Kilka miesięcy pracy, zabawa do końca życia

4,5 miesiąca pracy, zwolnienie i oczekiwanie na wielomilionowe odszkodowanie. Slaven Bilić nie przepracował w Arabii Saudyjskiej nawet pół roku, a teraz czeka na 5,5 miliona euro odszkodowania w związku z popisaniem trzyletniego kontraktu. Jakkolwiek spojrzeć, w krótkim czasie ustawił się do końca życia.

Pod koniec września obejmował Al-Ittihad, czyli jeden z najsłynniejszych klubów Bliskiego Wschodu. Trapiony problemami, jasne, ale mimo wszystko mówimy o ośmiokrotnym mistrzu Arabii Saudyjskiej i dwukrotnym zdobywcy tamtejszej Ligi Mistrzów.

Czyli mówimy o klubie, jak na tamtejsze realia, więcej niż solidnym.

Dowód? Wielomilionowe transfery, jakie latem dokonywano. Za 7 mln euro przyszedł Romarinho, za 4,2 Aleksandar Pesic, za 2,3 Thiago Carleto, a – już zimą, najświeższe przykłady – za 10 milionów Aleksandar Prijovic, dalej chociażby Garry Rodrigues z Galatasaray za 9 mln. (dane za transfermarkt.de)

A przecież pamiętajmy, że Prijović – jak podawał Super Express – zarobi w Arabii Saudyjskiej prawdziwą fortunę. 4,5-letni kontrakt rocznie gwarantuje mu 5 milionów euro netto plus naprawdę pokaźne bonusy – 50 tysięcy euro za każde zwycięstwo oraz 25 tysięcy euro za każdego gola. Jeżeli powtórzyłby strzelecki wynik z PAOK-u i przez najbliższe dwa lata zapakował 55 goli, tylko na tym zarobiłby kolejne 2,75 miliona euro.

Mówimy więc o klubie, który płaci niemało. Ale i o klubie, który – w związku z tym, że płaci niemało – ma problemy. Łukasz Gikiewicz podawał, że między zawodnikami miejscowymi a obcokrajowcami dochodziło do rękoczynów, czego powodem mogły być kolosalne różnice w pensjach.

Czyli mamy klub, który sporo płaci, ale i klub, w którym brakuje atmosfery.

Bilić przejmował drużynę pod koniec września, ale wyniki poprawił nieznacznie.

Z powodu zwolnienia płakał jednak nie będzie. Jeszcze raz – czeka na odszkodowanie, które wynosi 5,5 mln.

Cóż, w życiu trzeba umieć się ustawić.

Fot. Newspix.pl