Nie dostał Złotej Piłki, odpowiedział najlepiej, jak tylko mógł. Zamiatając w kolejnych tygodniach, jak to zresztą w ostatnich latach bardzo często miał w zwyczaju. Lionel Messi po prostu musiał zostać zawodnikiem grudnia.
Warto było na niego czekać. Jurgen Klopp ociągał się z wprowadzeniem go do pierwszego składu, ale widać, że był w tym jakiś plan. Fabinho to dziś jeden z najważniejszych graczy wciąż niepokonanego w lidze Liverpoolu, mający już na koncie genialne spotkanie z Manchesterem United, gdy słał fenomenalne podania nad głowami obrońców Czerwonych Diabłów i dominował w środku pola. Ale cały miesiąc w jego wykonaniu był naprawdę dobry.
Miejsce w TOP30 wygrał sobie świetnym początkiem miesiąca w Sassuolo. Najpierw absolutnie zdominował środek pola w starciu z Fiorentiną, zaliczając pięknego gola i asystę, później przeciwko Frosinone rozegrał mecz kompletny jako pomocnik typu box-to-box, zaliczając asystę przy golu Domenico Berardiego, a także zagrywając w taki sposób, że rywal wpakował piłkę do własnej bramki. Dwa mecze pauzy nie wybiły go z rytmu, był jedynym jasnym punktem Sassuolo w przegranym 2:6 meczu z Atalantą na zakończenie roku – to do niego należały obie bramki dla gospodarzy.
Z miesiąca na miesiąc coraz łatwiej zrozumieć, dlaczego o jego odejściu z Manchesteru City było tak głośno. Sancho to po prostu złoty chłopak. Jako jeden z pięciu piłkarzy Bundesligi znalazł się w dwóch jedenastkach tygodnia Kickera w grudniu – za spotkania przeciwko kluczowym rywalom – temu derbowemu, Schalke, oraz temu będącemu najbliżej w lidze, a więc Gladbach.
Bardzo solidny miesiąc, z zaledwie jednym meczem z pustym przebiegiem. W ostatniej kolejce Ligi Mistrzów gol i dwie asysty z Crveną Zvezdą, w lidze gole z Bordeaux i Nantes, asysta ze Strasbourgiem. Brakło czegoś w pucharowym starciu z Orleans, które jednak paryżanie wygrali i tak 2:1.
5 bramek nie daje “Lewemu” pierwszego miejsca nawet wśród polskich napastników grających w TOP5 ligach Europy. Ale dla Bayernu nie liczy się to, że przebił go Milik. Dla Bawarczyków najważniejszy jest fakt, że gdy bramki Polaka były potrzebne – jak na przykład w starciu z Ajaksem w ostatniej kolejce Ligi Mistrzów – on je zdobywał.
Bramką pożegnał Jose Mourinho, dwiema przywitał Ole Gunnara Solskjaera. Trudno mu było w tym miesiącu cokolwiek zarzucić – owszem, to zawodnik, który ma swoje ograniczenia i który pewnie już ich nie przeskoczy, drugim Cristiano Ronaldo czy Erikiem Cantoną nie będzie, ale nadal dla Manchesteru United bardzo wartościowy. Uratował remis z Arsenalem, resztki honoru z Liverpoolem, przystemplował wygraną nad Cardiff.
Jego bramka przyniosła komplet punktów przeciw niezłomnemu aż do 90. minuty Burnley, pozostałe dwa trafienia były ozdobą spotkań przeciwko Evertonowi i Bournemouth. Jest dla tego zespołu po prostu niezastąpiony. Wizja, kreatywność, umiejętność wypatrzenia Kane’a, Sona, Allego, ale i wejścia w pierwszą linię, by zaskoczyć obronę rywali – on wszystko to ma.
