Reklama

Mbappe się bawi, Holendrom wciąż daleko do czołówki

redakcja

Autor:redakcja

09 września 2018, 23:04 • 3 min czytania 18 komentarzy

Z jednej stroni Francuzi, którzy są obecnie na szczycie reprezentacyjnej piłki i jeśli będą mieli w najbliższych latach jakiś problem, to taki, by na tym szczycie się utrzymać, nie spadając w przepaść od przesytu sukcesami. Z drugiej mańki Holendrzy, którzy może na samym szczycie ostatnio nie byli, ale koło niego często się kręcili, jednak dziś mogą być klasyfikowani jedynie jako średniak. Choć z dużymi aspiracjami, najlepiej do potwierdzenia od razu. Lecz na razie nawet najwięksi optymiści w ich ekipie powinni widzieć, jak daleko mają do najlepszych.

Mbappe się bawi, Holendrom wciąż daleko do czołówki

Okej, wynik 2:1 wskazuje na to, że mecz był na styku, ale to tylko półprawda, zamknięta w jednej statystyce. W rzeczywistości to Francuzi rządzili w tym spotkaniu, może nie tworzyli setki za setką, ale mieli rywala w szachu. Dość powiedzieć, że gol Babela, którzy przyniósł Holendrom wyrównanie, był jedynym celnym strzałem gości. Gospodarze przewyższali przyjezdnych o klasę, a to, co wyprawiał Mbappe, momentami nie mieściło się w głowie. Ten gość był wszędzie, absolutnie. Najbardziej kojarzymy akcję, kiedy Mbappe wykonał rzut wolny z 25 metra na ścianę z kolegą stojącym na linii szesnastki, dostając piłkę zwrotną, wbiegł z nią w pole karne i był centymetry od wywalczenie rzutu karnego, ale Cillessen w ostatniej chwili zdążył z interwencją. Wyobrażacie sobie to? Właściwie cały zespół Holandii broni się we własnym polu karnym, a piłkarz PSG ma taki gaz, że w równie prosty sposób rozmontował całe te zasieki.

Szkoda, że akurat wtedy nie padł gol, bo jedna bramka Mbappe nie oddaje jego klasy w tym spotkaniu. Fatalnie zachował się Promes w 14. minucie, który zgrał główką piłkę do Matuidiego, ten pewnie był zaskoczony takim prezentem, ale zamiast podziękować rywalowi, po prostu puścił piłkę wzdłuż bramki i tam na pustaka sprawę załatwił właśnie Mbappe.

Francuzi po tym golu dalej kontrolowali grę, robiąc to dość spokojnie i niespiesznie (minus zapieprzający wszędzie Mbappe), a Holendrzy niezbyt wiedzieli co zrobić. Pewnie, mogli się domagać karnego po wejściu Pavarda w Promesa, czerwonej dla tego samego Pavarda za brzydkie wejście w Babela, ale trudno opierać swój sukces na czymś takim. I ten gol Babela w drugiej połowie był zaskoczeniem – Tete wrzucił z boku, napastnik wykończył i tyle. A nikt się tego nie spodziewał.

Gospodarze jednak stwierdzili, że tak być nie może, wrzucili trzeci bieg i osiem minut później znów prowadzili. Mendy zacentrował z lewej strony, w szesnastce idealnie ustawił się Giroud i strzelając po długim rogu, nie dał żadnych szans holenderskiemu bramkarzowi. Wówczas mecz znów wrócił na swoje tory, Holendrzy odpowiedzieli jeszcze jednym zamieszaniem w polu karnym, ale skoro nie zdobyli się na drugie celne uderzenie, nic tu się nie mogło wydarzyć. I nie wydarzyło: mistrzowie świata nie wydają się najedzeni, dalej chcą wygrywać.

Reklama

Francja – Holandia 2:1

Mbappe 14′, Giroud 75′ – Babel 67′

Fot. Newspix

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...