Reklama

Czy Sandecja chce oszukać mały klub z Tylmanowej?

redakcja

Autor:redakcja

05 grudnia 2018, 12:51 • 6 min czytania 0 komentarzy

Przyzwyczailiśmy się już, że najmniejsze kluby pełnią w futbolowym łańcuchu pokarmowym tak marginalną rolę, że najwięksi gracze właściwie nie zawracają sobie nimi głowy. Pamiętny spór Cracovii z Tarnovią przy transferze Bartosza Kapustki to chyba najbardziej medialny przypadek, ale wielomiesięczne czy wręcz wieloletnie oczekiwanie na należne pieniądze to smutna codzienność mniejszych zespołów. Dziś o swoje zaczyna się dopominać Lubań Tylmanowa, czyli klub, z którego pochodzi Filip Piszczek. 

Czy Sandecja chce oszukać mały klub z Tylmanowej?

Problem polega na tym, że nie do końca wiadomo właściwie, kto powinien zapłacić i – co pewnie ważniejsze – ile powinien zapłacić.

Sytuacja przedstawia się tak: Lubań Tylmanowa w 2014 roku oddaje nastoletniego wychowanka, Filipa Piszczka, do MKS-u Sandecji Nowy Sącz. Klub idzie na rękę swojemu zawodnikowi, ale i nowemu pracodawcy – transfer jest bezgotówkowy, Lubań gwarantuje sobie jedynie 20% od ewentualnego kolejnego transferu Piszczka.

PLOCK 23.10.2017 MECZ 13. KOLEJKA LOTTO EKSTRAKLASA SEZON 2017/18 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH: WISLA PLOCK - SLASK WROCLAW 4:1 ROBERT PICH FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Jak sami widzicie, jak byk stoi: w przypadku płatnego transferu zawodnika do innego klubu. Zaglądamy na 90minut.pl – no zgadza się, Piszczek zmienił barwy, Sandecję Nowy Sącz zamienił na Cracovię, a z tego co wiemy – kwota kręciła się w okolicach 400 tysięcy złotych. W teorii wszystko jest proste – Sandecja po zanotowaniu na swoim koncie nadprogramowych 400 tysięcy od razu wydziela z nich 80 koła i kieruje do Tylmanowej. Jak się już domyślacie – tak się nie stało.

Reklama

Dlaczego?

Zacznijmy od wersji LKS-u, który odbija się od ściany. Według nich Sandecja to Sandecja – kontrakty piłkarzy po awansie do Ekstraklasy podpisane ze stowarzyszeniem MKS Sandecja przeszły na Sandecję SA, miejsce w Ekstraklasie od MKS-u dostała spółka, więc i zobowiązania transferowe spółka powinna uregulować. Lubań zwraca się o 80 tysięcy złotych do Sandecji SA, ale w odpowiedzi słyszy, że… ani kwota, ani podmiot się nie zgadzają. W dodatku dość nieprzyjemnie brzmi groźba procesów w przypadku “ewentualnych ataków medialnych”.

3

3

Według Sandecji SA, Filip Piszczek istotnie zmienił barwy klubowe poprzez transfer gotówkowy, ale stało się to już wcześniej, właśnie w okresie przekształceń właścicielskich. Sandecja stoi na stanowisku, że zapłaciła 125 tysięcy złotych za transfer Filipa Piszczka z MKS-u Sandecji do Sandecji SA. To zaś oznacza, że Lubań oczywiście powinna się ubiegać o pieniądze, ale od stowarzyszenia, a nie spółki i o 25, a nie 80 tysięcy złotych.

Zapis o 20% w przypadku płatnego transferu zawodnika do innego klubu rzeczywiście istnieje. Lubaniowi taka kwota się należy, nie mamy co do tego żadnych wątpliwości. Pojawia się jednak problem natury formalno-prawnej. Polega na tym, że Sandecja jako sportowa spółka akcyjna wykupiła sekcję od stowarzyszenia. I teraz tak: firma, która obsługuje nas prawnie, twierdzi jednoznacznie że tę kwotę powinno zapłacić stowarzyszenie, ponieważ zapłaciliśmy za sekcję i każdy z piłkarzy był wyceniony. Tak samo Filip Piszczek, którego wykupiliśmy w czerwcu zeszłego roku – mówi w rozmowie z Weszło Tomasz Michałowski, prezes Sandecji SA.

Reklama

Różnice są dość spore, więc zapytaliśmy o zdanie Łukasza Wachowskiego z PZPN-u.

