od praktycznie najwcześniejszych faz Ligi Europy 2 po reformie. Awans do grupy odpędziłby widmo zaczynania pucharów kilka dni po finiszu Ekstraklasy. Oczywiście pomógłby też rankingowo Legii, która także ostatnio gromadziła oczka na tyle mało efektywnie, że mogłaby zapomnieć o rozstawieniu w play-off o LE nie mówiąc o ewentualnych rundach LM. Jak ważny jest ten awans z punktu widzenia finansowego – wie tylko księgowy Legii, ale nie trzeba spędzać nocy nad sprawozdaniami by nie podejrzewać, że kluczowy.
Jakie szanse ma Legia? Większe, niż można się było spodziewać. 0:0 nie jest złym wynikiem, jedna strzelona bramka zmienia drastycznie obraz dwumeczu. Każdy bramkowej remis na stronę Legii – to naprawdę nie jest najgorsza perspektywa. Legia nabiera powoli rozpędu, jej defensywa wygląda coraz rzetelniej, a w Glasgow będzie mogła grać swoje: pilnowanie tyłów, okazjonalne wypady. Jeden dobrze wykonany stały fragment Gwilii i to Rangersi mają poważny problem.
Kursy na Rangers – Legia w ETOTO: Rangers 1.55 – remis 4.45 – Legia 7.00
Z drugiej strony, Rangersi pozostają niepokonani w tym sezonie, a u siebie wygrali wszystkie mecze:
St Joseph 6:0
Progres Niederkorn 2:0
Midtjylland 3:1
Hibernian 6:1
W zeszłym sezonie pucharowym także Ibrox pozostało niezdobyte:
Shkupi 2:0
Osijek 1:1
Maribor 3:1
UFA 1:0
Rapid 3:1
Spartak Moskwa 0:0
Villarreal 0:0
Za kadencji Gerrarda, Rangers u siebie przegrali tylko dwa mecze: dwukrotnie z Aberdeen, raz w ćwierćfinale Pucharu Szkocji (12 marca), raz w lidze (5 grudnia). U siebie w lidze nawet Celtic ograli dwukrotnie. To podkreśla jak groźne jest Ibrox, niemniej Legia wygrywać nie musi: wystarczy 1:1, jakie wywiozło wspomniane Osijek, czy też Kilmanrock (16 marca, 31 października), Hibernian (26 grudnia).
To klasyczny mecz, który może rozstrzygnąć jeden strzał życia, jeden farfocel, jeden strzał z piszczela. Może wreszcie dopisze szczęście i nam? Jasne, nie mówmy, że polskie puchary ostatnich lat to wyłącznie pech, ale nie udawajmy też, że i tego pecha nie było pod dostatkiem.