Reklama

Piątek da ci wiele, ale posady nie uratuje. Trener Genoi zwolniony

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

09 października 2018, 15:58 • 3 min czytania 11 komentarzy

Transport dobrych wieści z Genoi do Polski przebiega ostatnio bez zakłóceń. Najwyższy poziom, wszystko punktualnie. Tydzień w tydzień dostawa świeżych informacji o kolejnych golach Krzysztofa Piątka. Z polskiego punktu widzenia to, co dzieje się w Genoi, jest dobre lub bardzo dobre. Włosi oszaleli na punkcie polskiego napastnika, a my martwimy się co najwyżej o to, jak Jerzy Brzęczek upchnie w pierwszym składzie Lewandowskiego i Piątka (lub czy w ogóle to zrobi), i z którego pomocnika ewentualnie zrezygnuje.

Piątek da ci wiele, ale posady nie uratuje. Trener Genoi zwolniony

Z zupełnie innymi problemami muszą jednak zmagać się włodarze klubu, którzy – jednocześnie zachwyceni Piątkiem i niezadowoleni z wyników zespołu – właśnie zwolnili trenera Davide Ballardiniego.

Bo choć Piątek strzela jak najęty, bijąc lub wyrównując kolejne rekordy, to gra jego partnerów – przede wszystkim obrońców – woła o pomstę do nieba. Już podczas ostatniego meczu – przegranego 1:3 z Parmą – zastanawialiśmy się, gdzie byłaby Genoa bez Polaka. Bo po raz kolejny przekonaliśmy się, że Piątek ma w tyłach kolegów, którzy kompromitują się na każdym kroku. I to na tle beniaminka. Solidnego bo solidnego, ale jednak beniaminka. Bramkarz niepotrafiący wypiąstkować prostej piłki, obrońcy kryjący na radar. Parma byłaby frajerem sezonu, gdyby – przy takiej pomocy gospodarzy – nie wywiozła trzech punktów z Genoi.

„La Gazzetta dello Sport” informowała, że po spotkaniu władze klubu rozmawiały z trenerem o niesatysfakcjonujących wynikach i słabej grze defensywnej zespołu. Pisano, że postawiono mu ultimatum – dwa najbliższe mecze (z Juventusem i przede wszystkim Udinese) miały decydować o jego posadzie. Jak widać, zdanie zmieniono bardzo szybko, bo już dziś się z nim pożegnano.

Jak grała dotychczas Genoa? Wygrała cztery spotkania, ale – delikatnie mówiąc – nie mierzyła się z potentatami. Empoli, Bologna, Chievo, Frosinone. Bolały przede wszystkim trzy porażki, każda z nich bardzo dotkliwa. W tle najczęściej zdewastowana defensywa. Sassuolo? 3:5. Lazio? 1:4. Parma? Wspomniane 1:3. Dużo straconych bramek, w perspektywie bardzo trudny terminarz. Jakkolwiek spojrzeć, nawet jeżeli uznano, że Davide Ballardini nie jest w stanie dać drużynie impulsu, to jego następca tak czy siak będzie miał wyjątkowo trudne zadanie.

Reklama

20.10 – Juventus,

31.10 – Milan,

03.11 – Inter,

10.11 – Napoli,

16.12 – Roma.

A jego następcą obwieszczono Ivana Juricia. Swoją drogą, niezłego gagatka, który zna Genoę od podszewki. W sezonach 2010/11 i 2013/14 prowadził drużynę U-19. W lipcu 2016 objął pierwszy zespół. W lutym 2017 zwolniono go po 0:5 z Pescarą. Po dwóch miesiącach, w kwietniu, znowu wrócił do klubu. Wytrzymał do listopada, kiedy to zmienił go Ballardini.

Reklama

Minął niecały rok, no i jest z powrotem.

Półtora roku temu, po porażce z Chievo, która była dla jego drużyny siódmym meczem bez zwycięstwa, po prostu rozpłakał się na konferencji prasowej.

Czyli podsumowując, bo można się pogubić. Jurić został zatrudniony po raz trzeci w Genoi, a Ballardini po raz trzeci zwolniony z tego samego klubu, bo dwukrotnie prowadził go jeszcze wcześniej. Jaja.

Co ta zmiana oznacza dla Krzysztofa Piątka? Cóż, pewnie nic. Nadal będzie podstawowym napastnikiem, nadal będzie główną bronią zespołu, który bez niego miałby w tym sezonie wyjątkowo ciężko. Teraz jednak czeka go weryfikacja – mecze z bardzo wymagającymi rywalami. Jeżeli i w nich ukłuje, strach pomyśleć, ilu włoskich dziennikarzy nawiedzi jego rodzinną miejscowość.

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

11 komentarzy

Loading...