– Zmiana organizacyjna klubu nie ma znaczenia. Przekształcenie sekcji piłki nożnej w spółkę akcyjną czy spółkę z.o.o. to dość częsta procedura w PZPN-ie. Żeby można było ją skutecznie przeprowadzić, warunkiem jest przejęcie ogółu praw i obowiązków przez nowy podmiot. Krótko mówiąc – spółka akcyjna przejmując sekcję piłki nożnej od stowarzyszenia musi przejąć ogół praw, ale przede wszystkim obowiązków ciążących na stowarzyszeniu. W przypadku przekształcenia Sandecji nie ma opcji, żeby taki warunek się nie pojawił. On musiał się ziścić, w końcu klub z Nowego Sącza – czyli spółka akcyjna – gra w tym samym miejscu, w którym wcześniej grało stowarzyszenie. Kiedy Sandecja przekształcała się w spółkę, na pewno podpisała stosowne zobowiązania do uznania długów stowarzyszenia i dług przeszedł na spółkę. Nie mógł zostać w stowarzyszeniu, nawet pomimo tego, że ono może nadal formalnie istnieje – mówi Wachowski, dość jasno wskazując, od której kwoty powinien się liczyć procent dla Tylmanowej.

– Nie nabywa praw członkowskich nowy klub – w tym przypadku Sandecja S.A. – dopóki nie przejmie sekcji starego stowarzyszenia. Jedno z drugim jest połączone. Sandecja S.A. nie kupiła żadnego zawodnika wcześniej, dopóki nie przejęła sekcji piłki nożnej ze stowarzyszenia. A jak już przejęła to wszystkich, włącznie z Filipem Piszczkiem. Tak musiało być, i tak to rozumiem. Trzeba byłoby jednak spojrzeć w umowy transferowe jak i te który dotyczyły przekształcenia podmiotów.

Wniosek jest taki, że Sandecja SA nie mogła “kupić” Piszczka od MKS-u, bo nie była jeszcze członkiem MZPN-u, a została członkiem MZPN-u na mocy przejęcia wszystkich praw i zobowiązań MKS-u (w tym Piszczka i procentu od przyszłego transferu Piszczka). Trochę jak odwieczny spór dotyczący jajka i kury, jednak Wachowski rozwiewa wątpliwości.

– Lubaniowi należało się od stowarzyszenia Sandecji 20% od kolejnego transferu, więc być może w Nowym Sączu pomyślano, że przetransferują zawodnika ze stowarzyszenia do spółki akcyjnej za znacznie niższą kwotę – w tym przypadku, jak mówicie, za 125 tysięcy złotych – a co za tym idzie, zapłacą Lubaniowi mniej. Tylko że w całej sprawie najważniejsze jest to, czy umowa transferowa między MKS-em, który był członkiem Małopolskiego Związku Piłki Nożnej a spółką akcyjną, która jeszcze wtedy członkiem MZPN nie była, jest w ogóle skuteczna i ważna. Wydaje mi się, że można pokusić się o wniosek, iż dług transferowy przeszedł na spółkę, bo zawodnik razem z innym zawodnikami MKS Sandecji „wszedł” do nowo powstałej spółki. I to pomimo tego, że możliwe że Sandecja S.A. coś za niego zapłaciła, bo była to może kwestia wzajemnych rozliczeń pomiędzy likwidowanym stowarzyszeniem a powstającą spółką, a nie faktycznym transferem w rozumieniu przepisów transferowych.

Przedstawiamy wnioski działacza PZPN-u prezesowi Sandecji SA.

– Jeżeli otrzymamy jednoznaczną wykładnię z PZPN-u, że jest tak a nie inaczej, to oczywiście na drodze sądowej będziemy ze stowarzyszeniem w innym trybie próbowali coś wynegocjować. W umowie przejęcia spółki mamy pewne elementy spisane – absolutnie nie odmawiamy praw do 20% Lubaniowi, ale jesteśmy spółką miasta i musimy dokonać wszelkiej staranności, by wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Jeżeli będzie jednoznaczna wykładnia co do tego, kto powinien zapłacić – i okaże się, że powinniśmy zapłacić my – to oczywiście takie pieniądze uiścimy, ale przy okazji, w drodze postępowania sądowego, będziemy się ze stowarzyszeniem sądzić. Jednak na dzisiaj firma, która obsługuje nas pod względem prawnym, przyznaje, że nie my powinniśmy zapłacić tylko stowarzyszenie – zapewnia prezes Sandecji.

Dalszy ciąg nietrudno przewidzieć – Lubań powinna zgłosić się do PZPN-u, który zapewne wymusi na Sandecji przelanie 80 tysięcy złotych, a ewentualne spory Sandecji SA i MKS-u Sandecji rozstrzygną stosowne sądy. Irytuje w tej sprawie jedynie tradycyjna opieszałość, przez którą działacze Lubania zamiast komfortowo sprawdzać stan swojego konta, muszą miesiącami walczyć o swój hajs. Pomijamy tu wątek sprytnego zaniżenia kwoty transferowej, żeby obniżyć procent od transferu – chcemy wierzyć, że to nie cwaniactwo, ale nieznajomość związkowych przepisów. Cieszy przynajmniej gotowość prezesa Michałowskiego do zapłaty należnej kwoty klubowi z Tylmanowej.

Nie zmienia to faktu, że w takich warunkach o wiele ciężej szkolić kolejnych Piszczków.

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
11
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”
Polecane

“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Błażej Gołębiewski
6
“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Komentarze

0 komentarzy

Loading...