Reklama

Czy Zagłębie Sosnowiec jest w stanie utrzymać się w Ekstraklasie?

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

16 marca 2019, 11:16 • 11 min czytania 0 komentarzy

Zagłębie Sosnowiec traci siedem punktów do bezpiecznego miejsca. Z jednej strony strata jest dość spora, ponieważ do końca sezonu pozostało jedynie dwanaście kolejek. Z drugiej, gdyby sosnowiczanie zaliczyli jedną dłuższą serię punktową, mogliby realnie myśleć o utrzymaniu. Czy są w stanie tego dokonać? Zdaniem prezesa Marcina Jaroszewskiego i dziennikarzy zajmującymi się „Chłopcami znad Brynicy” utrzymanie jest możliwe. 

Czy Zagłębie Sosnowiec jest w stanie utrzymać się w Ekstraklasie?

Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!

Zimowa rewolucja. Na początku stycznia w rozmowie z Weszło prezes Marcin Jaroszewski bił się w pierś, przyznając, że po awansie miał zbyt euforyczne podejście, zabrakło mu również zdecydowania w pewnych kwestiach. – Nie powinienem podchodzić w sposób sentymentalny i ludzki, że ci, którzy wywalczyli awans, zasłużyli na szansę w Ekstraklasie. To było błędne założenie i stąd też brak wzmocnień na odpowiednim poziomie w tamtym czasie. Druga sprawa jest taka, że zdawałem sobie sprawę, jak wygląda klubowy budżet. Przejmowaliśmy hokejową drużynę na poziomie Ekstraklasy i dbając o finanse spółki, szukałem kompromisu finansowego, żeby nie narazić klubu na szwank. Powinienem być dużo bardziej zdeterminowany w negocjacjach z właścicielem i bardziej zaryzykować – mówił.

Słowa przeszły w czyny i zimą do Zagłębia Sosnowiec dołączyło dziesięciu nowych graczy. W drugą stroną powędrowała dziewiątka innych. Odejścia takich kwiatków jak Junior Torunarigha komentować nie będziemy, bo nawet jak na nasze realia ten gość był zbyt dużym komediantem. Wraz z nim odpalono lepszych bądź gorszych – zwykle ta druga opcja – Nuno Malheiro, Alexandre Cristovao, Adama Banasiaka, Dejana Vokicia, Calluma Rzonce, Mello, Arkadiusza Jędrycha i Konrada Wrzesińskiego. Oczywiście najbardziej tęsknić będziemy za tym ostatnim. Po krótkim namyśle… Tak właściwie to tylko za nim.

Pilka nozna. Ekstraklasa. Zaglebie Sosnowiec. Prezentacja druzyny. 03.02.2019

Reklama

I Zagłębie wygląda lepiej niż jesienią. Owszem, poprzeczka była zawieszona bardzo nisko, ale mimo wszystko widać progres, o czym powiedział nam Maciej Grygierczyk z katowickiego „Sportu”: – Trudno nie dostrzec zmiany w postawie Zagłębia Sosnowiec. Wiosną w pięciu kolejkach wygrało tyle samo spotkań, co przez całą jesień. Sosnowiczan nie wolno jeszcze skreślać, nikt tam nie zwątpił w utrzymanie.

Zwycięstwo Zagłębia Sosnowiec w starciu z Lechią możecie obstawić w Totolotku po kursie 3,45

Na pewno Tomasz Nawotka jest ciekawym wzmocnieniem. Już w Zabrzu zdobył bramkę, która ostatecznie nie była uznana. W Krakowie jednak ponownie trafił do siatki. Ostatnio w gazecie pisaliśmy tekst o skrzydłowych Zagłębia, tytuł brzmiał: „Nie tęsknią za Wrzesińskim”, co samo w sobie jest wymowne i wystawia Nawotce dobrą ocenę. Oczywiście Gabedawa nie miał najlepszego wejścia, ale wydaje mi się, że jeszcze może coś pokazać. Przypadkiem nie było przecież, że tak często trafiał do siatki w gruzińskiej ekstraklasie. Pamiętajmy również, że w meczu ze Śląskiem zagrał na skrzydle, a nie jako klasyczna „dziewiątka”. Nie skreślałbym go jeszcze. Paradoksalnie, być może łatwiej byłoby mu zaadoptować się w Ekstraklasie, gdyby grał w drużynie o ciut spokojniejszej pozycji, niż mające nóż na gardle Zagłębie – dodaje Grygierczyk.

