Reklama

Gdańsk wrze. Ile w tym emocji, a ile słusznych pretensji?

redakcja

Autor:redakcja

28 kwietnia 2019, 13:54 • 6 min czytania 0 komentarzy

Rozumiemy emocje. Rozumiemy rozgoryczenie po przegraniu jednego z najważniejszych meczów w historii klubu. Rozumiemy, że nie brakowało w nim kontrowersji, a nawet jeśli bronić decyzji Stefańskiego o braku karnych, to i tak trzeba powiedzieć, że sędziował nerwowo i nie kontrolował spotkania.

Gdańsk wrze. Ile w tym emocji, a ile słusznych pretensji?

Ale są jakieś granice, po przekroczeniu których skręca się bicz na własne plecy. Jeśli Lukas Haraslin mówi “dla mnie nieważne jak, ale jak zawodnik dotknie piłki ręką w polu karnym to jest karny” to zaczyna się robić niepoważnie. Niestety niektórym innym lechistom także nerwy zaszkodziły.

Drogi Lukasie Haraslinie, gdyby wprowadzić twoją genialną zasadę w futbol, zmieniłby się on w jeden wielki koncert celowania po łapach. Dokładnie tak, skoro najmniejsze dotknięcie ręki skutkowałoby karnym. W tych cwaniackich czasach byłoby to TRENOWANE, tak jak trenowane zaczęło być swego czasu padolino. Mieliśmy już niebezpieczny precedens, bo uważa się, że karny jakiego Baggio wywalczył z Chile to jego celowe nastrzelenie.

Czy takiej piłki chcemy? Nie. Po pierwszych trzech razach, w których ktoś nastrzeliłby ci łapsko na jedenastkę, przerzuciłbyś się dla spokoju ducha na szachy. To, o czym mówisz, to nie są nawet zasady podwórkowe, bo i na podwórku funkcjonowało “przy ciele”, “przypadkowa”, a nie wrzucanie każdej ręki do wspólnego wora.

Reklama

Idźmy jednak dalej, bo nie samym Haraslinem wczorajszy wieczór stał. Dusan Kuciak najwyraźniej już dziś od rana był na komendzie zgłosić kradzież.

– Sędzia nas okradł. Skąd on jest, gdzie on mieszka? Jędrzejczyk dwie czerwone kartki. Czy jest normalne, że Jędrzejczyk wybija na rzut rożny i jest rzut sędziowski? Jędza fauluje takim faulem, że to futbol amerykański. Bez żółtej kartki. W drugiej połowie druga żółta, czerwona, dziękuję bardzo. Remy? Atak z boku ciałem, ale piłka idzie dalej, zgarnia piłkę – dla mnie drugi karny. Nie oszukujmy się. Ile było fauli dla Legii, które nie były? Ile było autów dla Legii, które miały być dla nas? Ten pan sędzia sędziował nam na Zagłębiu. Nie miała być czerwona kartka dla Starzyńskiego? Oczywiście, że tak. Bardzo dziękuję i gratuluję sędziemu. (…). Ja poproszę, żeby to było w opisie tego meczu. Bo dzisiaj sędzia nas okradł z punktów.

Idźmy dalej. Mladenović: – Jestem wkurwiony. Grałem w wielu ligach i sporo widziałem, ale czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem. To bardzo boli. Cały sezon zapierdalamy. I pytam się – po co? Dziś nie graliśmy po 11, ale przeciwko czternastu rywalom. Nic z tym nie możemy zrobić. (źródło: Sportowe Fakty)

Przede wszystkim sądzimy, że jakiekolwiek sugerowanie, że Stefański sędziował rozmyślnie pod Legię to pusty śmiech. Mecz oglądała cała Polska, transmisja szła nawet w prime time na TVP 1. I w takim momencie, mając miliony widzów, waszym zdaniem facet ryzykowałby karierą? Robił powtórkę z Aluminium – Amica, ośmieszając się, bo jego serduszko być może nieco żywiej reaguje na któreś z barw? Nie mogąc się usprawiedliwić niczym, ani byciem zasłoniętym, ani koniecznością reagowania w ułamku sekundy, bo jest VAR?

Rozmawialiśmy swego czasu z sędziami, którym przyszło w pewnych przypadkach sędziować klubom, z którymi w jakiś, nawet mocniejszy sposób byli związani. Zawsze mówili jedno: prędzej łapali się na tym, że “podsędziowywali” pod drugi zespół, żeby nikt nie mógł się do nich przyczepić. To, zachowując proporcje, trochę casus trenera, który ma w drużynie swojego syna – często musi być tym bardziej krytyczny, jeszcze bardziej bezwzględny, bo każdy ze zdwojoną uwagą patrzy na decyzje idące po tej linii.

