Napisaliśmy wczoraj o wieśniactwie i buractwie Jagiellonii (KLIK), która robiła wszystko, by utrudnić kibicom Legii wejście na sektor, z nakazem ściągnięcia protezy u jednego z legionistów włącznie. W sprawie pojawiły jednak się nowe fakty i pewną niesprawiedliwością byłoby ich pominięcie. I nie, nie dlatego, że chcemy usprawiedliwiać Jagiellonię, która przy wpuszczaniu kibiców zaprezentowała się żenująco.
Podobny (większy?) poziom żenady zaprezentowali goście z War… Oh, pardon, chyba z wioski, w której psy dupami szczekają. Oni bowiem…
a) wnieśli na sektor skradzione flagi Jagiellonii i spalili je,
I ciąg dalszy. pic.twitter.com/8WWWYApS5j
— Paweł Mogielnicki (@mogiel90) 26 października 2018
b) zdemolowali łazienki na stadionie w Białymstoku.
No to się goście zabawili wczoraj… 👏 źródło zdjęcia: Awangarda piłkarska pic.twitter.com/pPSNaTLWX6
— Michał (@dolzyk) 27 października 2018
No cóż, jest to zwykłe chamstwo, wieśniactwo i buractwo.
Cały konflikt oparty jest na tak pierwotnych instynktach i tak dziecinnych zagrywkach, że już dawno powinni się zainteresować nim twórcy satyr w stylu Monty Pythona. Na logikę – jedni drugim ukradli flagi, więc ci pierwsi nie wpuszczali tych drugich do siebie po to, by nie widzieć na własne oczy, jak owe flagi są palone. Nie chcemy nikogo urazić, ale już w podstawówce zaczęliśmy uważać, że podobne zabawy nas nie rajcują.
Teraz jednak trwa absurdalne przerzucanie się zarzutami i jednoczesne usprawiedliwianie się.
Obóz białostocki wykrzykuje: – Widzicie! Jak mieliśmy ich wpuszczać, jak oni demolują nasz stadion i wzniecają ogień na trybunach!
Ten warszawski odpowiada: – Gdyby nas nie prowokowali przez tyle lat, bylibyśmy potulni jak aniołki!
No tak, tylko że – jak podaje sport.pl – goście ze stolicy nie omieszkali zabrać ze sobą na mecz pokaźnego zestawu kominiarek, kastetów i pochowanych w butach szpikulców. Oczywiście pewnie były im potrzebne do ewentualnej samoobrony.
Jedni i drudzy wzajemnie nakręcali się przez lata, więc w końcu doszło do eskalacji, do której zwyczajnie musiało dojść. Plusem całej sytuacji jest to, że już w następnym meczu w Białymstoku kibiców wandali z Warszawy zapewne oglądać nie będziemy. Coś nam się wydaje, że po czymś takim mogą zostać ukarani zakazem wejścia na stadion Jagiellonii.
I bardzo dobrze, że nie będziemy musieli się już (daj Boże) tym obustronnym pokazem chamstwa i wieśniactwa zajmować. Jedni i drudzy są siebie warci.
Fot. FotoPyK