Łukasz Żurek, także z katowickiego „Sportu”, na zimowe transfery Zagłębia Sosnowiec patrzy z jeszcze innej perspektywy: – Zamiast dzielić dokonane transfery na mniej i bardziej udane, zwróciłbym uwagę na wyraźną zamianę polityki transferowej klubu. Wcześniej pozyskiwano często anonimowych piłkarzy, którzy grali gdzieś na peryferiach europejskiego futbolu. Teraz o każdym zawodniku pozyskanym zimą można coś dobrego powiedzieć albo przynajmniej bez trudu znaleźć o nim informacje w sieci. Duża w tym zasługa Roberta Tomczyka, nowego dyrektora sportowego. Niby to taka postać drugiego planu, ale za kilka tygodni może się okazać, że… to jednak aktor pierwszoplanowy. 

Nic tak nie łączy i mobilizuje jak wspólny wróg. Wspólnym wrogiem oczywiście jest VAR. Sosnowiczanie dwa dni temu zorganizowali nawet specjalną konferencję prasową, na której przedstawili wykaz interwencji VAR i sędziowskich kontrowersji w meczach Zagłębia. Pełną analizę znajdziecie tutaj.

– VAR dla Zagłębia: 3

Reklama

– VAR przeciwko Zagłębiu: 11

– Rzuty karne (bez użycia i z użyciem VAR) dla Zagłębia: 3

– Rzuty karne (bez użycia i z użyciem VAR) przeciwko Zagłębiu: 12

– Kontrowersje bez użycia VAR: 15

Maciej GrygierczykByłbym ostrożny z dodawaniem punktów za krzywdy związane z VAR-em. Wątek sam w sobie jest jednak ciekawy. Klub rzucił niedawno dziennikarzom na maila suche statystyki, w których wylicza wiele spornych sytuacji z tego sezonu. Rzecznik Jerzy Mucha zastrzegł jednak, że Zagłębie nie będzie tego komentować. Chyba jest w tym trochę psychologii. Wspólny wróg – a za takiego na Stadionie Ludowym uznano VAR – może jednoczyć szatnię i klub, zmobilizować do lepszej gry. Być może w tym szaleństwie jest metoda?

Łukasz Żurek: Nie tylko zimowe przemeblowanie kadrowe sprawiło, że mówimy o zupełnie innej drużynie niż ta z jesieni. Ogromną rolę odgrywa poczucie krzywdy narastające po każdej kontrowersyjnej decyzji VAR. Paradoksalnie to może drużynie pomóc, bo bardzo mocno ją jednoczy. Rodzi się w tych ludziach taki rodzaj buntu, który w spektakularny sposób może eksplodować w decydującej fazie rozgrywek – kiedy już nawet nie w każdej kolejce, a w każdym kwadransie toczyć się będzie gra o życie.

Trudno już dokładnie zliczyć, ile punktów beniaminek stracił przez błędne lub niejasne decyzje podjęte w oparciu o system VAR. Dwa dni temu przy Kresowej zwołano nawet konferencję prasową, by o tym podyskutować. Fakty? Tylko trzy werdykty na korzyść Zagłębia i aż 11 przeciwko. Ale podobało mi się to, co powiedział Mateusz Możdżeń – nawet jeśli VAR i arbiter są przeciwko tobie, to nikt nie broni ci strzelić dwóch kolejnych goli. W Sosnowcu nie chcą za wszelką cenę usprawiedliwiać ostatniego miejsca w tabeli nieprzychylnością sędziów. I to też wiele mówi nam o tym, z jakim zespołem mamy do czynienia.  

Zwycięstwo lidera Ekstraklasy Totolotek wycenił na kurs 2,15

Terminarz. Teoretycznie nie wygląda najgorzej, ponieważ Zagłębie trzy mecze rozegra na własnym podwórku. Kluczowy będzie ten ostatni przeciwko Wiśle Płock, która także walczy o utrzymanie. Inna sprawa, że podopiecznym Valdasa Ivanauskasa przyjdzie zmierzyć się z liderem rozgrywek, Lechią Gdańska, a także Jagiellonią, która bardzo chce wyjść z dołka. Starcie z Wisłą Kraków walczącą o pierwszą ósemkę także do łatwych raczej nie będzie należało. 

16.03.2019 Zagłębie Sosnowiec – Lechia Gdańsk

30.03.2019 Miedź Legnica – Zagłębie Sosnowiec

03.04.2019 Zagłębie Sosnowiec – Wisła Kraków

06.04.2019 Jagiellonia Białystok – Zagłębie Sosnowiec

13.04.2019 Zagłębie Sosnowiec – Wisła Płock

Maciej GrygierczykWydaje mi się, że siedem albo osiem punktów w sezonie zasadniczym jest jak najbardziej w zasięgu Zagłębia Sosnowiec. Na wiosnę sosnowiczanie wygrali dwa mecze u siebie, strzelili w nich siedem goli. Jasne, rywale – Arka i Korona – mieli swoje problemy, ale przecież Wisła Kraków i Wisła Płock także nie zachwycają. Do zdobycia w tym sezonie jest jeszcze 36 punktów, dlatego nie skreślałbym Zagłębia. Musi jednak zacząć punktować w roli gościa, bo trzema remisami przywiezionymi z obcych boisk nie da się uratować Ekstraklasy.

