Reklama

Kiedy metamorfoza wjedzie na grubo – pierwszy gol nogą Łukasika w Polsce!

redakcja

Autor:redakcja

06 grudnia 2018, 15:24 • 4 min czytania 0 komentarzy

Chyba nikt nie mógł się spodziewać, że Lechia Gdańsk aż tak wystrzeli w tym sezonie, bo przecież nad biało-zielonym morzem nie przeprowadzono jakichś spektakularnych transferów, a ekipa, która została, w poprzednim sezonie grała nieprzyzwoity długimi momentami piach. Jednak widać rękę trenera, ponieważ Piotr Stokowiec wyciąga z graczy, których ma, nierzadko maksa. Dobrym przykładem na potwierdzenie tych słów jest Daniel Łukasik – w sezonie 17/18 jeden z najgorszych piłkarzy ligi, w rozgrywkach 18/19 mający do podobnego dna bardzo daleko.

Kiedy metamorfoza wjedzie na grubo – pierwszy gol nogą Łukasika w Polsce!

Doszło już do tego, że Łukasik strzelił nawet bramkę – we wczorajszym starciu z Bruk-Betem – a trzeba wiedzieć, że dla środkowego pomocnika jest to wydarzenie niezwykle wyjątkowe. Otóż na polskich boiskach było to dla Łukasika… pierwsze trafienie zaliczone nogą. Wcześniej trafił tylko raz, kiedy Lechia grała z Wisłą Kraków w sezonie 15/16. Tyle że wówczas uderzał głową. A tak, w barwach Lechii, wcześniej Legii, gdy kopał w kierunku prostokąta, bramkarze mogli rozwiązywać krzyżówki panoramiczne. Wiedzieli, że prędzej na boisku wyląduje statek kosmiczny, niż próba Łukasika będzie jakkolwiek groźna. Gorzej czuli się co prawda golkiperzy z 2. Bundesligi, bo tam bombardier zaliczył jedną sztukę, ale ci z ekstraklasy mieli wspomniany fajrant.

No, ale nie kpijmy, ponieważ nie po to tutaj się zebraliśmy. Łukasika – nie patrząc już na jego zdobycze bramkowe – wypada za bieżące rozgrywki zwyczajnie pochwalić. Według naszych not pomocnik zasłużył na średnią 5,06, a dla porównania rok temu wykręcił 4,47, niejednokrotnie łapiąc dwójki albo nawet jedynkę. Innymi słowy: grał poniżej krytyki. Dziś tego Łukasika na szczęście już nie ma, jest za to odpowiedzialny gość ze środka pola, który razem z Kubickim tworzy ważny element gdańskiej układanki. Nie ma co ukrywać: środek obrony w Lechii pozostawia sporo do życzenia, dlatego potrzebuje porządnego wsparcia przed sobą i również Łukasik to wsparcie daje. Dobrze zobrazuje to jedna statystyka. Otóż portal Ekstrastats wylicza, że przeciwko Lechii rywale wypracowali sobie tylko 21 okazji. To najlepszy wynik w lidze, a jak dobry, wskazuje jeszcze przeciwległy biegun: Wisła Płock dopuściła przeciwników aż do 47 klarownych sytuacji.

Ciekawych danych dostarcza też InStat. Otóż Łukasik wygrywa 61% pojedynków i nikt – z regularnie grających piłkarzy – nie ma od niego w tym względzie lepszego procentu, a tylko Deja ma taki sam. Pomocnik dość umiejętnie gra też wślizgami, na 62% skuteczności, lepsi są tylko Gol, Cafu, Trałka i Petrak. A już odrzucając umiejętności w defensywie, Łukasik stara się być piłkarzem mniej jednowymiarowym, dającym co jakiś czas coś z przodu, żeby wspomnieć jego super przerzut przy golu na 2:1 z Jagiellonią.

Reklama

Zbierając to wszystko do kupy, wydaje się nam, że Stokowiec dokonał wręcz niemożliwego. Nie trudno było skreślić Łukasika, przecież skreślała go sama Lechia. Gdy drużyna pod wodzą Nowaka walczyła o mistrza, pomocnika w Gdańsku nie było, został pogoniony do Niemiec. Wrócił i zaczął grać, ale nie dlatego, bo Sandhausen zmieniło go specjalnie jako piłkarza. Nie, po prostu z drużyny odeszli na chwilę Borysiuk (dłuższą) i Sławczew (krótszą), pożegnano też Chrapka. I zrobiło się miejsce dla Łukasika, który grał, bo ktoś musiał, skoro nie zadbano o odpowiednie zastępstwa, No, ale on tego wówczas nie dźwignął.

Stokowiec mu pomógł i choć o Łukasika upomniały się demony przeszłości, w postaci sparingu z automatem na kauczukowe kulki, to jednak szkoleniowiec się wówczas nie zraził i dalej na piłkarza konsekwentnie stawia. A ten potrafi się całkiem nieźle odwdzięczyć. I teraz żebyśmy się dobrze zrozumieli. Absolutnie nie widzimy Łukasika gdzieś wyżej, mamy nadzieję, że czasy, kiedy będzie grał w kluczowych meczach kadry (Ukraina!), jednak bezpowrotnie odeszły. Mimo wszystko jest na taki poziom za słaby, ale zawsze miał papiery na bycie solidnym ligowcem. Teraz wyjął je z szafy, po prostu. Nie sądzimy, że ta kariera zaprowadzi go gdzieś dalej niż przyzwoitość w ekstraklasie połączona z ewentualnym zagranicznym transferem, gdzieś do ciut lepszej ligi. Jednak to i tak dużo, niedawno wydawało się, że Łukasik spadnie w dolne rejony naszej ligi, tam w najlepszym wypadku utknie w marazmie, w najgorszym: pójdzie niżej

Podniósł się i gratulujemy, bo skoro za solidność płacą u nas wiele, Łukasik ma szansę jeszcze przez parę lat otrzymywać solidne przelewy.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
11
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”
Polecane

“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Błażej Gołębiewski
6
“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Komentarze

0 komentarzy

Loading...