Reklama

Inna sprawa, że w przypadku Stefańskiego należałoby skończyć z fikcją. Przecież w teorii mieszka w Bydgoszczy, ale różnie ludzie mówią, stąd pojawiają się wątpliwości. Jeśli to prawda, to trzeba byłoby poważnie się zastanowić, czy tolerujemy ten układ. A skoro tak, to dlaczego nie wyznaczamy na przykład Tomasza Musiała do meczów Wisły Kraków i Cracovii.

Wracając do wypowiedzi zawodników. Prawda jest taka, że zarówno Mladenović i Kuciak, po pierwsze, udzielili wypowiedzi, jakie w Anglii czy Hiszpanii, które są tak chętnie wyznaczanym nam standardem, trafiłyby pod gilotynę. To byłby potężny ostrzał kar, z urzędu. Po drugie jednak, zarówno Mladenović, jak i Kuciak naszym zdaniem zapominają o czymś znacznie ważniejszym:

O SAMYM MECZU.

O GRZE W PIŁKĘ.

O tym, ze Lechia przegrała mecz, choć mogła go wygrać, bo miała w przerwie dobre karty na ręku. Miała wymarzone przez siebie 1:0. Miała kontrolę nad meczem. Potrafiła koncertowo neutralizować Legię w środku pola.

Ale w drugiej połowie przestała uprawiać dyscyplinę zwaną piłką nożną. Nie grała zupełnie nic, żadnych akcji ofensywnych. Miała problemy z wymianą trzech celnych podań. Totalnie dała się na własnym stadionie stłamsić. Straciła aż trzy bramki, co do których żadnych kontrowersji nie ma – Lechia ostatnio trzy bramki straciła u siebie we wrześniu zeszłego roku. Legia była szybsza, lepsza, w praktyce przetoczyła się po gdańszczanach jak walec. Piłkarze Lechii walą w Stefańskiego z armat, zrzucając na niego całą winę, ale przydałoby się, gdyby też uderzyli się w pierś:

Lechia, w meczu o wszystko, meczu o mistrzostwo Polski, oddała dwa celne strzały przez cały mecz. Po przerwie ŻADNEGO. Tylko w drugiej połowie Legia oddała jedenaście strzałów, w tym pięć w światło bramki, z czego padły trzy gole. Lechia przez cały mecz nie oddała tylu uderzeń. Piłkarsko całkowicie zawiodła.

Nawet Stokowiec, choć też powiedział o karnym i czerwonej kartce, pogratulował Legii i przyznał, że w drugiej połowie jego zespół za bardzo się cofnął.

Stokowiec: – Ten mecz od piątej minuty powinien wyglądać inaczej. To był ewidentny rzut karny i czerwona kartka dla Jędrzejczyka. W tym momencie mogę w zasadzie zakończyć analizę spotkania. (…) Po dobrej pierwszej połowie, w drugiej cofnęliśmy się zbyt głęboko. Przypadkowa bramka spowodowała, że się pogubiliśmy i nie byliśmy w stanie odpowiedzieć. Zmiany też nie były tak jakościowe, jak w poprzednim meczu. Gramy i walczymy dalej. Jeszcze nic nie przegraliśmy (źródło: TVP Sport).

Pytanie jednak, które zadają sobie dzisiaj wszyscy: co w końcu z tymi łapami? Otóż prawda jest taka, że z ręką ZAWSZE będzie problem. Nawet przy VAR, nawet przy drobiazgowo rozpisanym regulaminie, bo i on pozostawia pole dla interpretacji. Żeby nie było kontrowersji, jest tylko jedno rozwiązanie: piłkarze musieliby przy podpisaniu zawodowego kontraktu mieć ujmowane ręce.

Rozpuściliśmy wici, jeszcze dzisiaj będziecie mieli analizę decyzji Stefańskiego dokonaną przez renomowanego arbitra, poczekajcie do popołudnia. Na ten moment należy jednak powiedzieć, że pierwsza sytuacja była analizowana cztery minuty. To pewnie jedna z dłużej rozpatrywanych na VAR-ze akcji w tym sezonie. Gdyby to były dawne dzieje, kiedy sędzia miał ułamek na podjęcie decyzji – drwa na stos pod jego tyłkiem, ale tak był czas, by obejrzał powtórkę, by inni sędziowie w wozie także wyrazili swoje opinie. I na ten moment najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że można się zżymać, ale ewentualnie tylko na AKTUALNY REGULAMIN.

Może być nieżyciowy, może być – za przeproszeniem – wkurwiający, bo na zdjęciu jak wół widać, że ręka zatrzymała lecącą do bramki piłkę? Może. Ale sędzia nie jest sobie panem, podejmuje decyzje w oparciu o ustalony regulamin, a czasu w tej sytuacji Stefański miał tyle, że mógłby przeczytać pół rozdziału.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...