Reklama

Der Klassiker, który zmieni Bundesligę?

redakcja

Autor:redakcja

05 kwietnia 2019, 18:14 • 15 min czytania 0 komentarzy

Czy to będzie najciekawszy Der Klassiker w ostatnim czasie? Nie wiemy. Natomiast jesteśmy przekonani, że to będzie najciekawszy finisz Bundesligi od lat. Gdy ostatni raz na tym etapie sezonu Borussia była przed Bayernem, zdobyła mistrzostwo kraju. Sobotni klasyk może zadecydować o tym, czy Bundesliga utrzyma stary porządek, czy jednak dojdzie w niej do cichej rewolucji. 

Der Klassiker, który zmieni Bundesligę?

Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!

Topniejąca przewaga

W tym sezonie Borussia miała nad Bayernem już dziewięć punktów przewagi. Niko Kovac siedział na gorącym stołku, szefowie Bayernu mieli pewnie poważne wątpliwości co do swojej decyzji przy wyborze trenera, a tymczasem dortmundczycy demolowali kolejnych rywali – w pierwszych piętnastu kolejkach tego sezonu BVB nie przegrało choćby jednego meczu, a na 45 możliwych punktów ekipa Favre’a zdobyła 39. W międzyczasie potrafiła ograć 7:0 Norymbergę, 4:1 Lipsk czy 4:0 Stuttgart.

Tymczasem w przededniu Der Klassiker przewaga Borussii nad Bayernem wynosi tylko dwa oczka. A przecież gdyby nie zeszłotygodniowa wpadka monachijczyków w starciu z Freiburgiem, to mistrz podejmowałby pretendenta na fotelu lidera. W Niemczech odwilż przyszła bowiem w lutym i dzięki niej przewaga Borussii stopniała w ciągu czterech tygodni do tego stopnia, że w wyścigu po mistrzostwo czerwono-biały bolid zrównał się z tym w żółto-czarne barwy.

Reklama

To najbardziej ekscytująca walka o mistrzostwo w ostatnich latach. Czegoś takiego dawno nie uświadczyliśmy i myślę, że kibice też chcieli takiego napięcia przed ostatnimi kolejkami – mówi Joachim Loew, selekcjoner reprezentacji.

Dortmund w ostatnich latach nie był tak blisko mistrzostwa, jak w tym roku – Sepp Meier, legenda Bayernu.

Od 2012 roku perspektywa zdetronizowania Bayernu nie była tak realna. BVB ma głodną drużynę i wreszcie pokazali, że mają jasny cel: mistrzostwo, teraz albo nigdy – Ottmar Hitzfeld, wieloletni trener Bayernu.

Bayern zdecydowanym faworytem klasyku. Kursy w Totolotku: 1,60 Bayern – 4,70 remis – 5,55 Borussia

Borussia pewnie byłaby już o krok mistrzostwa, gdyby nie zadyszka, której zespół Luciena Favre’a doznał w lutym. Na przestrzeni miesiąca Dortmund stracił dziewięć punktów w pięciu meczach. – Aż zajrzałem w kalendarz, by dokładnie namierzyć dzień, w którym uznałem, że nikt już Borussii Dortmund mistrzostwa Niemiec nie wyrwie. 9 lutego tego roku, mecz z Hoffenheim, jakoś do 70. minuty 3:0 dla gospodarzy. Klepałem już powoli tweeta obwieszczającego, że oto na naszych oczach dochodzi do zmiany warty w Bundeslidze i nic dortmundzkiej siły nie powstrzyma. Po bramce na 3:1 lekko się zawahałem, po drugim golu przetarłem zroszone potem czoło, a po trzecim podziękowałem samemu sobie, że tak ślamazarnie zabierałem się do składania gratulacji – mówi Marcin Borzęcki, ekspert Bundesligi, dziennikarz TVP Sport: –  Tamtego popołudnia byłem przekonany, że tak grająca drużyna nie ma już prawa zostać wytrącona z rytmu, że mocne wejście w rundę wiosenną, wygrane z Lipskiem i Hannoverem oraz remis we Frankfurcie sprawią, że, cytując klasyka, ruszyła maszyna, już nic nie zatrzyma. Podobnie zresztą jeszcze w styczniu uważał Joachim Loew, który był zdania, że punkty w pierwszych trzech meczach dadzą Borussii względny spokój do samego końca wyścigu. I właśnie to mnie najbardziej zdziwiło – że tak niespodziewanie dortmundczycy wysypali się na przełomie lutego i marca i koniec końców dali się dogonić.

