Reklama

Górnik Zabrze odzyskał brakujące ogniwo?

redakcja

Autor:redakcja

22 października 2018, 10:38 • 4 min czytania 24 komentarzy

Jedną z głównych nadziei Górnika Zabrze na poprawę losu w tej rundzie miało być wyzdrowienie kilku zawodników. Powrót Szymona Żurkowskiego potwierdził tę tezę. Dziś najważniejszą z brakujących postaci wydaje się być Łukasz Wolsztyński, którego w poniedziałek prawdopodobnie po raz pierwszym w tym sezonie zobaczymy na boiskach Ekstraklasy. 

Górnik Zabrze odzyskał brakujące ogniwo?

Totolotek oferuje kod bonusowy za rejestrację dla nowych graczy!

23-latek wykurował się po zerwaniu więzadeł i znalazł się w kadrze na mecz z Cracovią, który kończy 12. kolejkę. Marcin Brosz na konferencji prasowej nie ukrywał radości z tego faktu. – Będzie w osiemnastce. Pytaliście państwo o Szymona Żurkowskiego, podkreślając, że jest to postać bardzo pozytywna. To samo można powiedzieć o Łukaszu. On dawał nam bardzo wiele w ważnych meczach. Przypomnijmy sobie mecz z Tychami, jeszcze z pierwszej ligi. To jest chłopak, który w ciężkich momentach potrafi wziąć na siebie ciężar gry. Sama jego obecność w osiemnastce, podejście do treningu, jego obycie w szatni, to są wartości dodane, z których korzystamy. Cieszymy się, że ci chłopcy wracają po urazach, bo to nie tylko Łukasz, ale i Rafał, czy Kiki (Krzysztof Kiklaisz). Oni wszyscy chcą być ważną częścią klubu. Zwiększa się również rywalizacja na treningu, a taka konkurencja fair play powoduje, że ci chłopcy rozwijają się jeszcze szybciej – cytuje trenera oficjalna strona Górnika.

Brak Wolsztyńskiego aż nadto rzucał się w oczy. Jego kontuzja w marcowym spotkaniu z Sandecją Nowy Sącz sprawiała, że bardzo długo Brosz praktycznie nie miał wyboru w ataku. Marcin Urynowicz zdecydowanie obniżył loty, a Kamila Zapolnika pozyskano dopiero na sam koniec letniego okna transferowego. Były zawodnik GKS-u Tychy miał odciążyć trochę Igora Angulo, wziąć na siebie walkę z obrońcami, ale na razie efekty są średnie. W debiucie w Sosnowcu Zapolnik wypracował Hiszpanowi dwie sytuacje, lecz w kolejnych występach było już słabiej. Co prawda trafił on nawet do siatki Piasta Gliwice, cieszył się ze swojej pierwszej bramki, tyle że sędziowie po krótkim zastanowieniu słusznie odgwizdali spalonego.

Reklama

Powrót Wolsztyńskiego oznacza, że szkoleniowiec wreszcie ma większe pole manewru. W razie czego może wystawić Zapolnika na skrzydle – boki pomocy to teraz największy problem zabrzan w ofensywie – a rekonwalescenta podwiesić za Anuglo. Taki wariant w ataku stosowano w wielu meczach poprzedniego sezonu i często się sprawdzał. Urodzony w Knurowie zawodnik przebojem wdarł się do składu w I lidze, a wejście do elity miał w zasadzie bezbolesne. Do momentu wypadnięcia z obiegu, mógł się pochwalić czterema golami i siedmioma asystami.

Trudno jeszcze zakładać, żeby Wolsztyński zagrał od początku. Na początku września wrócił do normalnych treningów, 6 października zaliczył kwadrans dla trzecioligowych rezerw z Ruchem Radzionków (zdążył zdobyć bramkę), a ostatnio wystąpił w sparingu. W perspektywie najbliższych tygodni jego powrót powinien być jednak znakomitą wiadomością dla Górnika, bo następne dwa miesiące ustawią zabrzańskiemu zespołowi cały sezon. Zostało mu jeszcze dziewięć meczów ligowych w 2018 roku, zaś okres ochronny wynikający z beznadziejnej formy rywali z dołu tabeli już się zakończył. Kilka ekip poszło do góry i po zwycięstwie Zagłębia Sosnowiec nad Miedzią Legnica wychodzi, że w poniedziałek przy Kałuży spotykają się drużyny zamykające tabelę. To już nie są żarty.

Cracovia faworytem meczu według TOTOLOTEK.PL. Kurs na jej wygraną to 2,10. Zwycięstwo Górnika wycenione na 3,65

Górnik pozostaje bez triumfu w Ekstraklasie od ośmiu kolejek, a jakimś zwiastunem poprawy był dopiero ostatni mecz z Lechem Poznań. W trwającym sezonie jeszcze ani razu nie udało się zachować czystego konta, co musi spędzać sen z powiek Tomaszowi Losce i blokowi defensywnemu. Cracovia zaczęła grać trochę lepiej – pokonała Wisłę Płock, zremisowała w Sosnowcu i z dobrej strony pokazała się w drugiej połowie derbów, gdy totalnie zdominowała Wisłę Kraków. To jednak za mało, żeby przestać być czerwoną latarnią ligi. Stanie się to dopiero w razie poniedziałkowej wygranej.

Wracając do Wolsztyńskich. Brat bliźniak Łukasza – Rafał więzadła zerwał znacznie wcześniej, bo we wrześniu ubiegłego roku. Sezon ekstraklasowy zakończył na czterech spotkaniach i dwóch golach. Po wyzdrowieniu Brosz bardzo oszczędnie wprowadza go do składu. Na razie dał mu kwadrans z Zarią Balti w Lidze Europy, kwadrans w lidze z Piastem i niewiele ponad 20 minut z Unią Hrubieszów w Pucharze Polski. Na co dzień Rafał gra w rezerwach, ale może jego ewentualny występ na stadionie Cracovii zepnie klamrą pewien okres w karierze braci? Poprzedniego lata, w sierpniu, przy Kałuży obaj strzelali gole “Pasom”. Dziś powtórka?

Fot. FotoPyk

Reklama

Najnowsze

Komentarze

24 komentarzy

Loading...