Raków Częstochowa jest jak polsatowe filmy w sobotę o 12:00. Jak zapach świeżo ugotowanych ziemniaków posypanych koperkiem. Jak pierwszy promień słońca po depresyjnej zimie. Jak promka na czipsy w Lidlu. Zasadniczo – każdy go lubi. Ale jeszcze ze dwie takie akcje, jak ta wczorajsza dyrektora marketingu częstochowian, i wizerunek Rakowa szybko się zmieni.
Nie ma dziś chyba przyjemniejszej roboty niż kreowanie wizerunku Rakowa Częstochowa. Samograj – efektowna gra, klub budowany z głową, napsucie krwi wielkim polskiej piłki w Pucharze, obiecujący projekt trenerski, pozycja Dawida z starciu z Goliatem. Dzisiaj gdy w piłkarskiej Polsce powiesz „Raków”, to każdy albo ma odczucia neutralne, albo patrzy na ten klub z mniejszą lub większą sympatią.
I wyobraź sobie, że w tymże Rakowie jesteś dyrektorem marketingu. Sezon dobiega końca, zaraz będzie grał w Ekstraklasie, feta już za tobą. Co robisz:
a) planujesz fajne akcje marketingowe związane z boomem po awansie do Ekstraklasy
b) skupiasz się na efektownym opakowaniu ostatnich kolejek na zapleczu I ligi
c) wymyślasz nowe, niecodziennej ruchy w mediach społecznościowych, które jeszcze bardziej nakręcą sympatię do twojego klubu
d) wyzywasz kibiców innego klubu od palantów, zarzucasz sędziemu meczu, z którym nie masz nic wspólnego, celowe wpływanie na wynik i pokazujesz butę, jakiej żaden dyrektor marketingu dawno nie pokazał
Jeśli zaznaczyłeś odpowiedź D, to prawdopodobnie nazywasz się Grzegorz Brudnik i niestety faktycznie jesteś tym dyrektorem marketingu w Rakowie. Oto wpisy pana Grzegorza z Twittera:
„Stefański wydrukował mecz dla swojej drużyny i tyle” – panie Grzegorzu, za kilka miesięcy ten sam Stefański będzie prowadził mecze zespołowi, w którym pan pracuje. Jeśli ma pan zatem jakieś dowody na to, że sędzia Stefański celowo wypaczył wynik meczu Lechii z Legią, to warto byłoby zwrócić się z tym do odpowiednich organów. Jeśli uważa pan, że sędzia Stefański celowo gwiżdże pod Legię, to także wypadałoby zareagować. A jeśli tak pan chce tylko sobie popieprzyć na Twitterze, to najlepiej byłoby, gdyby dał pan sobie spokój z dyrektorowaniem marketingiem Rakowa, bo robi pan klubowi straszną wiochę takimi wpisami.
Wczoraj pan Grzegorz wszedł w polemikę (no, duże słowo) z kibicami Legii. Zaczęło się niewinnie od jakichś uszczypliwości i kąsania się po kostkach nawiązują do wyeliminowania ekstraklasowicza przez I-ligowca. Skończyło się na wyzywaniu kibiców Legii od „palantów”. Abstrahując od tego, czy na Twitterze jest śmietnik, czy nie – ostatnie, co dyrektor marketingu powinien tam wypisywać, to nazywanie kibiców jakiekolwiek klubu „palantami”.
Zwłaszcza, że za chwilę Raków będzie wypożyczał stadion od Zagłębia Sosnowiec. I nie – nie będzie go brał na lawetę i wiózł do Częstochowy, tylko będzie przyjeżdżał tam w gości. A nie musimy chyba tłumaczyć z kim sztamę trzymają kibice z Sosnowca.
Pan Grzegorz usprawiedliwia się w kolejnych wpisach, że to tylko prywatne konto, że był zaczepiany… No facet. Jesteś odpowiedzialny za PR tego klubu. Doskonale wiesz, że wrzucanie takich rzeczy do sieci nie buduje pozytywnego wizerunku. A później wypuszczasz jakieś nieudolne przeprosiny i narzekasz, że ktoś się śmieje z twoje klubu. W tym momencie wyglądasz pan tak:
Wieczorne eldorado dyrektora marketingu Rakowa to prosta instrukcja do tego, jak w kilka godzin utrudnić robotę sobie i całemu sztabowi marketingowców, którzy miesiącami pracują na to, by Raków był obierany jako ten fajny misio-klub, którego aż chce się przytulić.