Śmierć, podatki, Jacek Kiełb powracający do Korony Kielce i Marko Vejinović ratujący Arkę Gdynia w ostatnich dniach okna transferowego. Arka porozumiała się z holenderskim zawodnikiem (3-letni kontrakt), którego miała okazję sprawdzić w boju w rundzie wiosennej i trzeba napisać wprost – to transferowa bomba.
Bomba, w którą… jeszcze kilka tygodni temu byśmy nie uwierzyli.
Ale po kolei. Gdy Vejinović dołączał do Arki w lutym, już wtedy było wiadomo, że jest tu w zasadzie tylko na chwilę. Jeszcze na początku minionego sezonu wracał do zdrowia po zerwaniu więzadeł, przez całą rundę dostał w AZ Alkmaar tylko 88 minut gry. Szukał miejsca, w którym się odbuduje i będzie miał pewny plac. Okno transferowe w wielu ligach było już zamknięte, a że akurat Arka miała lukę w środku pola, pojawił się nieoczywisty pomysł ulokowania go w Polsce. To w dużej mierze dzięki Vejinoviciowi gdynianie utrzymali się w lidze – rundę zakończył z pięcioma bramkami, był najjaśniejszym punktem całego zespołu.
Problem pojawił się latem, gdy Arka chciała zatrzymać Holendra na dłużej, ale nie była w stanie tego zrobić, podobnie zresztą jak czołowe kluby Ekstraklasy. Wysokie zarobki to jedno, drugie to suma odstępnego, jaką życzyło sobie AZ Alkmaar. Przypomnijmy – mowa o piłkarzu, za którego Feyenoord wyłożył w 2015 roku 3,5 miliona euro. AZ Alkmaar podpisując go w lipcu 2018 też nie zapłaciło frytek – suma odstępnego wyniosła wtedy 1,25 miliona euro.
AZ Alkmaar stawiało więc sprawę tak: może i piłkarz jest już nam niepotrzebny, ale chcemy, by choć trochę nam się zwrócił.
Vejinović na to: chętnie wrócę do Polski, ale mam swoje wymagania.
Polskie kluby rozkładały ręce: przepraszamy, my sobie poczekamy, może kiedyś.
Temat powrotu do Polski zaczął być realny w momencie, gdy piłkarz rozwiązał swój kontrakt z AZ Alkmaar. Holendrzy widzieli, że żaden z polskich klubów nie zamierza wykładać za zawodnika oczekiwanych pieniędzy, więc postanowili nie robić mu pod górkę. Odpadła suma odstępnego, a więc Vejinoviciem w ostatnich dniach najmocniej interesowały się Zagłębie Lubin i Arka. Rozmowy z Zagłębiem były już w fazie mocnych konkretów, wszystko zmierzało do podpisu, gdy Arka wróciła do gry na grubo. Zaproponowała piłkarzowi jeszcze wyższy kontrakt niż Zagłębie, które wówczas podziękowało za negocjacje. Gdyński klub będzie musiał stworzyć tym samym komin płacowy, ale wydaje się on uzasadniony – raz, że ściąga kozaka, dwa, jest na sporym musiku.
Nie ukrywajmy, kadra Arki Gdynia na ten sezon to trochę skład węgla i papy. Transfer Vejinovicia sprawia, że mają w kadrze przynajmniej dwóch panów piłkarzy (pierwszy to oczywiście Steinbors). Tylko czy to wystarczy do utrzymania?
Fot. FotoPyK