Z kim wygrać, jeśli nie z beniaminkiem, który do tej pory przegrał na wyjazdach wszystkie mecze? Arka w ostatni weekend wakacji chce zafundować kibicom trochę radości i pierwszy raz w sezonie wygrać na przed własną publicznością.
Ostatnie domowe zwycięstwo Arka odniosła jeszcze za Ojrzyńskiego, 8 maja wygrywając 2:0 z Cracovią po bramkach Siemaszki i Szwocha. W 18/19 zostali przy Olimpijskiej pokonani przez Jagiellonię (0:2), a także zremisowali z Górnikiem po golu Janoty w 88 minucie. Jaga wygrała bezdyskusyjnie, Arka miała wtedy problem z oddaniem celnego strzału, a mecz z Górnikami równie dobrze Arkowcy mogli do przerwy przegrywać 0:3. Choć prawda, że ostatecznie remis można uznać za rezultat zasłużony. Błysk pokazał wspomniany Janota piękną bramką, ciekawie zaprezentował się też wprowadzony z ławki Młyński, rocznik 2001.
Od tamtego meczu Młyński szansy w pierwszej drużynie nie dostał. Przed kilkoma dniami rozegrał mecz w CLJ U-19 z GKS-em Bełchatów. Smółka tłumaczył:
– U młodych zawodników jest wiele wahań formy. U zawodników doświadczonych nie powinno się to zdarzać. Mateusz Młyński jest w kadrze meczowej na jutrzejsze spotkanie. Jak młody piłkarz ma grać pięć czy siedem minut, wolę aby zagrał cały mecz w Centralnej Lidze Juniorów.
Innymi słowy – wszyscy ci, którym Młyński wpadł wtedy w oko, zapewne wkrótce doczekają się kolejnego występu młodego gracza i to nie w symbolicznym wymiarze czasowym. Na pewno motywacji nie zabrakłoby również Robertowi Sulewskiemu, który w grudniu zeszłego roku jeszcze reprezentował barwy Zagłębia, a za zdjęcie z szalem Arki dostał od klubu… karę pięciu tysięcy złotych. 24-letni defensor zagrał jak do tej pory w Ekstraklasie dziewięć minut przeciwko Górnikowi.
W zeszłą środę dał jednak popis w meczu rezerw, strzelając gola i dogrywając aż cztery asysty. Smółka oglądał ten mecz z trybun.
Źródło: twitter
Arka nie może znowu zagrać tak jak z Koroną. Na zespół posypały się gromy, posłał je zresztą nawet sam Smółka. Mówiąc, że gdyby oglądał ten mecz w TV, to by wyłączył telewizor. Wojciech Pertkiewicz w rozmowie z WP przyznał, że w trakcie meczu wyrwały mu się niecenzuralne słowa. Na chłodno powiedział tak:
– Nasz bilans punktowy mnie nie zadowala, ale liczyłem się z tym, bo latem w klubie zaszło sporo zmian. Mimo wszystko taki mecz jak w Kielcach nie powinien się zdarzyć. Zagraliśmy fatalnie.
Niby więc to tylko mecz z Zagłębiem Sosnowiec, a presja z kilku stron. Trudno przewidywać, żeby kolejny marny występ miał doprowadzić do tąpnięcia, rewolucji. Ale na pewno solidnie podgrzeje atmosferę. Wśród kibiców oczekiwania są jasne: Zagłębie trzeba ograć i to wyraźnie, po dobrym meczu.
Zagłębie ma za sobą wyjazdy bardzo wymagające: na Lubin, Poznań i Warszawę. Wiadomo, że zero punktów w trzech meczach nie wygląda dobrze, ale trudno było się tak naprawdę spodziewać innego bilansu po beniaminku. Obie dotychczasowe bramki wyjazdowe strzelił dla sosnowiczan Wrzesiński, którego najwyraźniej obce trybuny uskrzydlają.
Zagłębie także podejdzie do spotkania po słodko-gorzkim meczu, bo wyprowadzić rezultat z 0:2 na 3:2, ale ostatecznie zremisować 3:3, to klasyczny ligowy rollercoaster. Niemniej – większość skreślała ekipę Dariusza Dudka przy stanie 0:2, a jednak pokazała ona pazur, kolejny raz udowadniając, że charakteru tej drużynie na pewno nie brakuje. Dysponując charakternością i zgraną paczką, można sobie w Ekstraklasie poradzić, ale Zagłębie musi to tym razem udowodnić już od pierwszych minut meczu z Arką.
Fot. 400mm.pl