O awansie reprezentacji młodzieżowej na mistrzostwa Europy, kredycie zaufania od Ireneusza Mamrota i transferach – tych niedoszłych i przyszłych. Między innymi o tym Weszłopolscy porozmawiali z Karolem Świderskim, napastnikiem Jagiellonii Białystok. Zapraszamy!
Poświętowaliście trochę po awansie czy w środku sezonu nie wypadało?
Do końca nie wypadało, ale nie będę mówił, że nic się nie działo. Posiedzieliśmy trochę po meczu i mogliśmy powspominać te gorsze i lepsze chwile, które mieliśmy w eliminacjach. Wypiliśmy po jednym piwku i położyliśmy się spać.
Naprawdę wierzyłeś w to, że możecie awansować czy bardziej podchodziłeś do tego na zasadzie: „jak się uda, to super, a jak nie, to nikt nie może mieć pretensji, bo to Portugalia”?
Ja wierzyłem i myślę, że cała drużyna również. Trener bardzo dobrze przygotował się do tego spotkania. Już następnego dnia po wylosowaniu Portugalii wysyłał nam materiały, pierwsze analizy. Założyliśmy grupę na WhatsAppie i codziennie lądowało na niej minimum siedem filmików na temat rywala. Wiedzieliśmy o nich wszystko. Całe szczęście, że udało się tę wiedzę wykorzystać i awansować.
Ale obejrzałeś te filmiki? Podobno niektórzy twoi koledzy mieli w tym czasie za dużo na głowie.
Obejrzałem.
Okej, wykreślamy cię z listy podejrzanych!
Myślę, że każdy oglądał… Przynajmniej mam taką nadzieję. Poszła jakaś plotka, może ktoś co wyrwał z kontekstu. Nie wiem. Nie chcę nikogo tłumaczyć, bo nawet do teraz nie mam pojęcia, o kogo chodziło. Wolałbym to zostawić.
Na tej grupie lądowały też cytaty z Tomasza Hajty? Miało was to z motywować?
Nie, nie przypominam sobie. Te cytaty pojawiły się na odprawie czy nawet przed nią. Troszeczkę się pośmialiśmy i tyle.
Pośmialiście się czy wkurwiliście?
Takie jest zdanie pana Tomka, każdy ma do niego prawo. Mam nadzieję, że troszeczkę mu pokazaliśmy, że jednak potrafimy i nie awansowaliśmy na mistrzostwa Europy przypadkowo. Bo przeciwników mieliśmy bardzo ciężkich, mówię o Danii i Portugalii w barażu.
I Wyspach Owczych!
No dokładnie! Takie mecze też się zdarzają. Całe szczęście, że udało nam się awansować, bo przy odpadnięciu po tych remisach z Wyspami byłby spory niedosyt.
W młodzieżówce nie jesteś graczem pierwszego wyboru.
Wiadomo, że z przodu mamy duży potencjał. Przeważnie gramy na jednego napastnika i jest nim Dawid Kownacki. Gra w Sampdorii i jest bardzo dobrym piłkarzem – w poprzednim sezonie strzelił kilka bramek w Serie A, a to o czymś świadczy. Ja cały czas walczę i na pewno chciałbym wywalczyć pierwszy skład na mistrzostwa Europy. Jest jeszcze trochę czasu, więc to do zrobienia.
Jaka była wasza reakcja po losowaniu? Raczej myślenie, że można było trafić lepiej czy może podchodziliśmy do tego na takiej zasadzie, że to nie ma większego znaczenia, bo jedziecie po fajną przygodę?
Na pewno było kilka łatwiejszych zespołów do wylosowania. Trafiliśmy na bardzo trudną grupę, ale jedziemy tam po to, żeby sprawić niespodziankę – zdobyć kilka punktów i awansować. Jeśli nie z pierwszego miejsca, to chociaż z drugiego. I wywalczyć awans na Igrzyska Olimpijskie.
Spory kredyt zaufania dostałeś ostatnio za to od trenera Mamrota. Czujesz, że go spłacasz? Czy może masz jeszcze rezerwy?
Myślę, że ostatnie mecze były dla mnie bardzo dobre. Pomijając oczywiście ten w Gdańsku w minionej kolejce, bo byłem trochę niewidoczny przez całe spotkanie i nie miałem żadnej czystej sytuacji, którą mógłbym zamienić na gola. W poprzednich meczach wypadłem nieźle – udało się strzelić kilka goli, więc mam nadzieję, że ten kredyt zaufania cały czas będę miał.
Jesteście mocno rozczarowani po meczu w Gdańsku? Nawet trener Mamrot mówił o pierwszej połowie, że wyglądaliście chyba najlepiej w tym sezonie.
Graliśmy bardzo dobre spotkanie. W pierwszej połowie sporo utrzymywaliśmy się przy piłce, mieliśmy kilka fajnych sytuacji, może brakowało lepszych decyzji w polu karnym, a Lechia w tym sezonie jest bardzo dobrze zorganizowana w defensywie, niełatwo stwarza się przeciwko niej okazje strzeleckie. Ma też sporo szczęścia. Z nami oddała trzy celne strzały i padły z tego trzy gole… Mam nadzieję, że niedługo się to odwróci i nie będą wszystkiego wygrywać. Szkoda, że z Gdańska nie wywieźliśmy przynajmniej punktu. Po raz kolejny tam przegraliśmy i po raz kolejny na tę porażkę nie zasłużyliśmy.
Siedzi wam w głowie ta zła passa w Gdańsku?
