Reklama

Biuro podróży – Lech Poznań Travel. “Zbieramy wrażenia, a nie punkty”

redakcja

Autor:redakcja

06 kwietnia 2019, 23:38 • 3 min czytania 0 komentarzy

Wyobrażamy sobie jak wygląda plan wycieczek, na które jeżdżą sobie w ostatnich tygodniach piłkarze Lecha Poznań:

Biuro podróży – Lech Poznań Travel. “Zbieramy wrażenia, a nie punkty”

– wyjazd z Poznania około godziny 14:00 (potrzebna zgoda rodziców)
– po drodze wspólne oglądanie filmu “Władca Pierścieni: Dwie Wieże”
– przyjazd do miasta docelowego około godziny 19:00
– obiadokolacja
– śniadanie
– poranne animacje (gry planszowe, zabawy z chustą Klanzy, puzzle)
– przejazd autokarem na mecz
– zwiedzanie stadionu gospodarza – wizyta w szatni, możliwość wyjścia na murawę
– dla chętnych i za dodatkową opłatą – możliwość wygrania punktów w tabeli Ekstraklasy
– przyjazd autokarem do Poznania

A że zgodnie ze stereotypem poznaniacy to ludzie skąpi, to nikomu nie chce się wykładać dodatkowej kasy na suweniry. I Lech z wycieczki wraca ze wspaniałymi wspomnieniami, ale bez pamiątek w postaci punktów. Mało tego – piłkarze Kolejorza na wyjazdach nie oddają nawet celnych strzałów. No bo zobaczmy na delegacje Kolejorza w tym roku:

– Piast Gliwice (0:4) – dwa celne strzały [jeden z rzutu karnego]
– Miedź Legnica (2:3) – dwa celne strzały [i dwa gole]
– Korona Kielce (0:0) – zero celnych strzałów
– Lechia Gdańsk (0:1) – zero celnych strzałów

A nadmieńmy, że dwa z tych czterech celnych uderzeń to prezenty od rywali, bo jeden to rzut karny za faul w ostatniej minucie meczu w Kielcach (niewykorzystany), a drugi to pokłosie babola Łukasza Sapeli w 95. minucie starcia w Legnicy. Napiszmy to wprost, wtedy efekt będzie mocniejszy – Lech przez 360 minut tegorocznych meczów wyjazdowych wykreował sobie dwie akcje, po których oddał celne uderzenie w bramkę przeciwnika. A w ostatnich 180 minutach nawet nie postraszył bramkarzy Korony i Lechii.

Reklama

Chcielibyśmy poznać kosztorysy tych czterech wyjazdów Lecha. Znając Adama Nawałkę, to żadne hotele w średnim standardzie w grę nie wchodziły, musiał być na bogato. Może w Gdańsku Lech trochę zszedł z kosztów. Niemniej każda złotówka wybulona na te podróże była złotówą wyrzuconą w błoto. Piłkarze Kolejorza w tych czterech meczach nie zrobili nic, by powalczyć o dobre humory w drodze powrotnej.

Pewnie dostanie się po tym meczu Christianowi Gytkjaerowi. Ale gdy tak przeglądamy statystyki z ostatnich wyjazdów Kolejorza, to prawie zawsze Duńczyk dostawał najmniej podań w całym zespole. Ile okazji strzeleckich stworzyli mu koledzy dzisiaj? Zero, przyjął tylko osiemnaście podań, prawie dwa razy mniej od Artura Sobiecha (30). Generalnie reprezentant Danii w tym roku na wyjazdach oddał dwa strzały – oba niecelne, a ten z dziś był wyrazem dezaprobaty i zrezygnowania. Przyjął piłkę gdzieś na 25. metrze, popatrzył w lewo, popatrzył w prawo i pierdyknął z prostego podbicia nad poprzeczką.

Jeśli na szkolnych wyjazdach największe kozaki siadały z tyłu, to lechici mogą jedynie posiedzieć zaraz przy nauczycielu tuż za plecami kierowcy. I niech przed następną podróżą łykną aviomarin i zakleją sobie plastrem pępki, bo w przeciwnym razie bolały ich brzuszki.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...