Piątek przełamał mit, Bednarek zagrał na swoim poziomie z Premier League, Szczęsny uciszył krytyków, Kędziora nie spalił się naprzeciw Alaby, a Lewandowski ponownie dźwignął ciężar bycia liderem. To na tyle z plusów za Austrię. Natomiast nie możemy przejść obojętnie obok tego, co odwalał dzisiaj środek pola reprezentacji Polski. To był Krychowiak i Klich czy flashbacki z duetu Szymański-Góralski przeciwko Włochom? Ale nawet Klicha i Krychowiaka przebił dziś fatalny Arkadiusz Milik.
WOJCIECH SZCZĘSNY 7. Dwie kluczowe interwencje, które utrzymały nas przy życiu – parada przy bombie Sabitzera w siódmej minucie i sparowanie uderzenia Alaby z samej końcówki spotkania. Lekko zaszalał, gdy wybiegł poza pole karne, by skasować błąd obrońców przy wyprowadzaniu piłki, ale nie kładzie się to cieniem na jego nocie, bo – choć wyglądało to ryzykownie – okazało się skuteczne. Pewny punkt między słupkami.
TOMASZ KĘDZIORA 5. Stanął bodaj przed największym wyzwaniem i nie pękł. Grał na Alabę, który co chwilę szukał dośrodkowań i rajdów. A obrońca Dynama Kijów nie odpuszczał, wchodził w pojedynki, gonił, przepychał się. W pewnym momencie musiał radzić sobie i z Alabą, i ze zbiegającym do skrzydła Arnautoviciem oraz z podłączającym się Sabitzerem. To jego strzał dobijał Piątek przy golu. Na minus pchnięcie Grillitscha, po którym zapachniało rzutem karnym.
JAN BEDNAREK 6. Pewniak. Arnautović w końcówce spotkania miał go już dość i wyklinał go pod nosem. Widać, że regularna gra w Anglii nauczyła go zadziorności – nie przebiera w środkach, nie boi się władować łokcia między żebra napastnika, skrobie przeciwników po piętach. To nie był ten mięciusi Bednarek, który bał się trącić rywala. Ustawił sobie Arnautovicia, był pewny w powietrzu i na ziemi. Przytomnie ustawiał się do dośrodkowań, w pamięci zapadło nam skasowanie groźne wrzutki z trzeciej minuty spotkania.
KAMIL GLIK 6. Właściwie moglibyśmy o nim napisać to samo, co o Bednarku. Z wyjątkiem fragmentu o tym, że kiedyś obchodził się z rywalami jak z jajkiem. Typowy mecz Glika w formie dla reprezentacji – czyścił wszystkie bezpańskie piłki spadające w pole karne, nie dał sobie w kaszę dmuchać przy wrzutkach. Do poprawy spokój przy rozegraniu – zbyt często zagrzewał się przy lekkim pressingu ze strony Austriaków.
BARTOSZ BERESZYŃSKI 5. Rzetelny i odpowiedzialny występ. Solidny w obronie grając na dynamicznego Lazaro, dobrze się przesuwał wraz z całym blokiem obronnym, ale i nie bał się podłączyć do ataku. Chociaż w ataku było widać ewidentnie, że nie gra na swojej pozycji – ten wewnętrzny hamulec przy pójściu do końca był wyraźny. Notę obniżamy za drzemkę przy kryciu Janko w 87. minucie. Gdyby nie pudło Austriaka w prostej sytuacji, to „Bereś” byłby winny zawalonej bramce.
KAMIL GROSICKI 5. Biegająca maszyna losująca. Raz Grosikolotek wyrzucił drybling zakończony groźnym strzałem, który omal nie zaskoczył bramkarza. A raz wylosował trzy dośrodkowania z rzędu posłane gdzieś w okolice trzeciego rzędu długiej trybuny. Miał swój udział przy golu, ale to była taka asysta siódmego stopnia po rykoszecie, więc nie bierzemy jej pod uwagę przy ocenie. „Grosik” był dziś szalony – w każdym znaczeniu tego słowa.