Gdy Borussia po fenomenalnej jesieni korzystała na tym, że Bayern nie potrafił złapać rytmu, do którego nas przyzwyczaił, wydawało się, że dortmundczycy w tym swoim szalonym tempie popędzą po mistrzostwo i – śladem swojego największego rywala na krajowym podwórku – przypieczętują tytuł na kilka kolejek przed końcem sezonu. Ale BVB zwolniło, a mistrzowie wrócili do gry. I to w jaki sposób:

Reklama

1i5LLhW

Zatem która twarz Bayernu jest w tym sezonie tą prawdziwą – ta z jesieni czy ta z wiosny? – Śmiem twierdzić, że ta druga. Co prawda monachijczycy wciąż potrafią zanotować bardzo kiepski występ, ale starcia z Mainz czy Wolfsburgiem pokazały, że Bayern potrafi jak za dawnych lat oczarować swoją grą. Mimo wszystko nie jest to wciąż ten klub, który jeszcze kilkanaście miesięcy temu samym wyjściem na boisko siał postrach w szeregach rywali. Obecnie każdy klub dostrzega w starciach z Bawarczykami szansę na ugranie punktów, co kiedyś nie było tak oczywiste. Niejeden z nas zgodzi się przecież z tym, że pod wodzą Pepa Guardioli przeciwne zespoły przegrywały starcia z Bayernem już w szatni – twierdzi Gabriel Stach, kibic Bayernu, zastępca redaktora naczelnego portalu DieRoten.pl.

Symptomatyczne było zeszłotygodniowe starcie z Freiburgiem, w którym już po kwadransie rywale mistrzów kraju mogli prowadzić nawet i 3:0. Nikt nie bał się nazwisk byłych reprezentantów Niemiec na środku obrony, nikt nie trząsł portkami przed środkiem pola Thiago-James, nikt nie rozłożył czerwonego dywanu przed Lewandowskim. Polak w samej końcówce spotkania miał dwie świetne okazje na to, by zapewnić swojej drużynie pełną pulę, ale pudłował w sytuacjach, w których na ogół pokonuje bramkarza z palcem w nosie i z korkami pod pachą.

Bayern da się ugryźć

Niemniej to nie atak jest największym problemem Bayernu, a obrona. Nie ma przypadku w tym, że Loew zrezygnował definitywnie z powoływania Jerome’a Boatenga oraz Matsa Hummelsa do reprezentacji i nie ma przypadku w tym, że coraz więcej szans w pierwszym zespole kosztem któregoś z wymienionej dwójki dostawał Nicklas Sule (najwięcej rozegranych minut wśród stoperów), a ostatnio Javi Martinez. Nie bez kozery Bayern na dwóch obrońców, którzy przyjdą do Monachium latem, wydał już ponad 100 milionów euro.

W tym sezonie ekipa Nico Kovaca straciła już 28 bramek. A przecież pozostało do rozegrania jeszcze sześć kolejek. Jak to wyglądało w poprzednich sezonach?

– sezon 2017/18 – 28 bramek straconych
– sezon 2016/17 – 22
– sezon 2015/16 – 17
– sezon 2014/15 – 18
– sezon 2013/14 – 23
– sezon 2012/13 – 18
– sezon 2011/12 – 23 (wicemistrzostwo)
– sezon 2010/11 – 40 (trzecie miejsce)

To potwierdza też tezę o tym, że Bayern po prostu stał się drużyną do obalenia jednym, silnym ciosem. Nie taką, która dominuje, ale taką, która czasami opuszcza gardę i można jej przywalić sierpowym pod oko. – Głównym mankamentem pozostaje niestety obrona. Po pierwszym meczu z Liverpoolem i kilku innych wydawać się mogło, że Kovac znalazł w końcu złoty środek w osobie Javiego Martineza, ale w ostatnim czasie ponownie wróciły stare demony – uważa Stach.

– Jesienią piłkarze Kovaca kilka razy pokazali, że są do ugryzienia, że diabeł wcale nie taki straszny jak go malują, więc czy to Freiburg, czy Fortuna Duesseldorf, czy Hertha – każdy wiedział, że ten sezon to rzadka okazja do tego, by hegemona puknąć. Wiosnę Bayern rozpoczął jednak bardzo dobrze, w pewnym momencie można było nawet ulec złudzeniu, że Chorwat wycyrklował formę zespołu właśnie na kluczowe tygodnie tego sezonu. Tymczasem w ubiegły weekend okazało się, że to wszystko tylko pozory, bo tak jak monachijczyków można było dziabnąć w październiku czy listopadzie, tak można i teraz. Rywale znów zyskują komfort psychiczny i czują krew, więc niewykluczone, że jeszcze się obrońcy tytułu tej wiosny potkną. I nie mam na myśli tylko zbliżającego się Der Klassiker – dodaje Borzęcki.

