Reklama

Old Firm Derby wreszcie dla Rangersów. Gerrard zasypał dziurę

redakcja

Autor:redakcja

30 grudnia 2018, 15:20 • 4 min czytania 0 komentarzy

Jakiś czas temu wróciła normalność i Old Firm Derby fani w Glasgow mogą oglądać kilka razy w roku. Po latach błąkania się po niższych ligach Rangersi znów wylądowali Premiership i nie muszą śledzić zza miedzy sukcesów Celtiku. Banda Stevena Gerrarda w sobotę stanęła do walki z The Bhoys jak równy z równym. I tę walkę wygrała.

Old Firm Derby wreszcie dla Rangersów. Gerrard zasypał dziurę

Długi, zwiedzanie stadioników po niższych ligach, znów długi, w międzyczasie awanse, odbudowa i wreszcie powrót do szkockiej ekstraklasy. Natomiast oczywistym jest, że samo ponowne wejście do Premiership nie było punktem docelowym, do którego dążyli ludzie związany z The Gers. Nie chcieli po prostu “być” w ekstraklasie. Chcieli rzucić wyzwanie odwiecznemu wrogowi, którego nienawidzi się po tej stronie Glasgow od lat. I który pod nieobecność Rangersów zgarniał mistrzostwo za mistrzostwem. Teraz zespół Stevena Gerrarda stanął na nogi, nie chwieje się już przy drobnym wietrze i może wystartować z zielono-białymi do równorzędnej walki.

A smaku ligowego zwycięstwa w derbach kibice The Gers mogą już nie pamiętać, bo po raz ostatni na poziomie ekstraklasy pokonali Celtic sześć lat temu. Od tego czasu wyniki starć Old Firmy wyglądały tak:

– 5:1 dla Celtiku,
– 2:1 dla Celtiku,
– 1:1,
– 2:0 dla Celtiku,
– 0:0,
– 3:2 dla Celtiku,
– 1:0 dla Celtiku,
– 5:0 dla Celtiku,
– 5:1 dla Celtiku,
– 3:0 dla Celtiku.

Do tego bolesne porażki 0:4 i 0:2 w Pucharze Szkocji. Kibice z Ibrox przechodzili przez baaardzo trudne miesiące. Lata na wygnaniu miały zostać okupione sukcesami po powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej, a tu czekały miesiące upokorzeń ze strony największego rywala. Ale wczoraj wreszcie nadszedł czas na rewanż. Rangers ograli u siebie Celtic 1:0. Skromnie, bo skromnie, ale przy takiej tęsknocie za trumfem nikt nie będzie narzekał na styl.

Reklama

A to starcie miało przecież dodatkowy smaczek związany z trenerami obu ekip. Old Firm Derby ogłoszono spotkaniem starych znajomych – Steven Gerrard był przecież kapitanem Liverpoolu Brendana Rodgersa. Legenda “The Reds” w swojej biografii skrytykowała ówczesnego trenera – Gerrard miał żal do Rodgersa za posadzenie go na ławce w meczu Ligi Mistrzów z Realem (“poczułem wtedy, że nadszedł czas na zmiany”), krytykował za przesadną wiarę w siebie (“przed kluczowymi meczami Brendan był zbyt pewny zwycięstw, to źle wróżyło”). Szkoleniowiec Rangers oczywiście przed meczem cały konflikt wyciszał, ale media pompowały ten wątek przez cały tydzień. – Wykonuję swoją robotę bez względu na to, kto kieruje Celtikiem. Nie chodzi o to, by dowalić Brendanowi. Chodzi o to, że próbujemy ponownie konkurować z Celtikiem. W ostatnich latach nie byliśmy dla nich wystarczająco konkurencyjni, a moim zadaniem jest zlikwidowanie dystansu, który do nich mamy. Chcę, by fani byli zadowoleni – mówił Gerrard.

Anglik po ostatnim gwizdku mógł czuć satysfakcję z dobrze wykonanego zadania. Wreszcie Rangersom udało się być zespołem równorzędnym dla Celtiku. To nie był taki mecz, jak ten po powrocie The Gers do elity, gdy przez 90 minut nie oddali choćby jednego celnego strzału. Tym razem oglądaliśmy starcie zacięte, w którym zdecydował jeden gol – Ryana Jacka w 31. minucie spotkania. Gerrard po skończonym meczu ustawił się przy tunelu prowadzącym do szatni i wyściskał każdego ze swoich piłkarzy.

Ale nie myślcie, że samo spotkanie było tak grzeczne, jak przedmeczowe wypowiedzi trenera pretendentów. Już po dziesięciu minutach oba zespoły mogły grać w dziesiątkę, ale sędzia tego starcia wyjątkowo wysoko ustalił sobie pułap czerwonej kartki. W drugiej minucie spotkania Alfredo Morelos poczęstował Scotta Browna soczystym kopniakiem w jaja (nie zobaczył za to nawet żółtej kartki):

A chwilę później ten sam Brown w ramach rewanżu prawie urwał rywalowi nogę:

Reklama

I żeby było zabawniej – w tym starciu nie obejrzeliśmy żadnej czerwonej kartki (w końcówce Morelos podeptał jeszcze jednego z przeciwników), a sędzia napomniał zaledwie czterech piłkarzy. Wiecie, “derby rządzą się swoimi prawami”. Niemniej Rangersi schodzili z boiska zwycięzcy, co nie tylko daje im wyjście spod jarzma permanentnych derbowych porażek, ale i zbliżyło do przerwania dominacji Celtiku w Premiership. Zażarci rywale zrównali się w tabeli – oba kluby mają po 42 punkty, ale Celtic rozegrał o jeden mecz mniej. Natomiast Gerrard nie rzucał słów na wiatr – luka między The Bhoys i The Gers została zasypana.

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...