Reklama

Bałem się bardzo, bo groziło mi nawet przerwanie kariery

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

02 października 2018, 18:45 • 5 min czytania 2 komentarze

Za nami dziewiąty odcinek “Weszłopolskich” w sezonie 18/19. Tym razem redaktorzy przepytali Mateusza Szczepaniaka, Dariusza Dudka i Karola Angielskiego, który opowiedział jak blisko był zakończenia kariery piłkarskiej. Zapraszamy do lektury wywiadu z napastnikiem Wisły Płock. 

Bałem się bardzo, bo groziło mi nawet przerwanie kariery

MR: Nie wiem czy wiesz, ale założyłem się z Mietkiem o liczbę goli, którą strzelisz w tym sezonie. Poprzeczkę zawiesiliśmy na pięciu trafieniach i jak na razie wszystko wskazuje na to, że wygram.

MM: Wybacz Karol, że nie wierzyłem.

KA: Słyszałem o tym zakładzie. Co mogę powiedzieć… Jeszcze jest daleko, żeby zrealizować ten cel, ale myślę, że podołam temu zadaniu.

MR: Już jesienią, czy trzeba będzie poczekać do wiosny?

Reklama

KA: Wydaje mi się, że już jesienią dam radę.

MM: Ale nie zrobisz na Twitterze akcji „Piątka Karola”? Podbijam odnośnie do akcji Kownasia.

KA: Nie. Wszystko na spokojnie. Nie ma sensu wychylać się za bardzo. Trzeba konsumować powolutku małą łyżeczką. Najważniejsze i tak są dla nas punkty, bo tutaj mamy największy deficyt.

PP: Co się zmieniło w twojej grze, że zaczęło ci żreć?

KA: Przede wszystkim to, że zacząłem pojawiać się na boisku. Ostatni mecz w jakim wystąpiłem to była 2. kolejka  z Górnikiem Zabrze. Następnie czekałem na swoją szansę do 9. kolejki. Pomiędzy tymi spotkaniami grałem w rezerwach, ale to nie jest ten sam poziom.

PP: Bardziej chodziło mi o poprzedni sezon, w którym nie strzelałeś zbyt wielu bramek w ekstraklasie.

Reklama

KA: Niestety to prawda. Wróciłem po kontuzji i to był dla mnie duży przeskok. Miałem wówczas uraz głowy i tak trochę bałem się – przed każdym kontaktem z przeciwnikiem – że odnowi mi się ta kontuzja. Doktor, który mnie operował kazał mi uważać. Później odstawiłem maskę i ten lęk coraz bardziej się oddalał. Wiem, że tych bramek było mało, ale mieliśmy trudną sytuację z Piastem i walczyliśmy o utrzymanie. Każdy mecz był bardzo ciężki dla nas.

MR: Cofając się jeszcze dalej. My zawsze w kontekście twojej osoby wracamy do sezonu 2016/2017, gdy grałeś w I lidze. Konkretnie chodzi nam o najlepszych strzelców. Igor Angulo miał wtedy najwięcej bramek i później był gwiazdą w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jakub Świerczok był taką gwiazdą w ekstraklasie, że już go w niej nie ma. Podobnie zresztą jak Damian Kądzior – miał tyle samo bramek co ty – którego też już nie ma. Zaraz za wami był Petteri Forsell, który również daje radę. W zasadzie z tych pięciu najlepszych strzelców tylko tobie nie poszło. Dużo zastanawiałeś się nad tym, co robiłeś nie tak?

KA: Powiem szczerze, że nie zastanawiałem się nad tym, ale bardzo na mojej dyspozycji zaważyła kontuzja, o której wspomniałem przed chwilą. Bałem się bardzo, bo był moment, że groziło mi nawet przerwanie kariery. Z biegiem czasu ten lęk był jednak coraz mniejszy. Nie zmienia to jednak faktu, że wtedy bardziej myślałem o głowie, a nie strzelaniu bramek.

