Reklama

Kamil Stoch odleciał! Okurayama z nowym rekordem

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

26 stycznia 2019, 10:51 • 3 min czytania 0 komentarzy

Lider polskiej kadry w Japonii walczył z przeziębieniem. Wczoraj odpuścił serię treningową, wziął udział jedynie w kwalifikacjach, w których lepszy od niego był tylko Stefan Kraft. Dzisiejszy konkurs zakończył się… tak samo. Austriak wygrał, Polak był drugi. Ale ozdobą konkursu był bez wątpienia drugi skok Stocha – fenomenalne 148,5 metra, o 4,5 m dalej niż dotychczasowy rekord skoczni! Może Kamil powinien chorować regularnie?

Kamil Stoch odleciał! Okurayama z nowym rekordem

Karty w dzisiejszych zawodach rozdawał wiatr. Większość zawodników mogła daleko odlecieć właśnie dzięki podmuchom pod narty. Z tego też powodu organizatorzy kilkukrotnie obniżali belkę startową. Od czasu do czasu jednak na skoczni robiło się zupełnie cicho, a wtedy biada temu, kto akurat oddawał swoją próbę. Przekonał się o tym Dawid Kubacki, który i tak miał szczęście, bo wszedł do drugiej serii. W niej zresztą poprawił swoją pozycję i zawody zakończył ostatecznie na 15. miejscu. Nie żeby była to lokata, która przesadnie nas cieszy, ale w takiej sytuacji dobre i to.

Tym bardziej, że do drugiej serii i tak nie weszło dwóch Polaków. Kuba Wolny po prostu nie odleciał, a Maciej Kot popełnił standardowy błąd przy wyjściu z progu – przekręcił swoją sylwetkę w locie, przez co, gdy dostał boczny podmuch, już po chwili musiał lądować. Jeszcze przed linią setnego metra, której nie przekroczył jako jedyny zawodnik w konkursie. Trudno uwierzyć, że ten sam gość dwa lata temu wygrywał na tej skoczni. Inni Polacy? 27. miejsce w konkursie zajął Stefan Hula, któremu chyba wreszcie udało się ustabilizować formę. Nie na poziomie z zeszłego sezonu, ale na wystarczającym do tego, by regularnie punktować. Piotr Żyła z kolei skończył tuż za dziesiątką, na 11. pozycji.

Wszystko to jednak zbledło przy skoku Kamila Stocha, który rozbudził nas skuteczniej niż najmocniejsza nawet kawa. Przyznamy szczerze, że w trakcie lotu widzieliśmy już Kamila opuszczającego zeskok na noszach, bo wyglądało, że powtórzy to, co w zeszłym roku zrobił Kobayashi – poleci za daleko i mocno przydzwoni o zeskok. Ale Polak to absolutny mistrz w swoim fachu i tym skokiem tylko to potwierdził. Mimo że odleciał o 4,5 metra za dotychczasowy rekord (należący do Stefana Krafta i… Maćka Kota) to wylądował znakomicie, ani na chwilę nie będąc blisko upadku. To lot, który śmiało moglibyśmy przyrównać do skoków Małysza z Trondheim czy Willingen. W tym przypadku za głowy łapaliśmy się my, Kamil Stoch za serce, a Stefan Horngacher podskoczył.

Reklama

Konkurs wygrał jednak Stefan Kraft, w dużej mierze przez to, że przed jego próbą osłabł wiatr i obniżono belkę. Wobec takich okoliczności (i z lepszymi notami za styl) wystarczyło mu 137 metrów do tego, by pokonać Stocha o niemal dziesięć punktów. Inna sprawa, że nie zrobił tego żaden z pozostałych rywali (a Kamil po pierwszej serii był szósty) i po chwili mogliśmy cieszyć się z podium naszego reprezentanta. Równocześnie niepokoi nas jednak rosnąca forma Krafta, który już dwa lata temu pokazał, że doskonale wie, jak przygotować się na mistrzostwa świata.

W generalnej klasyfikacji Austriak jest już trzeci, tuż za Stochem. Strata obu do Kobayashiego w dalszym ciągu jest ogromna, ale Japończyk zaczyna nieco falować z formą. Wciąż jednak dogonienie go wydaje się na tyle niemożliwą do zrealizowania misją, że spróbować to zrobić mógłby chyba jedynie Tom Cruise.

Fot. Newspix 

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Formuła 1

Red Bull z nowym kierowcą! Szef zespołu szczery do bólu: “Trudno było patrzeć”

Kamil Warzocha
3
Red Bull z nowym kierowcą! Szef zespołu szczery do bólu: “Trudno było patrzeć”

Inne sporty

Inne sporty

Były trener kadry Polski skazany za seksaferę. “Po zamroczeniu następowała próba gwałtu”

Szymon Janczyk
49
Były trener kadry Polski skazany za seksaferę. “Po zamroczeniu następowała próba gwałtu”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...