Bez czterech, a nawet bez pięciu podstawowych piłkarzy Korona zagra w Płocku z Wisłą. Do pewnego przyklepania sobie utrzymania w Ekstraklasie kielczanie potrzebują ledwie punktu, natomiast Gino Lettieri nie chce otwierać szeroko drzwi na juniorów z miejscowej szkółki. Powód? Juniorzy starsi Korony biją się o mistrzostwo Centralnej Ligi Juniorów.
Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!
Choć zwrot “biją się” nie oddaje do końca aktualnego stanu rzeczy. Na sześć kolejek przed końcem sezonu młoda Korona ma aż dwanaście punktów przewagi nad wiceliderem z Wrocławia. Musiałby się zdarzyć jakiś kataklizm, by kielczanie nie wygrali całej ligi i nie wywalczyli sobie przepustki do młodzieżowej Ligi Mistrzów (w tym sezonie nie ma już systemu play-off ze zwycięzcami i wicemistrzami grup, bo doszło do centralizacji całych rozgrywek – wygrany bierze wszystko). Korona jako jedyna w stawce jest niepokonana na wyjazdach, a ogółem w 24 kolejkach przegrała raptem dwa spotkania.
Ale Gino Lettieri baaaardzo ostrożnie podchodzi do wprowadzania chłopców z tego zespołu do pierwszej drużyny. W tym sezonie tylko jeden młodzieżowych wychowanek klubu dostał szansę występu na poziomie Ekstraklasy – to Oskar Sewerzyński, o którym głośno zrobiło się przede wszystkim wtedy, gdy Grzegorz Rasiak próbował być jego Mino Raiolą. 17-latek ma na koncie 40-minutowy występ w starciu z Wisłą Kraków (pamiętne 2:6) oraz minutowe epizodziki w meczach z Lechią i Śląskiem. Poza tym? Nic.
Osłabiona Korona powalczy w Płocku? Kurs na X2 w Totolotku – 1,86
Statystyki występów młodzieżowców w Koronie zawyża nieco Wato Arweładze, Gruzin z rocznika 1998. Gdyby w tych wyliczeniach nie brać jego minut, to kielczanie byliby na szarym końcu klasyfikacji szans dawanych juniorom – obok Miedzi Legnica czy Arki Gdynia (dziś Korona zajmuje 6. miejsce od końca pod tym względem). Piszemy też w tym kontekście, że to właśnie ci osławieni młodzi Polacy w przyszłym roku będą się łapać pod przepis o młodzieżowcu.
Biorąc pod uwagę, że pozycja Korony jest już właściwie bezpiecznie i trudno się spodziewać, że na finiszu sezonu zaliczy serię sześciu porażek z rzędu, a Arka nagle zaliczy oszałamiająca serię zwycięstw. Jeśli oba te warunki się spełnią, to my zamykamy tę stronę i idziemy hodować jedwabniki. Korona walczy dziś jedynie o to, czy zgarnie kilkaset tysięcy złotych więcej czy mniej. To znaczy o to, czy zajmie miejsce dziewiąte czy dziesiąte. Wydawałoby się, że to idealne warunki, by korzystając z tego upośledzonego elementu systemu rozgrywek ESA37 wprowadzić do zespołu dwóch-trzech chłopaków z akademii. By nie marudzić jesienią, że “wystawiamy Iksińskiego z konieczności przepisu, a on kompletne nie ma doświadczenia na tym poziomie, dlatego popełnia błędy i zawala nam mecze”. Najlepszy czas ku temu, by ci młodzieżowcy spłacili frycowe w meczach tak naprawdę o nic.
Ale Lettieri – przynajmniej z tego co mówi – nie zamierza teraz bawić się w klubowe przedszkole. Nawet mimo tego, że np. na mecz w Płocku wypada mu czterech podstawowych piłkarzy, a występ piątego jest pod znakiem zapytania. Poobijany po meczu ze Śląskiem jest Żubrowski, kontuzje leczy nadal Rymaniak (ale jest bliżej gry niż dalej), Kosakiewicz i Kovacević pauzują za kartki, a niepewny gry jest Cebula, który wraca dopiero do zdrowia. Czyli brakuje połowy obrony i połowy pomocy. Ale trener kielczan jeszcze przed meczem ze Śląskiem mówił, że żadnego odmładzania składu na finiszu sezonu nie będzie: – Rezerwy grają o awans, a zespół juniorów o mistrzostwo w swojej kategorii, dlatego jesteśmy w trudnej sytuacji. Nie chciałbym burzyć składu tym drużynom – tłumaczył wówczas.
Soriano podtrzyma świetną formę z meczu ze Śląskiem? Kurs na jego gola z Wisłą – 3,0 w Totolotku
Jakkolwiek logicznie to brzmi, to jednak widzimy tu pewne zaburzenie priorytetów. Bo – przynajmniej tak na zdrowy rozsądek – to zespoły rezerw i juniorów powinny być podporządkowane pierwszej drużynie, a nie pierwsza drużyna powinna się dostosowywać do rezerw i juniorów.
A jeśli Korona dzisiaj straci ten czas na stawianie na wybranych wychowanków (a nadmieńmy – czas wyjątkowo łaskawy i wygodny w tym, by pozwolić sobie na ogrywanie młodzieży), to w przyszłym sezonie po wejściu przepisu o młodzieżowcu mogą mieć problem.
fot. FotoPyk