250 milionów za sezon po raz trzeci – sprzedane. Ćwierć miliarda złotych będą kosztowały prawa do transmitowania Ekstraklasy, a zwycięzcami tej pasjonującej aukcji są NC+ i – fanfary – Telewizja Polska. Tak jest, rodzima liga wraca na antenę TVP – jeden mecz w tygodniu, sobotni hit kolejki, będzie dostępny dla każdego polskiego telewidza.
Aktualnie trwa dogrywanie szczegółów, ale nic nie powinno się zmienić. 180 milionów za swój pakiet meczów zapłaci NC+, natomiast TVP dołoży do tego około 70 milionów złotych. Kontrakt zostanie podpisany na dwa lata (do końca sezonu 2020/21), a za rok rozpocznie się kolejny przetarg – już na następne cztery sezony.
Szukamy gdzieś słabych stron tej transakcji i niespecjalnie możemy jakiekolwiek znaleźć. Po pierwsze – NC+ to świetny zespół fachowców, którzy opakowują ligę na poziomie o wiele wyższym niż wskazywałaby na to jakość piłkarzy z tej klasy rozgrywkowej. Z tej perspektywy dobrze się stało, że większość spotkań nadal będzie na ich antenie, zwłaszcza, że komentatorzy i eksperci Eurosportu momentami doprowadzali nas do szaleństwa.
Po drugie – o wiele ważniejsze – Ekstraklasa wraca pod strzechy, wraca do naprawdę każdego polskiego domu, wraca do „głównego nurtu” i przebija szklany sufit oglądalności, wyznaczany przez liczbę abonentów NC+. Trudno nam sobie nawet wyobrazić, jaki to będzie argument w rozmowach z potencjalnymi sponsorami.
Od przyszłego sezonu reklamy na bandach, koszulkach i spodenkach będą oglądać nie dziesiątki tysięcy widzów zakodowanej telewizji, ale setki tysięcy, a może i miliony ludzi przed transmisjami w TVP.
Obawialiśmy się trochę, że TVP podmieni Eurosport w dotychczasowym rozdaniu i w efekcie Polacy niezainteresowani futbolem będą obrywać raz w tygodniu jakimś poniedziałkowym szlagierem typu Zagłębie Sosnowiec – Wisła Płock, z całym szacunkiem dla obu tych klubów. Tymczasem TVP dostaje hit, i to w najlepszym czasie antenowym, dzięki czemu możemy spodziewać się raczej spotkań pokroju tych Legii z Wisłą Kraków czy Lecha z Jagiellonią Białystok niż starć z dołu tabeli. Nie gwarantuje to oczywiście piłkarskiej jakości, ale w sobotni wieczór zdecydowanie łatwiej o godną otoczkę, niż w poniedziałek prosto po powrocie z pracy.
Deal będzie obowiązywał do 2021 roku, wchodzi w życie od przyszłego sezonu. To stosunkowo krótki okres, zwłaszcza, jeśli przypomnimy sobie choćby właśnie wygasającą 4-letnią umowę. Taki układ należy traktować jako okres przejściowy przed większym i dłuższym rozdaniem w 2021 roku. Oddzielnie zostaną sprzedane prawa internetowe.
Jak to wszystko wygląda na tle poprzednich kontraktów? 250 milionów za sezon to oczywiście absolutny rekord, ale to trochę za mało, by podkreślić wielkość umowy. To bowiem o ponad 100 milionów więcej w stosunku do sezonu 2016/17, gdy kluby podzieliły między siebie 145 milionów złotych. W całej 4-letniej poprzedniej umowie liga zarobiła około 600 milionów – wychodzi mniej więcej po 150 baniek za sezon. Rekordowy był ubiegły rok: ESA pochwaliła się najwyższym w historii przychodem spółki w wysokości 181 mln zł. Jak wynika z jawnej struktury przychodów spółki, jakieś 90 procent z tego stanowiły prawa mediowe, co daje niemal 165 mln złotych. Nadal o 85 milionów mniej.
Do jeszcze wcześniejszych czasów nie ma sensu nawet wracać – w 2013 roku nawet liga grecka kosztowała marne 120 milionów złotych, Ekstraklasa wówczas zadowalała się kwotami w okolicach 90 milionów za sezon, podniesionymi dopiero w latach 2013-2015, które stanowiły niejako przygotowanie do następnej dużej, 4-letniej umowy. Generalnie jednak – i widać to we wszystkich europejskich ligach – dynamiczny wzrost wartości praw to kwestia ostatnich kilku lat i znakomicie, że teraz również polskie kluby na tym wzroście bardzo mocno skorzystają.
W tym tygodniu porównywaliśmy wielkie pieniądze od NC+ dla klubów Ekstraklasy do owoców morza, z kolei możliwość pokazywania futbolu przed widzami TVP do wędki, na którą można samodzielnie łowić sponsorskie grube ryby. ESA zapewniła klubom rozwiązanie pośrednie – kwota sprzedaży jest duża, a możliwości ekspozycyjne – największe od lat.