Przerwa reprezentacyjna jest fajna. Ale tylko w dniach, w których gra reprezentacja Polski lub mierzą się ze sobą dwie kadry ze ścisłego światowego topu. A dzisiaj wypadł taki wieczór, że najciekawszym starciem było spotkanie Anglii z Czechami. Niemniej piłkarze Garetha Southgate’a na tle naszych sąsiadów błyszczeli, świetny mecz rozgrywał Raheem Sterling, który do hat-tricka dorzucił wywalczenie rzutu karnego.
Dostało się Sterlingowi podczas mundialu za to, jak bardzo był nieskuteczny. Skrzydłowy Manchesteru City na rosyjskich boiskach miał multum sytuacji strzeleckich, ale nie potrafił znaleźć drogi do siatki. Szyderka była tym większa, że Anglik generalnie w reprezentacyjnej koszulce strzelał niewiele goli – w 47 spotkaniach zdobył zaledwie cztery bramki.
No i dziś w starciu z Czechami był bliski tego, by podwoić swój dorobek. Najpierw przed przerwą wykończył z bliska piękną asystę Jadona Sancho poprzedzoną jeszcze ładniejszym dograniem Harry’ego Kane’a. Pojawiły się pewne wątpliwości, czy Sancho nie był w momencie podania snajpera Tottenhamu na spalonym. Obejrzeliśmy powtórki – no… może… taki na długość buta. A że nie mamy VAR-u, to sędzia asystent uznał, że skoro ma wątpliwości, to pozwoli Anglikom kontynuować akcję.
Jeszcze przed przerwą mieliśmy kolejną kontrowersję sędziowską. Znów w roli głównej wystąpił Sterling, który został trącony biodrem przez rywala. Wyglądało to dość komicznie, bo Anglik wbiegł w pole karne, do piłki miał dość daleko, ale rywale wzięli go w kleszcze i jeden z nich trafił go tyłkiem. Sędzia chwilę się wahał, ale wskazał na wapno, a „jedenastkę” pewnie wykorzystał Kane.
Czesi nawet nie pierdnęli w pierwszej połowie. W ataku mieli do zaoferowania jeden schemat – lagę za obrońców na Patricka Schicka, który bardzo rzadko do tej lagi dobiegał, a jeśli już dobiegał, to był chowany do kieszonki przez silniejszych stoperów. No nie kleiła się gra naszym sąsiadom kompletnie. Jak na dłoni widoczne było to, że oglądaliśmy starcie czwartej drużyny mundial z zespołem, który na ten mundial nawet nie pojechał.
Po przerwie swój koncert kontynuował Sterling, a za chórki robili mu czescy obrońcy. Gol na 3:0 padł przecież po flipperze między defensorami Czechów, którzy nie potrafili poradzić sobie z piłką zagraną przez Walkera, a Sterling miał tyle czasu w polu karnym, że mógł jeszcze przełożyć sobie piłkę na lewą nogę, zastanowić się nad idealnym miejscem do strzału i ostatecznie przyłożyć przy dalszym słupku. Sterling nie zdążył ochłonąć po drugim golu, a już fetował trzeciego. I znów pomocni okazali się obrońcy przeciwnika – skrzydłowy Manchesteru City oddał nieprzygotowany strzał z dystansu z którym Pavlenka pewnie by sobie poradził, ale na linii uderzenia stanął Celustka, piłka odbiła się od jego pleców i kompletnie zmyliła bramkarza.
Nie wiemy który ze stoperów Czech był dziś gorszy – Celustka czy Kalas? Stoper Bristolu po tym prawie-że-samobóju kolegi nie chciał być gorszy i wpakował sobie kuriozalnego samobója. Nie mamy słów, żeby jakoś to trafienie określić. Sprytny strzał Kalasa po prostu trzeba obejrzeć:
Możemy się tylko pocieszyć, że w czwartek oglądaliśmy świetnego Bednarka i niezłego Glika, bo gdybyśmy musieli wystawić takiego Kalasa i takiego Celustkę naprzeciw takiego Sterlinga, to serca polskich fanów mogłyby tego nie wytrzymać.
Anglia – Czechy 5:0 (2:0)
Raheem Sterling (24., 62., 69.), Harry Kane (45.), Tomas Kalas (84. – sam.)
***
POZOSTAŁE MECZE:
Grupa A:
Bułgaria – Czarnogóra 1:1 (0:0)
Todor Nadelev (82.) – Stefan Mugosa (50.)
Grupa B:
Luksemburg – Litwa 2:1 (1:1)
Leandro Barreiro (45.), Gerson Rodrigues (55.) – Fedor Cernych (14.)
Portugalia – Ukraina 0:0
GRUPA H
Albania – Turcja 0:2 (0:1)
Burak Yilmaz (21.), Hakan Calhanoglu (55.)
Andora – Islandia 0:2 (0:1)
Birkir Bjarnason (22.), Vidar Orn Kjaransson (80.)
Mołdawia – Francja 1:4 (0:3)
Vladimir Ambros (89.) – Antoine Griezmann (24.), Raphael Varane (27.), Olivier Giroud (36.), Kylian Mbappe (87.)
fot. NewsPix