Trener poruszył tę kwestię na odprawie dwa dni przed meczem. Powiedział, że nie interesuje go to, że wcześniej nie potrafiliśmy tam wygrać. Że jedziemy tam zwyciężyć, bo mamy bardzo dobry zespół i chcemy powalczyć w tym sezonie o coś więcej. Pojechaliśmy tam po trzy punkty, niestety się nie udało.
No właśnie – nikt nie ukrywa, że gracie o mistrzostwo. Na tę chwilę groźniejszego rywala widzisz w Lechii Gdańsk czy może w Legii?
To są dwa inne zespoły. Lechia bazuje na bardzo dobrej organizacji w defensywie, szybkich przejściach do kontrataku i skrzydłach, na których choćby Haraslin potrafi przedryblować dwóch-trzech zawodników. Legia ma za to bardzo dobry zespół i dużo gra w ataku pozycyjnym. Stara się utrzymywać przy piłce i przez to stwarzać sytuacje. Z perspektywy boiska trudniej gra się właśnie z Legią.
Jesteś obecnie najlepszym napastnikiem w kadrze Jagiellonii?
Nie, chyba nie… To znaczy to bardzo ciężkie pytanie, bo musiałbym oceniać innych zawodników.
Wiesz, ostatnio Hamrol powiedział nam, że jest najlepszym bramkarze w lidze.
Jeśli tak uważa, to chyba dobrze, że ma taką pewność siebie. Myślę, że w niczym mi to nie pomoże, jeśli powiem, że jestem najlepszy. Wcale tak nie musi być. Jestem teraz w dobrej dyspozycji, strzeliłem kilka goli, ale mam nadzieję, że będzie tak regularnie.
Słyszeliśmy, że generalnie jesteś pewny siebie, tylko teraz nie chcesz tego pokazać.
Nieeee. To znaczy jestem pewny siebie, ale to nie objawia się tak, że opowiadam, iż jestem najlepszy z napastników. Roman Bezjak grał w Lidze Mistrzów, Cillian Sheridan chyba również. Jest też Patryk Klimala, który nastrzelał bramek w pierwszej lidze. Jak na ekstraklasę – mamy bardzo duży wybór. Mogę się tylko cieszyć, że wychodzę teraz w pierwszym składzie.
A chyba był taki moment, w którym czułeś, że Białystok to nie jest najlepsze miejsce, jeśli chodzi o rozwój twojej kariery.
Był taki moment przed tym sezonem, gdy miałem kontuzję i chciałem za wszelką cenę odejść na wypożyczenie, żeby regularnie grać. Był Cillian, Roman, doszedł Patryk i byłem praktycznie z zerowymi szansami na występy w Jagiellonii. Chciałem coś zmienić, bo wiadomo, że tych minut cały czas mi brakowało. Ale z perspektywy czasu cieszę się, że zostałem.
Telefon z Krakowa jednak był.
Nie ukrywam, że rozmawiałem z trenerem Probierzem, ale nie na takiej zasadzie, że jest temat i zaraz tam idę. Zapytałem trenera, czy jego zdaniem powinienem odejść do pierwszej ligi na wypożyczenie. Wybił mi ten pomysł z głowy – powiedział, że pierwsza liga nie jest dla mnie i że łatwo mogę w ten sposób przepaść. Później potoczyło się tak, że była oferta z Cracovii, ale nie chcę drążyć tego tematu. Sprawa już dawno ucichła i nie chcę, żeby wróciła.
To cofnijmy się trochę dalej. Gdy wchodziłeś do ligi i stawiałeś w niej pierwsze kroki, interesowały się tobą kluby zagraniczne. Empoli proponowało Jagiellonii milion euro. Z dzisiejszej perspektywy żałujesz, że ten wyjazd nie doszedł do skutku?
Troszeczkę szkoda, że się nie udało. Po tych ofertach borykałem się z kontuzją Achillesa, której nie mogłem wyleczyć. Straciłem praktycznie pół roku, fizycznie czułem się bardzo słabo. Możliwe, że gdybym wyjechał, te kontuzje może by mnie jakoś ominęły. Mam jednak nadzieję, że będą następne oferty i jeszcze uda się zmienić ligę na lepszą.
Jesteś już na to gotowy?
Myślę, że tak.
Czyli paszport wyrobiony.
Tak, jeszcze jest ważny.
Jaki kierunek najchętniej? Właśnie ten włoski?
Gra tam dużo Polaków i myślę, że byłaby to dobra opcja.
Masz wrażenie, że gdybyś wtedy wyjechał, mógłbyś być w podobnym miejscu do tego, w którym znajduje się Kownacki?
Nie wiadomo, jak by się to potoczyło. Mógłbym być na miejscu Dawida albo równie dobrze mógłbym wylądować z powrotem w ekstraklasie. Nie wiem, jak rozwinąłbym się we Włoszech. Trudno, to już za mną. Liczę, że jeszcze się uda.
Ostatnio głośno jest o tych, którzy wyjeżdżają, ale nie znają żadnego języka. Jak to wygląda u ciebie?
Akurat Kurzawa trafił do Francji, a tam mają bardzo trudny język.
To inaczej. Do you speak English?
Zacząłem chodzić na lekcje. Nie ukrywam, że wybitnym specem nie jestem. Byłem w łódzkim SMS-ie, a tam stawiano bardziej na piłkę niż na naukę. Zaniedbałem ten angielski, ale staram się to nadgonić. Tak, że jak wyjadę, to nie będą pisać, ż nic nie rozumiem.
Rozmawiali Weszłopolscy
Fot. newspix.pl