Reklama

Żyro w Koronie, czyli to nie tak miało być

redakcja

Autor:redakcja

29 czerwca 2019, 13:09 • 3 min czytania 0 komentarzy

Gdyby Michał Żyro w 2016 roku – czyli wtedy, gdy odchodził do Wolverhampton – usłyszał od kogoś, że za trzy lata będzie grać w Koronie Kielce, spojrzałby na takiego jegomościa z uśmiechem. Ewentualnie spytałby go jeszcze o stan zdrowia psychicznego, ale potem natychmiast odwróciłby się na pięcie i poszedł w swoją stronę, byle dalej, bo uznałby, że jeszcze zarazi się jakimś syfem. No, ale cóż, taki wróżbita miałby rację. Michał Żyro latem 2019 roku zasila właśnie Koronę Kielce.

Żyro w Koronie, czyli to nie tak miało być

Nie tak miała się potoczyć kariera tego piłkarza. On sam planował pewnie, że pojedzie do Anglii, tam się pokaże i albo zacumuje na Wyspach na dłużej, albo skorzysta z jakiejś intratnej propozycji z innego kraju i będzie zarabiał bardzo godziwe pieniądze. Do tego powołania do reprezentacji Polski, wyjazdy na międzynarodowe turnieje. Dlaczego trzykrotny mistrz Polski miał nie myśleć w ten sposób? Widział, że ekstraklasa jest dla niego momentami za krótka, widział, że potrafi odnaleźć się w Europie, kiedy na przykład z Radoviciem rozklepywał Celtic (przynajmniej na boisku).

Niestety – plany swoje, życie swoje. Anthony Kay w obrzydliwy sposób zaatakował nogę Żyry, co kosztowało go rok przerwy od grania. A potem Michał nie był już sobą. W barwach Wilków nie dostał już właściwie szansy, wypożyczenie do Charltonu nie okazało się przełomem, trzeba było więc wracać do Polski. A tu, cóż, jak nie kontuzja na samym początku, to dość przeciętna gra, ponieważ bilansem 256 minut na boisku i jedną bramką nie chwalisz się rodzicom po przyjściu na obiad.

Nie ma się więc co dziwić, że Żyro trafił akurat do Korony. Nie ma mocnych kart na ręku. Nie jest już młodym piłkarzem, we wrześniu stuknie mu 27 lat. Nie wygląda ostatnio – jakkolwiek to brutalnie zabrzmi – jak dobry piłkarz. Od momentu, gdy doszedł do względnego zdrowia po tamtym bestialstwie Kaya, strzelił cztery bramki na krzyż przez dwa lata. Nie wiadomo też co z jego zdrowiem, skoro, jak zostało wspomniane, potrafił się rozsypać zaraz po pojawieniu się w Pogoni. Nikt mega poważny nie zaryzykuje tematu Żyry, więc piłkarzowi zostały takie miejsca jak Korona.

Jest to dla piłkarza w zasadzie klasyczne make or break. Albo tym razem odpali i zostanie solidnym ligowcem, z perspektywami na wyjazd choćby na Cypr czy do Turcji, albo przepadnie.

Reklama

Cóż, a jeśli chodzi o Koronę, warto zauważyć, że zespół zostanie trochę spolszczony. Poza Żyrą pojawili się Kozioł z Sandecji, Dziwniel z Zagłębia Lubin i Spychała ze Stali Mielec. Ponadto Papadopulos też jest znany na polskich boiskach, więc nie mówimy o kocie w worku. Oczywiście do tego trzeba było dorzucić wynalazki pokroju Themistoklisa Tzimopoulosa, które może wypalą, może nie, ale wygląda to okienko rozsądnie. Kielczanie działają szybko i Lettieri nie może narzekać, że nie ma z kim pracować w przygotowaniach do sezonu.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...