2

Mecz sezonu i mecz-przełom dla Bundesligi?

I nawet jeśli ten mecz nie rozstrzygnie losu mistrzostwa, to wydaje się, że ten sezon może być przełomowy dla całej Bundesligi. Bayernowi wyrósł wreszcie realny konkurent w walce o mistrzostwo. Zresztą ciekawa jest ta statystyka, że po raz ostatni Bayern nie był liderem po 27. kolejce w sezonie 2011/12. Wówczas liderem była – a jakże – Borussia, która ostatecznie została mistrzem.

Zatem czy zmiana warty na fotelu mistrza kraju zrobiłaby dobrze dominatorom ligi?

– Zrobiłaby dobrze i Bundeslidze, i Bayernowi Monachium. Od początku sezonu forsuję teorię wedle której patera trafiająca wszędzie, tylko nie do stolicy Bawarii, przyniesie korzyść obopólną. Rozgrywkom – bo najwyższy czas na trochę emocji, na powiew świeżego powietrza, czystą radość z obserwowania rywalizacji o mistrzostwo, która nie kończy się wraz ze świętami Bożego Narodzenia. I Bayernowi, który wpadł w rutynę, dostosował się do zmniejszonych wymagań i stracił czujność – uważa ekspert TVP Sport: – Konkurencja napędza rozwój, a że przy Saebener Strasse nie czuli oddechu rywali od kilku lat, to i sami zdrzemnęli się na rynku transferowym, nie potrafili umiejętnie ocenić potencjału zespołu i aktualnie stoją na progu małej rewolucji kadrowej. Jeśli rzeczywiście wtopią w wyścigu z Borussią Dortmund, to skończy się to frustracją, konkretnym przywaleniem pięścią w stół i gruntownymi zmianami, które, jestem przekonany, w dłuższej perspektywie przyniosą Bayernowi same pozytywy. A w przeciwnym razie – Niko Kovac może utrzymać stanowisko, a działacze uznają że w sumie szaleństwa nie są wcale takie potrzebne skoro i tak nikt im w kraju nie może zagrozić, nawet w trakcie jednego z gorszych sezonów w tej dekadzie.

Bayern już rozpoczął wymianę pokoleniową. Wydawałoby się, że nieśmiertelny duet Robbery jest nieusuwalny, tymczasem obaj są coraz wyraźniej odstawiani na boczny tor (także przez częstsze urazy). Boateng i Hummels nie są już duetem, od którego zawsze i wszędzie rozpoczyna się ustalanie składu. Pozycja Thomasa Muellera nie jest też już tak oczywista. W ich miejsce coraz więcej szans dostają piłkarze poniżej 25 roku życia – Joshua Kimmich (3471 minut w tym sezonie, najwięcej w zespole), 24-letni Leon Goeretzka, 23-letni Serge Gnabry, 22-letni Kingsley Coman. Gdyby nie kontuzja, to na więcej minut mógłby też liczyć Corentin Tolisso.

A przecież latem do szatni zostanie wpuszczona kolejna dawka świeżej krwi. Tydzień temu Bayern pobił swój rekord transferowy i wykupił za 80 milionów euro Lucasa Hernandeza z Atletico. Francuz do Monachium trafi latem, podobnie jak Benjamin Pavard, mistrz świata ze Stuttgartu, za którego Bawarczycy zapłacili 35 milionów. Ale na tym może się nie skończyć. Mistrzowie kraju zagięli ponoć parol na Timo Wernera, któremu za rok wygasa kontrakt z RB Lipsk, co może znacząco obniżyć jego kwotę odstępnego. Siłą rzeczy uwagę władz klubu przyciąga też Luka Jović, ale tutaj bój o bramkostrzelnego Serba będą musieli stoczyć z firmami równymi sobie, bo ponoć snajpera Eintrachtu widziałaby u siebie także Barcelona. W Niemczech przebąkuje się też o tym, że Bayern bardzo chciałby pozyskać Kaia Havertza, diamencik Bayeru Leverkusen. Jednak za trzykrotnego reprezentanta Niemiec trzeba byłoby zapłacić nawet i 100 milionów euro. Sam 19-latek, według szefa działu sportowego Bilda Christiana Falka, chętnie zdecydowałby się na taki krok w swojej karierze. Rudi Voeller, dyrektor sportowy Bayeru, twierdzi jednak, że Havertz zostanie w klubie na kolejny sezon i potencjalni nabywcy nie mają nawet po co słać ofert do Leverkusen.

