Pamiętacie, jak Mateusz Cetnarski przed Euro 2016 zaliczył ligowe „double-double”, prowadząc Cracovię do europucharów? Jak był uznawany wówczas za najlepszego rozgrywającego ligi i poważnie zastanawiano się, czy nie powinien jechać do Francji? My też jak przez mgłę, co tylko potwierdza, że nigdzie czas nie płynie szybciej niż w piłce nożnej. „Cetnar”, ostatnio na dużym zakręcie, spróbuje odbudować się w Stomilu Olsztyn.
Nie jesteśmy do końca w stanie zrozumieć o co chodzi z tym piłkarzem. Od lat wiadomo, że ma talent. Już jako dwudziestolatek w Bełchatowie pokazywał przebłyski gry, jaka na polskich boiskach nie zdarza się zbyt często: technika, rozegranie, wizja, dokładne podanie, bomba z dystansu. Ten facet umie grać w piłkę. Po prostu.
A jednak spójrzmy na ostatnie lata.
Cetnarski w sezonie 15/16 – 13 bramek, 12 asyst, 6 kluczowych podań, 2912 minut w barwach Cracovii, średnia not 5,60
Cetnarski w sezonie 16/17 – 1 bramka, 4 asysty, 1 kluczowe podanie, 1455 minut w barwach Cracovii, średnia not 4,55
Cetnarski w sezonie 17/18 – 2 bramki, 1 asysta, 0 kluczowych podań, 884 minuty w barwach Sandecji, średnia not 3,50, spadek.
A jeśli Sandecja, gdzie plecy pokazał mu Wojciech Trochim, uchodziła za porażkę, to jak potraktować zeszły sezon? Pół roku zielonej trawki, a potem zatrudnienie w Górniku Łęczna, gdzie przychodził z pompą, a potem zagrał 441 minut.
Źródło: transfermarkt.pl
To już nie jest zjazd, to jest slalom gigant, to wręcz zakrawa na speleologię. Przecież Cetnarski to nie jest jakiś piłkarski emeryt, on ledwo przekroczył trzydziestkę. W warunkach polskich, gdzie w zeszłym sezonie dziadkowie w Robakiem na czele królowali na listach strzelców, to jeszcze dobry wiek. Może nie gracz na handel do Torino, Spezii czy innego Juventusu, ale do uczciwego kopania.
Z tego punktu widzenia Stomil to dla niego spora szansa. Równie dobrze ktoś mógł spojrzeć, powiedzieć: aha, facet nawet w II lidze się nie wyróżniał, jest już pozamiatane. W Olsztynie może udowodnić, że to nie prawda, że ma jeszcze proch w arsenale.
Podobno jest bardzo zmotywowany by przypomnieć o sobie. I w sumie trudno się dziwić. Bramek sporo, sezonów w seniorskiej piłce multum, a wielu kibicom najbardziej kojarzy się z epizodu z Hiszpanią za Smudy, a potem grona graczy, którzy polowali na koszulki (Cetnar przynajmniej, jeśli dobrze kojarzymy, z powodzeniem).
Nie będziemy udawać, że Stomil sprowadzając Cetnarskiego dokonać demonstracji siły, zmienił ligowy układ. Ale to dla niego zakład niskiego ryzyka. Umowa jest podpisana na rok, a nie dziesięć lat, Cetnar, po Górniku Łęczna, raczej nie stanowi komina płacowego, a fakt faktem, że nie zdziwimy się jeśli odpali. Jego kariera generalnie przypomina trochę wańkę wstańkę – z tego punktu widzenia wynika, że przyszedł czas na lepsze chwile.