Ileż to już razy nastolatek ratował Milanowi tyłek? Trudno zliczyć. W połowie grudniowych meczów ofensywa Milanu była mniej więcej tak skuteczna jak defensywa Zagłębia Sosnowiec, Włoch nie mógł się więc pomylić, jeśli Rossoneri chcieli ugrać choć punkt z Torino, Bologną czy Frosinone. Za występ przeciwko Bykom z Turynu wybrany do jedenastki tygodnia FIFA Ultimate Team, za starcie z Frosinone – do jedenastki tygodnia Serie A przez forzaitalianfootball.com. Obronił 19 z 22 strzałów oddanych w kierunku jego bramki. Zabrakło go w grudniu tylko w meczu z Olympiakosem (w Lidze Europy nie grał wcale) – Milan stracił trzy gole i tym samym awans do fazy pucharowej.
Byłby wyżej gdyby nie kompromitujący występ z Liverpoolem, gdy ponad połowa jego kontaktów z piłką w pierwszej połowie to były zagrania od środka boiska po straconych bramkach. No i starcie z United, kiedy gola nie zdobył. Mimo tej rysy trudno jednak jakkolwiek Aubę krytykować. Asystował przy jedynym golu z Huddersfield, strzelił jedyną bramkę Arsenalu w starciu z Brighton, a także dwie z trzech przeciwko Burnley. No i dał popis w derbach z Tottenhamem – dwa gole i asysta w wygranym 4:2 meczu.
Bodaj jedyny, który nie zawiódł w ekipie Manchesteru City w minionym miesiącu. Zdobył obie bramki przeciwko Hoffenheim na zakończenie fazy grupowej Ligi Mistrzów, zaliczył dwie wyborne asysty w starciu z Evertonem w lidze, po 40 minutach gry złamał także opór Watfordu.
Niezastąpiony dla Borussii Dortmund. Fenomenalny w starciu z Werderem, z asystą przy pierwszym golu w derbach Zagłębia Ruhry, autor zwycięskiej bramki w bitwie na szczycie między dwiema Borussiami, ze zdobyczą w 4 z 5 grudniowych meczów.
Jeden z najlepszych transferów 2018 roku. Sprowadzony z Lazio Anderson błyskawicznie wkomponował się w drużynę West Hamu. Do tego stopnia, że dziś wyjmując go z tej ekipy, odejmuje się jej kilkadziesiąt procent jej wartości. I to bardziej 50 niż 20. W zasadzie w pojedynkę rozłożył na łopatki Southampton, strzelił decydującego w końcowym rozrachunku o zwycięstwie gola przeciwko Crystal Palace, jego asysta złamała po 17 minutach gry defensywę Fulham w wygranym 2:0 spotkaniu na Craven Cottage.
Co drugi mecz ligowy – rewelacja. Miesiąc zaczął od dwóch asyst z Southampton, później nic z Arsenalem. Gol i dwie asysty z Fulham – zero z Liverpoolem. Gol z Cardiff – bez bramki lub asysty z Huddersfield. I na koniec bramka i asysta z Bournemouth. Po drodze jeszcze trafienie w Champions League z Valencią. Ole Gunnar Solskjaer jest na Old Trafford wciąż bardzo krótko, ale już wie, że na Rashforda będzie mógł zawsze liczyć. Coś nam się wydaje, że nie tylko w parzystych kolejkach.
Złośliwi mówią, że to najlepszy napastnik, który nie strzela goli. Życzliwi – że arcyważna zębatka w ofensywnej machinie Jurgena Kloppa. Tym pierwszym najlepiej odpowiedział w meczu z Arsenalem. Hat-trick i pozamiatane. Oprócz tego? Gol z ławki z Burnley na 2:1, a także asysty z Bournemouth i Manchesterem United. Świetne dni Brazylijczyka.
We wszelakich jedenastkach tygodnia w grudniu gościł regularnie. No nie ma w tym przypadku. Geniusz Francuza dawał w tym sezonie Atletico masę punktów. Wszystkie trzy gole w meczu z Valladolid (3:2) padły przy jego udziale, zdobył jedyną bramkę w starciu z Espanyolem, a także drugą – na 2:0 w 87. minucie – z Alaves.