W kontekście letniego okna transferowego przebieram nóżkami jak małe dziecko, które dowiedziało się, że pojedzie na wycieczkę do Disneylandu. To będzie największa inwestycja w historii klubu. Występy Jamesa i wypowiedzi Rummenigge mogą sugerować, że jego pozostanie w klubie jest już przesądzone. Kogo brakuje? Co najmniej jednego, a nawet dwóch skrzydłowych. Od kilku miesięcy jestem wielkim fanem Calluma Hudson-Odoia z Chelsea. Co prawda to młokos, ale posiada tak ogromny potencjał i zapał do gry, że może być materiałem na wielkiego zawodnika w przyszłości – uważa Stach: – Kolejnym moim wymarzonym transferem jest Nicolas Pepe z Lille, czyli wypisz wymaluj „prawie” kopia Robbena. Choć zarząd zapewne wybierze Wernera, to z chęcią widziałbym na Allianz Arenie Jovicia, który dosłownie jest napastnikiem kompletnym, marzeniem niejednego trenera i kibica piłkarskiego. Gdybym miał zaszaleć, to sprowadziłbym jeszcze Havertza kosztem Jamesa, ale na genialny talent z Leverkusen pewnie przyjdzie nam poczekać do 2020 roku. Mam jeszcze kilku graczy na oku, ale priorytetem są dla mnie Odoi, Pepe oraz Werner lub Jović. Klub chce przeprowadzić wymianę pokoleniową w najlepszy możliwy sposób i przede wszystkim z głową. Inni zapewne woleliby 1-2 transferów zawodnika światowego formatu, ale ceny na rynku wzrosły do tak niebotycznych sum, że obecna filozofia transferowa mistrzów Niemiec wydaje się mieć sens i może zapewnić sukcesy w kolejnych latach.

Przegrany sezon oznaczałby też prawdopodobnie koniec misji Kovaca w Bayernie. Choć władze klubu bronią go w mediach, to trudno spodziewać się, by po sezonie bez tytułu mistrzowskiego i bez chociażby półfinału Ligi Mistrzów w Monachium powierzono mu budowę nowej drużyny – odmłodzonej, wyczyszczonej z wyblakłych liderów. – Zarówno Hoeness, jak i Rummenigge nie patrzą już tak przychylnie na Kovaca. Według niemieckiej prasy w klubie rosną obawy i wątpliwości co do sensu dalszej współpracy z Niko. Bossowie zastanawiają się czy Chorwat podoła zadaniu i będzie odpowiednią osobą do przeprowadzenia wymiany pokoleniowej. Ewentualny brak sukcesów z pewnością pogorszy sytuację Niko, ale czy na pewno zostanie zwolniony? Przecież kilka miesięcy temu Hoeness stwierdził, że będzie bronił 47-latka do ostatniej kropli krwi. Nie sądzę jednak, aby Uli nadal był tak nastawiony, wiele się zmieniło, zaś w słowach szefów klubu można wyczytać między wierszami, że Kovac musi się mieć na baczności. Przyszłość Kovaca pozostaje sprawą otwartą, niczego nie można być pewny. Nie zapominajmy także, że to człowiek Hoenessa. Pozbywając się trenera prezydent FCB przyznałby się do błędu – zaznacza nasz rozmówca doskonale orientujący się w sprawach Bayernu.

Okno wystawowe, starcie kumpli

Pojedynek kumpli (Lewandowski i Reus), pojedynek snajperów (Lewandowski i Alcacer), pojedynek talentów na skrzydłach (Sancho i Gnabry), starcie gigantów środka (Thiago i James kontra Witsel i Delaney). Jakikolwiek hasłem obudowalibyśmy ten mecz, to i tak wyglądałoby ono – w warunkach Bundesligi – spektakularnie.

