Sobota w Ekstraklasie zacznie się w Płocku, gdzie pewnie znów trybuny będą świeciły pustkami. Nie znaczy to jednak, że będziemy skazani na nudę. Miejscowa Wisła jest w formie strzeleckiej, a Górnik Zabrze nie za bardzo ogarnia w tyłach, więc spodziewamy się paru goli. Gospodarze otwierają grupę zespołów, które na tę chwilę muszą z niepokojem spoglądać na strefę spadkową. Goście są tuż nad kreską, ale jeśli dziś wygrają, do Wisły będą tracili już tylko dwa punkty. Stawka zatem wysoka. Co nas najbardziej zastanawia przed tym spotkaniem?
1. Czy Wisła Płock zawróci na zwycięski kurs?
Kibu Vicuna w piątym spotkaniu jako trener “Nafciarzy” doznał pierwszej porażki. Jego piłkarze prowadzili na stadionie Lecha i w doliczonym czasie pierwszej połowy stracili dwa gole, czego już potem nie potrafili odrobić. Wcześniej Wisła w czterech spotkaniach wywalczyła osiem punktów, zdobywając dziewięć bramek. Hiszpan chce grać techniczny futbol, rozgrywać akcje po ziemi, posiadać piłkę i chwilami się to udawało, efekty przychodziły dość szybko. Vicuna musi jednak pamiętać, że zespoły preferujące ten sposób gry są idealnymi rywalami dla Górnika, wolącego, by to druga strona dominowała, a on będzie szukał kontr. W tym sezonie tak załatwiono Miedź Legnica, która przez ponad godzinę prowadziła i – wydawało się – miała mecz pod pełną kontrolą. W ostatnich dwudziestu minutach zabrzanie strzelili trzy gole, wywołując szok u gospodarzy.
Wisła wyraźnym faworytem bukmacherów. TOTOLOTEK za jej zwycięstwo płaci po kursie 1,85
2. Czy Damian Szymański potwierdzi reprezentacyjną formę?
Powoływany przez Jerzego Brzęczka zawodnik ma w tej rundzie różne fazy. Po wrześniowym zgrupowaniu kompletnie zgasł i do następnego przyjazdu na kadrę (cztery mecze ligowe) ani razu nie zagrał choćby na notę wyjściową. Potem z kolei karta się odwróciła. Z pięciu ostatnich występów cztery były dobre lub bardzo dobre (6 lub 7) i tylko wyjazd w Gliwicach okazał się dla niego słabszy. Chcielibyśmy znów widzieć u tego zawodnika powtarzalność na wysokim poziomie, bo nadal trudno nie mieć podejrzeń, że gdyby nie pracował z Brzęczkiem w Płocku, dziś nie miałby jeszcze ani jednego występu z orzełkiem na piersi.
3. Co z tą lewą obroną?
Nie trzeba być detektywem Rutkowskim, żeby szybko zorientować się, z czym płocka drużyna ma w tym sezonie największe problemy. Zdecydowanie najsłabszym ogniwem jest lewa strona defensywy. Czy gra tam Patryk Stępiński – notabene zawodnik prawonożny – czy Marcin Warcholak, prawie zawsze jest tak samo źle. Warcholak za 10 ocenionych występów ma bardzo niską średnią 3,64. Od czasu do czasu błyśnie z przodu, ale w tyłach prezentuje się strasznie słabo i rzadko kiedy całościowo jego postawę można uznać przynajmniej za przyzwoitą. Po raz ostatni notę wyjściową przyznaliśmy mu po 7. kolejce, potem same dwójki, trójki i czwórki. Stępiński podobnie, a jedyną odmianą na plus był bardzo udany mecz we Wrocławiu, w którym zasłużył aż na siódemkę. Oprócz tego na tej pozycji mamy w Wiśle notoryczną bryndzę. Nietrudno się domyślić, gdzie zimą wzmocnienia będą poszukiwane w pierwszej kolejności.
4. Czy zabrzańska defensywa wreszcie się ogarnie?
Z regularnie broniących bramkarzy Ekstraklasy Tomasz Loska ma najgorsze statystyki. Tylko raz w tym sezonie zachował czyste konto (2:0 z Zagłębiem Lubin w 13. kolejce), ma najniższy procent obronionych strzałów (66,7%, dane ekstrastats.pl), a Górnik w szesnastu meczach stracił aż 29 goli (gorsze jedynie Miedź i Zagłębie Sosnowiec). Loska ewidentnie nie znajduje się w tak wysokiej formie jak rok temu, ale na tle kolegów z drużyny i tak wygląda solidnie. Największy problem jest bowiem z samą defensywą. W zasadzie nikt nie gra w niej dobrze. Nawet Paweł Bochniewicz, który bardzo udanie zaczął, mocno obniżył loty. W ostatnich siedmiu występach trzy razy dostał notę “3”, a raz nawet “2”. Mimo to ze średnią 4,62 i tak jest zdecydowanie najlepiej ocenianym przez nas obrońcą Górnika. Nic dziwnego, że podopieczni Marcina Brosza po pokonaniu Zagłębia w kolejnych trzech spotkaniach stracili aż 10 bramek. Z perspektywy trenera najgorsze jest to, że pole manewru niewielkie i kogo by nie wystawił, prawdopodobieństwo kolejnych wpadek zawsze będzie duże.
Wygrana Górnika w Płocku byłaby sporą niespodzianką. W TOTOLOTKU kurs na zwycięstwo zabrzan wynosi 4,85
5. Czy Adam Ryczkowski w końcu zrobi coś dobrze?
Nie chcemy się pastwić nad chłopakiem, ale to naprawdę niebywałe, jak źle wprowadził się do zabrzańskiej drużyny. W zasadzie niczego nie robi dobrze na boisku, prawie każdy jego wybór nie jest optymalny. Brosz miał do niego pełną cierpliwość do 8. kolejki. W ostatnich ośmiu meczach Ryczkowski wystąpił już tylko trzy razy. Z Koroną po ponad dwóch miesiącach przerwy zagrał od początku i dalej nic. Zejście do bazy w przerwie. Nie wystawiliśmy mu jeszcze wyższej noty niż “3”, a był już oceniany osiem razy. To jedno z największych transferowych rozczarowań całej ligi. Musiałby mieć fenomenalną końcówkę roku, żeby zmienić tę opinię.
Fot. FotoPyk