Dwie jedenastki tygodnia Bundesligi, pięć ligowych bramek, trzy rewelacyjne występy. Gladbach rozłożył na łopatki sam (2 gole, 2:0), podobnie jak Mainz (2 gole, asysta, 4:1). Aż trudno uwierzyć, że gość ma dopiero 22 lata, już bowiem dobił do 58 goli i 27 asyst w lidze niemieckiej.
Długo będzie się za nim ciągnęło nieudane wykończenie w meczu z Liverpoolem, które kosztowało Napoli awans z grupy Ligi Mistrzów. Zamiast mierzyć się z Bayernem, Włosi będą walczyć w Lidze Europy z FC Zurich. Mimo to Polak był jednak najlepszym piłkarzem swojego zespołu w grudniu. Wielka szkoda, że teraz czeka nas krótka przerwa od rozgrywek Serie A, bo Milik konkretnie się rozkręcił. Strzelał w 4 z 5 ligowych meczów, dwukrotnie zaliczając dublet – z Bologną i Frosinone. W starciu z Cagliari uratował wygraną w ostatniej minucie przepięknym strzałem z wolnego.
Pogba jednak potrafi grać fenomenalnie. I to w kilku meczach z rzędu. Kto by pomyślał! Odejście Jose Mourinho na dobre odblokowało Francuza, który z meczu na mecz wygląda coraz bardziej jak gość wart ponad stu milionów euro. Długo na takiego Pogbę czekaliśmy, w tym momencie jest jednym z najlepiej dysponowanych zawodników na świecie. Strzela, asystuje, rozgrywa, słowem: zachwyca. Od momentu przyjścia do Manchesteru United Ole Gunnara Solskjaera, jego bilans to 4 gole i 3 asysty. W 3 meczach.
Popisem Tadicia był mecz z Bayernem Monachium, jedno z najlepszych spotkań, jakie obejrzeliśmy w tym miesiącu. Dwa gole, ogromny wkład w widowiskowość tegoż spotkania. Ajax skończył rozgrywki grupowe w Lidze Mistrzów bez porażki, a przecież mierzył się i z Bayernem, i z Benfiką, i z AEK Ateny. Tadić był też czołową postacią w lidze – wypracował kolegom dwa gole w meczu ze Zwolle, strzelił po bramce w starciach ze Zwolle, De Graafschap i Utrechtem.
Trudno zliczyć, ilu naczytaliśmy się już statystyk porównujących obronę Liverpoolu przed przyjściem Virgila Van Dijka i po jego transferze z Southampton. Holender sprawił, że Liverpool jest nie do sforsowania w tyłach, z wyjątkiem sytuacji naprawdę sporadycznych, kiedy zawsze jest jeszcze Alisson Becker. Tylko trzy stracone gole Liverpoolu w ostatnim miesiącu 2018 roku to w ogromnej mierze jego zasługa. A dołożył jeszcze od siebie: gola z Wolves, asystę z Burnley i kiks, który zamienił się w zagranie decydujące w dużej mierze o wyniku derbów miasta Beatlesów.
W lidze Juventus zachował czyste konta w 4 z 6 meczów, stracił zaledwie trzy gole, w czym ogromna zasługa Chielliniego. Odpoczywał, gdy Juventus grał w Bernie – dwie stracone bramki, jedyna porażka w tym miesiącu. Za mecz z Fiorentiną został przez portal forzaitalianfootball.com wybrany zawodnikiem kolejki, za starcie z Interem – do jedenastki kolejki. Z wiekiem coraz lepszy.
Niesamowicie Fabio Quagliarella nadrabia stracony czas. Jego piłkarska historia jest historią w dużej mierze tragiczną, bo Quagliarella zakochany w Napoli nigdy nie rozwinął w pełni skrzydeł na San Paolo, zmagając się z uprzykrzającym mu życie na każdym kroku stalkerem. Stalkerem, którym okazał się… oficer neapolitańskiej policji zajmujący się sprawą tegoż stalkera. Dziś napastnik ma to już dawno za sobą i to widać. W grudniu strzelał w każdym meczu, w jakim zagrał – zaczął od dubletu z Bologną, skończył na trafieniu przeciwko Juve. Sampdoria w dużej mierze dzięki niemu zanotowała w minionym miesiącu bilans złożony z 4 zwycięstw, 1 remisu i zaledwie 1 porażki.