MATEUSZ KLICH 3. Mr. Invisible. Mecz typu „klasyczny Karol Linetty w reprezentacji Polski” – czyli ponoć był na boisku, ale nikt za bardzo nie wie gdzie grał, co zrobił, jak się zaprezentował. Kilka razy doskoczył do pressingu, kilkukrotnie próbował szybkim podaniem uruchomić kontrę, ale zbyt często kończyło się to rozpoczęciem kontry dla przeciwnika. Po czołowej postaci klubu walczącego o Premier League spodziewaliśmy się znacznie więcej.
GRZEGORZ KRYCHOWIAK 4. Zbyt często zostawiał bez krycia zawodnika na skraju pola karnego. Kilkukrotnie musiał się też ratować faulem, gdy zaspał przy przesuwaniu. Na plus fakt, że nie bawił się w playmakera – dopóki będzie stosował schemat „doskocz, odbierz, odegraj”, dopóty nie będzie zaliczał durnych strat w rozegraniu.
PIOTR ZIELIŃSKI 6. Wypada jedynie żałować, że przez kontuzję musiał opuścić boisko przedwcześnie. Ustawiony na lewej stronie pomocy wreszcie wyglądał tak, jak wszyscy od niego oczekiwaliśmy. Może nie był to występ spektakularny, ale Zieliński postawił swój stempel na grze biało-czerwonych. Napędzał większość ataków, gdy tylko zdołał obrócić się twarzą w stronę bramki. Czuł przestrzeń, grał odważnie, przesuwał ataki bliżej pola karnego.
ARKADIUSZ MILIK 2. Takimi występami Arek nie daje selekcjonerowi argumentów w wystawianiu go kosztem Piątka. Straty, pasywny w pressingu, bezproduktywny w rozegraniu, nie wygrywał pojedynków, nie potrafił znaleźć sobie miejsca na boisku. Słusznie zmieniony już w przerwie.
ROBERT LEWANDOWSKI 6. Tak naprawdę powinniśmy dopisać mu asystę za to podanie do Piątka przy stanie 1:0. Wykonał dziś gigantyczną pracę w rozbijaniu defensywy Austrii, naskakał się, nawalczył. Szybko zauważył, że stoperzy rywala mają problem z wprowadzaniem piłki do gry, więc rychło rzucał się do agresywnego pressingu. Co zapamiętamy z tego występu „Lewego”? Przyjęcie piętą i no-look pass do Zielińskiego, „asystę” do Piątka i jeden z pojedynków o górną piłkę, w którym – tak na nasze oko – wyskoczył na wysokość szóstego piętra.
PRZEMYSŁAW FRANKOWSKI 5. Na plus przede wszystkim ten kapitalny przerzut przy szansie strzeleckiej Grosickiego. Kilka razy szarpnął w ataku, ale mógłby następnym razem lepiej wspierać obrońcę ze swojej flanki. Plus za chęci w ataku, minus za jakość w tychże atakach.
KRZYSZTOF PIĄTEK 7. Dzisiaj upadł mit, że Piątek nie może grać w duecie z Lewandowskim. I że obaj są zbyt podobni do siebie, by grać razem. To Lewandowski walczył o górną piłkę przed strzałem Kędziory, gdy Piątek zdobył bramkę. To Lewandowski stworzył genialnym podaniem świetną szanse Piątkowi. A żeby nie było, że Krzysiek grał tylko pod siebie, to też sam stworzył bardzo dobrą okazję Grosickiemu. Gdyby snajper Milanu wykorzystał tę setkę na 2:0, to miałby u nas „dziewiątkę”. I to taką galopującą w stronę „dyszki”.
MICHAŁ PAZDAN. Bez oceny, grał zbyt krótko.
fot. FotoPyk