MR: Możesz powiedzieć coś więcej o tej kontuzji, bo szczerze mówiąc nie wiedzieliśmy, że było aż tak poważnie.

KA: Miałem pękniętą kość czołową, a także kości nosowe. Oczodoły również miałem połamane. Niefortunnie się to zdarzyło, bo zostałem trafiony prostym podbiciem i mi czoło wklęsło. Jedyne szczęście, że nic z mózgiem się nie stało.

MR: Mówiłeś, że musiałeś przełamać lęk po tej kontuzji. Pracowałeś z trenerem mentalnym?

KA: Miałem rehabilitacje w Warszawie i jeździłem na treningi przygotowujące do tego, by wiedzieć jak się zachować przed uderzeniem. Początkowo miałem też maskę, w której nie czułem się komfortowo. Kość zrastała się siedem tygodni, ale po tym czasie i tak brakowało mi pewności siebie.

PP: Masz 22 lata i już zdążyłeś zagrać w barwach czterech klubów z ekstraklasy. Uważasz, ze to odpowiednia liczba, czy może za duża?

KA: Wiadomo, że chciałbym teraz w Wiśle Płock pograć dłużej i utrzymać pewien poziom, a co za tym idzie rozwinąć się bardziej.

PP: W poprzednich klubach czułeś, że trenerzy nie do końca ci ufają?

KA: W Koronie byłem wychowankiem i wszedłem wcześnie do pierwszego zespołu. Ostatnie pół roku przed osiągnięciem pełnoletności byłem odsunięty, bo były spekulacje odnośnie nowego kontraktu. Aż w końcu wybrałem inną drogę i trafiłem do Śląska Wrocław. Tam też nie miałem szczęścia, bo złamałem rękę i wypadałem na 2-3 miesiące. To bardzo długi czas dla piłkarza.

MM: Myślisz, że trener Dźwigała mógłby postawić na ciebie i Ricardinho? Wydaje mi się, że moglibyście stworzyć fajny duet, bo macie inne atuty, a co za tym idzie uzupełnialibyście się dobrze.

KA: Bardzo bym chciał, ponieważ świetnie rozumiemy się Ricardinho na treningach. Teraz był nasz pierwszy wspólny mecz od pierwszej minuty. Jeżeli będę strzelał bramki i asystował, to myślę, że trener Dźwigała nie będzie miał nic przeciwko, by wystawiać nasz duet.

MR: Skąd ten wybór Wisły Płock, bo chyba byłeś też blisko Górnika Zabrze?

KA: Byłem bardzo blisko Górnika Zabrze. Po powrocie z Olimpii Grudziądz, gdy miałem kontuzję, dostałem sygnał z Górnika, że chcą mnie. Piast nie zgodził się jednak na ten transfer, a przecież usłyszałem od Dariusza Wdowczyka, że będę u niego bardzo nisko hierarchii.

MR: Właśnie! Dariusz Wdowczyk mówił, że potrzebuje „pół napastnika”, co wtedy czułeś?

KA: Stanąłem obok Papadopulosa  i próbowaliśmy skleić jednego (śmiech). Tak naprawdę nie chciałbym wypowiadać w tym temacie. Trener zaatakował nie tylko mnie, ale także innych napastników.

MR: Początkowo wy lepiej graliście, a punktów nie zdobywaliście. Teraz w meczu z Lechią Gdańsk sytuacja trochę się odwróciła. Czy dla Wisły Płock idą lepsze czasy?

KA: Koniec końców liczą się punkty, a nie ładna gra. Powiedzieliśmy sobie w szatni, żeby lepiej stanąć z tyłu i czekać na kontry. Teraz z Lechią mieliśmy sporo szczęścia, bo były trzy słupki i dwie bramki nieuznane… Cóż, byłem w kościele i podziękowałem za trzy oczka.

Rozmawiali: Paweł Paczul, Mateusz Rokuszewski i Mieciu Mietczyński

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
11
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”
Polecane

“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Błażej Gołębiewski
9
“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Komentarze

2 komentarze

Loading...