Jedyny, decydujący gol w derbach Turynu. Dwa trafienia w wyrównanym meczu z Sampdorią, który mógł się skończyć każdym wynikiem, ale zakończył się zwycięstwem Juve. Wyrównująca bramka w ostatnim kwadransie spotkania z Atalantą, która uratowała Starej Damie status niepokonanej w lidze. Do tego asysta, jedenaście kluczowych podań i… nowy, lukratywny kontrakt Juventusu z Adidasem. Trudno bowiem nie wiązać niemal dwukrotnej podwyżki względem poprzedniej umowy z faktem, że jeden z dwóch najwybitniejszych aktywnych piłkarzy na świecie został graczem Bianconeri.
Koszmar Arkadiusza Milika, zasłużony numer jeden w kwestii obecności Liverpoolu w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Alisson wybronił w grudniu 22 z 25 uderzeń lecących w kierunku bramki The Reds, w tym to najważniejsze – z Napoli w doliczonym czasie gry meczu szóstej kolejki fazy grupowej Champions League. 8 meczów, 5 czystych kont, 3 pozostałe spotkania ze straconą bramką w każdym. Brazylijczyk udowadnia, że ani pół funta wydane na jego sprowadzenie nie było kasą wrzuconą w błoto. I nie zmienia tego fatalna interwencja przy dośrodkowaniu, która dała gola Manchesterowi United – i tak The Reds wygrali 3:1.
W grudniu przekroczył granicę stu bramek dla Chelsea, zapowiedział, że chce zostać legendą klubu, czym nieco uspokoił kibiców zmartwionych, że lada moment go przy Stamford Bridge zabraknie. Wobec braku klasowego snajpera, Maurizio Sarri postanowił z Hazarda zrobić dziewiątkę w stylu Driesa Mertensa, co póki co wychodzi naprawdę dobrze – na tej pozycji zaliczył dwie asysty w wygranym 2:0 meczu z Manchesterem City, gola i asystę w wygranym 2:1 starciu z Brighton, strzelił też obie bramki w wygranym starciu z Watfordem. Na lewym skrzydle zagrał z kolei z Bournemouth w Carabao Cup i – cóż za zaskoczenie – zdobył zwycięską bramkę.
Jeden z zaledwie czterech zawodników z TOP5 lig europejskich, który zaliczył dwucyfrówkę w klasyfikacji kanadyjskiej, pozostali trzej są na podium. Kane jest w rewelacyjnej formie, jak zresztą rok temu w grudniu, kiedy zanotował dwa hat-tricki na przestrzeni czterech dni. Teraz jednego tak spektakularnego występu nie było, był zaś udział przy bramce w 8 z 9 spotkań, z jedynym pustym przebiegiem w meczu z Leicester City. W którym wszedł na boisko na 16 minut.
Gian Piero Gasperini doskonale wie, jak pracować ze snajperami. Pod jego okiem 24 gole w jednym sezonie ligowym zdobywał Diego Milito, u niego w Genui sezon życia rozegrał Leonardo Pavoletti. Teraz Gasperini działa cuda z Duvanem Zapatą. Kolumbijczyka oczywiście nikt o brak talentu przed sezonem nie podejrzewał – w końcu ustrzelił dwucyfrówkę i dla Udinese 16/17, i dla Sampdorii 17/18. Ale czy ktokolwiek mógł się spodziewać, że do dyszki dobije jeszcze przed Nowym Rokiem? Że w jeden kalendarzowy miesiąc ustrzeli dziewięć goli? Że będzie głównym odpowiedzialnym za wyrwanie punktów Juventusowi (2 gole w zremisowanym 2:2 meczu), zwycięstwo z Lazio (jedyny gol w spotkaniu) czy pokonanie Udinese 3:1 na wyjeździe (hat-trick)?