Łukasz ŻurekWbrew temu, co pokazuje tabela, uważam, że Zagłębie nie jest dzisiaj najsłabszą drużyną w lidze. Poza tym czas działa na korzyść tego klubu. Z każdym tygodniem piłkarze coraz lepiej rozumieją się na boisku i coraz mocniej w siebie wierzą. Gdyby nagle się okazało, że trzeba zagrać w ekstraklasie nie 37, lecz 50 kolejek, większość zespołów wpadłaby pewnie w popłoch. A w Sosnowcu taki stan rzeczy przyjęto by z entuzjazmem. Oczywiście tego typu założenie to fikcja, ale kiedy ktoś pyta mnie, czy Zagłębie utrzyma się w ekstraklasie, zawsze proponuję lekko zmodyfikować pytanie. Czy Zagłębie zdąży utrzymać się w ekstraklasie – tak sformułowana zagadka brzmi znacznie lepiej. 

Jeśli misja ratowania ekstraklasy zakończy się w Sosnowcu powodzeniem, nie będę tego traktował w kategoriach cudu. Podobnie zresztą podchodzę do sobotniego meczu z Lechią, w którym ewentualna wygrana beniaminka z liderem nie będzie dla mnie wielką niespodzianką. Będzie jedynie potwierdzeniem, że zimą zrobiono wszystko, żeby przygody z krajową elitą – wyczekiwanej 10 długich lat – nie kończyć już po roku.

marcin jaroszewski

Przekaz z klubu. Przekręciliśmy do prezesa Zagłębia Sosnowiec, Marcina Jaroszewskiego, by zapytać także jego, co sądzi o szansach sosnowiczan na utrzymanie się w Ekstraklasie.

Mam świadomość, że trudno oceniać po pierwszych pięciu kolejkach, ale który z zimowych nabytków – jak na razie – pokazał się z najlepszej strony?

Nie chciałbym nikogo wyróżniać, ponieważ tworzymy drużynę. Każdy z tych graczy pracuje na sukces całego zespołu. Chciałbym jednak powiedzieć, że jestem zadowolony z postawy mentalnej piłkarzy. Owszem, nie odrobiliśmy jeszcze ani jednego punktu, ale również nie straciliśmy. W porównaniu z tym co było jesienią, dominuje w szatni sportowa złość. Piłkarze wierzą, że wykonają misję niemożliwą.

Pod koniec 2018 roku mówił pan, że problemem Zagłębia Sosnowiec przede wszystkim jest brak odpowiedniego nastawienia psychicznego.

Obecnie jesteśmy zupełnie inną drużyną pod tym względem. W rundzie wiosennej rozegraliśmy pięć spotkań, w których piłkarze pokazali, że będą walczyć o utrzymanie do ostatniej minuty. Nie odpuszczą, bo wierzą w siebie. Bardzo mnie to podbudowało.

Pod względem sportowym również jest dużo lepiej. Jedynie w meczu ze Śląskiem było sporo chaosu, na co wpływ miała czerwona kartka dla Gabedawy. W pozostałych spotkaniach mogliśmy jednak zdobyć komplet punktów. Uważam, że w Zabrzu – pomimo porażki – zagraliśmy dobrze. W Krakowie oczywiście byliśmy słabsi od przeciwników, ale spokojnie mogliśmy zdobyć choćby jeden punkt, bo chyba tylko pan Złotek widział karnego.

Faktycznie wyglądaliście lepiej od Górnika. 

Mieliśmy ich w garści przy stanie 2:2, ale z jakiegoś powodu ktoś wycofał akcję o 50 sekund i dopatrzył się w normalnej walce faulu. Ciężko postawić kropkę nad i, jeśli ktoś ciągle kopie w długopis.

Miał pan ochotę udusić Gabedawę po meczu ze Śląskiem?

Chłopak przyjechał z innej piłkarskiej i życiowej rzeczywistości. Debiutował w nowej lidze, więc pewnie chciał się pokazać z dobrej strony. Doszedł do tego stres i nie skończyło się to najlepiej. Trudno mieć jednak pretensje do niego, ponieważ chciał dobrze.