Ale w sobotę najwięcej będzie zależało prawdopodobnie od Lewandowskiego i Reusa. Obaj ciągną swoje zespoły w tym sezonie. Niemiec rozgrywa być może najlepszy sezon w swojej karierze – w samej lidze ma 15 goli (więcej tylko Lewandowski, Alcacer i Jović), sześć asyst (w Borussii lepszy tylko Sancho), najczęściej w Bundeslidze obijał słupki i poprzeczki, zajmuje dziesiąte miejsce w lidze pod względem liczby sprintów. Nic dziwnego, że Hans-Joachim Watzke o kapitanie BVB mówi tak: – On zostanie tu do końca kariery. To nie nasze życzenie, ale fakt. Dla niego Borussia to coś więcej niż miejsce pracy. Ma kontrakt do 2023 roku i jeśli tylko będzie chciał, w co wierzę, to zostanie tu aż przejdzie na emeryturę.

Reus w miniony weekend został ojcem i dlatego opuścił ostatnie starcie z Wolfsburgiem. Jak sam przyznawał – obejrzał tylko fragment tego spotkania, bo był tak zaaferowany porodem, że nawet nie miał czasu na zerkanie w ekranu smartfona. Z VfL brak Niemca nie był tak opłakany w skutkach, jak absencja na przełomie lutego i marca, gdy BVB bez swoje lidera nie potrafiła wygrywać i straciła przewagę nad Bayernem.

O ile kibice dortmundczyków zawierzają swoje plany i pragnienia w Reusie, o tyle fani Bayernu chuchają i dmuchają na zdrowie Roberta Lewandowskiego. Z jednej strony to właśnie gole Polaka przesądziły w środę o tym, że Bayern ograł Heidenheim w Pucharze Niemiec. To także jego gol dał punkt w starciu z Freiburgiem. Z drugiej strony jednak – gdyby nie pudła Lewego, to przed tygodniem ze Szwarcwaldu mistrzowie wywieźliby pełną pulę.

199 goli Lewandowskiego w Bundeslidze - grafika Kickera

Ale może Lewandowski czekał na to, by gola numer 200 w Bundeslidze strzelić w Der Klassiker. A jeśli trafi, to nie tylko dobije do drugiej setki bramek w lidze niemieckiej, ale i zostanie najlepszym strzelcem w historii starć Bayernu z Borussią. Na ten moment w niemieckim klasyku zdobył trzynaście bramek (jedną w BVB, trzynaście już po transferze do Bawarii), o jedną więcej ma na koncie Gerd Muller.

Robert Lewandowski strzeli w tym sezonie więcej niż 25,5 gola? Kurs w Totolotku: Tak – 2,10, Nie – 1,60

Marcina Borzęckiego pytamy o to, czy to bardziej Bayern jest zależny od Lewandowskiego, czy jednak Borussia od Reusa? – Skrajnie niewygodne pytanie, bo obaj piłkarze są piekielnie ważni dla obu drużyn. Mimo wszystko to Bayern jest bardziej zależny od Lewandowskiego. Bo gdy „Lewego” z jakichś przyczyn brakuje, to Niko Kovac zwyczajnie nie ma kogo ustawić na szpicy. To znaczy ma kogo, kadra jest szeroka, ale nominalnej dziewiątki, snajpera z prawdziwego zdarzenia jednak brak, więc trzeba się ratować na przykład skrzydłowymi. A Lucien Favre ma jednak większy komfort i pole do kombinowania. Reus nie zagrał przed tygodniem przeciwko Wolfsburgowi, bo był z żoną rodzącą dziecko, więc kwartet ofensywny stworzyli Alcacer, Guerreiro, Goetze i Sancho, a w odwodzie jest jeszcze przecież kilku innych skrzydłowych. To, co jednak udawało się przeciwko „Wilkom” czy kilka tygodni wcześniej w starciu z Bayerem Leverkusen, w konfrontacji z monachijczykami tak łatwo by już nie przeszło, więc tym większa radość że obaj piłkarze pojawią się na murawie – odpowiada.

Fani Bundesligi będą się też przyglądać bezpośredniemu starciu najlepszych snajperów ligi. Paco Alcacer wciąż ma chrapkę na to, by pogodzić Jovicia i Lewandowskiego w rywalizacji o koronę króla strzelców. Hiszpan ma jednak nieporównywalnie mniej rozegranych minut, bowiem często występował jako rezerwowy – wchodził na ostatnie 30 minut, oddawał jeden strzał i piłka wpadała do siatki. Wymowne są statystyki porównawcze Paco i Lewandowskiego. Hiszpan na strzelenie 16 goli potrzebował 47 strzałów (dopiero 24. pod względem oddanych uderzeń w całej lidze), Lewandowski na zdobycie 19 bramek potrzebował 107 uderzeń (najwięcej w Bundeslidze). Alcacer strzela gola co 60 minut, Lewandowski co 123 minuty.*