Ależ będzie Koreańczyka w takiej formie brakować Tottenhamowi, gdy ten już wkrótce wyjedzie na AFC Cup… Najpiękniejszym momentem tego sezonu dla Sona było oczywiście wygranie Igrzysk Azjatyckich, dzięki czemu skrzydłowy jest zwolniony ze służby wojskowej, ale niemal równie piękne chwile przeżywał w grudniu. Dublety z Evertonem i Bournemouth, gol w derbach w Carabao Cup z Arsenalem, trafienia z Southampton i Leicester. W tym momencie nie można w ekipie Kogutów wskazać nikogo będącego w lepszej formie niż Son.
W poprzednim sezonie po 20 kolejkach miał na koncie 15 goli, teraz ma „tylko” 13. I już pojawiały się przecież głosy, że takiego roku już mieć nie będzie. Salah jednak w grudniu z pełną mocą pokazał, że takie stwierdzenia były mocno przesadzone. Trzy ostatnie mecze w 2018 to po golu i asyście w każdym, wcześniej był też hat-trick na Vitality Stadium w Bournemouth. Jeśli wrzucać mu kamyczek do ogródka, to za brak trafień w starciach z Evertonem i Manchesterem United. Tylko co z tego, jeśli koledzy i tak potrafili go wyręczyć, a on w międzyczasie dał swojej drużynie awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów, zdobywając decydującą o wszystkim bramkę z Napoli?
Kosmita. Ileż to razy trzeba było powtarzać to określenie w kontekście Messiego? Zagrał w zaledwie czterech spotkaniach ligowych od początku do końca, w starciu pucharowym z Leonesą nie było sensu dorzucać mu meczowych obciążeń, a z Tottenhamem wszedł dopiero na końcówkę i tak nic nieznaczącego dla Barcelony starcia. A i tak wypracował dwucyfrową liczbę goli. Popis w starciu z Levante (3 gole i 2 asysty w wygranym 5:0 meczu w stolicy Lewantu), do tego znakomite występy z Celtą (gol i asysta) oraz Espanyolem (2 gole i asysta). Najskromniej było z Villarrealem – „tylko” asysta. Pustych przebiegów w meczach, które rozpoczynał w wyjściowym składzie? Brak. Swoją drogą niesamowity jest jego ligowy bilans – zagrał w 15 meczach, tylko dwa razy ani nie strzelił gola, ani nie miał asysty.
***
W klasyfikacji rocznej wygrywa więc ten, który w grudniu pozamiatał tak, że można jeść z podłogi. Wygrał w styczniu i grudniu, był na podium za marzec i kwiecień, znalazł się poza zestawieniem wyłącznie w lipcu, bo Argentyna pożegnała się ostatniego dnia czerwca z mundialem. Messi został w tym roku też najlepszym strzelcem na świecie, kończąc na liczbie 51.
Kolejne stopnie podium okupują Ronaldo i Mbappe. Tu też bez zaskoczenia. Jeden to stary mistrz, drugi to młody wilk atakujący stary ład i próbujący dorównać Messiemu i CR7. A że jak na jego wiek idzie mu nieźle, pisaliśmy TUTAJ (KLIK!).
Dopiero 10. miejsce dla zdobywcy Złotej Piłki, Luki Modricia. Tu także trudno się dziwić – wybierający w plebiscycie kierowali się całokształtem, na który przepotężny wpływ miał mundial. U nas podczas turnieju Modrić dwa razy załapał się na podium Piłkarza Miesiąca, dwa razy był w zestawieniu również, gdy Real Madryt szedł po zwycięstwo w Champions League.
Polacy? Lewandowski bardzo wysoko – na 11. miejscu, zaraz za Modriciem. 48. jest Krzysztof Piątek, 93. Arkadiusz Milik, 189. Wojciech Szczęsny. Łącznie w Piłkarzu Miesiąca sklasyfikowaliśmy w tym roku 195 piłkarzy.