Liderami Zagłębia Sosnowiec są Szymon Pawłowski i Żarko Udovicić. Liczy pan, że ktoś jeszcze do nich dołączy?

Na pewno błyszczą najbardziej, ale doceniłbym również innych piłkarzy, którzy ciężko pracują na ich sukces. Co prawda nie widać tego w liczbach, ale Martin Toth, Mateusz Możdżeń i Sebastian Milewski, który daje dobre zmiany, również wyglądają bardzo dobrze. Tomasz Nawotka – poza meczem z Cracovią – także pokazał się z dobrej strony. W bramce pewności siebie dodaje Hrosso. Wydaje mi się, że na boisku wyglądamy naprawdę przyzwoicie. Wielka szkoda, że w takim składzie nie zaczynaliśmy ligi, bo teraz bylibyśmy w innym miejscu.

Waszym zamiarem było, żeby przetrwać sezon regularny bez strat, a ruszyć mocno na przeciwników w grupie spadkowej?

Nie kalkulowaliśmy w ten sposób. Musimy wykorzystywać każdą szansę, która się nadarzy do zdobycia punktów. Naszym celem jest, żeby do końca sezonu regularnego dojść resztę stawki na dwa albo trzy punkty straty. Wówczas będzie już bardzo nerwowo i nie tylko sport sam w sobie będzie odgrywał decydującą rolę. Psychika, szczęście, decyzje sędziowskie również będą ważne, ponieważ każdy będzie grał z nożem na gardle.

Ile punktów w ostatnich spotkaniach sezonu regularnego byłoby dla pana zadowalające?

Zróbmy dziesięć punktów i będzie dobrze.

Zimą z Zagłębia odeszło  dziewięciu zawodników. Na którym z nich zawiódł się pan najbardziej?

Nie chodzi o moje rozczarowanie, a decyzje sportowe. Wydaje mi się jednak, że gdyby Alexandre Cristovao miał inny charakter, mógłby się bardzo przydać. Niestety nie zmienimy go pod tym względem, dlatego musiał nas opuścić. Pozostali chłopcy robili co mogli, ale określone uwarunkowania spowodowały, że już ich z nami nie ma.

A czuje pan, że zawiódł Vokicia? Powiedział pan pod koniec roku: – Nie powinno oceniać się tak młodego zawodnika na podstawie dwóch spotkań. Niektórzy na aklimatyzację potrzebują pół roku, a nawet całego sezonu. My w tego chłopaka cały czas wierzymy, bo umiejętności ma naprawdę duże. Inna kwestia jest taka, czy my będziemy potrafili go wykorzystać w drużynie.

Trener doszedł do wniosku, że nie warto trzymać reprezentanta na ławce rezerwowych. Porozmawialiśmy z piłkarzem i jego menadżerem, po czym podjęliśmy decyzję o rozstaniu. Nie upieraliśmy się, żeby został. Na końcu zawsze liczy się interes zawodnika. Wydaje mi się, że jeśli ktoś mu zaufa, odwdzięczy się we właściwy sposób. Natomiast u nas nie miałby szans na grę, ponieważ mamy Gressaka, Możdżenia, Milewskiego, Babiarza i Pawłowskiego. Może gdybyśmy byli w środku tabeli, Vokić by został. W obecnej sytuacji jego pozostanie nie miało sensu.

Jakiego Zagłębia oczekuje pan w meczu z Lechią?

Poza Śląskiem Wrocław i między 20 – 60 minutą w Krakowie graliśmy tak, jak tego oczekiwaliśmy. Dwa razy w meczu z Arką VAR zagrał na naszą niekorzyść, a jednak się podnieśliśmy. W innym meczu VAR pokazał, że karnego być nie powinno, a arbiter i tak go odgwizdał. Grajmy tak jak do tej pory, a jeśli nikt nam nie będzie przeszkadzał, to się utrzymamy.

Ile punktów w rundzie wiosennej straciliście przez decyzje sędziowskie?

Cztery. Wydaje mi się, że z Górnikiem straciliśmy trzy, ponieważ zabrzan już nie było w drugiej połowie. Gdyby był remis, poszlibyśmy za ciosem i zakończyli ten mecz jak z Arką Gdynia albo nawet wyżej. W Krakowie natomiast został odgwizdany rzut karny, którego nie było. Tam więc straciliśmy jedno oczko.

Wyobraża pan sobie, ze Valdas Ivanauskas prowadzi Zagłębie Sosnowiec w 1. Lidze?

Nie wykluczam czegoś takiego, ponieważ praca trenera z drużyną jest odpowiednia. Za wcześniej jednak na podejmowaniu decyzji w tym temacie.

Bartosz Burzyński

Fot. NewsPix

Fot/główne. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...