3

Komu warto się przyglądać w tym meczu poza tą trójką? Jeśli nie śledzicie na co dzień Bundesligi, to powinniście zwrócić uwagę na Jadona Sancho. Perełka angielskiej piłki, wyrzut sumienia Manchesteru City, perspektywa dla Borussii na przytulenie ponad stu milionów euro. W tym sezonie jest najlepszym asystentem Bundesligi, najlepszym dryblerem w lidze, a boczni obrońcy rywali mają dość już jego sprintów i zrywów. Ludzie związani z BVB i w ogóle z ligą niemiecką nie mogą się go nachwalić:

– Ma coś takiego, co rzadko widuję. I jest to brutalnie dobre – Michael Zorc, dyrektor sportowy Dortmundu.

– Wystarczy, że zobaczysz kwadrans jego gry i wiesz, że jest wielkim talentem. Ma wspaniałą technikę, szybką nogę. Uwielbiam takich zawodników – Lothar Mathaus, legenda niemieckiej piłki.

– Bardzo, bardzo utalentowany piłkarz. Lekko szalony, ale chętnie się uczy – Peter Stoger, był trener BVB.

– Oglądanie jego radości z gry to przyjemność – Sebastian Kehl, prawa ręka Zorca.

– Jest świetny. A fakt, że zaryzykował i przeniósł się do Bundesligi, wiele mówi o jego charakterze. Fizycznie jest gotowy na międzynarodowy futbol, a przy tym rozwija się błyskawicznie – Gareth Southgate, selekcjoner reprezentacji Anglii.

 Nie możemy wypleniać z niego tego szaleństwa, bo to jedna ze składowych jego talentu – znów Zorc.

Większy tekst poświęcony Anglikowi możecie przeczytać – TUTAJ.

3-3-300x300

Tuż przed meczem ze składu wypadł mogący grać na lewej obronie Guerreiro, a akurat lewa strona obrony to permanentny problem BVB w tym sezonie. Na tej pozycji występowało już pięciu piłkarzy (Guerreiro, Zgadou, Diallo, Schmelzer oraz Hakimi) i m.in. to wpłynęło na fakt, że zespół Favre’a po akcjach tą stroną boiska straciło więcej bramek niż po atakach z flanki, gdzie najczęściej gra Łukasz Piszczek. Z kolei Bayern lubi atakować prawym skrzydłem (20 goli to efekt szarż tą stroną boiska, 16 bramek padło po akcjach z przeciwległej flanki), co jest konsekwencją świetnej formy Joshuy Kimmicha, autora dziesięciu asyst, najlepszego pod tym względem defensora w Bundeslidze.

Ale kto nastraszy kogo i po akcjach którą stroną boiska, to już zobaczymy w sobotę na Allianz Arenie. To może być najciekawszy Klassiker ostatnich siedmiu-ośmiu lat. Najlepiej spuentował to chyba Niko Kovac, który z uśmiechem przyznał ostatnio: – Szkoda, że ten sezon jest taki ekscytujący.

Przewidywane składy:

BAYERN: Ulreich – Kimmich, Sule, Hummels, Alaba – Thiago, Martinez, James – Gnabry, Lewandowski, Coman.

BORUSSIA: Burki – Wolf, Akanji, Zagadjou, Diallo – Delaney, Witsel – Bruun Larsen, Goetze, Sancho – Reus.

*już po publikacji tekstu okazało się, że Paco Alcacer z uwagi na kontuzję nie poleci do Monachium

Damian Smyk

***

Pełna oferta Totolotka na finisz Bundesligi! Faworytem do sięgnięcia po tytuł mimo wszystko Bayern, Lewandowski z szansami na 25 goli, bramkowy wyścig Reusa z Alcacerem:

56596516_447327532739997_7143313040325214208_n

Wpadka Bayernu i Borussii Dortmund, zbliżający się Der Klassiker oraz zapowiedź Pucharu Niemiec. To najgorętsze tematy ostatnich dni w piłce niemieckiej, a możecie o nich posłuchać w audycji „Die Qualitet” na antenie WeszłoFM:

Najnowsze

Anglia

Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Bartek Wylęgała
0
Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Niemcy

Niemcy

Dyrektor sportowy Bayeru: Planujemy naszą przyszłość z Grimaldo w składzie

Bartek Wylęgała
0
Dyrektor sportowy Bayeru: Planujemy naszą przyszłość z Grimaldo w składzie

Komentarze

0 komentarzy

Loading...