Reklama

Piątek nie zapomniał jak się strzela karne, ale Genoi to nie pomogło

redakcja

Autor:redakcja

06 grudnia 2018, 21:06 • 2 min czytania 0 komentarzy

Dwa mecze, sześć goli – oto dorobek Krzysztofa Piątka w Coppa Italia. I lepszy już nie będzie: Genoa odpadła z trzecioligowym Virtusem Entella mimo trzech skutecznie wykonanych jedenastek Polaka, dwóch w regulaminowym czasie gry, jednej w serii karnych.

Piątek nie zapomniał jak się strzela karne, ale Genoi to nie pomogło

To ósmy kolejny mecz Genoi bez zwycięstwa. Wygranej ostatnio zasmakowali jeszcze we wrześniu. Bilans prezentuje się tak:

7 października: 1:3 z Parmą
20 października 1:1 z Juve
28 października 2:2 z Udinese
3 listopada 0:5 z Interem
10 listopada 1:2 z Napoli
25 listopada 1:1 z Sampdorią
2 grudnia 1:2 z Torino
6 grudnia odpadnięcie z Virtusem Entellą w Coppa Italia

Trudno powiedzieć, czy kibice mogą mieć do Piątka pretensje. Owszem, przydałby się gol z gry, okazje były. Ale trzy razy celnie trafić z jedenastki – też sztuka, nie wierzycie, zapytajcie Martina Palermo. Poza tym linia obrony prezentowała się na tyle niepewnie, że rywal przedzierał się w pole karne, przez co reprezentant Serie C dwukrotnie wychodził na prowadzenie. Genoa odpowiadała pewnie wykonanymi jedenastkami Piątka.

Reklama

via Gfycat

via Gfycat

Druga bramka, strzelona na pięć minut przed regulaminowym czasem gry, doprowadziła do dogrywki. Raptem po jej trzech minutach Piątek huknął w poprzeczkę. Szukał gola, a koledzy szukali jego – to było ewidentne od samego początku, bo Polak był bardzo aktywny. Potrafił wywalczyć wysoko faul (piąta minuta, rzut wolny Madeirosa tuż przed linią szesnastego metra), nie obijał się przy pressingu, a przede wszystkim strzałów, nawet bez udziału kolegów – 25 minuta, futbolówka odebrana Zigrossiemu, potężna bomba ledwo obroniona przez golkipera Entelli. Owszem, zmarnował piłkę meczową w 93 minucie, kiedy partnerzy wyłożyli mu piłkę, a on strzelił obok bramki, ale nie była to też aż tak czysta sytuacja.

Byliśmy przekonani, że gol na 3:2 – znowu karny, ale tym razem dla Genoi strzeli Lapadula – wyjaśni mecz. Entella prezentowała się ambitnie, ale opadała z sił. I chyba podobne przekonanie zgubiło Genoę. Grali nonszalancko. Nie twierdzimy, że gra na czas z trzecioligowcem u siebie to optymalne rozwiązanie, ale przy chwiejnej postawie defensorów trzeba było zachować więcej zachowawczości. Tymczasem Genoa ruszała znacznymi siłami do przodu i w ostatnich sekundach została pokarana kontrą.

3:3. W serii jedenastek – Polak, zgodnie z nazwiskiem, strzelał jako piąty – Piątek popisał się własną interpretacją słynnego karnego Zazy, ale wszystko zakończyło się pomyślnie. Niestety nie dla jego drużyny, która w karnych przegrała 6:7. Co tu kryć – wstyd. Z trzecioligowcem mieli obowiązek wygrać, a tymczasem nawet nie potrafili nic trafić z gry, by ostatecznie przegrać wojnę nerwów. Genoa ma poważny problem.

Reklama

Genoa – Virtus Entella 3:3 (karne 6:7)

Piątek 27 (karny), 86 (k), Lapadula 110 (k) – Icardi 20, Icardi 83, Adorjan 120

Fot. Newspix

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...