Reklama

Obrona Górnika istnieje tylko teoretycznie? Za dużo powiedziane!

red6

Autor:red6

22 grudnia 2018, 20:18 • 3 min czytania 0 komentarzy

Za nami ostatnie ekstraklasowe starcia w tym roku, więc za chwilę ruszy lawina wszelkich podsumowań. Jedno rozstrzygnięcie możemy wam zdradzić nawet już teraz. Najsłabszy piłkarz w lidze? Prawy obrońca Górnika Zabrze, niezależnie od tego, czy jest nim Adam Wolniewicz, Przemysław Wiśniewski czy Kacper Michalski. Nawet gdyby można było zebrać od nich trzech nieliczne atuty i stworzyć z tego jednego piłkarza, prawdopodobnie nie nadawałby się on na poziom ekstraklasy. 

Obrona Górnika istnieje tylko teoretycznie? Za dużo powiedziane!

Niebywałe. Pierwszy ma u nas średnią ocen 3.67, drugi na poziomie 2.63 (!), a trzeci z wynikiem 3.10 jest pomiędzy. Łącznie panowie zaliczyli w tym sezonie może 15 udanych zagrań. Już przed dzisiejszym meczem z Lechią było wiadomo, że Górnik będzie miał problem. No bo – po pierwsze – po lewym skrzydle w Gdańsku biega prawdopodobnie najlepszy piłkarz w lidze, no a po drugie – za plecami Haraslina jest Mladenović, prawdopodobnie najlepszy lewy defensor ligi, który uwielbia pohasać w ofensywie.

No musiało być trudno, ale to, co zobaczyliśmy, przerosło nasze najśmielsze oczekiwania.

Defensywny koszmar zaczął się już w 2. minucie meczu, gdy Haraslin założył Wolniewiczowi siatkę i pognał do końcowej linii. Wyłożył piłkę Sobiechowi, ale ten nie poradził sobie z obecnością Gryszkiewicza. Na zegarze nie było jeszcze 10. minuty, gdy Słowak po przytomnym zagraniu Wolskiego uruchamiał Mladenovicia. Strzał był beznadziejny, ale prawie pewne było też, że za moment Lechia się poprawi. No i w 13. minucie słabo zachował się przed swoim polem karnym Żurkowski, Wolski dograł do Haraslina, Słowak strzelił, a Loska odbił piłkę przed siebie, w duet Bochniewicz-Sobiech. Skończyło się to wbiciem piłki do siatki przez tego drugiego.

Reklama

Jeśli myślicie, że w dalszej części meczu było z Górnikiem lepiej, no to jesteście naiwni. Było gorzej. Lechia złapała frajera i go klepała tak, jak na lidera przystało. To właśnie po drugim golu gdańszczan Marcin Brosz schował twarz w dłoniach. Był początek drugiej połowy, Makowski posłał długą piłkę w pole karne. Nikt nie zawalczył o nią z Wolniewiczem, a ten… wyłożył futbolówkę pod nogi Wolskiego. Absurdalne zachowanie. Chyba tylko kibice, którzy urządzili sobie Sylwestra mogą wiedzieć, co było w głowie obrońcy. Podobny poziom. Jakby tego było mało, trzy minuty później stratę zaliczył Gryszkiewicz, a fajną kontrę rozkręcili Makowski z Sobiechem. Skończył ją Mladenović. Na dokładkę gola strzelił głową nie najlepszy dziś Flavio, oczywiście był to kolejny prezent.

Wybaczcie, że nie będziemy opisywać wszystkich pozostałych groźnych akcji Lechii i Górnika (w tym wypadku powinniśmy użyć liczby pojedynczej), ale szkoda czasu. Jeśli ktokolwiek myślał, że Brosz z tych ludzi w przerwie zimowej zrobi mocny Górnik, no to został brutalnie sprowadzony na ziemię po raz kolejny. Potrzeba jakości, dużo jakości z zewnątrz, bo w drużynie jest jej dziś tyle co mięsa w tanich parówkach. A Lechia? Trzy punkty przewagi nad Legią i aż dziewięć nad Lechem i Jagiellonią. Kapitalne spuentowali bardzo udaną rundę ludzie Stokowca.

[event_results 549892]

Najnowsze

Anglia

Newcastle nie znalazło sposobu na Fabiańskiego. Kolejne czyste konto Polaka

Aleksander Rachwał
1
Newcastle nie znalazło sposobu na Fabiańskiego. Kolejne czyste konto Polaka

Komentarze

0 komentarzy

Loading...